Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 12. Drugi partner

12. Drugi Towarzysz

Ból nasilał się z czasem, sprawiając, że każda próba ucieczki wydawała się bezcelowa. Skok z tej wysokości na pewno skończyłby się złamanymi kośćmi. Gdy moje serce biło gwałtownie, ogarnęło mnie dziwne uczucie – jakby coś wewnątrz mnie było rozdzierane.

Próbowałem przypomnieć sobie cokolwiek z moich studiów, co mogłoby wyjaśnić, co się dzieje. Jednak ból w ciele utrudniał mi powrót do wspomnień.

Przyszło mi do głowy, że to jest rodzaj bólu opisywanego w książkach, w którym osoba doświadczająca go albo umiera, albo jej towarzysz umiera, w którym to przypadku oboje muszą znieść to, co przeżywa druga osoba. Intensywność tego bólu przekraczała to, co opisywały książki.

Część mnie czuła, że umieram, ale martwiłem się o Edwarda po drugiej stronie. Może coś było z nim nie tak, a nawet jeśli mnie odrzucił, mogło coś pozostać, co łączy nas oboje, dlatego może cierpię.

Krzyczałem na całe gardło, przeżywając na nowo wszystkie moje szczęśliwe i złe wspomnienia, myśląc, że to moje ostatnie chwile i że moje męki wkrótce się skończą.

Powiedzieć, że moje smutne wspomnienia przeważały nad przyjemnymi, to mało powiedziane. Mimo to czułem ulgę, że wszystko to wreszcie dobiega końca. Może było mi przeznaczone być niekochanym i nieszczęśliwym. Życzyłem sobie, żeby ktoś z mojej rodziny przyszedł tutaj i mnie znalazł. Jednak szanse na to były niewielkie, ponieważ znajdowałem się na zakazanym terytorium, którego nikt nie ośmielał się odwiedzać. Mimo to uczyniłem z tego miejsca mój dom, ponieważ znalazłem tu spokój i czułem, jakby to miejsce zawsze mnie wołało.

Może to moja śmierć mnie wzywała. Gdybym spotkał boginię księżyca lub jakiegokolwiek boga, który tam mieszka, błagałbym ich, żeby nie wracali mnie do tego piekła. Zamknąłem oczy, a łzy spływały po moich policzkach.

Nagle przed oczami pojawił się wizerunek przystojnego mężczyzny. Jestem pewien, że nigdy go nie widziałem.

Jego wyraz twarzy zmienił się z radości na ból, trzymał się za coś. Zdałem sobie sprawę, że trzymał się za pierś; brał ostatni oddech, a ja czułem jego ból.

Wtedy zrozumiałem, dlaczego odczuwam jego ból: był moim drugim towarzyszem, a wszystko to rozgrywało się przed moimi oczami, gdy brał ostatnie oddechy.

To było niezwykłe; nie sądzę, żeby ktoś kiedykolwiek coś takiego widział, ale chciałem go uratować, i na pierwszy rzut oka nie było trudno wywnioskować, że nie umierał naturalną śmiercią; wyglądał, jakby cierpiał strasznie, a jakby moje wątpliwości zostały potwierdzone, zobaczyłem go leżącego w kałuży krwi, która na pewno była jego.

"Nie! Nie! Nie!" To nie może się dziać. "Proszę, obudź się!" krzyczałem w pustkę, ale tylko gdyby mógł mnie usłyszeć. Zamknął oczy, a ja poczułem, jak ktoś go kopie.

"Nie, nie umieraj na mnie." Nie wiedziałem, co robić; nie wiedziałem, kim był – człowiekiem, istotą nadprzyrodzoną czy czymś innym.

Opadłem na ziemię i zamknąłem oczy, jakby moja dusza opuściła ciało. Może też umrę z powodu złamanego serca.

Myślałem o tym, gdy straciłem przytomność.


Kiedy się obudziłem, nadal byłem w domku na drzewie. Każde wspomnienie tego, co się stało, uderzyło mnie.

Mógłbym przypuszczać, że to był sen, ale ból przenikający każdy centymetr mojego ciała dowodził, że to, czego doświadczyłem, było prawdziwe, a nie koszmarem, którego się spodziewałem.

Poczucie pustki pogłębiło się do tego momentu. Czułem, jakby miejsce, gdzie powinno być moje serce, było puste.

Zacząłem płakać. Moje życie jest w rozsypce, i żałuję, że w ogóle żyję w tym momencie. Nie powinienem był przetrwać bólu, który czułem. Dlaczego wciąż żyję? Powinienem był umrzeć po tej agonii, którą przeżyłem.

Wszystkie nadzieje i optymizm, które trzymałem w sobie, moja druga szansa na szczęście, wydawały się stracone.

Dostajemy dwie szanse na znalezienie naszych towarzyszy, a jeśli już zmarnowałeś obie, to drzwi do szczęścia zamykają się przed nami i w pewnym sensie nasze życie dobiega końca.

Przekląłem swoje istnienie. Nagle poczułem coś pełzającego po moich rękach, gdy na nie spojrzałem. Na moich rękach, przedramionach i szyi były jakieś zużyte tatuaże, które stopniowo zanikały, a gdy to się działo, poczułem przypływ energii wewnątrz mnie.

Poczułem się odmłodzony i potężny wewnętrznie. Może ta znacząca część była tylko moim przypuszczeniem, ale wewnątrz się goiłem.

Wstałem i przeszedłem się po pokoju, a ku mojemu zdziwieniu cały ból, który uniemożliwiał mi wstanie, zniknął, jakby nic się nie stało.

W tamtym momencie bałam się samej siebie, zastanawiając się, kim jestem i co się ze mną dzieje. Jednak odmówiłam zaakceptowania, że cokolwiek się działo, było złe, ponieważ nie mogło być złe, jeśli mnie nie krzywdziło, a zamiast tego mnie leczyło.

Szybko wróciłam do swojego zwykłego stanu, jakby nic się nie stało. Westchnęłam. Teraz musiałam wrócić do domu i wyjaśnić, gdzie byłam, bo jeśli nie wiedzieliby, gdzie jestem, uznaliby, że nie żyję.

Nie jestem pewna, jak znowu stawię czoła światu.

Jeśli nie wrócę do domu za jakiś czas, mama zacznie mnie szukać.

Bez motywacji zaczęłam bezwładnie iść w stronę domu.

Może mogę to wyjaśnić Skylarowi lub Lance'owi, a oni mi pomogą albo przynajmniej zrozumieją, co mówię.

Podczas powrotu do domu nie spotkałam ani jednej osoby, z którą mogłabym porozmawiać, nie żebym narzekała. Obecnie nie wiem, jak wyglądam, ale jeśli jest to cokolwiek podobnego do tego, co było ostatnio, na pewno wszystkich przestraszę, więc lepiej, że ulice są puste.

„Sky, jesteś w domu?” zawołałam, gdy tylko weszłam do domu, ale nikt nie odpowiedział.

Kiedy weszłam do jego pokoju, nie było po nim śladu. Dziwne! Bo zawsze jest w domu o tej porze, a nawet jeśli go nie ma, ktoś inny jest.

„Gdzie jesteś, Sky?” zawołałam ponownie, ale nie otrzymałam odpowiedzi.

Podeszłam do toaletki, zamierzając przyjrzeć się sobie i temu, co się wydarzyło. Byłam zszokowana, widząc siebie, ale jestem pewna, że mogło być znacznie gorzej niż to, co widzę teraz.

Moja szyja była pokryta tatuażami, a kolor moich oczu zmienił się z orzechowego na elektryczny niebieski, jakby wypełniły się nowym życiem.

Ostatnim razem, gdy to się stało, na Union Ground, Lance nie wspomniał o tatuażu na mojej szyi, który przypuszczałam, że zniknął razem z tym na mojej ręce, ale ta ręka z kosą, która zdawała się opowiadać jakąś historię, nadal była na miejscu.

Jestem taka wdzięczna, że nikogo nie było w domu, bo wyciągnęliby własne wnioski, widząc mój stan.

Jedynym możliwym wyjaśnieniem, jakie przychodzi mi do głowy, jest to, że wszystko dzieje się ze mną, gdy jestem w dużym bólu lub gdy tracę swojego partnera. Ostatnim razem, gdy to się stało, Edward mnie odrzucił.

Nagle ogarnęła mnie szkarłatna poświata. Zdałam sobie sprawę, że dziś jest „Noc Czerwonego Księżyca”. Zauważyłam, że wszyscy zgromadzili się na placu, aby znaleźć swoich partnerów.

Całkowicie zapomniałam, że to znowu noc czerwonego księżyca. Oczekiwałam tej nocy przez cały rok, mając nadzieję na odnalezienie mojego drugiego szansy partnera, którego znalazłam, ale został mi odebrany, zanim miałam szansę zobaczyć go osobiście.

Mam nadzieję, że Skylar i Lance znajdą swoich partnerów lub że ktoś z nas to zrobi. To wyjaśnia brak ludzi na ulicach i w domu. Moi rodzice mogli mi nie powiedzieć, ponieważ nie chcieli, żebym skończyła na placu jak ostatnim razem i siała spustoszenie.

Poszłam do swojego pokoju i nie zawracałam sobie głowy włączaniem świateł, bo pomarańczowo-czerwona poświata była wystarczająca, żeby nie potknąć się i nie upaść twarzą na ziemię. Osunęłam się w jeden kąt, zakryłam twarz kolanami i zaczęłam niekontrolowanie płakać.

„Wszystko dla mnie się skończyło; nie mam już powodu, żeby żyć; może nie zasługuję na szczęście i jestem ciężarem dla wszystkich, których kocham.”

Muszę zaakceptować wszystko, co mnie spotyka. Może naprawdę jestem czymś złym i zasłużyłam na wszystko, co mi się przytrafiło. Nie zasługuję na szczęście ani miłość.

Nie miałam pojęcia, kiedy zasnęłam. Moi rodzice jeszcze nie wrócili do domu. Szybko się ogarnęłam i przygotowałam do wyjścia do domu stada.

„Astrid, wróciłaś do domu?” Słyszałam, jak Sky i Lance wołają moje imię.

Od razu wyszłam na zewnątrz i zobaczyłam dwie naprawdę atrakcyjne dziewczyny trzymające się za ręce z moimi braćmi.

„O mój Boże, oboje znaleźliście swoich partnerów. Jestem z was taka dumna,” otarłam łzy i spojrzałam na nich.

„Dobrze, że nie pojawiłaś się na placu; przynajmniej oszczędziłaś nam kolejnego upokorzenia, zostając w domu.” Mama zadrwiła zza pleców.

Milczałam, wiedząc, że kłótnia z nią byłaby stratą czasu.

„Mamo!!” Sky i Lance krzyknęli jednocześnie.

„Spotkam się z wami później; mam trochę pracy do zrobienia,” powiedziałam, całując Sky i Lance w policzki.

„Witamy w rodzinie, szwagierki,” powiedziałam, wychodząc z domu.


Jej drugi partner odszedł, a wkrótce pojawi się ktoś wyjątkowy.

Kto jest podekscytowany?

Uwielbiam wasze komentarze; dodają mi nowej energii.

Bądźcie na bieżąco... Kocham was wszystkich <3


Previous ChapterNext Chapter