Read with BonusRead with Bonus

Rozdział trzeci - Wizyta niespodzianka

Skyla

Brandon i ja wciąż siedzieliśmy w restauracji, już od dwóch godzin, ale robiło się późno i powinnam wracać do domu. Napisałam SMS-a do Kelsey, żeby wiedziała, że wszystko u mnie w porządku, ale nie wspomniałam, że jestem z jej szefem. Gdybym jej nie poinformowała, martwiłaby się. Pewnie nadal jest na wydarzeniu albo poszła na drinka po nim.

"Powinnam wracać. Robi się późno," powiedziałam. Spędziłam przyjemne ostatnie dwie godziny z Brandonem, po prostu rozmawiając i śmiejąc się. "Tak, musisz się wyspać." Nie rozumiem, dlaczego myśli, że wie, czego potrzebuję. Nie chcę znowu się z nim kłócić, bo jestem zbyt zmęczona, a szczerze mówiąc, nie wierzę, że robi to ze złej woli, jak początkowo myślałam.

"Jestem wykończona. Wciąż dochodzę do siebie po locie tutaj." Przyleciałam do Orlando wczoraj rano, a lot trwał prawie dziesięć godzin. Prawie nie spałam tej nocy, co też nie pomogło.

"Kiedy przyleciałaś i kiedy wracasz?" zapytał. "Wczoraj rano, a do Szkocji wracam za siedem tygodni." Uśmiechnął się, gdy powiedziałam "siedem tygodni". Dlaczego się uśmiecha? Spojrzałam na niego, unosząc brew, ale nic nie powiedział, zamiast tego mrugnął do mnie. Hmm, co on kombinuje?

"Zapłacę i możemy iść," zaproponował. Brandon poszedł zapłacić, a ja się zorganizowałam, czekając na jego powrót. "Chodź, piękna," podał mi rękę. Zawahałam się, ale potem na jego twarzy pojawił się surowy wyraz, więc ją wzięłam. Nie wiem, co to było w tym spojrzeniu. "Dobra dziewczynka." Jest coś w tych dwóch słowach, co sprawia, że mój żołądek skręca się w supeł.

Wyprowadził nas na zewnątrz i puścił moją rękę, obejmując mnie w talii, przyciągając do siebie i trzymając mocno za biodro. Mieszkanie Kelsey jest około dziesięciu minut spacerem stąd. Byłam tam już kilka razy, więc mniej więcej znam drogę.

Między nami zapadła wygodna cisza. Skupiłam się na pięknym nocnym niebie, gwiazdy świeciły jasno. Było pięknie. Czułam jego palce krążące po moim biodrze. Zamknęłam oczy, wciągając powietrze. Jego ciepły oddech szybko owiał moją szyję, tuż pod uchem. "Zrelaksuj się, kotku. Kto by pomyślał, że mój dotyk sprawi, że będziesz tak bez tchu." Jego głos był niski i uwodzicielski. Głośny jęk wydobył się z moich ust, "Mmm, spokojnie, Skyla. Nie chcę, żebyś się za bardzo podnieciła." Brandon zaśmiał się, odsuwając się ode mnie. Tak, to dla najlepszego. Ogarnęłam się, idąc kilka kroków przed nim.

Czuję ulgę, gdy docieramy pod budynek mieszkalny Kelsey. „Jesteśmy na miejscu. Dziękuję, że odprowadziłeś mnie do domu, za kawę i ciasto. Miło było cię poznać, Brandon. Dobranoc.” Odwracam się, by szybko wejść do środka. Nie udaje mi się daleko zajść.

Brandon chwyta mnie od tyłu, obraca w swoją stronę i przyciska moje plecy do ściany. Nie mam szansy się odezwać, bo natychmiast przyciska swoje usta do moich w gorącym pocałunku. Jęczę na ten kontakt, a jego usta nadal smakują whisky, mimo że nie pił jej od kilku godzin. Oplatam ramiona wokół jego szyi, desperacko przyciskając ciało do jego, potrzebując jakiegokolwiek tarcia. Brandon obejmuje moją twarz dłonią, dominując moje usta swoimi. Pobudza mnie. Czuję pulsowanie między udami i wilgoć w majtkach. Nie jestem jedyna, bo czuję jego erekcję przeciwko sobie.

Nigdy wcześniej nie całowałam mężczyzny po zaledwie kilku godzinach znajomości. Jestem całkowicie zagubiona w tym pocałunku. Wolna ręka Brandona przesuwa się w górę mojego uda, pod sukienką, pocierając moje udo, gdy kontynuujemy. Muszę się od niego oderwać, żeby złapać oddech. Oboje dyszymy, a ciepło przechodzi przez całe moje ciało.

„Dobranoc, kociaku. Zobaczymy się szybciej, niż myślisz.” Oblizuje usta i odchodzi.

Stoję tam, rozgrzana, próbując uspokoić oddech. Część mnie chce za nim pobiec, bo teraz jestem niesamowicie podniecona. Nie może mnie tak po prostu pocałować i odejść. Teraz jestem też wściekła! Odsuwam się od ściany, moje nogi prawie się pode mną uginają. Stabilizuję się i wchodzę do środka. Potrzebuję zimnego prysznica, żeby rozwiązać swoje problemy. Wiem, że są inne sposoby, ale ja tego nie robię. Nigdy tego nie robiłam, bo nie czuję się komfortowo w swoim ciele, w swojej seksualności, żeby zajmować się sobą w taki sposób.

Idę do sypialni, która jest moja na lato, i zdejmuję ubrania. Kładę piżamę na łóżku i idę do łazienki, wchodząc pod prysznic. Piszczę, gdy zimna woda mnie uderza, ale tego właśnie potrzebuję. Zamykam oczy, biorąc kilka głębokich oddechów, aż poczuję, że moje ciało się uspokaja, i przestawiam wodę na ciepłą.

Moje myśli wędrują do Brandona. Nigdy nie spotkałam nikogo takiego jak on. Wszystko w nim jest niesamowicie seksowne! Uwielbiam jego pewność siebie, ale czuję, że jest typem mężczyzny, z którym niedoświadczona kobieta, taka jak ja, nie dałaby sobie rady. Jak mogłabym znieść cokolwiek więcej, skoro jego pocałunek sprawia, że jestem taka słaba? Znowu czuję, jak moje podniecenie rośnie, tylko na myśl o nim. Muszę się opanować! Jestem pewna, że nigdy więcej go nie zobaczę, nawet jeśli powiedział, że się spotkamy.

Szybko wychodzę spod prysznica, owijam się ręcznikiem i wracam do sypialni, żeby się osuszyć i założyć piżamę. Zazwyczaj przed snem piję herbatę z cytryną, ale dziś wieczorem chcę tylko wskoczyć do łóżka, zasnąć i zapomnieć o Brandonie. Nie mogę pozwolić, żeby mnie rozpraszał, zwłaszcza kiedy próbuję pisać. Wchodzę do łóżka, mając nadzieję, że sen przyjdzie szybko, bo jestem wyczerpana.


Budzę się, czując się wypoczęta. Miałam świetny sen tej nocy. Sprawdzam godzinę na telefonie, jest prawie pierwsza po południu. Chryste, nie miałam zamiaru spać tak długo. Widzę wiadomość od Kelsey, którą wysłała dziesięć minut temu.

Hej, wrócę wieczorem. Nie chciałam cię budzić, żeby się pożegnać. Jeśli będziesz mnie potrzebować, zadzwoń x

Ciesz się tym, co robisz. Zobaczymy się, kiedy wrócisz do domu x

Wychodzę z łóżka, desperacko potrzebując kawy. Zaczynam parzyć świeży dzbanek, bo Kelsey pije słabszą kawę niż ja, więc muszę zrobić mocniejszą. Szukam czegoś do jedzenia, podczas gdy kawa się parzy, ale nic mnie nie kusi. Jęczę z frustracji. Spróbuję jeszcze raz poszukać albo wyjdę, żeby coś sobie kupić. Nalewam dużą filiżankę kawy i idę usiąść na kanapie. Udało mi się wziąć jeden łyk, zanim ktoś zapukał do drzwi. Kelsey pewnie znowu robiła zakupy online, dziewczyna ma z tym problem, ale ciężko pracuje i zasługuje na to, żeby się rozpieszczać.

Otwieram drzwi, „Czy sprawdziłaś, kto to?” pyta znajomy, lekko zirytowany głos, „Brandon, co ty tutaj robisz?” był ostatnią osobą, którą spodziewałam się dziś zobaczyć. Dlaczego tu jest?

„Siedziałem na zewnątrz przez pół godziny, mając nadzieję, że Kelsey wyjdzie,” „Dlaczego? I co byś zrobił, gdyby nie wyszła?” pytam.

„Wymyśliłbym coś,” odpowiada, wchodząc do środka. Wzdycham, zamykając za nami drzwi. Biorę głęboki oddech, próbując uspokoić nerwy, zanim się odwrócę.

Brandon patrzy na mnie i uśmiecha się, „Słodko.” O cholera, właśnie zdałam sobie sprawę, że mam na sobie szorty, starą koszulkę, moje włosy są w totalnym nieładzie, i nie mam makijażu. Muszę wyglądać jak cudo, nie, „Um, właśnie się obudziłam.”

„Dobrze, potrzebowałaś snu. Jadłaś coś?” pyta, krzyżując ramiona na piersi. Kręcę głową, gryząc dolną wargę, „Właśnie usiadłam z kawą.”

„Znowu kawa? Powinnaś pić więcej wody, kotku,” mówi stanowczo, „Kawa ma wodę w sobie.” odpowiadam sarkastycznie. Brandon unosi brew, nie wyglądając na zbyt zadowolonego z mojej odpowiedzi, „Nie bądź mądralińska. Gdzie jest kuchnia?” Wskazuję we właściwym kierunku. Brandon chwyta mnie za rękę i prowadzi do kuchni, „Siadaj, słodka. Zrobię ci coś do jedzenia.” Uśmiecha się.

„Tak, szefie,” mruczę pod nosem. „Mówiłaś coś?” pyta, a ja kręcę głową, uśmiechając się niewinnie.

Wciąż nie rozumiem, dlaczego tu jest. Poznaliśmy się dopiero wczoraj wieczorem, więc nie spodziewałam się, że przyjdzie tam, gdzie się zatrzymuję. Czy to nie jest bardziej coś na trzeciej randce? Mogłabym go zapytać, ale dziwnie nie chcę, bo jakaś część mnie lubi, że przyszedł mnie zobaczyć. Zaczyna przeglądać lodówkę i szafki, „Lubisz tuńczyka?” pyta, patrząc na mnie przez ramię, a ja kiwam głową, „Dobrze. Zrobię ci wrapa z tuńczykiem i serem oraz czerwoną papryką.”

Brzmi dobrze. Uśmiecham się, „Brzmi pysznie.” Brandon zaczyna przygotowywać moje jedzenie, a ja, korzystając z chwili, nalewam sobie kolejną kawę, „Chcesz kawy?” Jestem ciekawa, czy pije kawę po tym, jak mnie wielokrotnie za nią ganił, „Tak, ale tylko pół filiżanki.” Jaki jest sens w pół filiżanki kawy? Zatrzymam te myśli dla siebie. Nalewam sobie pełny kubek i pół dla niego, siadając z powrotem przy wyspie. Brandon dołącza do mnie, stawiając mój talerz przede mną, „Dziękuję.” Uśmiecham się.

Na talerzu jest trochę więcej niż zwykle jem na lunch. Wrap jest naładowany, jest duża porcja sałatki oraz chipsy. Wygląda to dobrze. Biorę kęs, starając się nie jęknąć, ponieważ wczoraj wieczorem to zdenerwowało Brandona.

„Jak smakuje?” pyta, „Świetnie! Choć jest za dużo, chcesz połowę? W przeciwnym razie się zmarnuje.” Nie lubię marnować jedzenia, „Jasne, czemu nie.” Uśmiecha się.

Biorę kawałek ręcznika kuchennego, kładę na nim połowę wrapa i przesuwam go przez stół do niego. Cisza zapada między nami, gdy jemy. Obserwuję go z drugiej strony stołu. Jest zbyt przystojny na swoje własne dobro, co sprawia, że zastanawiam się, dlaczego wydaje się zainteresowany mną.

„Gapisz się, kociaku. Co masz na myśli?” pyta, spoglądając na mnie, „Um, nic. Przepraszam.” Rumienię się, odwracając wzrok.

„Myślisz o tym, jak bardzo cię do mnie ciągnie?” uśmiecha się złośliwie, „Przestań być taki pewny siebie,” wzdycham. Nienawidzę, jak dobrze potrafi mnie czytać.

„Wystarczy, że powiesz, że mnie chcesz, a jestem cały twój,” odpowiada rzeczowo. Biorę kęs jedzenia, całkowicie ignorując jego pytanie.

Nie proszę o to, czego chcę, i na pewno nie powiem mu, że go chcę. Brandon śmieje się głośno, biorąc kęs swojego jedzenia, „W końcu powiesz mi prawdę, aniele. Zawsze tak jest.” Mówi po przełknięciu jedzenia.

„Mów sobie, co chcesz,” chichoczę, „Będę.” Mruga.

To będzie interesujący dzień, jeśli planuje tu zostać.

Previous ChapterNext Chapter