




Rozdział 7
Feniks
Pierwszą rzeczą rano, idę do domu watahy, aby skonfrontować się z ojcem. Gdy wchodzę do kuchni, jestem mile zaskoczony, widząc moją siostrę jedzącą stos naleśników z jagodami. Na mój widok jej twarz blednie i upuszcza widelec z brzękiem.
Widok ten wzbudza we mnie pierwotną potrzebę.
Ma na sobie czarne legginsy i czerwoną koszulkę na ramiączkach. Delektuję się jej widokiem, rozkoszując się tym, jak wierci się pod moim spojrzeniem.
„Co ty, do cholery, tu robisz?” warczy, próbując ukryć drżenie w głosie, ale ja to wyłapuję.
Uśmiecham się złośliwie. „To jest sposób, w jaki witasz brata?” drażnię się, przekrzywiając głowę.
„Nie jesteś moim bratem,” odpowiada, a jej oczy płoną. „I ledwo przybranym bratem, biorąc pod uwagę, jak twój własny ojciec cię traktuje.”
Cholera. Ma trochę zadziorny język. Podoba mi się to.
Ujarzmienie tej małej wilczycy będzie wyzwaniem, ale wkrótce zostanie ukształtowana, by zaspokajać każdą moją zachciankę.
„Uważaj, mała wilczyco. Mów dalej w ten sposób, a będę miał ochotę wsadzić ci kutasa w usta,” ostrzegam, mój głos niski i groźny. Mój kutas drga, jakby podobał mu się ten pomysł jeszcze bardziej niż mnie.
Jest wkurzona, ale czuję też jej podniecenie. „Jesteś obrzydliwy,” pluje.
Śmieję się. „A jednak obstawiam, że o tym myślisz.”
Jej policzki czerwienią się, a ona kręci głową. „Nie, nie myślę. Nie jestem taka jak ty, dupku.”
„Dupek? To oryginalne,” mruczę, przewracając oczami.
Rzuca mi wściekłe spojrzenie. „Dlaczego znowu tu jesteś? Myślałam, że po ostatnim wybuchu złości nie wrócisz.”
Czuję, jak kąciki moich ust drgają. „Taka śmiała,” mówię z uśmiechem. Bez wahania podchodzę do niej i chwytam jej podbródek w dłoń. Przez moje palce przebiegają dreszcze przy kontakcie. Jej zapach, słodki i odurzający, przytłacza moje zmysły.
Mój kutas praktycznie płacze. Nigdy żadna wilczyca nie podniecała mnie tak bardzo samym zapachem.
„Jeśli tak bardzo chcesz mojego kutasa w swoich brudnych ustach, wystarczy, że uklękniesz,” mruczę, delikatnie muskając jej miękkie wargi kciukiem.
Ona odtrąca moją rękę, pozostawiając przyjemne pieczenie.
Cholera.
Jakby nie wystarczyło, że już jestem nią obsesyjnie zafascynowany.
„Nigdy więcej mnie nie dotykaj!” warczy, wychodząc z pokoju i tupiąc po schodach.
Bogini, jak bardzo jej pragnę.
Jej matka pojawia się na schodach, z troską wypisaną na twarzy. „Och, to ty, Feniks. Przepraszam, jeśli moja córka była dla ciebie niegrzeczna,” mówi cicho.
Kręcę głową, zmuszając się do przekonującego uśmiechu. „Nie, w porządku. Dla mnie też było trudno zaakceptować, że nie jestem już jedynakiem,” odpowiadam ze śmiechem.
Jeśli mam dowiedzieć się czegoś nowego o mojej nowej siostrze, to najlepszym źródłem będzie jej matka. Wyglądają na bliskie, tak jak ja byłem z moją mamą.
Nalewa sobie filiżankę kawy i siada przy stole, jej oczy pełne smutku. „Dziękuję za zrozumienie. Przeszła wiele po śmierci ojca, odrzuceniu przez swojego partnera i przeprowadzce tutaj po tym, jak nasza poprzednia wataha zabroniła jej zostać Alfą. Potrzebuje trochę czasu, żeby się przyzwyczaić,” mówi bardziej do siebie niż do mnie.
Wiedziałem tylko o śmierci jej ojca. Jak do cholery jej partner mógł odrzucić tak zapierającą dech w piersiach wilczycę? Co za idiota.
„Bardzo mi przykro z powodu twojego męża,” mówię, starając się brzmieć szczerze.
Uśmiecha się smutno. „Dziękuję, i bardzo mi przykro z powodu twojej matki. Filip mówił mi, jak wspaniałą była żoną i matką.”
Moja szczęka się zaciska. "Dziękuję. Mam nadzieję, że znajdę sposób, aby nawiązać więź z Seleną. Wydaje się, że mamy wiele wspólnego," mówię jej.
Nawiązać więź, czyli zakradać się do jej pokoju w nocy i pieprzyć ją do nieprzytomności.
Nagle mój ojciec wchodzi do pokoju, a jego alfa aura wypełnia każdy kąt. Mój wilk się budzi, natychmiast chcąc go wyzwać. Odsuwam go na tyły swojego umysłu.
Na jego twarzy pojawia się złowieszczy uśmiech, gdy mnie widzi. "Ach, jeśli to nie mój chłopiec. Próbowałem cię przeprosić, ale nie odpowiadałeś na żadne z moich wiadomości," mówi, udając zaniepokojenie.
Kłamie. Nawet nie ma mojego numeru.
Ale jeśli mam go zniszczyć, muszę grać według jego zasad.
"Tato, właśnie przyszedłem tutaj, aby z tobą porozmawiać. Zdałem sobie sprawę, że się myliłem i chciałem okazać ci wsparcie w każdy możliwy sposób," kłamię gładko.
Nauczyłem się od najlepszych.
Uśmiecha się, zadowolony. "Może przejdziemy do mojego gabinetu?" proponuje.
Żegnam się z Christiną i idę za ojcem korytarzem do jego gabinetu. Zamykając za nami drzwi, siada za biurkiem. Kilka lat temu mogłem się go bać, ale teraz widzę tylko tchórza. Zaciskam usta, zachowując stoicki wyraz twarzy.
Oczyścił gardło, jego ciemnoniebieskie oczy przenikają moje. "Bardzo się cieszę, że jesteś na pokładzie, Phoenix. Może kiedy zostanę Królem Alfa, pozwolę ci przejąć moją watahę," rozważa.
"A propos tego, wujek Derek zaginął." Jego oczy się rozszerzają, ale nie mogę powiedzieć, czy udaje zaskoczenie, czy nie. "Jako jego brat i przyszły Król Alfa, jestem pewien, że nieuchronnie wygrasz, jesteś w niebezpieczeństwie. Ktokolwiek sprawił, że zniknął, może przyjść po ciebie, i to mnie martwi, tato."
Mruczy zamyślony. "Nie miałem bliskiego kontaktu z moim bratem od lat, ale jego zniknięcie jest niepokojące. To oznacza, że może być wśród nas zdrajca, zdolny do wyeliminowania Króla Alfa." Składa dłonie. "Co proponujesz, Phoenix?"
"Moja firma ochroniarska może zaoferować najwyższe zabezpieczenia dla ciebie i innych wilków wysokiego rzędu. Osobiście będę twoim ochroniarzem," proponuję, utrzymując równy ton głosu.
Jego oczy rozjaśniają się z zainteresowaniem. "Ty? Mój ochroniarz?"
Kiwnę głową. "Tak. Uważam, że teraz jestem jedyną osobą, której możesz zaufać w tej roli. Będę przy tobie, kiedy mnie potrzebujesz, nawet wrócę do domu watahy."
Praktycznie widzę, jak trybiki w jego głowie się kręcą. Z mną jako jego ochroniarzem, zyska wsparcie militarne, którego pragnie, zabezpieczając swoją pozycję jako następny Król Alfa. Również, kiedy wrócę do domu watahy, będzie mógł mnie obserwować, tak jak ja będę obserwować jego. Nie wie, że znam jego pieprzone tajemnice, i planuję, aby tak pozostało.
Oczy ojca mrużą się. "A co ty z tego masz?"
Uśmiecham się z satysfakcją. "Dobrą reputację dla mojej firmy. Poza tym, lubię Christinę. Widzę, że chce, żebym zbliżył się do jej córki, ponieważ oboje doświadczyliśmy straty."
Patrzy na mnie przez dłuższą chwilę, jakby szukał rys w moich motywach, ale ja spokojnie odwzajemniam jego spojrzenie. "Co ty na to, tato? Wydaje mi się, że to sytuacja, w której wszyscy wygrywają."
Na jego twarzy pojawia się złośliwy uśmiech, a oczy błyszczą triumfem, gdy wyciąga rękę, by uścisnąć moją. "Mamy umowę."
Perfekcyjnie.
Wszystko idzie zgodnie z planem. I jest jeszcze bonus. Cieszę się na życie pod jednym dachem z moją siostrą i zmuszanie jej do interakcji ze mną. To jak drapieżnik znajdujący drogę do nory królika.
Nadchodzę po ciebie, mały wilku.