




Rozdział czwarty - Możemy się poznać
Brandon
„Idź się wykąpać i przebrać. Ja posprzątam.” Mówię. „Dlaczego? Nigdzie się nie wybieram. Zaplanowałam dzień w piżamie i pisanie.” Odpowiada.
„Tak, nie, to się nie wydarzy,” śmieję się, „Przepraszam? Jeśli to chcę robić, to będę to robić. Nie pytam o twoje pozwolenie.” Odpiera, opierając rękę na biodrze i patrząc na mnie gniewnie.
Śmieję się głośno, „Jest ładny dzień. Nie spędzisz go w środku. Możesz zabrać laptopa, jeśli chcesz, ale nie zamykasz się w domu, żeby pracować.” Tym razem mówię bardziej stanowczo.
„Potrzebuję ciszy, żeby się skoncentrować. Praca w publicznym miejscu nie wchodzi w grę,” kontruje, nadal patrząc na mnie gniewnie, „Cóż, możemy iść do mnie i usiąść na zewnątrz. Mam duży ogród z basenem i jacuzzi, więc możesz się zrelaksować między pisaniem.” Uśmiecham się.
Skyla głośno wzdycha, otwiera usta, żeby coś powiedzieć, ale zmienia zdanie i zamiast tego kiwa głową. Uśmiecham się szeroko, a ona przewraca oczami, „Prysznic, teraz, słodka.” Mówię, odganiając ją.
„Zbyt władczy?” jęczy, „Nie masz pojęcia, aniołku. Prysznic!” Uśmiecham się. Skyla przewraca oczami jeszcze raz, pokazuje mi środkowy palec i odchodzi.
Patrzę za nią, podziwiając jej tyłek, a jaki to był ładny tyłek, taki, który chętnie bym sprał za jej zuchwałe odzywki i mam nadzieję, że z czasem będzie to możliwe.
„Przestań gapić się na mój tyłek, zboczeńcu.” Woła do mnie, zanim zniknie w łazience. Jej akcent jest bardzo seksowny, nawet jeśli czasami nie rozumiem, co mówi. Zastanawiam się, czy wszyscy Szkoci mówią tak szybko, bo Kelsey jest taka sama, ale to zabawny akcent do słuchania.
Zbieram się i sprzątam naczynia. Gdy skończę, przechadzam się po domu i znajduję się w pokoju Skyli. Zakładam, że to jej pokój, bo nie ma tu nic osobistego, a ona wydaje się nadal żyć z walizek, ale pewnie nie miała jeszcze czasu się rozpakować.
Siadam na łóżku, czekając, aż wyjdzie spod prysznica. Zatapiam się w myślach, aż słyszę, że nadchodzi dziesięć minut później. Wchodzi do pokoju, nieświadoma mojej obecności, owinięta tylko ręcznikiem.
„To był szybki prysznic,” mówię, a ona podskakuje, potykając się w kierunku podłogi, ale szybko się ruszam, chwytając ją, zanim upadnie, „Ostrożnie, słodka.” Owijam ramię wokół niej, podtrzymując ją, a ona kurczowo trzyma się ręcznika.
„Co ty tu robisz? Nie mogłeś poczekać w salonie?” wzdycha, „Nudziłem się.” Wzruszam ramionami.
Skyla kręci głową, odciągając się ode mnie, „Wyjdź, żebym mogła się przygotować,” żąda, wskazując drzwi, „Tak jest, pani.” Śmieję się, wychodząc, żeby mogła się przygotować.
W końcu zobaczę ją nagą. Cierpliwie czekam w salonie, aż do mnie dołączy. Na szczęście nie zajmuje jej to długo. Pojawia się przede mną w szortach i topie, z mokrymi włosami związanymi w kucyk i bez ani odrobiny makijażu.
„Jestem gotowa, zanim zmienię zdanie,” szepcze, nerwowo gryząc dolną wargę, „Nie, nie jesteś. Potrzebujesz laptopa i czegoś do pływania. Chociaż, jeśli wolisz pływać nago, to też mi to pasuje.” Uśmiecham się.
„Przypomnij mi, dlaczego zgadzam się z tobą iść? Nawet cię nie znam. Może nie powinnam iść do ciebie.” Panikuje. Oczywiste jest, że ten pomysł ją stresuje, i rozumiem to. Nie zna mnie.
„Bo jesteś na wakacjach i musisz się bawić, a nie tylko pracować. Nie, nie znasz mnie, ale może dzisiaj znajdziemy czas, żeby się poznać. Obiecuję, że nie jestem złym facetem, a jestem pewien, że gdyby coś ci się stało, będąc ze mną, Kelsey by mnie zabiła. Ta dziewczyna mnie przeraża.”
To prawda. Ona mnie przeraża. Nie toleruje żadnych bzdur, nawet moich. Nauczyłem się tego po tygodniu pracy z nią. Byłem w parszywym nastroju, warczałem na wszystkich, w tym na nią, ale nie wahała się skarcić mnie i postawić do pionu. Większość ludzi boi się mi sprzeciwić, ale nie ona, i szanuję ją za to.
Skyla śmieje się głośno, „Tak, ona by cię zabiła. I większość ludzi się jej boi, czego nigdy nie rozumiałam, bo jest jednym z najsłodszych ludzi, jakich znam, z ogromnym sercem,” uśmiecha się, „Dopóki nie wejdziesz jej w drogę.” Chichoczę.
Skyla chciała zaprotestować, ale zamiast tego skinęła głową na zgodę, „Nie chciałabym jej inaczej,” mówi z dumą, „Ja też nie.” zgadzam się.
Skyla przeprasza, żeby zebrać swoje rzeczy i dołącza do mnie w salonie z torbą na laptop w jednej ręce. Torba przewieszona przez ramię.
„Teraz jesteś gotowa,” śmieję się, wstając z kanapy, „Tak.” chichocze.
Kładę rękę na jej dolnych plecach, prowadząc nas na zewnątrz do mojego samochodu. Obiegam auto do strony pasażera, żeby otworzyć jej drzwi, „Dziękuję, dobry panie,” chichocze, wsiadając, „Proszę bardzo, moja pani.” chichoczę, zamykam drzwi i wracam na swoją stronę.
„Czy chcesz się gdzieś zatrzymać po drodze?” pytam, uruchamiając samochód, „Nie. Mam wszystko, czego potrzebuję.” uśmiecha się.
Rozpoczynam naszą podróż do mnie. To tylko piętnaście minut jazdy stąd. Skyla była cicha, ale tylko dlatego, że podziwiała widoki podczas jazdy.
„Opowiedz mi więcej o książce, którą piszesz,” chciałem przerwać ciszę, bo zaczynała mnie irytować, „Nie ma za wiele do opowiadania. Wciąż próbuję wymyślić pomysł, inspirację do niej, i mam nadzieję, że będąc tutaj, to mi pomoże.” odpowiada.
„Jeśli będziesz potrzebować czegokolwiek ode mnie, żeby ci pomóc, nie wahaj się zapytać, kotku.” kładę rękę na jej kolanie, co sprawia, że drży. Zwraca na mnie uwagę, co zauważam kątem oka.
„Dlaczego zawsze nazywasz mnie takimi rzeczami jak anioł i kotek?” szepcze nerwowo, „Bo chcę,” odpowiadam prosto.
„Nie zdradzasz zbyt wiele, prawda?” wzdycha, odwracając ponownie wzrok, „Nie! Nie jestem typem, który się dzieli. Te rzeczy wymagają czasu.” odpowiadam szczerze.
„Jeśli oczekujesz, że będę się z tobą dzielić, to tylko uczciwe, że ty zrobisz to samo, nie sądzisz?” ma rację, „Prawda. Zrobię ci taką propozycję: za każde dwa rzeczy, które mi powiesz o sobie, ja powiem ci jedną o sobie. To moja ostateczna oferta.” nalegam.
„Może…” urywa. Potrafię być bardzo przekonujący, kiedy trzeba, więc nie ma może, bo dokładnie tak dzisiaj się stanie.
„Słodyczko, zawsze dostaję to, czego chcę,” mój głos ocieka pewnością siebie, „Wiesz, przychodzi taki moment w życiu, kiedy nie dostajesz wszystkiego, czego chcesz, a ten moment jest teraz, bo nie dostaniesz ode mnie tego, czego chcesz.” jej ton jest stanowczy.
Ściskam jej kolano, chichocząc i nie mówię ani słowa więcej. Może wierzyć, w co chce na razie.