Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 5

Babcia Helena stała na wielkim tarasie starej posiadłości Kane'ów, jej bystre oczy ogarniały spokojny widok ogrodu, który był świadkiem pokoleń rodzinnej historii. Z jej ust wyrwało się ciche westchnienie, zdradzające mieszankę ulgi i rozczarowania, które w niej kipiały. Ulga, że jej wnuk nie był na tyle głupi, by zmarnować dziedzictwo Kane'ów na zwykłych obcych, rozczarowanie, że zdecydował się na małżeństwo w tak wątpliwych okolicznościach.

Jej pomarszczone dłonie mocno chwyciły poręcze krzesła, gdy ostrym tonem zawołała: "Camila!"

"Tak, Pani?" Camila, lojalna służąca, która była z rodziną Kane'ów od dekad, pojawiła się natychmiast u jej boku, zawsze czujna.

"Mój wnuk ożenił się z dziewczyną," powiedziała Helena, jej głos miał gorzki ton rezygnacji. "Nawet jeśli nie jest najbardziej odpowiednim wyborem, uważam, że powinnam ją poznać. Zrozumieć, kim jest... zobaczyć, jaka kobieta dołączyła do naszej rodziny."

Camila zastanowiła się nad prośbą. Wiedziała, że bezpośredniość babci Heleny może być przytłaczająca, ale nie można było zaprzeczyć, że intencje Heleny, choć surowe, zawsze były zakorzenione w trosce. Po chwili skinęła głową. "To dobry pomysł, babciu."

"Przynieś mi telefon," poleciła Helena, jej głos był stanowczy i zdecydowany.

Camila podała jej telefon bez słowa, a Helena z wprawą wybrała numer Alexandra. Telefon dzwonił kilka razy, aż w końcu ktoś odebrał, ale na drugim końcu była tylko cisza.

"Cześć, babciu," w końcu przerwał milczenie głos Alexandra, zimny i odległy, jakby spodziewał się jej telefonu, ale jednocześnie go obawiał.

"Czemu milczysz?" ostry ton Heleny przebił ciszę. "Jeśli nie zamierzasz mówić, to nie odbieraj telefonu, łobuzie."

Po chwili przerwy głos Alexandra stał się ostrzejszy, choć z nutą zmęczenia. "O co chodzi, babciu?"

Helena nie traciła czasu. "Jak mogłeś tak pochopnie wziąć ślub, nie biorąc pod uwagę kandydatek, które ci podałam w zeszłym roku? Wiesz, co mam na myśli, Alexander. Były lepsze wybory."

Camila, stojąca w tle, nie mogła powstrzymać się od cichego współczucia. Rozumiała miłość Heleny do wnuka, ale jej bezpośredniość często przynosiła więcej szkody niż pożytku.

"Alexander," kontynuowała Helena, jej głos zmiękł, mieszając słodycz ze stalą, "cieszę się, że wreszcie się ustatkowałeś, ale mogłeś wybrać lepiej. Mimo że jestem rozczarowana, rozumiem, dlaczego to zrobiłeś. Tęsknię za tobą, chłopcze."

Przez chwilę po drugiej stronie panowała ciężka cisza. Potem głos Alexandra, teraz cichszy, przemówił: "Też za tobą tęsknię, babciu. Wiem, że się jeszcze nie widzieliśmy, ale zrobiłem, co musiałem."

Helena poczuła ukłucie żalu w sercu. Nie zamierzała się poddać. "Dlatego chcę poznać twoją żonę, Lily. Chcę zrozumieć kobietę, która dołączyła do naszej rodziny, choćby tylko na kolację."

Frustracja Alexandra przebiła się przez telefon. "Babciu, nie ma potrzeby. To małżeństwo... skończy się za półtora roku, okej?"

"Co?" głos Heleny podniósł się w szoku, jej rozczarowanie było oczywiste. "Więc mówisz mi, że planujesz się z nią rozwieść po tym czasie?"

Alexander przeczesał włosy dłonią, jego irytacja wzrosła. "Jestem zajęty, babciu. Muszę iść."

"Ale ja..." zaczęła Helena, ale połączenie zostało przerwane, zanim zdążyła dokończyć.

"Uparty chłopak," mruknęła pod nosem, jej oczy zwęziły się, gdy ogarnęła ją fala determinacji. Odwróciła się do Camili, jej decyzja była już podjęta.

Serce Camili zamarło, gdy zobaczyła ogień w oczach Heleny. "Myślisz o tym, żeby tam pojechać, prawda?"

Usta Heleny wykrzywiły się w stalowym uśmiechu. "Skoro on jej tu nie przyprowadzi, to ja pojadę do nich. Jestem pewna, że ona tam będzie."

Camila zawahała się przez chwilę, ale potem zdecydowanie skinęła głową. "Dobry pomysł. Przygotuję samochód."

Helena wstała z zdecydowanym powietrzem i weszła do środka, aby przygotować się na niespodziewaną, ale konieczną podróż.


Tymczasem w rezydencji Aleksandra, Lily siedziała w salonie, oglądając film bez większego zainteresowania. Jej oczy zaszkliły się, gdy jedna ze scen wywołała lawinę wspomnień, które desperacko chciała zapomnieć, ale nigdy nie mogła wymazać. Śmiech i chaos filmu zniknęły, a ona została sama ze swoimi myślami.

Pamiętała, jak opuszczała dom ojca, aby rozpocząć nowe życie w jednej z najbiedniejszych dzielnic Aurora City. Slumsy stały się jej schronieniem, miejscem, gdzie mogła ukryć swoją prawdziwą tożsamość i szukać sprawiedliwości za tragiczną śmierć swoich sióstr bliźniaczek.

Osiem miesięcy temu wszystko się zmieniło. Lily straciła swoje siostry przez chciwość i okrucieństwo macochy i przyrodniej siostry—kobiet, które były gotowe zabić dla majątku pozostawionego w testamencie rodziny. Po ich śmierci, Lily uciekła z niczym poza sercem pełnym żalu i gniewu. Jej nazwisko—spadkobierczyni imperium Emersonów—było powodem, dla którego jej siostry zginęły, a teraz ona sama niosła ciężar rodzinnego dziedzictwa.

Nie mogła powstrzymać wspomnień, które napływały. Jej były chłopak, mężczyzna, którego kochała mimo swoich obaw, zdradził ją w najbardziej okrutny sposób. On i jego wspólnik zgwałcili ją, a w wyniku traumy straciła ciążę. Jej serce pękło na nowo, nieznośny żal groził, że ją pochłonie.

Lily spojrzała twardo, myśląc o swoim ojcu. Jego niewierność wprowadziła złośliwą macochę do ich życia—jego wybory doprowadziły do tragedii, która zabrała jej wszystko. Pamiętała ostrzeżenia swojej zmarłej matki, jak jej dziadek błagał matkę, żeby za niego nie wychodziła. Żałowała, że matka jej nie posłuchała.

Po jej śmierci, wszystko zostało zapisane na Lily i jej siostry bliźniaczki. Ale teraz, była jedyną, która musiała dźwigać ten ciężar. Wiedza, że jest ostatnią żyjącą spadkobierczynią, zmuszoną do stawienia czoła niebezpieczeństwom rodzinnego dziedzictwa samotnie, prześladowała ją.

Gdy Lily siedziała tam, jej myśli wirując w chaosie. Gdyby Aleksander kiedykolwiek dowiedział się o jej przeszłości—o gwałcie, bólu, śmierci jej sióstr—nigdy nie spojrzałby na nią tak samo. Zobaczyłby w niej łowczynię posagów, kobietę, która wykorzystała swoją tragiczną przeszłość, aby zmanipulować go do małżeństwa. A myśl o tym, że nazwałby ją "suką", odrzucając ją zimno, sprawiała, że dreszcze przechodziły po jej plecach. Strach przed ujawnieniem, przed tym, że wszystko, nad czym pracowała, się rozpadnie, pochłaniał ją.

Zadrżała i skuliła się na kanapie, obejmując kolana ramionami. Widziała to wszystko tak wyraźnie w swojej wyobraźni—dzień, w którym Aleksander dowie się prawdy, obrzydzenie w jego głosie, ból w jego oczach. I myśl o tym, że odejdzie od niej na zawsze...

Jej oddech ugrzązł w gardle, a ona mocno zacisnęła powieki, próbując odpędzić te myśli. Nie chciała go stracić, ale każdy krok, który stawiała, wydawał się prowadzić ją bliżej tego nieuchronnego końca.

A gdzieś w głębi jej umysłu, tkwiła mrożąca krew w żyłach myśl: A co jeśli już jest za późno?

Gdy drzwi do salonu skrzypnęły, Lily zamarła, jej serce biło jak oszalałe.

Prawda—jej prawda—miała ją wkrótce dogonić.

Previous ChapterNext Chapter