




Rozdział 7
Lily zamarła, gdy zbliżała się postać Alexandra Kane'a, jego wyraz twarzy nieczytelny, a ruchy precyzyjne. Zatrzymał się zaledwie krok od niej, napięcie między nimi było wyczuwalne.
"Przyszłam, żeby ci to przekazać," powiedziała, jej głos był bardziej pewny, niż się czuła, wyciągając w jego stronę podpisany kontrakt.
Ostry wzrok Alexandra przeniósł się na dokument. Nie ruszył się, by go wziąć. "Poleciłem ci, żebyś przekazała to Clarze," powiedział zimnym głosem, w którym pobrzmiewała cicha władza.
"Może jest zajęta," odpowiedziała Lily, zbierając odwagę. "Więc postanowiłam przynieść to osobiście."
Na jego twarzy przemknął cień czegoś – może rozbawienia – zanim jego postawa ponownie stężała. Zrobił krok bliżej, naruszając jej przestrzeń. Puls Lily przyspieszył.
"Przyniosłaś to osobiście celowo?" zapytał, jego ton był niski i przenikliwy, a oczy wpatrzone w jej, jakby szukał czegoś ukrytego pod jej spokojną fasadą.
"Co?" Lily mrugnęła, jej zmieszanie było szczere.
Alexander przez chwilę ją obserwował, napięcie między nimi było niemal namacalne. Potem, bez ostrzeżenia, wyrwał jej kontrakt z ręki, jego dotyk wywołał dreszcz, który przebiegł wzdłuż jej kręgosłupa.
"Możesz już iść," powiedział chłodno. Odwrócił się nagle, znikając w swoim gabinecie, drzwi zamknęły się za nim z decydującym kliknięciem.
Lily powoli wypuściła powietrze, ciężar jego zimnego odrzucenia przytłaczał jej pierś. Odwróciła się i odeszła, dźwięk jej obcasów odbijał się echem w cichym korytarzu.
Wieczór minął w samotności, wielka jadalnia wydawała się ogromna, gdy Lily jadła sama. Alexander poprosił, aby jego posiłek przyniesiono do gabinetu, pozostawiając ją jedynie z towarzystwem jej myśli i duszącym ciężarem ich układu.
Do rana Lily postanowiła odzyskać choćby namiastkę normalności. Ubrała się do pracy, jej skromny strój odzwierciedlał praktyczne podejście. Kawiarnia, którą zarządzała, była zamknięta przez dwa dni, i była gotowa zanurzyć się w coś znajomego.
Schodząc po schodach, pomijając śniadanie w pośpiechu, była zaskoczona, widząc Alexandra siedzącego w salonie z gazetą w ręku.
Spojrzał na nią, jego ciemne oczy były nieczytelne. "Nigdy tego nie zrozumiesz," powiedział nagle, jego głos przeciął ciszę jak ostrze.
Lily zamarła. Czy mówiła swoje myśli na głos?
Alexander opuścił gazetę z premedytacją, jego wzrok przesuwał się po niej z niepokojącą intensywnością. Wstał, jego ruchy były mierzone.
"Chodźmy," rozkazał, jego ton nie pozostawiał miejsca na negocjacje.
"My? To znaczy my dwoje?" zapytała, jej zmieszanie było oczywiste.
"Czy jest tu ktoś inny, panno Evans?" Jego głos był ostry, jego niecierpliwość wyraźna.
"Ja... Dokąd idziemy?" wydukała.
"Żadnych pytań," warknął, zbliżając się do niej.
"Ale muszę—"
"Czy zapomniałaś warunki kontraktu?" Jego głos był teraz ostrzejszy, każde słowo cięło jak lód. Unosił się nad nią, jego obecność była przytłaczająca. "Jedna rzecz, której nie znoszę, to powtarzanie się. Nie zmuszaj mnie, bym to robił ponownie."
Lily przełknęła ślinę, zmuszając się do spotkania jego przeszywającego spojrzenia. Jej bunt mignął, ale jego intensywność go zdusiła.
"Pójdziesz ze mną," zadeklarował, jego uchwyt był mocny, gdy złapał ją za nadgarstek i pociągnął w stronę drzwi.
Potknęła się lekko, ale szybko odzyskała równowagę, przygryzając wargę, by stłumić frustrację. Puścił ją dopiero, gdy dotarli do czekającego samochodu.
"Wsiadaj," rozkazał tonem, który nie znosił sprzeciwu.
Lily posłusznie wślizgnęła się do samochodu. Skrzywiła się z powodu lekkiego bólu w nadgarstku, jej palce dotknęły delikatnego siniaka. Jej wzrok powędrował do Alexandra, który już był pochłonięty swoim laptopem, całkowicie skupiony. Skierowała uwagę na okno, miasto rozmywało się za szybą, gdy jechali w milczeniu.
Samochód w końcu wjechał na rozległy teren luksusowego szpitala. Smukły, nowoczesny budynek wznosił się przed nimi, jego reputacja jako miejsca dla bogatych i wpływowych była nie do pomylenia.
Lily podążyła za Alexandrem do budynku, jej niepokój rósł z każdym krokiem. Wjechali na 14. piętro, powietrze stawało się coraz cięższe od niewypowiedzianego napięcia. Wstrzymała oddech, gdy weszli do oddziału ginekologii.
Jej serce zamarło. Wiedziała, jaki był cel małżeństwa – urodzenie spadkobiercy – ale zimna efektywność, z jaką Alexander się poruszał, wstrząsnęła nią.
"Pan Kane," powitał ciepło mężczyzna w średnim wieku, wyciągając rękę.
"Doktorze Williams," odpowiedział Alexander krótko, ściskając jego dłoń z mocnym uściskiem.
Doktor Williams spojrzał na Lily, jego ciekawość była oczywista. "A to musi być—"
"Lily Evans," przerwał Alexander.
"Miło mi cię poznać, panno Evans," powiedział lekarz z przyjaznym uśmiechem.
Lily skinęła głową uprzejmie, wymuszając mały uśmiech.
"Przejdźmy od razu do rzeczy," powiedział Alexander, jego niecierpliwość była widoczna.
Doktor Williams uniósł brew, ale zaprowadził ich do swojego gabinetu. Dominująca obecność Alexandra wypełniła pokój, gdy zajął miejsce na krześle, podczas gdy Lily nerwowo usiadła na brzegu swojego.
Lekarz słuchał, jak Alexander przedstawiał swoje żądanie, jego wyraz twarzy zmieniał się od zdziwienia do rozbawienia.
"IVF?" zapytał w końcu doktor Williams, z lekkim śmiechem. "To jest twój plan? Poleciłbym coś... prostszego."
Zimne spojrzenie Alexandra natychmiast go uciszyło. "Przechodzimy do IVF," powiedział stanowczo.
Lekarz westchnął, opierając się na krześle. "To czasochłonny proces. Czy jesteś pewien, że to pasuje do twojego... harmonogramu?"
Szczęka Alexandra zacisnęła się. "Zwolniłem sobie poranek na to. Nie marnuj mojego czasu."
Doktor Williams skinął niechętnie głową. "Dobrze. Dziś zaczniemy od wstępnych badań." Zwrócił się do Lily. "Panno Evans, proszę za mną."
Lily zawahała się, ale wstała, rzucając spojrzenie na Alexandra. Jego wyraz twarzy pozostał niezmienny, jego uwaga już znowu była skupiona na telefonie.
Badania były inwazyjne i kliniczne, każdy krok odbierał Lily coraz więcej autonomii. Kiedy wrócili do gabinetu, czuła się wyczerpana.
"Wszystko jest w ruchu," powiedział doktor Williams, zwracając się do Alexandra.
Alexander wstał, jego obecność była przytłaczająca jak zawsze. "Dobrze. Informuj mnie na bieżąco."
Kiedy opuszczali szpital, napięcie w powietrzu było duszące. W samochodzie Lily w końcu odważyła się spojrzeć na Alexandra.
"Przygotuj się," powiedział, nie patrząc na nią, jego głos był niski i złowrogi. "To dopiero początek."
Lily odwróciła się z powrotem do okna, jej klatka piersiowa ścisnęła się. Cokolwiek ją czekało, obiecywało być dalekie od prostoty.