




Rozdział 6 Ciąża
Michael siedział w swoim wózku inwalidzkim, ale jego aura była lodowata. Rzucił spojrzenie na Anthony'ego, który klęczał obok niego jak bezdomny pies, z brwiami ostrymi jak noże, i mówił każde słowo powoli i spokojnie, jakby nic go nie obchodziło.
"Anthony, naprawdę myślałeś, że mnie oszukasz?" Jego głos był tak zimny, że Anthony aż się wzdrygnął.
"Michael, przysięgam, nic nie zrobiłem! Musisz mi uwierzyć!" Anthony wciąż klęczał, pełzając do stóp Michaela, szarpiąc za nogawkę jego spodni jak zdesperowane szczenię.
Michael tylko się w niego wpatrywał, lodowaty jak zawsze.
Jego ochroniarz podszedł i kopnął Anthony'ego mocno. "Odczep się od pana Thomasa!"
Anthony wydał z siebie krzyk, cała twarz zalana łzami i smarkami. To był żałosny widok. Elizabeth patrzyła, czując tylko wstręt. Jak mogła kiedykolwiek kochać tego obrzydliwego Anthony'ego przez tak długi czas? Została przez niego oszukana, co ją wściekało.
Anthony wciąż błagał, "Michael, przysięgam, chciałem, żebyś się obudził! Nie zdradziłem cię!"
Michael patrzył na niego, jakby już był martwy. "Myślisz, że oskarżyłbym cię bez dowodów? Myślisz, że jestem jak ty?" Jego oczy były pełne morderczych intencji. "Przekupiłeś mojego prawnika, gdy byłem w śpiączce."
Słowa Michaela cięły jak zatruty sztylet. "Miałeś odwagę to zrobić, ale teraz nie możesz się do tego przyznać?"
"Zjeżdżaj." Jego zimne oczy prześlizgnęły się po Anthony'm, a potem odwróciły od niego.
Emocje Anthony'ego były w rozsypce. Słysząc to, poczuł się, jakby dostał bilet wolności. Szybko się stamtąd wyniósł.
Elizabeth patrzyła na żałosny odwrót Anthony'ego, czując mieszankę litości i wstrętu. Spojrzała na Michaela, który wciąż kipiał ze złości, i zdecydowała, że najlepiej będzie się ulotnić. Nie mogła sobie pozwolić na to, by go rozzłościć, ale z pewnością mogła go unikać.
Myśląc o tym, chwyciła swoją torbę i wybiegła z salonu tak szybko, jak mogła. Musiała dziś odwiedzić szpital na badania kontrolne. Jej okres się spóźniał, a krwawienie było bardzo skąpe. Nigdy wcześniej jej się to nie zdarzyło. Miała nadzieję, że to tylko stres wpływa na jej hormony.
Elizabeth dotarła do szpitala i zarejestrowała się w dziale ginekologii. Kiedy przyszła jej kolej, wyjaśniła swoją sytuację lekarzowi. Lekarz zlecił kilka badań.
Po wszystkich badaniach, około godzinę później, otrzymała wyniki. Była w ciąży! Była oszołomiona i zapytała lekarza, "Ale miałam okres, jak mogę być w ciąży?"
Lekarz cierpliwie wyjaśnił, "To nie był twój okres. To wczesna ciąża z zagrożeniem poronieniem. Musisz zadbać o dziecko." Ta wiadomość uderzyła Elizabeth jak ton cegieł, wprawiając ją w panikę.
"Doktorze, co jeśli nie chcę tego dziecka?" zapytała Elizabeth. Miała zamiar rozwieść się z Michaelem; jak mogła teraz mieć jego dziecko?
"Dlaczego twój mąż nie przyszedł z tobą?" zapytał lekarz. "Nawet jeśli nie chcesz dziecka, powinnaś go najpierw poinformować."
Twarz Elizabeth skrzywiła się z frustracji.
Widząc jej zmagania, lekarz rzucił okiem na jej kartę. "Masz tylko 21 lat! Jeszcze nie wyszłaś za mąż, prawda?"
"Aborcja to nie spacer po parku. Może prowadzić do komplikacji, takich jak obfite krwawienie. Nawet jeśli chcesz to zrobić, musisz to przemyśleć. Bez względu na to, co się dzieje z twoim chłopakiem, dziecko jest niewinne."
Lekarz podał jej kartę. "Już masz objawy krwawienia i musisz chronić dziecko. Ale czy dziecko można uratować, to wciąż jest niepewne."
Serce Elizabeth trochę się zmiękczyło. "Doktorze, jak mogę chronić dziecko?"
Lekarz spojrzał na nią ponownie. "Przepiszę ci leki. Idź do domu, odpoczywaj w łóżku przez tydzień, nie przemęczaj się i wróć na kontrolę za tydzień."
W drodze z szpitala jej plecy były mokre od zimnego potu. Czuła się zagubiona, nie wiedząc, gdzie pójść ani z kim porozmawiać.
Jedno było pewne, nie mogła powiedzieć Michaelowi. Gdyby się dowiedział, zmusiłby ją do aborcji.
Jej umysł był w rozsypce. Musiała się uspokoić przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji. Czy usunąć czy zatrzymać dziecko, musiała to dokładnie przemyśleć.
Złapała taksówkę i pojechała do swojej mamy, Nancy Wilson.
Od czasu, gdy Nancy i Robert się rozstali, Nancy mieszkała z wujkiem, Józefem Wilsonem. Rodzina Józefa nie była tak bogata jak rodzina Jonesów, ale radzili sobie całkiem dobrze.
"Elizabeth, przyszłaś sama?" Twarz ciotki Lisy Moore pociemniała, gdy zobaczyła ją bez towarzystwa. "Spójrz na siebie, taka przygnębiona. Czy rodzina Thomasów cię wyrzuciła? Co? Już cię nie chcą?"
Elizabeth opuściła głowę, czując się zawstydzona.
Widząc opuszczoną głowę Elizabeth, Nancy stanęła w jej obronie. "Kogo tu wyśmiewasz, moją córkę?"
Lisa odparła: "Nancy, skąd masz czelność tak do mnie mówić? Jeśli jesteś taka zaradna, to czemu się nie wyprowadzisz? Dlaczego wciąż pasożytujesz w moim domu?"
Elizabeth nie wiedziała, że Nancy ma tutaj tak ciężko.
"Mamo, powinnaś się wyprowadzić i wynająć mieszkanie!" Elizabeth powiedziała z trudem. "Właściwie, Lisa ma rację. Zamierzam rozwieść się z Michaelem. Mamo, po rozwodzie zamieszkam z tobą!" Elizabeth oparła głowę na ramieniu Nancy.
Nancy skinęła głową. "Dobrze, wyprowadzę się."
W ciągu pół godziny opuściły rezydencję Wilsonów i wsiadły do taksówki.
Po osiedleniu się Nancy w nowym miejscu, Elizabeth wróciła do willi Thomasów.
Tej nocy Elizabeth przewracała się z boku na bok, nie mogąc zasnąć. Nadal nie zdecydowała, czy zatrzymać dziecko, czy nie.
W bolesnym zmaganiu Elizabeth w końcu zapadła w głęboki sen.
Następnego ranka o dziewiątej trzydzieści Susan zapukała do drzwi. "Pani Thomas, pan Thomas już wyszedł. Możesz teraz wyjść na śniadanie."
Elizabeth poczuła się trochę zawstydzona, że Susan wszystko przejrzała.
Po śniadaniu zadzwonił jej starszy kolega ze szkoły, mówiąc, że ma dla niej zlecenie tłumaczeniowe.
"Elizabeth, to tłumaczenie to dla ciebie bułka z masłem. Płaca jest dobra, ale jest pilne. Musi być gotowe do południa," powiedział starszy kolega.
Elizabeth brakowało pieniędzy, więc od razu się zgodziła.