Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 6

ELLA

Kiedy się obudziłam, zobaczyłam Jonathana siedzącego obok mnie w ludzkiej formie, ubranego tylko w krótkie spodenki. Uśmiechnął się do mnie i pogłaskał mnie po głowie.

"Kupiłem ci ubrania, idź się przebrać, a potem porozmawiamy." Powiedział.

Wzięłam ubrania do pyska i poszłam za drzewo, żeby się przemienić. Serce mi waliło, ale przynajmniej nie był już zły, więc wróciłam gotowa stawić mu czoła.

"Dzień dobry i dziękuję za ubrania."

"Mamy ubrania w drzewach na całym terytorium na wypadek, gdybyśmy ich potrzebowali." Odpowiedział, a ja skinęłam głową.

"Nie powinnaś była odchodzić wczoraj."

"Przypominam ci, że mnie wyrzuciłeś."

"Wiem, żałowałem tego w momencie, gdy odeszłaś, ale byłem wściekły. Miałem cię tuż obok siebie, a szukałem jak głupiec przez te wszystkie dni. Okłamałaś mnie, Ella. Mia przyszła wiele godzin później, żeby powiedzieć mi, że odeszłaś, i natychmiast ruszyłem cię szukać." Spojrzał mi prosto w oczy i widziałam, że czuje się nieswojo, mówiąc o tym.

"Chciałam być sama i dać ci czas na relaks. Miałam wrócić i wszystko wyjaśnić."

"Ella... nigdy więcej nie odchodź, to niebezpieczne."

"Wiem. Przepraszam... czekaj... nie zamierzasz mnie odrzucić?"

"Odrzucić cię?" Gdy to powiedział, jego oczy stały się czarne i przytulił mnie z całych sił. Odwzajemniłam uścisk i wciągnął mój zapach.

MOJA, powiedział mi, a my pozostaliśmy w uścisku, dopóki się nie uspokoił. Spojrzał mi w oczy, które wróciły do swojego naturalnego brązowego koloru.

"Nie mów tego słowa nigdy więcej! Tak, jestem zły, ale nigdy cię nie odrzucę. Rozumiesz?"

"Tak, ale Jonathan, moja rodzina, moja wataha nie żyją, ja nie..." teraz łzy zaczęły mi płynąć i nie mogłam ich kontrolować.

"Ciii... wiem... Mia wszystko wyjaśniła Blake'owi... Ella... umrę, zanim ktoś cię dotknie."

"Nie mów tak... nie chcę cię stracić."

"Obiecuję, że oddam życie, by cię chronić." Starł moje łzy ręką, a ja spojrzałam mu w oczy i na jego usta. Bez dalszego zastanowienia przycisnęłam swoje usta do jego. Odwzajemnił pocałunek, jakby jego życie od tego zależało, zbliżyłam się do niego i usiadłam mu na kolanach, obejmując go nogami. Jego ręce spoczywały na moich plecach, a ja bawiłam się jego włosami. Uczucie było absolutnie doskonałe i przez chwilę zapomniałam o wszystkim i wszystkich.

Przerwaliśmy pocałunek, żeby złapać oddech, wciąż patrząc sobie w oczy.

Naszą chwilę przerwały niezręczne odgłosy z mojego brzucha, które sprawiły, że chciałam zapaść się pod ziemię.

"Ktoś jest głodny." Powiedział z uśmiechem.

"Masz rację. Wczoraj zjadłam tylko śniadanie."

"Wracajmy." Powiedział i pomógł mi wstać. Moja ręka zniknęła w jego, wydawał się taki duży w porównaniu ze mną. Jego wilk jest nawet większy od mojego taty, który też był alfą, nie wierzę, że kiedykolwiek widziałam wilka jego rozmiaru.

Jest doskonały powiedział mój wilk.

Tak

Już go kocham

Dziewczyno, przestań, jeszcze za wcześnie na to. Przewróciłam oczami.

"Idziemy pieszo?" Zapytałam go.

"Oczywiście, że nie, udało ci się wyjść poza terytorium."

Spojrzałam na niego zszokowana, nie mogłam uwierzyć, że naraziłam się na takie niebezpieczeństwo.

"I dlaczego nic nie powiedziałeś wczoraj i spaliśmy tutaj?"

"Nie ufasz mi? Jestem dobrym wojownikiem. Poza tym, całą noc miałem na ciebie oko."

"Nie spałeś w ogóle?" Tak, on jest zdecydowanie szalony.

"Nie przeszkadza mi to, Ella, byłaś zmęczona, a ja cię chroniłem." Nie miałam czasu odpowiedzieć, bo się przemienił i pokręciłam głową, mój partner nie lubi dużo mówić, ale mi to nie przeszkadza. Podążyłam za nim i zaczęliśmy biec z powrotem. Po dwóch godzinach dotarliśmy do domu watahy, ale ponieważ nie miałam ubrań, weszłam w formie wilka i usłyszałam westchnienia wszystkich.

"Ella!!!" Mia krzyknęła i pobiegła mnie przytulić.

"Martwiłam się." Powiedziała, ale spojrzałam na schody. Musiała zrozumieć, czego chciałam, i odeszła, dlatego ją kocham, rozumiemy się bez słów.

Kiedy weszłam do swojego pokoju, przemieniłam się z powrotem i poszłam do łazienki wziąć kąpiel. Po tym zeszłam na dół do jadalni, a Jonathan już tam był, wyglądając jak milion dolarów z mokrymi włosami. Kiedy mnie zobaczył, podszedł do mnie i odwrócił się, żeby spojrzeć na wszystkich.

"Zastanawiacie się pewnie, co się dzieje. Ella też jest wilkiem i dla waszej informacji jest moją partnerką! Ukrywała swoją tożsamość, bo chciała chronić siebie i nas wszystkich. To ona pomogła nam z łotrami. Jako wasza przyszła Luna, będziemy ją chronić przed każdym niebezpieczeństwem, które napotkamy. Chciałbym, abyście wszyscy przywitali ją jako członka tej watahy."

Wszyscy zaczynają wiwatować i wyć na jego słowa, czując radość, jakby byli szczęśliwi z mojego powodu. Jonathan chwyta mnie za rękę i prowadzi do stołu. Siadam tuż obok niego i nie mogę ukryć uśmiechu. Po raz pierwszy odkąd tu przybyłam, jem w spokoju. Ręka Jonathana ani na chwilę nie opuszcza mojej, a ja cieszę się każdą minutą. Wszyscy moi przyjaciele pytają mnie o moją przeszłość i wydają się zachwyceni, że będą mieli mnie za Lunę. Cieszę się też, że Blake wybaczył Mii i teraz wszyscy jesteśmy w dobrym nastroju.

"Idziemy na zakupy!" ogłasza Olivia, a Mia się zgadza.

"Tym razem nie odmówisz," Olivia wskazuje na mnie palcem, a ja spoglądam na Jonathana, który kiwnął głową, i zwracam się do dziewczyn, również kiwając głową.

"To moja dziewczyna," krzyczy Mia.

I śmieję się z nią.

Kiedy skończyliśmy śniadanie, obie dziewczyny wstają, by wyjść, a ja próbuję pójść za nimi, ale Jonathan sadza mnie na swoich kolanach. Pochyla głowę, by mówić mi do ucha, a jego gorący oddech wywołuje dreszcze na moim kręgosłupie.

"Bądź ostrożna i nie myśl o pieniądzach." Powiedział mi, wkładając coś do mojej ręki. Patrzę w dół i widzę kartę kredytową.

"Nie... nie mogę tego przyjąć." Kręcę głową.

"Nawet nie próbuj się sprzeciwiać. Cokolwiek mam, teraz jest twoje." Całuje mnie w szyję, a ja czuję motyle w brzuchu. Obracam głowę, by go pocałować w usta, i tracę rozum. O bogini, nawet nie chcę iść, mogłabym zostać tutaj w jego ramionach na zawsze.

"Ella..!" Krzyki Mii przerywają naszą bańkę, a ja patrzę na niego ze smutnym wyrazem twarzy.

"Będę na ciebie czekał tutaj. Baw się dobrze."

"Dziękuję." Mówię i wstaję. Gdy się odwracam, widzę, że wszyscy patrzą w szoku, prawdopodobnie nigdy nie widzieli swojego alfa w takim nastroju, ale wśród nich zauważam spojrzenie pełne nienawiści. Ale nie myślę o tym i wychodzę, by znaleźć dziewczyny.

Olivia jedzie godzinę do najbliższego miasta.

"Opowiedz nam wszystko." Mówi Mia.

"Tak. Nie obchodzi mnie, że ukrywałaś, że jesteś wilkiem, pomogłaś nam w ataku i już jesteś moją najlepszą przyjaciółką."

"Dziękuję, Olivio. Przepraszam za kłamstwa, ale myślałam, że tak będzie najlepiej." Kiwa głową, a ja kontynuuję opowiadanie, co się wydarzyło wczoraj, odkąd odeszłam. Cieszą się z mojego powodu, a ja też to czuję, w końcu, po dwóch latach wszystko wydaje się iść gładko.

Kiedy dotarłyśmy do centrum handlowego, dziewczyny pociągnęły mnie do wszystkich sklepów. Kupiłam mnóstwo ubrań, ale nie użyłam jego karty, nie czuję się z tym komfortowo, poza tym mam swoje własne pieniądze od rodziców i wszystkie oszczędności, które zebrałam przez ostatnie dwa lata pracy. Po kilku godzinach weszłyśmy do sklepu pełnego bielizny.

"Chodź, Ello, potrzebujesz tego." Mia mruga do mnie, a ja czuję, jak moje policzki płoną.

"Przymierz je." Olivia podała mi kilka koronkowych kompletów we wszystkich możliwych kolorach. To jest zawstydzające i nawet nie mogę na nią spojrzeć.

"Nie wierzę, że moja przyszła Luna jest czerwona jak pomidor, bo trzyma kilka sztuk bielizny!" Śmieje się ze mną.

"Zamknij się." Mówię do niej.

"Jestem pewna, że to odpowiedni rozmiar, kupimy je wszystkie." Dodaje Mia i zabiera je z moich rąk, by pójść zapłacić. Kiedy wychodzimy ze sklepu, decydujemy się wrócić.

"Jesteście obie szalone, cały dzień tam spędziłyśmy, bolą mnie nogi." Mówię, kiedy siadam w samochodzie.

"Przeżyjesz." Obie śmieją się ze mną i ignorują mnie.

Kiedy wracamy, biorę swoje torby i idę do swojego pokoju. Wkładam nowe ubrania do szafy i postanawiam znaleźć Jonathana. Kiedy docieram do jego biura, bez zastanowienia otwieram drzwi bez pukania.

"Co do cholery?" Mówię cicho, patrząc na spektakl przed sobą.

Previous ChapterNext Chapter