




ROZDZIAŁ 5: SPRZEDANY SZEFOWI MAFII
Perspektywa Sophie
Wszyscy już siedzieli na swoich miejscach, rozmawiając ze sobą, kiedy w końcu dotarłam z włosami rozrzuconymi po twarzy, bo biegłam, żeby zdążyć na czas. „P-Przepraszam za spóźnienie” – powiedziałam, siadając obok Sebastiana. Uśmiechnął się, jak tylko mnie zobaczył.
„W porządku, Sophie. Najważniejsze, że przyszłaś” – powiedział tata.
„Czy widzisz, jak teraz wyglądasz, Sophie? Mamy kolację z bardzo ważną osobą, a ty przyszłaś w białym t-shircie i czarnych dżinsach, z włosami jakbyś dopiero wstała z łóżka?” – powiedziała do mnie nagle moja macocha.
Spuściłam głowę. „Przepraszam, właśnie wróciłam ze szkoły i nie zdążyłam się przebrać.”
„W porządku, Sophie. Nawet w łachmanach byś się wyróżniała” – powiedział nagle Sebastian, więc szturchnęłam go, widząc, jak Sera i Samantha patrzą na niego z dezaprobatą.
„Jesteś głupi? Wyglądasz jak my, więc jeśli mówisz, że jesteśmy brzydkie, to jakbyś mówił, że sam jesteś brzydki” – odparła Samantha.
Tata nagle chrząknął. „Przestańcie się kłócić jak dzieci, dobrze? Nasz gość wkrótce przyjdzie, więc poprawcie się.”
„Wciąż się zastanawiam, kto to może być” – powiedziała ciocia Natalia.
„Poznacie go później” – odpowiedział tylko tata.
Poprawiłam koszulkę i przeczesałam włosy palcami. Ja też myślałam o tym gościu. Zastanawiam się, kto to może być, bo wydaje się bardzo ważny dla mojego ojca. Chociaż widzę, że co chwilę pije wodę, wygląda na bardzo zdenerwowanego i nawet nie wiem dlaczego. „Sophie, skomponowałem nową piosenkę, musisz ją usłyszeć!” – szepnął do mnie Seb.
„Naprawdę? Mogę usłyszeć ją teraz?”
„Jasne!”
Seb wyciągnął telefon i już miał włożyć słuchawkę do mojego prawego ucha, kiedy nagle usłyszeliśmy głośne kroki zbliżające się w naszym kierunku. Wszyscy zwróciliśmy głowy w stronę wejścia do restauracji. Tata nagle wstał, więc wszyscy poszliśmy za jego przykładem.
Mężczyźni w czarnych garniturach szli w naszą stronę. Wszyscy wyglądali znajomo, ale nie mogłam sobie przypomnieć, skąd ich znam. „Wyglądają jak gang, albo agenci” – szepnął Seb.
Potem ustawili się w linii i zrobili przejście pośrodku. Wysoki mężczyzna zaczął iść środkiem, słychać było tylko jego kroki. Miał na sobie czarną kamizelkę smokingową, która idealnie pasowała do jego muskularnej sylwetki. Jego czarne włosy były zaczesane do tyłu i lśniły, jakby były nawoskowane. W prawej ręce trzymał papierosa, z którego wypuszczał dym.
Wpatrywałam się w jego twarz i dopiero wtedy zrozumiałam, kim jest. Moje oczy rozszerzyły się, a ja wskazałam go palcem. „T-TY?!”
Wszyscy spojrzeli na mnie, włącznie z mężczyzną. Wyglądał na zaskoczonego, widząc mnie, rzucił papierosa na ziemię i uśmiechnął się zuchwale. „Spotykamy się ponownie.”
„Z-Znasz go, Sophie?” – zapytał mnie tata.
„Tak, tatusiu, to ten mężczyzna, który…” – nie byłam w stanie dokończyć, uświadamiając sobie, jak to było żenujące. „To znaczy… tak, spotkaliśmy się wczoraj…”
„Tatusiu? Chcesz powiedzieć, że ta kobieta to też twoja córka?” – zapytał mężczyzna mojego tatę.
Tata skinął głową. „T-Tak, to moja najmłodsza córka.”
„Twoja córka, co? Nie wygląda na twoją.” – powiedział drań, patrząc na mnie. Rzuciłam mu groźne spojrzenie i spojrzałam na tatę, który tylko skinął głową i uśmiechnął się do mnie.
„Dlaczego nie usiądziemy najpierw? Ta restauracja serwuje pyszne jedzenie, jestem pewna, że ci się spodoba, eee….”
„Vincent. Możesz mówić do mnie po prostu Vincent.” Odpowiedział.
Ciocia Natalia skinęła głową z uśmiechem, „Vincent, jakie przystojne imię. Mam na imię Natalia, jestem żoną Alberta. A te dwie dziewczyny to moje córki.”
„C-cześć Vincent, jestem Stefania.”
„A ja jestem Sera.”
Obie patrzyły na Vincenta, uśmiechając się, ale drań po prostu je zignorował i przeniósł wzrok na mnie. „Dlaczego ty się nie przedstawisz?”
„Jestem Zofia.” Powiedziałam, nie patrząc na niego.
„Zofia, piękne imię.” Odparł.
Tata odchrząknął ponownie, „Czy powinniśmy już zamówić jedzenie?”
„T-Tak, zawołajmy kelnera.” Zgodziła się ciocia Natalia.
Minęło kilka minut i już zaczęliśmy jeść. Nie mogłam skupić się na jedzeniu, ponieważ czułam, jak Vincent gapi się na mnie ze swojego miejsca. Sam ten fakt sprawiał, że gotowałam się ze złości. „Wygląda jak szef mafii, nie sądzisz?” Seb szepnął do mnie.
„Masz rację, wygląda jak nimfoman.” Powiedziałam i oboje wybuchliśmy śmiechem.
„A tak w ogóle, Albercie, czy powiedziałeś im już, dlaczego tu jesteśmy?” Vincent odezwał się ponownie. Dlaczego tak mówi do mojego taty? Naprawdę nie ma manier i szacunku.
Tata prawie się zakrztusił, więc podałam mu szklankę wody. „Dzięki, Zosiu.”
„Po prostu jedz powoli, tato.”
„Och, więc jeszcze im tego nie powiedziałeś?”
„Powiedziałeś co?” Zapytała ciocia Natalia.
Vincent skrzyżował ramiona. „Twój mąż jest mi winien ogromną sumę pieniędzy. Nie mógł mi oddać swojej firmy, więc doszliśmy do innego porozumienia.”
„T-Tato jest ci winien pieniądze?” Zapytałam, patrząc na tatę, aby to potwierdzić. „Czy to prawda, tato?”
Tata spojrzał na nas, a zwłaszcza na mnie, po czym skinął głową, „T-Tak, to prawda.”
„Ale to niemożliwe, tato, nie mamy długów. Dlaczego po prostu mu nie zapłacisz? Mamy przecież dużo pieniędzy.” Powiedział Seb.
„Przykro mi to mówić, ale nawet jeśli zapłacicie mi wszystkimi pieniędzmi, które macie, to nie zmniejszy nawet o pięćdziesiąt procent jego długu.”
Moje oczy się rozszerzyły. „T-Tato, czy to---
„Tak, to prawda. Jestem mu winien wszystko, V-Vincent był tym, który pomógł mi zbudować naszą firmę. Udało nam się ją zbudować dzięki niemu…”
„Tato…”
„Ale jakie zawarliście porozumienie, jeśli nie możemy zapłacić ci tak ogromnej sumy pieniędzy?” Zapytała ciocia Natalia.
Vincent oparł się na swoim krześle, skrzyżowawszy ramiona, „Powiedział, że jest gotów oddać mi jedną ze swoich córek.”
Wszyscy byliśmy w szoku. Spojrzeliśmy na tatę, a on tylko spuścił głowę, potwierdzając to. „Albercie, jak mogłeś to zrobić naszym córkom?!”
„Tato! Dlaczego to zrobiłeś?! Zgodziłeś się na to z tym człowiekiem?!” Krzyknął Seb.
„Bardzo mi przykro… nie miałem wyboru… bardzo mi przykro…” Tata ciągle mamrotał.
Vincent nagle wstał, „Więc, mogę już dostać zapłatę?”
„Vincent… czy możemy po prostu o tym porozmawiać? J-Już zmieniłem zdanie, j-już ci zapłacę. Nie obchodzi mnie, jeśli zabierzesz moją firmę… po prostu nie… nie zabieraj żadnej z moich córek…” Tata błagał.
„Powinieneś był to powiedzieć wcześniej. Teraz zmieniłem zdanie; nie chcę pieniędzy, bo już je mam. Chcę twojej córki.” Powiedział Vincent.
„V-Vincent…”
„Wezmę tę kobietę obok ciebie.” Powiedział Vincent, patrząc na mnie.