




Rozdział 7. Nieoczekiwany ból
7. Niespodziewany Ból
Starałam się zrozumieć to, co właśnie usłyszałam. Czy on naprawdę mnie odrzucił na moich oczach? Jego wyraz twarzy nie zdradzał wyrzutów sumienia, ale w jego oczach było widać cień współczucia. Czułam, jakby moja dusza była wyrywana z ciała, jakby milion mieczy przeszywało moje serce jednocześnie.
"Ahh," Edward upadł na ziemię również, i wiedziałam, że cierpiał tak samo jak ja.
Bardziej martwiłam się o niego niż o siebie.
Tak, nawet w tym stanie, jego ból przeszkadzał mi bardziej niż mój własny.
"Co się dzieje, Edward?" udało mi się zapytać wśród agonii.
"Czy cierpisz ten sam ból z powodu odrzucenia?" zapytał mnie w środku swojej męki.
"Tak," odpowiedziałam, kiwając głową.
"Nie martw się, to minie za chwilę," uspokajał mnie, ale tego nie potrzebowałam.
Zaskoczyło mnie, że był przygotowany na odrzucenie, i zamiast mnie zaakceptować, wybrał znosić ból, który teraz przeżywał.
Pokiwałam głową, a łzy napłynęły mi do oczu. "Proszę, przemyśl jeszcze raz swoje odrzucenie," błagałam, mając nadzieję, że zmieni zdanie. Ale wydawał się zdecydowany.
"Przepraszam, Astrid, ale nie mogę tego cofnąć." Zamknął oczy i pokręcił głową. "Muszę znieść ten ból dla Charlotte," mruknął do siebie.
To mnie uciszyło. Nie mogłam powiedzieć nic więcej, bo byłam w większym bólu niż on.
Czułam się niechciana, a to zrujnowało mnie do głębi. Nie wiem, jak przetrwam po tym; nie wiem, jak spojrzę na siebie w lustrze, gdy to się skończy. Wiedziałam, że będzie mi trudno poradzić sobie z uczuciem odrzucenia.
Kiedy ból ustąpił, wstałam, tak jak on, i spojrzeliśmy sobie w oczy.
"Przepraszam, Astrid, i mam nadzieję, że znajdziesz kogoś, kto uczyni cię szczęśliwą," powiedział, zaczynając odchodzić bez czekania na odpowiedź.
Chciałam na niego krzyknąć i zawołać go z powrotem, ale jego słowa wystarczyły, by złamać mnie psychicznie. Mój Mate wyraźnie dał do zrozumienia, że jestem słaba i nie zasługuję na bycie jego Mate.
Rozumiem, że każdy chce mieć u boku silnego partnera, ale czy jestem aż tak słaba, że mój własny Mate mnie nie chce? Woli wszystkich innych nade mną.
Mate są po to, by uzupełniać nawzajem swoje braki; zamiast mówić mi, że jestem słaba, powinien być moją siłą, ale zamiast tego, stawia prawdę przed moją twarzą.
Nie zatrzymałam go już, bo nie było nic do powiedzenia po tym, jak podjął decyzję o odrzuceniu mnie i życiu szczęśliwie z dala ode mnie.
"Znajdziesz kogoś lepszego," powiedział, a myśl o znalezieniu kogoś, kto mógłby mnie uszczęśliwić, zaczęła nabierać kształtów.
Postanowiłam udowodnić swoją wartość i zrobić coś ze sobą, pokazać światu, że jestem wartościowa i silna. Kontynuowałam oddalanie się od niego, aż zniknął w nocy.
Czy to możliwe, że nie byłam nawet godna bycia uważaną za człowieka? Jego matka była człowiekiem, a on mnie odrzucił, bo brakowało mi wilka. Osunęłam się na ziemię, próbując zrozumieć moje istnienie.
Po pierwsze, nie powinnam była dowiedzieć się o moim Mate w tym momencie, a to było błogosławieństwo, że tak się stało. Po drugie, ani wilczyca, ani człowiek nie odczuwają żalu z powodu odrzucenia, dopóki nie mają dziewiętnastu lat. Gdy już to się stanie, ból wraca, ale jest zaostrzony przez upływ czasu. Cieszę się, że przynajmniej z tym się już uporałam.
Tak, będzie ból, ale będzie znośny. Jednak to, co czułam, było zupełnie inne.
Mogłabym przypuszczać, że może moi rodzice kłamali na temat mojego wieku albo że byłam adoptowana, ale wiem, że to nieprawda.
Mam pewne cechy fizyczne wspólne z moją matką i braćmi. Według obliczeń, Sky jest o dwa lata starszy ode mnie, a Lance o cztery, i wszystko jest w porządku. Mimo to, nic z tego nie może wyjaśnić bólu, który przeżyłam.
Siedziałam tam jeszcze trochę, próbując zebrać siły, by przynajmniej wstać i odejść.
Oparłam głowę o pień drzewa i zamknęłam oczy, odtwarzając w myślach wydarzenia z mojego życia.
Minęło pół godziny, a ja czułam się znacznie lepiej.
Byłam gotowa wstać i odejść, kiedy poczułam dręczący ból w dolnej części brzucha.
Z czasem stawał się bardziej intensywny, a wkrótce poczułam, jak moje ciało staje się odrętwiałe. Krzyknęłam o pomoc, kiedy nie mogłam już tego znieść.
Chciałam, żeby ktoś przyszedł i uratował mnie od tej męki.
Jeśli powiedziałabym, że ból, który wcześniej odczuwałam, był gorszy niż nadchodząca śmierć, to teraz jest jeszcze gorzej.
Kuśtykałam w cierpieniu, błagając, żeby śmierć przyszła szybciej.
"Proszę, pomóż mi!" krzyknęłam ponownie.
Z każdą minutą mój głos stawał się coraz bardziej ochrypły.
Łzy spływały po mojej twarzy, gdy skręcałam się i wiłam w agonii.
Nie wiem, jak długo tam leżałam, wyczerpana i wycieńczona, ale ból tylko się nasilał. Byłam na skraju poddania się agonii, gdy zobaczyłam kogoś nadchodzącego.
Spojrzałam w górę i zobaczyłam mojego brata Skylar, z zatroskaną miną. "S... Sky," udało mi się powiedzieć.
Natychmiast wziął mnie w ramiona. "Astrid, co ci się stało?" zapytał, zmartwiony.
Nie mogłam nawet odpowiedzieć.
"Czy Edward cię odrzucił, Astrid?" zapytał, sądząc po mojej kuśtykającej postawie, wiedząc, że cierpię.
Kiwnęłam głową, nadal nie mogąc mówić.
Sky zapytał to samo pytanie bardziej stanowczo. "Czy Edward cię odrzucił, Astrid?"
Kiwnęłam głową ponownie, a on zaczął kląć pod nosem. "Wiedziałem, że ten drań to zrobi, i powiedz mi, że zaakceptowałaś odrzucenie," powiedział, kręcąc głową.
"Nie, nie zrobiłam tego; nie mogłam myśleć o niczym po tym," przyznałam.
Zaczął kląć pod nosem raz jeszcze.
"Sky, boję się, że umrę." Byłam przerażona z powodu mojej sytuacji, wyjaśniłam.
"Nie bądź głupia, Astrid; nikt tutaj nie umrze," powiedział, kręcąc głową.
"Ale," próbowałam coś powiedzieć, ale zostałam uciszona. "Cicho. Powiedziałem, żebyś teraz nic nie mówiła, tylko zamknij oczy i trochę się zrelaksuj," szepnął mi do ucha.
Posłuchałam jego instrukcji, próbując znaleźć trochę ukojenia w jego obecności. Sky kontynuował: "Jeśli nie wyjaśnisz, czy akceptujesz, czy odrzucasz odrzucenie, będziesz odczuwać ten ból, gdy twój Partner będzie intymny z kimś innym. Ale nie powinno być to aż tak intensywne."
Teraz rozumiem, ale nic nie tłumaczy, dlaczego wszystko jest tak intensywne.
Dlaczego cierpię tę mękę, skoro nie mam na to wpływu i nie zrobiłam nic złego żadnemu z nich?
Nie powinnam w ogóle cierpieć, a jednak wszystko tutaj wpływa na mnie w najgorszy możliwy sposób.
Obrazy Edwarda i Charlotte razem wypełniały mój umysł, potęgując moją agonię. Wydałam z siebie przeraźliwy krzyk, a Sky wyglądał na przerażonego.
"Co się z tobą znowu dzieje, Astrid?" zapytał, wycierając pot z mojego czoła.
"Widzę ich przebłyski, jak są intymni," wydyszałam.
"Ale jak?" zapytał, ale na jego twarzy było coś jeszcze. Jeśli mam rację, Sky boi się czegoś, czego nie potrafi wyrazić.
"Nie jestem pewna!" krzyknęłam.
Przytulił mnie do piersi i głaskał po plecach w kojący sposób. Cieszę się, że mam brata przy sobie w takich chwilach.
"Dobrze, zajmiemy się tym później; na razie po prostu zrelaksuj się i spróbuj się uspokoić, a pierwszą rzeczą, którą zrobisz jutro, będzie zaakceptowanie jego odrzucenia w jasnych słowach," powiedział mój brat.
Kiwnęłam głową, przyznając się do łez.
Po kilku bolesnych chwilach poczułam ulgę, a mój ból szybko ustąpił, i stanęłam na nogi.
"Jesteś pewna, że wszystko w porządku?" zapytał Skylar.
"Tak, Sky, jestem w porządku," powiedziałam, kiwając głową.
"Jeśli tak mówisz," powiedział, przewracając oczami.
Wstałam z całej siły i oparłam się o drzewo.
"Jesteś pewna, że wszystko w porządku?" zapytał ponownie Sky.
Kiwnęłam głową.
"Sky, skąd wiesz o Edwardzie i mówiłeś, że wiesz, jak to jest przechodzić przez to? Jak możesz wiedzieć wszystko?" zapytałam.
Sky westchnął i z błagalnym spojrzeniem zaczął wyjaśniać. "Rozumiem twój ból, bo sam przez to przeszedłem."
Moje oczy rozszerzyły się ze zdziwienia. "Co?" zapytałam, zaskoczona.
"Tak, Astrid, mój Partner odrzucił mnie na 'Ziemi Zjednoczenia' wcześniej," wyjawił.
"Czy dlatego tak szybko opuściłeś teren?" zapytałam.
"Tak, i widziałem cię, jak patrzyłaś na Edwarda, a także widziałem, jak mój partner chce kogoś innego zamiast mnie." Miałam przeczucie, co się z nim dzieje, ale chciałam stłumić swoje instynkty.
"Kto jest twoim partnerem, Sky?" zapytałam.
Westchnął, "Kto 'był' byłoby bardziej odpowiednie."
"Więc, kto był twoim partnerem?" powtórzyłam pytanie.
"Charlotte," powiedział.