Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 2: Pewność siebie

„Jak to możliwe, że kobieta taka jak ty jest tutaj sama?” Jego pytanie przywraca mnie do rzeczywistości.

Przypominam sobie Nathana i jak wszystko jest wciąż takie świeże.

Nawet nie zamierzając, jego słowa oddalają mnie. Prostuję się i formalnie staję przed jego spojrzeniem. Zauważa to, ale nie pyta. Po prostu czeka, aż coś powiem.

Myślę o użyciu jakiejś banalnej frazy, ale jestem zbyt niecierpliwa, żeby udawać, że wszystko jest w porządku choćby przez sekundę dłużej.

„Szczerze mówiąc, mój chłopak zerwał ze mną dzisiaj.” Słowa wychodzą z bólem.

Sięgam po drinka, który został wcześniej podany i wypijam go jednym haustem. Nawet lekko ciepły, wciąż jest pyszny. „Czy to ananas?” pytam barmana, ale John przejmuje inicjatywę i odpowiada:

„Ananas, goździki, cynamon, bazylia.” Jego ręka lekko dotyka mojej, a kciuk zaczyna delikatnie przesuwać się po skórze. „To afrodyzjak. Lepiej uważaj... Chyba że masz inne zamiary.”

Zabiera pustą szklankę z mojej ręki i oddaje ją barmanowi.

Moje ciało znowu mrowi. Nie wiem, co robić ani jak się zachować; wszystko jest takie zagmatwane.

„A jaki jest twój zamiar, oferując to właśnie mnie?” Jestem zaskoczona, że wszystko brzmi prawie... erotycznie. To zwykłe słowa, ale on sprawia, że wydają się czymś więcej.

„Nie jestem człowiekiem, który owija w bawełnę, Hano. Będę z tobą szczery,” przyjmuje poważną postawę, a jego dominujący głos wyróżnia się. „Od momentu, kiedy cię zobaczyłem, zdecydowałem, że muszę cię mieć dla siebie.”

„Traktujesz mnie jak przedmiot,” ripostuję, a on wydaje się tego nie lubić, ale jest zbyt zaangażowany, by zrezygnować z gry, którą rozpoczął. „Wyobrażam sobie, że wiele kobiet rzuca się ci do stóp. Ja nie będę jedną z nich.” Uśmiecha się w odpowiedzi, szczerze rozbawiony tym, co mówię.

„Nie musisz udawać, kochanie. Chcemy tego samego,” szepcze mi do ucha, zanim wstaje, a ja czuję mrowienie między nogami. Cholera, jego perfumy są cudowne.

„Jesteś bardzo pewny siebie, Kauer.” Podążam za nim i staję przed nim, żeby nie zauważył, jak bardzo na mnie wpływa. „Ledwie mnie znasz. Skąd możesz być pewny, czego chcę?”

Wykorzystuje tłum, który nas otacza, i przeciąga mnie na bok baru, gdzie jest bardziej odosobnione.

„Wiem, Hano, bo nie przestałaś zaciskać ud, odkąd mnie zobaczyłaś,” szepcze prawie niesłyszalnie, jego klatka piersiowa przyciśnięta do mojej, gdy przyciska mnie do ściany. „Zauważam znaki, jakie daje twoje ciało, a z tego, co wskazuje, prawie błaga, żebym cię teraz pieprzył.”

Jak on śmie? To takie... bezczelne. Jestem oszołomiona, a niestety, jestem zbyt zajęta myślami o tym, co może się wydarzyć, by bronić swojej godności. Więc jedyne słowa, które wychodzą z moich ust, to:

„Co cię powstrzymuje, John?”

Słowa same się wymykają, a ja ledwo rozpoznaję siebie. Nie wiem, co się stało, ale od momentu, gdy go poznałam, inna osobowość przejęła kontrolę, działając lekkomyślnie i niebezpiecznie, zupełnie inaczej niż przez całe moje życie.

Mimo to trudno mi powiedzieć, że nie lubię tej nowej wersji. Zwłaszcza gdy widzę reakcję Johna. Jego zielone oczy ciemnieją, jakby on, tak jak ja, zmienił się w kogoś innego. Jego ręka przesuwa się po moich nagich plecach, śledząc całą długość mojej ciepłej skóry. Wplata dłoń w moje włosy i bierze mnie gwałtownie, ale z niespodziewaną agresją, którą przyjmuję z zadowoleniem.

Czuję, jak jego język smakuje moje usta, jakby były jego ulubionym daniem.

Nasze usta niemal stają się jednością, a ja muszę powstrzymywać jęki, które grożą wydostaniem się za każdym razem, gdy przyciska mnie do swojej już widocznej erekcji w tak krótkim czasie. Z ciekawością eksploruję jego usta, tak jak pragnęłam zrobić to z całym jego ciałem od momentu, gdy go poznałam. A kiedy fizycznie błagam o więcej, on nagle się odsuwa. Patrzę na niego podejrzliwie, bojąc się powodu, który go do tego skłonił.

„Czy zrobiłam coś źle?” pytam głupio, naiwnie, jakbym nie wiedziała, jak dać prosty pocałunek.

„Czy myślisz, że zrobiłaś coś źle, kochanie?” Prowadzi moją rękę do swojego penisa, niemal rozdzierając materiał spodni, które ma na sobie.

Czuję, jak moje usta się ślinią w czysto szczerej i niespodziewanej reakcji. Moje ciało błaga o więcej, niemal zmuszając mnie do wyrażenia tego słowami.

„Nie chcę tego robić tutaj. Możesz pójść ze mną?” pyta, wyciągając do mnie rękę. I całkowicie kierowana emocjami, podążam za nim.

Nie jesteśmy widziani, i wolę, żeby tak zostało. Parkingowy przekazuje kluczyki do samochodu, pięknego srebrnego Lamborghini, które niespodziewanie pasuje do jego osobowości.

Choć jest oszałamiający, to nie robi na mnie wrażenia. Nie jestem tu dla tego; zobaczyłam, że jest bogaty, gdy tylko spojrzałam na Rolex na jego nadgarstku.

Moje motywy są inne i żaden z nich nie kręci się wokół pieniędzy.

Zostawiam wiadomość dla Alice, informując ją, że spędzę noc poza domem. Nie podaję więcej szczegółów; to, co mam do powiedzenia, to sprawa na później.

Czuję wiatr na twarzy, i to uczucie jest dobre, choć trochę przerażające. Jestem w samochodzie nieznajomego, mężczyzny, którego znam od kilku godzin, ale moje ciało zdaje się go rozpoznawać z innych żyć. On zręcznie prowadzi kierownicę, podczas gdy jedna ręka unosi się nad moim udem przykrytym materiałem sukienki, którą od czasu do czasu naciska, sprawiając, że błagam, by poczuć to w innych miejscach.

Nie zwracam uwagi na trasę, którą jedziemy, ale wszystko jest zbyt piękne. Atlantic City jest jeszcze bardziej urokliwe nocą. Plaże są oszałamiające, a światła budynków oświetlają tętniące życiem ulice. Jazda jest szybka. Zatrzymuje się przed luksusowym hotelem, do którego prawdopodobnie nigdy nie mogłabym sobie pozwolić wejść, gdyby nie ktoś taki jak John.

Obsługa wita go, jakby był tu sławny, i szybko udajemy się do pokoju, jeśli w ogóle można to tak nazwać. Prawie zajmując całe piętro, miejsce to jest rajskim ośrodkiem. Widok na ocean, elegancki wystrój, wszystko sprawia, że czuję się jak we śnie.

Ale w momencie, gdy jego ręce mnie dotykają, przypominam sobie, że to wszystko jest zbyt realne.

Previous ChapterNext Chapter