Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 7 Elżbieta, Szukasz kłopotów?

Była w szaleńczym pośpiechu, aby skończyć tłumaczenie do 11:30, zapisała je na komputerze i skopiowała na pendrive.

Podczas gdy modliła się po skończeniu pracy, 'Proszę, komputerze, nie zawieszaj się.'

Jej laptop, jakby miał własny rozum, nagle zgasł.

Bez względu na to, jak bardzo Elizabeth go naciskała i potrząsała, pozostał martwy.

Czy laptop właśnie umarł?

Elizabeth wpatrywała się w ekran, nie mogąc uwierzyć, że jej zaufany stary laptop zawiedzie ją właśnie teraz.

Wypuściła ciężkie westchnienie.

Na szczęście, w ostatniej chwili zrobiła kopię zapasową dokumentu na pendrive.

Wyciągnęła pendrive i zaczęła szukać innego komputera.

Ale żadnego nie było w zasięgu wzroku.

Nie miała wyboru, musiała poprosić Susan o pomoc, "Susan, potrzebuję komputera natychmiast. Mój laptop właśnie się zawiesił i jestem w kropce. Czy jest w domu inny komputer? Potrzebuję tylko kilku minut, żeby wysłać dokument."

"Jest, ale to komputer pana Thomasa," odpowiedziała Susan.

Serce Elizabeth zamarło.

Nie odważyłaby się dotknąć jego komputera.

"Potrzebujesz tylko wysłać dokument, prawda? To nie zajmie długo," powiedziała Susan, widząc jej panikę. "Pan Thomas może być surowy, ale nie jest nierozsądny. Jeśli to pilne, nie będzie miał nic przeciwko, żebyś go użyła."

Elizabeth zerknęła na zegar.

Było już 11:50.

Klient potrzebował dokumentu do południa.

Elizabeth przestała się wahać i ruszyła do gabinetu Michaela na drugim piętrze.

Podeszła do biurka i włączyła komputer.

Na szczęście, Michael nie ustawił hasła.

Wzięła głęboki oddech, podłączyła pendrive, zalogowała się na swoje konto i szybko wysłała dokument.

Dokument został wysłany przed południem.

Wysłała go z bijącym sercem i chciała jak najszybciej opuścić gabinet.

Michael zawsze był tak ostrożny; mógł mieć gdzieś ukryte kamery.

Gdy dokument został wysłany pomyślnie, nie odważyła się robić nic więcej.

Ręce Elizabeth drżały, gdy próbowała wyłączyć komputer.

Może była zbyt zdenerwowana, jej ręce były zbyt drżące.

Zanim zdążyła kliknąć przycisk zasilania, przypadkowo otworzyła folder obok niego.

Jej migdałowe oczy rozszerzyły się. Z ciekawości zajrzała do zawartości folderu.

Folder był pełen zdjęć młodej kobiety, ubranej w uroczą sukienkę, z niewinnymi, przejrzystymi oczami i piękną twarzą.

Pięć minut później wyszła z gabinetu, oszołomiona.

Schodząc po schodach, jej umysł był pełen emocji. Wyglądało na to, że odkryła sekret Michaela.

Michael miał zdjęcia tej kobiety na swoim komputerze, ale nikt nigdy o niej nie wspomniał.

Najwyraźniej Mary również nic nie wiedziała.

Inaczej, gdy był nieprzytomny, nie byłoby potrzeby, aby Elizabeth za niego wychodziła.

Albo ta kobieta była jego pierwszą miłością, albo była z Michaelem przez cały czas i porzuciła go po wypadku.

Nic dziwnego, że Michael stał się takim ponurym, okrutnym i brutalnym człowiekiem.

A jednak wciąż trzymał jej zdjęcia na swoim komputerze.

Co mogło przechodzić mu przez głowę, gdy patrzył na jej zdjęcia?

Elizabeth potrząsnęła głową, próbując otrząsnąć się z tych dzikich myśli.

Gdyby Michael dowiedział się, że je widziała, zabiłby ją, żeby ją uciszyć?

Byłby całkowicie do tego zdolny.

Elizabeth była przerażona, bo zobaczyła coś, czego nie powinna była widzieć.

Z zawrotem głowy wyszła z gabinetu, szybko schowała się w pokoju gościnnym, usiadła na łóżku, żeby uspokoić bijące serce.

Jej telefon zadzwonił.

Elizabeth podniosła go i zobaczyła powiadomienie o przelewie.

Jej starszy znajomy przesłał jej 500 dolarów.

Nie spodziewała się tak dużej wypłaty. Zajęło to tylko dwie godziny, a ona dostała 500 dolarów!

Ten przelew natychmiast złagodził jej wewnętrzny niepokój.

Po obiedzie Elizabeth wróciła do swojego pokoju i zamknęła drzwi.

Może to przez ciążę była senna, ale wkrótce zasnęła przy biurku.

Po południu na zewnątrz pokoju rozległy się pilne kroki.

Elizabeth obudziła się gwałtownie.

Zanim zdążyła zebrać myśli, drzwi zostały gwałtownie otwarte.

"Elizabeth, szukasz śmierci?" Głos Michaela brzmiał, jakby pochodził prosto z piekła.

Elizabeth zobaczyła go siedzącego na wózku inwalidzkim w drzwiach, jego twarz była ciemna, a oczy płonęły gniewem.

"Elizabeth, kto dał ci odwagę, żeby dotykać moje rzeczy?" krzyknął Michael.

Przewidziała, że będzie zły, ale nie spodziewała się, że będzie aż tak wściekły.

Serce Elizabeth biło z nerwów.

Teraz prawdopodobnie nie musiałaby martwić się o rozwód, bo mógłby ją po prostu zabić.

Jej oczy zaszkliły się, "Michael, przepraszam." Była pełna niepokoju, "Mój komputer zepsuł się rano, więc bez pozwolenia użyłam twojego. To była moja wina. Przepraszam, naprawdę nie chciałam przeglądać twoich rzeczy. Kiedy zamykałam, moja ręka zadrżała i przypadkowo otworzyłam. Przysięgam, że tylko rzuciłam okiem i od razu zamknęłam."

Jego oczy były lekko czerwone, co pokazywało, jak bardzo był wściekły.

Znowu przemówiła, jej głos był ciężki od emocji, "Przepraszam."

"Patrzyłaś na rzeczy na moim komputerze?" Głos Michaela był chrapliwy, wypełniony mrożącym krew w żyłach chłodem.

Jego ręce były mocno zaciśnięte, kostki białe z wściekłości.

Gdyby nie był teraz na wózku, mógłby ją udusić.

Elizabeth, ta głupia kobieta, była bezczelna!

Kto dał jej to prawo?

Czy myślała, że przez małżeństwo z nim stała się panią tego domu?

Elizabeth, ta zarozumiała głupia kobieta!

Gdzie Mary znalazła taką kobietę jak Elizabeth, żeby go obrzydzić?

Ośmieliła się wejść do jego gabinetu bez pozwolenia.

Ośmieliła się dotknąć jego rzeczy!

Previous ChapterNext Chapter