Read with BonusRead with Bonus

6- Klub Ambrosia- część 2

Isabella

„Skończyłaś?” pyta Caleb, trzymając w ręku swoje ubrania. „Tak, chodźmy stąd do Angel, żeby się przygotować, już prawie siódma” mówię, nie zdając sobie sprawy, że spędziliśmy w galerii dobre pięć godzin.

„O rany, już tak późno?” pyta Caleb, trochę zszokowany. „Tak, faktycznie” przyznaję, nie zdając sobie sprawy, jak straciliśmy poczucie czasu.

„To ruszamy! Musimy się pośpieszyć, jeśli chcemy zdążyć do klubu na czas” mówi Angel, prowadząc nas w stronę strefy gastronomicznej i wyjścia z galerii. Śmiejąc się, ruszam za nimi. Droga do samochodu minęła w ciszy, aż nagle poczułam, że ktoś mnie obserwuje.

Zatrzymałam się i rozejrzałam. Hm, dziwne. Nie mogąc dostrzec osoby, wróciłam do Angel i Caleba, którzy byli jakieś trzy metry przede mną. „HEJ! Poczekajcie! Nie możecie odejść, bo mam klucze.”

„To się pośpiesz” śmieją się, co sprawia, że i ja się śmieję. „Już idę, chwilka” wołam, biegnąc, by ich dogonić. „Ślamazara” żartuje Caleb, gdy w końcu ich doganiam.

„A ty niby nie?” mówię, szturchając go. „Nie mówiłem, że nie” uśmiecha się Caleb. Patrząc na niego z ukosa, ponownie go szturcham, zanim rzucam się do biegu w stronę samochodu. Pokażę im, kto tu jest ślamazarą. Myśląc o tym, biegnę ostatnie kilka metrów do samochodu, wrzucam torby do bagażnika i czekam.

„Isabella, gdzie się tak spieszysz?” pyta Angel, gdy ona i Caleb dochodzą, wrzucając swoje torby do bagażnika i wsiadając do samochodu. „Zapytaj Caleba, to on zaczął” mówię z uśmiechem.

„Nieprawda” odpowiada Caleb. „Prawda” i z tym wystawiam język, zanim odpalam samochód i ruszamy w stronę mieszkania Angel.

45 minut później

Przysięgam, to ostatni raz, kiedy idziemy do galerii, klub czy nie. Patrząc na zegar na desce rozdzielczej samochodu, zauważam, że jest 19:45, bo droga tam i z powrotem zajmuje dobre 45 minut. No cóż, czas się pospieszyć. Z tą myślą szybko chwytam swoje rzeczy, tak samo jak Caleb i Angel, gdy tylko wracamy do mieszkania, Matt zniknął z posterunku po naszym powrocie.

„Nie ma Matta?” pytam, wchodząc do budynku z przyjaciółmi tuż za mną. „Dlaczego tak ci zależy na Mattcie? Myślałam, że podoba ci się Pan Przystojniak” drażni się Angel.

„N-nie, to znaczy tak... Po prostu byłam ciekawa” jąkam się, gdy Caleb i Angel się śmieją. „Spokojnie, pewnie skończył na dzisiaj” przyznaje Angel, która nigdy nie zwracała uwagi na portiera, uśmiechając się.

„Jeśli tak mówisz,” to wszystko, co mówię, gdy podchodzimy do windy, zaczynając długą podróż w górę. Dlaczego Angel musi mieszkać na dziesiątym piętrze? Jęcząc, możemy tylko czekać.

Powoli, bardzo powoli, w końcu docieramy na dziesiąte piętro i ostatecznie do mieszkania Angel. „Dobra, czas się upiększyć” mówi Angel, szybko otwierając drzwi do swojego mieszkania i zapraszając nas do środka, żeby się przebrać.

„Isabella, ty pierwsza.” Bez ostrzeżenia popycha mnie w stronę swojego pokoju. „Caleb, ty masz pokój gościnny.” Po zakończeniu wydawania poleceń, Angel dołącza do mnie w sypialni, gdzie razem się przygotowujemy.

================

Klub Ambrozja

Jest teraz około 21:30, a klub już tętni muzyką, gdy ludzie czekają na wejście, ochroniarz stoi tuż przed drzwiami, trzymając clipboard i sprawdzając wszystkie nazwiska na liście.

O kurczę, jest tłoczno. Dopiero zaparkowaliśmy samochód, gdy w końcu dotarliśmy, podchodząc do wejścia. Jeszcze nawet nie weszliśmy, a to miejsce już tętni życiem.

„Imię?” pyta ochroniarz, sprawiając, że podskakuję, nie zdając sobie sprawy, że dotarliśmy na przód kolejki.

„Angel Franco” mówi Caleb, a ochroniarz szuka nazwisk. „Ach tak, Angel Franco wraz z Calebem Hunterem i Isabellą Moretti.”

"Tak, to my," uśmiecha się Caleb, wskazując na mnie i Angel. "Możecie wejść." Ochroniarz odsuwa się, pozwalając nam wejść.

Po wejściu, moje oczy nie mogą oderwać się od klubu. Zauważam wszystkie kolorowe światła tańczące po przyciemnionym pomieszczeniu. Następnie moje spojrzenie kieruje się na parkiet taneczny. Idealnie. Po kilku drinkach będę tańczyć bez problemu. Od parkietu moje oczy wędrują w górę, gdzie znajduje się strefa VIP.

"Łał..." mruczę. "Tam będziemy," mówi Caleb, wskazując na strefę VIP. "Tam na górze?" pytam zaskoczona. "Tak," odpowiada, prowadząc nas do baru po drinki.

"Co dla was?" pyta barman z australijskim akcentem.

"Ja poproszę wódkę z tonikiem i żurawiną, a on Jacka z colą. Isabella, co dla ciebie?" pyta Angel, patrząc na mnie. "Um, poproszę gin z tonikiem," mówię, a barman kiwa głową i zaczyna przygotowywać nasze drinki.

Kilka minut później barman wraca z drinkami w rękach. "Proszę, jedna wódka z żurawiną, jeden Jack z colą i jeden gin. Mam nadzieję, że wam smakuje." "Dziękujemy," odpowiadamy, płacąc za drinki, po czym ruszamy w stronę schodów prowadzących do strefy VIP.

Powoli zbliżając się do strefy, nie możemy nie zauważyć kilku osób, które już tam były. Moje oczy skanują loże. Łał. Tak fajnie. Wtedy moje spojrzenie pada na lożę w rogu, gdzie siedzi czterech mężczyzn wyglądających jak bogowie, wszyscy ubrani elegancko. Ich aura wręcz krzyczy o potędze. Przełykam ślinę, czując się jednocześnie przyciągana i zmuszona do okazania uległości.

"TY" woła jeden z nich. Natychmiast moje oczy kierują się na mówiącego. Mężczyzna o seksownych zielonych oczach. Cholera.

"Spotykamy się ponownie, Principessa (Księżniczko)," mówi, a moje ciało zamiera. Nie spodziewałam się go znowu zobaczyć.

=================

Grant

-Wcześniej tego dnia-

Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Właśnie obserwowałem, jak moja Principessa (Księżniczka) odchodzi ode mnie. Chociaż znałem tylko kilka szczegółów od Lucusa, nie znałem jeszcze jej imienia. Oczywiście, nie dała mi szansy zapytać. Uśmiechając się, przyjąłem wyzwanie.

Wyciągnąłem telefon i szybko zrobiłem jej zdjęcie, gdy czekała przy windzie, po czym wysłałem je do Lucusa. Gdy tylko wysłałem, natychmiast zadzwoniłem do niego.

Dzwonek... Dzwonek...

"CO?" warknął Lucus, brzmiąc zirytowany, jakby spodziewał się złych wieści.

"Widziałem Principessę (Księżniczkę)," to wszystko, co powiedziałem. Czekając, wiedziałem, że potrzebuje chwili, aby to przetrawić. Gryząc dolną wargę, nieświadomie zamknąłem oczy, mentalnie zapisując jej obraz na później, kiedy będę mógł się nim rozkoszować.

"Nie żartuj sobie ze mnie, Grancie," warknął, w tle słychać było szelest papieru. "Jesteś na głośnomówiącym, Tony i Alex też tu są."

"Wszystko w porządku, stary?" zapytał Alex.

"Grant mówi, że widział naszą Principessę (Księżniczkę)," powiedział Lucus, niemal podekscytowany, z uśmiechem w głosie.

"NAPRAWDĘ?" zapytał Alex. "Czy rozmawialiście? Dowiedziałeś się czegoś ciekawego?"

"Spokojnie, Alex," krzyknąłem, musząc odsunąć telefon od ucha. Przysięgam, może być najstraszniejszą osobą, jaką znam, ale zachowuje się jak dziecko na Boże Narodzenie. "Po prostu na siebie wpadliśmy. Dosłownie. Ale jest piękna. Jej ojciec nie kłamał, mówiąc, że jego córka jest śliczna. Właśnie wysłałem wam jej zdjęcie."

Słuchając, usłyszałem westchnienia, a potem ciszę. A sądząc po ich milczeniu, mogę się założyć, że walczą z ogromnym podnieceniem. Tak jak ja, a może nawet bardziej. Widok jej sprawia, że pragniemy jej jeszcze bardziej.

Previous ChapterNext Chapter