




Rozdział 8
Selene
Pędzę do swojego pokoju, czując się rozpalona i gorączkowa. Kim on, do diabła, myśli, że jest? Mówi do mnie, jakbym była jedną z jego dziwek czy coś?
On jest chory na umyśle. Musi być. Nikt normalny nie mówi takich świństw do swojej przyrodniej siostry i nie jest szalony. Ale nawet gdy próbuję otrząsnąć się z myśli o nim, wstydliwe ciepło rozkwita we mnie. Tak, to może być tylko mój cykl rujowy. Nie ma innego powodu, dla którego taki mężczyzna jak on mógłby na mnie tak działać.
Jeśli tak bardzo chcesz mojego kutasa w swoim brudnym ustach, wystarczy, że uklękniesz.
Arogancki uśmiech na jego twarzy miga mi przed oczami, a ja nienawidzę, jak się przez to czuję. Posiadawczość w jego lodowato niebieskich oczach, sposób, w jaki chwycił mnie za podbródek, przesyłając przyjemne dreszcze przez moje ciało. Nie wiem, czy chcę go spoliczkować, czy całować, aż oboje będziemy bez tchu.
Rzucam się na materac i krzyczę w poduszkę. Mój przyrodni brat to zakazany owoc, od którego wiem, że powinnam trzymać się z daleka, ale on ciągle się pojawia, jakby czerpał satysfakcję z dręczenia mnie.
Dlaczego musi tu być? Mam tylko nadzieję, że wkrótce wyjedzie. Może mama go wyrzuci. Musi się bać o nasze bezpieczeństwo po tym ogromnym napadzie złości, jaki miał ostatnio, prawda? Może być uwikłana w pułapkę Filipa, ale nie jest głupia. Wie, że coś się dzieje, a jeśli Filip może wydziedziczyć własnego syna, to musi być coś nie tak z Feniksem.
On jest niebezpieczny. Nieprzewidywalny. Zagrożenie dla nas. Musi wrócić tam, skąd przyszedł.
Przynajmniej wtedy mogłabym myśleć jasno. Mój wilk szaleje odkąd wszedł do domu, jego zapach i dominująca aura zalewają moje zmysły.
To tylko moja ruja, mówię sobie. W rzeczywistości nie chcę pieprzyć mojego przyrodniego brata. Ale muszę trzymać się od niego z daleka na wszelki wypadek.
Nagle drzwi skrzypią i tam jest, oparty o framugę drzwi, z drapieżnym błyskiem w oczach. "Myślisz o mnie?" drażni się, jego głęboki głos sprawia, że drżę.
Sztywnieję, instynktownie naciągając koc na swoje ciało, mimo że jestem w pełni ubrana. "Co tu robisz?" żądam, mój głos drży mimo prób zachowania odwagi.
Wchodzi do środka i zamyka za sobą drzwi. "Chciałem tylko dać ci znać, że przeprowadzam się do pokoju obok twojego."
Otwieram usta ze zdumienia. "Nie, nie przeprowadzisz się!" wykrzykuję z niedowierzaniem.
Nie może się przeprowadzić. Po prostu nie może.
Śmieje się, dźwięk, który wywołuje we mnie mieszankę strachu i ekscytacji. "Dlaczego wyglądasz na przestraszoną, mała wilczyco? Boisz się, że nie będziesz mogła mnie oprzeć?" drażni się, jego oczy nigdy nie opuszczają moich.
Rzucam mu wściekłe spojrzenie. "Tak, boję się, że cię uderzę w twarz," odpowiadam ostro.
Siada na brzegu mojego łóżka, niewzruszony. "To nie jest zbyt miłe dla twojego brata. Twoja mama nie nauczyła cię, jak dogadywać się z innymi dziećmi?"
Uśmiecham się złośliwie. "Właściwie to nauczyła mnie, jak radzić sobie z łobuzami. Jeśli będziesz mnie dalej wkurzać, dam ci demonstrację."
Ziewa, naprawdę ziewa mi w twarz. Jakbym go nudziła. "Wiesz, nasi rodzice właśnie powiedzieli mi, że chcą, żebyśmy się dogadywali. To zadziała tylko wtedy, gdy oboje się postaramy," przeciąga.
Mrużę oczy. "Kto ci to powiedział?"
Wzrusza ramionami, uśmiechając się. "Czy to ma znaczenie? Musi być ci ciężko, odrzucona przez swojego partnera. Nic dziwnego, że jesteś taka... ostrożna."
Oczy szeroko się otwierają w zrozumieniu. Mama. Schodziła po schodach, kiedy szłam do swojego pokoju i musiała z nim rozmawiać. Kocham tę kobietę nad życie, ale nie potrafi utrzymać tajemnic. Po prostu nie mogę uwierzyć, że powiedziałaby mu coś tak osobistego o moim życiu.
Nikt z tej watahy nie wie, że już znalazłam i straciłam swojego partnera. Ale pamiętam to, jakby to się właśnie stało:
To było pięć lat temu, kilka tygodni po śmierci mojego ojca i w dniu, kiedy Rada miała zdecydować, czy zostanę Alfą, czy nie. Wiedziałam na pewno, że to było między mną a wujkiem, ale byłam gotowa objąć to stanowisko.
Zack był moją miłością z dzieciństwa i kiedy skończyłam osiemnaście lat i odkryliśmy, że jesteśmy sobie przeznaczeni, oboje byliśmy bardzo szczęśliwi. Ale z jakiegoś powodu odmówił mnie oznaczyć, odmówił zacieśnienia więzi. To nie miało sensu, skoro uprawialiśmy seks od lat, ale nigdy z nim o tym nie dyskutowałam.
Podczas przesłuchania przed Radą, kiedy ogłosili mojego wujka nowym Alfą, Zack wyszedł. Musiałam poczekać, aż wszystko się skończy, żeby pobiec za nim, i znalazłam go w domu stada z wszystkimi jego rzeczami spakowanymi.
"Co się dzieje?" zapytałam go cichym głosem.
Odmówił spojrzenia na mnie, jakby był mną rozczarowany. "Potrzebuję trochę czasu, Selene," mruknął.
Zmarszczyłam brwi. "Czasu na co? Dokąd idziesz, Zack?"
Bez odpowiedzi, przeszedł obok mnie i ruszył w dół schodów, w kierunku ciężarówki czekającej na zewnątrz.
"Porozmawiaj ze mną!" krzyknęłam, ciągnąc go za łokieć. "Powiedz mi, co zrobiłam źle!"
Zatrzymał się na werandzie, odmawiając odwrócenia się. "Po prostu nie jesteś tą, której potrzebuję, Selene. To między nami nie zadziała," odpowiedział zimno.
Zaśmiałam się z niedowierzaniem. "Serio? Czy to dlatego, że nie mogę zostać Alfą? Bo to jedyna rzecz, która zmieniła się między nami w ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin."
Usłyszałam, jak ciężko wzdycha. "To nie o to chodzi. Po prostu chciałem, żebyśmy byli potężną parą. Zamierzam iść do akademii policyjnej, a co ty robisz? Siedzisz na tyłku i płaczesz po swoim ojcu każdego dnia. To... żałosne. Myślałem, że zostaniesz Alfą, a teraz jesteś nikim."
Jego słowa były jak kula prosto w serce. "O czym ty mówisz? Zamierzam iść na studia," odparłam, moje ciało zaczęło drżeć z wściekłości.
Czego on ode mnie oczekiwał? Rada powiedziała, że nie mogę być Alfą, bo jestem wilczycą. I trenowałam, kiedy żałoba mnie nie powalała. Najwyraźniej to dla niego nie wystarczało.
Upuszczając pudło na tył ciężarówki, powoli odwrócił się, jego oliwkowe oczy wreszcie spotkały moje. Były pełne zimna, jakiego nigdy wcześniej u niego nie widziałam.
"Ja, Zack Parker, odrzucam cię, Selene Warner, jako moją partnerkę," oznajmił z przekonaniem.
Cofnęłam się, ból przeszył mnie, gdy nasza więź natychmiast się rozpadła. Upadłam na kolana, łzy nieustannie płynęły po mojej twarzy. "Nie rób tego, Zack," błagałam.
Starł jedną łzę z policzka i odwrócił się. "Przykro mi, Selene," powiedział, wsiadając do ciężarówki i odjeżdżając.
Koniec retrospekcji*
Odsuwam to wspomnienie na bok, ignorując ból w piersi. "Nie wiesz nic o mnie," warczę na mojego przyrodniego brata, który wciąż siedzi na moim łóżku.
Pochyla się, jego głos jest niski i głęboki. "Wiem wystarczająco dużo. I jestem tutaj, jeśli będziesz czegoś potrzebować, Selene. Czegokolwiek."
Jego słowa wiszą w powietrzu, i nie wiem, czy mnie drwi, czy jest szczery. Tak czy inaczej, to za dużo. "Wyjdź," udaje mi się powiedzieć, mój głos drży z emocji.
Phoenix wstaje, uśmiechając się, gdy kieruje się do drzwi. "Pamiętaj, mała wilczyco. Możesz być moją siostrą, ale nic ani nikt nie powstrzyma mnie przed zdobyciem cię, jeśli zdecyduję."
Z tymi słowami wychodzi, a ja zostaję, gapiąc się na drzwi jak idiotka.
Mam nadzieję, że Bogini żartuje.
Musi, prawda?
Zanurzam twarz w poduszce. Tak czy inaczej, muszę być silna, trzymać dystans. Ale głęboko w środku, część mnie boi się, że nie będę w stanie mu się oprzeć, jeśli naprawdę zdecyduje się mnie zdobyć.