Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 7|Podziewanie ciepła.

Serce Aleksandra waliło głośno w jego piersi, obawiał się, że może sprawić jej ból. Wziął ją w ramiona i zaniósł do ich chatki, zatrzymując się dopiero przy łóżku. Położył ją na łóżku i pochylił się nad nią, z twarzą pełną troski.

Isabelle odważnie wzięła jego twarz w dłoń, jej palce głaskały jego szczękę. "Wszystko w porządku, obiecuję. Byłeś tam, widziałeś, jak to mnie nie zraniło. Nawet nie zbliżyło się do mnie, Alex, byłeś tam, chroniłeś mnie." Starała się go uspokoić, ale jego oczy były nadal nieludzkie, dzikie i płynne. Nie bała się, ale napięcie emanujące z jego spiętych mięśni sprawiało, że chciała złagodzić jego gniew.

"Jestem w porządku." Szepnęła ponownie uspokajająco.

Gdy jego stoiczny wyraz twarzy i sztywne mięśnie nie zmieniły się, nacisnęła mocniej, położyła otwartą dłoń na części jego piersi, która przykrywała serce. Isabelle owinęła ręce wokół jego szyi, aby go ochłodzić. Czuła, jak stopniowo napięcie zaczyna się rozluźniać, aż stał się mężczyzną oddychającym ciężko. Isabelle krążyła dłonią po jego piersi, szepcząc słodkie słówka.

Gdy ryk w jego głowie ucichł, Alex spojrzał w dół na drobną kobietę, która go uspokajała. Jej zapach szalał z jego zmysłami, a reakcja, jaką wywoływało uczucie jej ręki na jego piersi, była niewytłumaczalna. Wnikała głęboko w jego kości. Przyciągnął ją bliżej i przycisnął do swojego ciała.

"Nie możesz wychodzić sama, Isabelle. Nigdy. Nie możesz mnie tak przerażać. Nigdy." Złożył delikatny pocałunek na czubku jej głowy, zanim ją puścił i usiadł ponuro na łóżku.

.....

Alexander wpatrywał się intensywnie w swoje odbicie w lustrze, głęboka blizna biegła tuż obok jego oka, jakby celowo. Było oczywiste, że jego napastnik zostawił ten ślad, aby udowodnić, że mógłby przeciąć oko, gdyby chciał. Ale tego nie zrobił, aby coś udowodnić.

Z złowrogim uśmiechem i drwiącym grymasem Alex cmoknął na niepowodzenie napastnika.

"Powinieneś to zrobić, póki miałeś szansę, nie daję drugich szans." Wyszeptał do swojego odbicia, jego usta wykrzywiły się w krzywym uśmiechu.

Alex przeszedł przez salon i wszedł do łazienki. Zatrzymał się, gdy zobaczył kobietę w wannie.

"Uczymy się kochać... Dbamy o miłość... Nic nie jest lepsze, nic nie jest lepsze od miłości... Ja..." Wyłączył dźwięk jej śpiewu w swojej głowie i skupił się na nodze, którą machała w powietrzu.

Naga, mokra noga, z której spływały bąbelki i piana, wpadając do wanny, w której się kąpała.

Alexander poczuł to dobrze znane uczucie, które nigdy nie wydawało się być daleko, gdy była w jego pobliżu. Próbował wszystkich technik, które stosował, aby odpędzić to uczucie w ostatnich dniach, ale ani zgrzytanie zębami, ani zaciskanie szczęki nie działały. Co gorsza, jego stopy wydawały się być przyklejone do miejsca, były zbyt ciężkie, aby je podnieść.

Ręka wystrzeliła i przetarła mydło po już spienionej drugiej ręce, nie przestawała śpiewać i ponieważ cała jej uwaga była skupiona na kąpieli, nie zauważyła jego obecności.

Alex nasycił się jej widokiem, od błyszczących rudych włosów upiętych w kok na czubku głowy, przez kosmyki, które uciekły i skręcały się na jej szyi, po mlecznobiałą skórę i palce u nóg, które mógł zobaczyć. Pochłaniał jej widok, ignorując przypływ podniecenia, który zalewał go głębokimi falami, spokojnymi falami. Wypełniło jego lędźwie szaleńczym bólem pragnienia.

Zamknął oczy, aby stłumić potrzebę, ale jego nogi wydawały się mieć własne zdanie, ponieważ zaczęły się poruszać do przodu. Zatrzymał się w połowie kroku i zganił się za próbę działania impulsywnie. Z niezwykłą dla siebie cichością odwrócił się i wyszedł z łazienki, nie dając jej znać, że tam był.

Isabelle wyszła kilka minut później w prostą sukience, choć starannie wypraną i wyglądającą, jakby widziała lepsze dni, ale nadal wyglądała na niej dobrze. Świetnie nawet. Jej włosy były owinięte ręcznikiem, który Alex chciał zdjąć, a jej usta były wykrzywione w uśmiech, taki, który sprawiał, że chciało się go odwzajemnić, nie wiedząc dlaczego ani będąc tego przyczyną.

"Cześć." Przywitała się, siadając przy kominku i wyciągając stopy, aby się ogrzać. Jak drapieżnik oceniający swoją ofiarę, Alex obserwował każdy jej ruch. Każdy szczegół, od tego, jak gryzła dolną wargę, po to, jak zaczęła ciągnąć sukienkę, aby zakryć więcej skóry, niż było odsłonięte.

"Wszystko w porządku?" zapytała go, gdy nie odpowiedział na jej pierwsze powitanie. "Chyba jesteś w nastroju. Przepraszam, że ci przeszkadzam."

Alex odwrócił głowę w jej stronę i spojrzał na nią bardzo głodnymi oczami, wyglądał jak lew, który nie był karmiony przez ponad sto dni.

I właśnie zobaczył mięso.

Kilka minut minęło w milczeniu, ona zastanawiała się, co właściwie poszło nie tak, podczas gdy on walczył ze sobą, próbując zachować spokój i nie reagować na jej zapach, wygląd czy obecność, co okazywało się być bardzo trudne.

Kiedy cisza stała się zbyt przytłaczająca dla Isabelle, wstała ostrożnie z krzesła, które zajmowała, i zatrzymała się kilka kroków od niego. Z potrzebą dowiedzenia się, co czuje, położyła rękę na jego ramieniu i głosem, który zwykle koił jego serce, powiedziała, "Alex, co się stało? Czy to ma związek z tym, co się stało wcześniej z dzikiem? Mówiłam ci, że nic mi nie jest."

On tylko pokręcił głową.

Jej głos stał się zaniepokojony, "Powiedz mi, czy to chodzi o twoją przeszłość? Wiem, że musisz być zdenerwowany, żyjąc bez wspomnień. Uwierz mi, wiem, jak to jest, ale nie powinieneś tego zbyt mocno analizować, mam przeczucie, że wszystko wkrótce się wyjaśni, i ufam swoim instynktom." Mówiąc to, zbliżyła się i delikatnie pocierała jego ramię, próbując go uspokoić.

Zamiast tego, podsycała ogień, który stawał się coraz bardziej gorący, krew w jego głowie szumiała i wszystko zmierzało w dół, jego ciało było sztywne jak pal, a mentalnie próbował ją odsunąć, ale fizycznie nie miał pojęcia, jak jej powiedzieć, żeby odeszła, jak sprawić, żeby przestał czuć jej obecność, dotyk tak blisko. Był tak samolubny, że chciał ją mieć blisko i chciał, żeby była nietknięta. Zwłaszcza przez niego. Przeczył sam sobie i wiedział o tym.

Następne, co poczuł, to jej ręka na jego szczęce, unosząca jego głowę. Z całym odwagą, jaką Isabelle mogła zebrać, objęła jego głowę ramionami i przyciągnęła go do siebie. Głowa Alexa zetknęła się bezpośrednio z jej zapachem, uwodzicielskim zapachem, który mógł być jego zgubą, jego głowa była bezpośrednio na jej obojczyku.

Jego kontrola pękła. Usłyszał ogłuszający dźwięk w swojej głowie i podniósł ją, aż znalazła się na poziomie jej oczu. Gdy tylko uchwycił jej spojrzenie, zauważył, jak jej usta mimowolnie się rozchyliły i jej oddech przyspieszył.

Nie dając miejsca na przerwy w rozumowaniu, Alex przycisnął swoje usta do jej, miało to być jedno pocałowanie, jedno krótkie pocałowanie, jedno bardzo krótkie zamknięte pocałowanie. Ale w momencie, gdy jego usta znalazły się na jej, Alex stracił to, stracił wszelkie maniery i otworzył jej usta, aż ich języki splątały się w namiętną wojnę.

Zatrzymując się tylko na oddech, Alex opuścił ją, aż usiadła na jego udach, a jej twarz była zamknięta w jego dłoniach. Całował od jej ust, po bokach jej warg, jej policzków i z powrotem do jej oczekujących ust.

Kilka chwil później zatrzymał się i spojrzał w jej oczy, rumieniec na jej policzkach, różowy odcień na jej wargach sprawił, że wszelkie racjonalne myśli opuściły jego mózg i znów zanurzył się w pocałunku. Pocałunek zaczął się delikatnie, a potem stał się namiętny, aż zaczął ją pożerać z głodem, którego nigdy nie znał, jakby nie mógł się nią nasycić. Zamiast potrzeby malejącej w miarę zaspokajania, tylko rosła i stawała się bardziej desperacka. Jego ręce podciągnęły jej sukienkę do talii, aż siedziała na nim okrakiem.

Isabelle nie miała pojęcia, co się dzieje, wiedziała tylko, że to uwielbia, zwłaszcza gdy Alex przeniósł swoje usta z jej ust na szyję, pocałował jej płatki uszu i przesunął językiem po jej smukłej, mlecznobiałej kolumnie. Zadrżała na aksamitny dotyk jego języka i wzięła jego palce w swoje.

Czując jego podniecenie naciskające na nią, jęknęła, Alex poruszył się raz, a ona jęknęła. Jego usta zatrzymały się na złączeniu między jej szyją a ramieniem, zamarł w miejscu na ten dźwięk.

Z łatwością zdjął ją z siebie tak delikatnie, jak tylko mógł, i wyszedł z chatki, jakby goniły go psy piekielne.

Drzwi chatki zamknęły się z głośnym hukiem, co sprawiło, że Isabelle zadrżała ze strachu. Czuła się zbyt słaba, żeby wstać, i położyła się na kanapie, myśląc o tym, co właśnie się między nimi wydarzyło.

Zalew wstydu ogarnął ją, gdy przypomniała sobie, jak bezwstydnie i pożądliwie się zachowała.

Jej usta zadrżały na myśl o stracie, którą czuła, jej uczucia do niego zmieniały się w zawrotnym tempie i bardzo się tego bała.

Westchnęła, zanurzyła się głębiej w kanapę i zamknęła oczy.

Previous ChapterNext Chapter