




Rozdział 5 Czy wolisz aborcję chirurgiczną czy medyczną?
Elizabeth przyglądała się jego twarzy, szukając jakichkolwiek dziwnych wyrazów.
Nie było już tego pustego, zombie wyglądu.
W tej chwili oczy Michaela były utkwione w Elizabeth.
Płonęły gniewem, nienawiścią i odrobiną dezorientacji.
"Susan!" Elizabeth rzuciła się jak kot z ogonem w ogniu, pędząc na dół. "Susan, Michael się obudził! Mówił! Naprawdę się obudził!"
Jej klatka piersiowa ciężko pracowała, serce biło jak szalone.
Michael był obudzony.
Jej umysł był całkowicie pusty.
To było zupełnie niespodziewane.
Susan zadzwoniła do lekarza i ochroniarzy.
Willa była pełna ludzi.
Nikt nie spodziewał się, że Michael się obudzi.
"Michael, wiedziałam, że się obudzisz!" Mary wbiegła i chwyciła jego rękę, łzy radości płynęły po jej twarzy.
Lekarz go zbadał i powiedział Mary, "To szaleństwo! Parametry życiowe pana Thomasa są w porządku. Jeśli będzie kontynuował rehabilitację, może wrócić do normalności."
Po tym, jak wszyscy wyszli, Elizabeth weszła do pokoju.
Nerwowo bawiła się swoimi ubraniami, zbyt przestraszona, by spojrzeć na Michaela w łóżku.
Atmosfera, którą teraz emanował Michael, była przerażająca.
Opierał się o wezgłowie łóżka, jego oczy były zimne i ostre, wwiercały się w nią.
"Kim jesteś?" Jego głos był głęboki i przerażający.
Elizabeth była tak przestraszona, że ledwo mogła oddychać.
Susan spuściła głowę i ostrożnie wyjaśniła, "Panie Thomas, to jest pańska żona. Pani Mary Thomas zaaranżowała to podczas pańskiej choroby. Jej imię to..."
Usta Michaela ledwo się poruszyły, jego głos był lodowaty, "Wynocha!"
Elizabeth była tak przestraszona, że cofnęła się o kilka kroków.
Był jak bestia dopiero przebudzona. Kiedy był nieprzytomny, nie wydawał się tak straszny, ale teraz, gdy był obudzony, emanował niebezpieczeństwem.
Susan wyciągnęła Elizabeth z pokoju i zamknęła drzwi.
Widząc Elizabeth wyglądającą jak przestraszona sarna, próbowała ją uspokoić, "Pani Thomas, proszę się nie martwić. Pan Thomas dopiero się obudził i może potrzebować trochę czasu, żeby to przetrawić. Proszę przenocować w pokoju gościnnym, a jutro wszystko omówimy."
Umysł Elizabeth był w rozsypce; nigdy nie myślała, że on się obudzi.
Była całkowicie nieprzygotowana.
Z tą dziką i lodowatą miną, którą Michael jej właśnie dał, miała przeczucie, że nie zaakceptuje jej jako swojej żony.
Musiała być gotowa na opuszczenie rodziny Thomasów w każdej chwili.
Chociaż była jego żoną, technicznie rzecz biorąc, to było ich pierwsze spotkanie. To było zrozumiałe, że był wrogo nastawiony.
Następnego ranka o ósmej.
Elizabeth poszła do jadalni. Zanim się zbliżyła, zobaczyła Michaela siedzącego na wózku inwalidzkim.
Jego ręce mogły się poruszać dzięki regularnym ćwiczeniom mięśni.
Siedział tam wyprostowany jak struna.
Usiadła przy stole jadalnym z niepokojem.
Susan podała jej sztućce.
Nie powiedział ani słowa.
Nie mogła się powstrzymać i zerknęła na niego ukradkiem.
"Na imię mi Elizabeth," powiedziała, cała zdenerwowana.
Michael podniósł filiżankę kawy, wziął powolny łyk i powiedział najspokojniejszym tonem, "Słyszałem, że planujesz urodzić moje dziecko?"
Elizabeth była tak przestraszona, że zamarła.
"Wolisz aborcję chirurgiczną czy farmakologiczną?" powiedział, spokojny jak ogórek, ale słowa były lodowate.
Elizabeth zawsze wiedziała, że Michael jest bezwzględny.
Ale nie myślała, że będzie aż tak bezduszny.
Jej widelec i nóż zawisły w powietrzu, jej serce w zamęcie.
Jej twarz zbielała.
Susan prawdopodobnie uznała rozmowę za zbyt przerażającą, więc zapomniała o manierach i wyjaśniła, "Panie Thomas, sprawa z dzieckiem to pomysł pani Mary Thomas. To nie ma nic wspólnego z panią Elizabeth Thomas."
Wzrok Michaela skierował się na Susan, "Nie wspominaj o pani Mary Thomas."
Susan zamilkła.
Elizabeth, "Michael..."
Michael, "Kto ci pozwolił nazywać mnie po imieniu?"
Elizabeth była oszołomiona przez chwilę, "To jak mam cię nazywać? Kochanie?"
Michael zamilkł.
Zobaczyła, jak jego usta zaciskają się w cienką linię, a jego oczy płoną gniewem.
Zanim zdążył wybuchnąć, szybko powiedziała, "Nie jestem w ciąży. Dostałam okres."
Michael nic nie powiedział, tylko wziął kolejny łyk kawy.
Elizabeth szybko skończyła śniadanie. Miała zamiar wrócić do swojego pokoju, żeby wziąć torbę i wyjść.
Bycie pod jednym dachem z nim było naprawdę niewygodne.
"Elizabeth, przygotuj papiery. Wkrótce się rozwodzimy." Jego głos był zimny jak lód.
Elizabeth zatrzymała się w miejscu, niezbyt zaskoczona, "Teraz?"
"Za parę dni," powiedział.
Mary zbyt się podekscytowała zeszłej nocy i wylądowała w szpitalu z wysokim ciśnieniem.
Michael nie chciał bardziej stresować Mary.
"Och, jestem gotowa w każdej chwili." Szybko wróciła do swojego pokoju.
Około pięć minut później wyszła z torbą.
Niespodziewanie pojawił się Anthony.
Anthony stał z szacunkiem przy wózku Michaela.
"Michael, moi rodzice pojechali do szpitala, żeby zobaczyć się z babcią. Poprosili mnie, żebym sprawdził, jak się masz." Anthony położył prezenty, które przyniósł, na stoliku do kawy.
Michael spojrzał na ochroniarza stojącego obok niego.
Ochroniarz zrozumiał aluzję i podniósł prezenty, które przyniósł Anthony, i wyrzucił je.
Anthony spanikował, "Michael! Przyniosłem ci prezenty. Jeśli ci się nie podobają, mogę przynieść coś innego. Proszę, nie złość się!"
Zanim zdążył dokończyć, ochroniarz podszedł i kopnął go w nogę.
Anthony upadł na podłogę z hukiem.
Elizabeth nie odważyła się wydać dźwięku.
Nie miała pojęcia, dlaczego Michael był tak brutalny wobec Anthony'ego.
"Nie spodziewałeś się, że się obudzę, prawda? Anthony. Czy to pokrzyżowało twoje plany?" Michael szydził.
Anthony klęczał na ziemi, trzymany mocno, nie mogąc się ruszyć, i zawołał, "Michael, o czym ty mówisz? Cieszę się bardziej niż ktokolwiek, że się obudziłeś. Codziennie modliłem się, żebyś się szybko obudził!"