Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 8|Czarnooki wilk.

Alex niespokojnie wędrował po lesie, jego ciało było niespokojne, jego umysł był niespokojny, jego dusza była w chaosie. Ciemne uczucie zaczęło kiełkować z najgłębszej części jego duszy, przemieszczało się od głowy do czubków palców, biegło głęboko w jego żyłach, czuł, jak jego głowa kręci się w oszołomieniu. Zatrzymał się i wsłuchał się w bicie swojego serca, które dudniło, a całe jego ciało drżało, jakby było porażone prądem.

Alex podświadomie mocno zacisnął szczęki przy intensywnym i dziwnym, ale jednocześnie znajomym uczuciu. Poczuł to, gdy jego kości zaczęły się przesuwać, jak w transie zdarł z siebie koszulę i dżinsy, zanim z głośnym wyciem wyskoczył w powietrze.

Kiedy opadł, na miejscu człowieka w mgle leżał czarny wilk, czarny jak północ z lśniącą sierścią, która świeciła w ciemności, blizna na twarzy mężczyzny była dokładnie taka sama jak ta na wilku, jego oczy były najczarniejsze z czarnych z nutą złota, która rozświetlała się zgodnie z jego uczuciami. Jego łapa mocno uderzyła o ziemię w silnym, ale pewnym ruchu.

Zawył głośno z bólu, przeszywał jego mózg. Ból był podobny do tego, który czuł przed przemianą.

Do Alexa dotarła świadomość, co sprawiło, że zacisnął kły z irytacji. Część jego pamięci powróciła, to było jak pokaz slajdów, ale tylko dla wydarzeń, które przydarzyły się wilkowi, a nie człowiekowi, od momentu, gdy pierwszy raz się pojawił, aż do teraz. Widział wojnę, krew, dużo krwi, czuł ból, stratę, miłość i zdradę w pośpiechu. Uczucia przelatywały przez jego mózg w zamazanym tempie, wydawały się zbyt nierealne, jakby były tylko częścią snu.

Pędził przez las, poruszając się z siłą stu mężczyzn. Dreszcz związany z wydatkowaniem takiej energii sprawił, że czuł się bardziej żywy niż kiedykolwiek. Jego wilk przemówił do człowieka w nim, ostrzegał go, by postąpił właściwie, najbardziej zaskoczyło go to, że ostrzegł go, by nie skrzywdził Isabelle. Jego klatka piersiowa ścisnęła się na krótkie wspomnienie jej imienia.

Był ból w tej nieznanej przemianie, ale była też ekstaza, rodzaj satysfakcji, która przenikała głęboko w jego skórę. Jego łapy dudniły o ziemię, dopóki nie wyczerpał większości swojej energii. Wracając na szczyt wzgórza, wydał głośne wycie, które sprawiło, że Isabelle zadrżała w chatce.

Owinęła szal wokół swoich ledwie okrytych ramion i wyszła w noc, w zimno, które było nie do zniesienia dla osoby tak kruchej i delikatnej jak ona. Jej zęby szczękały w ciemności, strach ścisnął jej klatkę piersiową, nie dla niej samej, ale dla mężczyzny, który wyszedł w pośpiechu i nadal nie był nigdzie do znalezienia.

Kolejne głośne wycie rozbrzmiało w powietrzu, sprawiając, że przyspieszyła kroku. Dźwięk jej stóp uderzających o żwirową ścieżkę w lesie był jedynym dźwiękiem, jaki mogła usłyszeć, poza okazjonalnym wyciem, które wydawało się wydawane w regularnych odstępach czasu.

Ścisnęła swój szal mocniej. Z każdym krokiem, jaki robiła, wycie wydawało się bliżej, Isabelle ganiła się za to, że idzie w jego kierunku, a nie w przeciwną stronę, ale mimo to nie poprawiła swojego błędu. Zbytnio ufała swojemu osądowi, by bać się o siebie w tym momencie. Jej instynkty pchały ją naprzód.

Przerażający ryk, który zdawał się pochodzić z najgłębszej części męskiej piersi, zatrzymał ją w miejscu. Cała krew w jej ciele przeszła do głowy, zanim zamarzła.

Przez chwilę była bezradna, nie wiedząc, co zrobić, aż jej stopy same ruszyły i pobiegły głębiej w las. Znalazła Alexa leżącego na ziemi bez koszuli.

Strach, jakiego nigdy w życiu nie czuła, wpełzł jej po kręgosłupie. Wydała krzyk, zanim rzuciła się na niego.

"Alex," potrząsnęła jego nagimi ramionami mocno w szale, "Alex, obudź się." Błagała, unosząc jego głowę do swojego ramienia, "Obudź się, proszę, potrzebuję cię." Szeptała na jego piersi i usłyszała słaby dźwięk jego bicia serca.

Uradowana, że nadal żyje, potrząsnęła nim mocniej, jej błagania stawały się coraz bardziej rozpaczliwe.

"Alex, Alex, obudź się, proszę." Naciskała mocniej, pragnąc, by się obudził. Isabelle zamierzała podnieść się z pozycji na podłodze, tylko po to, by zatrzymać się, widząc, jak jego oczy zaczynają się otwierać, jego spojrzenie wydawało się odległe, a źrenice płonęły jak roztopiona lawa. Przeszywało to Isabelle prosto w serce, aż poczuła, jak jej ramię wiotczeje, a klatka piersiowa unosi się z niepokoju.

Stopniowo jego oczy przesunęły się i zatrzymały na jej twarzy, jakby próbował zapamiętać jej rysy. Zrozumienie przyszło nagle, podniósł dłoń do jej twarzy i patrzył na nią intensywniej.

Isabelle poczuła pierwszą kroplę, zanim pojawiła się kolejna. Nigdy nie była słabą osobą, ale widok jego leżącego bez życia po raz drugi sprawił, że poczuła dziwne rzeczy, poczuła się pusta, chciała wykrzyczeć ból, który czuła w rozpaczy.

Palec Aleksandra otarł łzę spływającą po jej policzku, starł ją wraz z wszystkimi kolejnymi. Cichym szeptem zapytał, dlaczego płacze. Intensywność jej szlochu uniemożliwiła jej odpowiedź.

W szybkim ruchu, który wydawał się nieprawdopodobny dla człowieka, który chwilę wcześniej leżał na ziemi, wstał i wziął ją ze sobą. Jego koszula leżała kilka stóp od nich w strzępach, ale spodnie były nienaruszone.

Bez drugiego spojrzenia i bez wyjaśnień wziął ją w ramiona i skierował się w stronę chatki. Było ciemno, ale wzrok Aleksa był doskonale wyraźny dzięki temu, że jego wilk ponownie się ujawnił. To sprawiło, że jego zmysły stały się ostrzejsze, wzrok, słuch, węch, wszystko stało się głośniejsze w jego głowie.

Czuł się to dla niego obce, ponieważ minęło kilka dni od ostatniego połączenia z jego wilkiem. Od kiedy miał pojęcie, kim i czym jest.

Szedł do chatki w milczeniu, zatrzymując się dopiero, gdy znaleźli się w ciepłej sypialni. Położył ją na łóżku, zamierzając wrócić do salonu, aby przemyśleć to, przez co właśnie przeszedł.

Isabelle zrozumiała jego intencję, żeby go zatrzymać, zaczęła mówić: "Bałam się, kiedy nie mogłam cię znaleźć, słyszałam wycie i myślałam, że coś ci się stało." Łza spłynęła jej po policzku, którą natychmiast otarła, nienawidząc myśli, że mógłby ją uważać za słabą.

"Nie chcę, żebyś się o mnie martwiła," zniżył się na ziemię obok niej, aż był prawie na równi z jej oczami. "Jestem w porządku, nic mi się nie stanie, dopóki jesteś bezpieczna."

"Nie mogę przestać się martwić, odszedłeś nagle, myślałam, że zrobiłam coś złego." wyszeptała chrapliwie.

Aleksander napiął się na jej sugestię, zanim jego oczy przeniosły się na drzwi, zgadując jego następny ruch, Isabelle chwyciła jego ramię, które mimowolnie się napięło przy kontakcie. "Nie odchodź." wyszeptała z oczami spuszczonymi na podłogę.

Skupił wzrok na jej smukłej sylwetce i pokręcił głową. "Muszę iść, co do tego, co się stało wcześniej. Nie wiem, co mnie opanowało, ale obiecuję..."

Przerwała mu, kładąc palec na jego ustach "Nie musisz mi nic obiecywać, to nie była twoja wina, nie obwiniaj się." Jej głos drżał, gdy mówiła.

"Nie." jęknął, "Nie rozumiesz głębi sytuacji, Belle, molestowałem cię, wykorzystałem cię, jesteś warta więcej niż chwilowe zaspokojenie... jesteś..."

"Alex," przerwała, "Nie molestowałeś mnie ani nie wykorzystałeś. Byłeś ostrożny i troskliwy."

Jęk wydobył się z jego piersi, gwałtownie wypuścił powietrze na to, jak próbowała usprawiedliwić jego działania. To było niesłychane.

"Jesteś kimś, komu powinienem być najbardziej pomocny, uratowałaś mnie, kiedy byłem zredukowany do niczego. Do diabła, nie wiem nic o sobie, a ty również nie, ale nadal jesteś cierpliwa wobec mnie, Bóg wie, kiedy lub czy w ogóle wyjdziemy z tej ciemności, ale nadal jesteś optymistyczna. Zamiast dziękować ci z pokorą, robię nic innego, tylko obrażam twoją pozycję i wykorzystuję cię, aby stłumić moje podstawowe potrzeby, rzeczy, które nie mają z tobą nic wspólnego. Wybacz mi."

Położyła ręce na jego dłoniach, które wciąż były na jej twarzy i z oczami utkwionymi w jego, uspokoiła go najdelikatniej, jak potrafiła, "Jeśli ktoś ma być obwiniany, to ja również. Tak, ty to zainicjowałeś, ale nie odpychałam cię ani nie odmawiałam ci." Rumieniec pojawił się na jej policzkach, gdy próbowała wyrazić słowa w swojej głowie. Spuściła głowę nieśmiało, kończąc zdanie. "Czułam się jak rozpustnica, pragnąc więcej, nigdy wcześniej nie byłam pocałowana. Ale podobały mi się twoje pocałunki i nawet na nie czekałam."

Previous ChapterNext Chapter