




Rozdział 11. Życie
11. Życie
Minął rok od tamtego incydentu, a ja od tamtej pory musiałam służyć moim przełożonym.
Każdego dnia musiałam patrzeć na Edwarda i Charolette i widzieć, jak są szczęśliwi. Mama zmusiła mnie do pracy jako służąca w domu stada po tamtym dniu, a ja nawet zaakceptowałam pokój, który mi przydzielili w naszym domu. Matka kazała mi spać pod schodami, mówiąc, że to moje miejsce.
Od tamtej pory nic dziwnego się nie wydarzyło, a mimo obietnicy mamy, że zabierze mnie do wróżki, zapomniała o tym następnego dnia, bo spóźniła się do pracy.
Była siódma rano, a ja już spóźniałam się do domu stada. Muszę przygotować wszystkim śniadanie, posprzątać cały dom, a potem iść na zajęcia. Za kilka miesięcy skończę studia, a potem zamierzam zostawić ten świat wilkołaków za sobą. Nawet jeśli miałabym zostać uznana za zdrajczynię, byłam zdecydowana uciec i zacząć nowe życie wśród ludzi. Tam mogłabym żyć anonimowo.
Udało mi się zaoszczędzić trochę pieniędzy dzięki usługom świadczonym przez dom stada. Nie mogłam pracować jako kelnerka, ponieważ mama nie chciała, żebym była blisko chłopaków.
Każdą wypłatę, którą tu dostaję, mama zabiera, pozostawiając mi tylko czesne, które udało mi się zaoszczędzić.
Pośpiesznie szłam, potknęłam się i prawie upadłam, gdy mała łapka powstrzymała mnie przed uderzeniem o ziemię. Zaskoczona, spojrzałam w dół i zobaczyłam wilka z torbą przywiązaną do nogi. Te dzieciaki stawały się coraz bardziej rozpieszczone. Nie powinny przemieniać się w wilki, chyba że w obecności rodziców, którzy mogliby nimi kierować, a ten był pozostawiony bez nadzoru.
Powrócił do ludzkiej postaci i założył ubranie. Potem spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
Byłam zaskoczona, bo to był pierwszy raz od roku, kiedy dziecko uśmiechnęło się do mnie, mimo że mówiono im, że jestem czymś złym i że powinni się mnie bać.
Odwzajemniłam jego gest i ciepło się do niego uśmiechnęłam.
"Dziękuję, że mnie nie ukarałaś; bawiłem się z przyjaciółmi, ale nie wiem, gdzie teraz są," dodał słodko. Wyglądał na 5-6 lat, a fakt, że się mnie nie bał, sprawił, że byłam szczęśliwa.
"W porządku. Jak masz na imię?" zapytałam. Uwielbiam dzieci, a to, że się mnie boją, przeszkadzało mi od dawna.
Miał odpowiedzieć, kiedy jego wzrok przyciągnęła osoba stojąca za mną.
"Ian, z kim rozmawiasz?" Domyślam się, że to była jego matka.
"Mamusiu, zobacz, czyż ona nie jest piękna?" Ian odpowiedział, chwytając ją za rękę.
To był pierwszy komplement, jaki otrzymałam od lat. Jego matka jednak spojrzała na mnie z mieszanką zaniepokojenia i niepokoju.
"Ian, nie podchodź do niej. Ona jest zła." Jego matka pociągnęła go ode mnie.
"Nie, mamusiu, ona nie jest." Próbował wyrwać rękę z jej mocnego uchwytu, ale nie pozwoliła mu odejść.
"Ian, nie powinieneś do niej podchodzić, bo ona cię zabierze i odda bestiom." Jego matka mówiła do niego, jakby mnie tam nie było.
Było to niezwykle bolesne słyszeć wszystkie te negatywne stereotypy, które ludzie o mnie stworzyli. Straszą dzieci, używając mojego imienia.
Kiedy jego matka mu to powiedziała, Ian zadrżał. W tym momencie wyraźnie się mnie bał. Uśmiechnęłam się do niego, gdy na mnie spojrzał, ale szybko odwrócił wzrok i zaczął odchodzić z matką. Nie sądzę, by te małe aniołki kiedykolwiek mnie polubiły.
Kiedy dotarłam do domu stada, szybko zabrałam się do obowiązków. Miałam egzaminy, do których musiałam się uczyć, a moje obowiązki się przeciągały. Dopiero po północy skończyłam zmywać naczynia dla całego domu. Byli inni pracownicy, ale nikt nie okazywał mi żadnej pobłażliwości i nigdy nie dawali mi dnia wolnego. Zdawało się, że czerpią przyjemność z mojego zmęczenia.
Chociaż doceniałam, że moje studia i praca zajmowały mój umysł, odbijało się to na moim zdrowiu fizycznym i pochłaniało całą moją uwagę, nie pozwalając myślom błądzić ku Edwardowi. Nie skłamałabym, mówiąc, że moje zdrowie fizyczne jest zagrożone. Nie myślę o tym, że nie dostaję wystarczająco dużo odpoczynku, a mama uważa, że tylko szukam wymówek.
Następnego dnia skończyłam testy i wróciłam do domu stada, gdzie dzisiaj miałam przydzielone sprzątanie łazienek.
Zrobiłam to, a kiedy usiadłam na krześle, żeby odpocząć od pracy, zasnęłam, nie zdając sobie z tego sprawy.
"Astrid, co robisz, śpiąc tu w pracy?" Główna pokojówka, która zarządza wszystkim i nienawidzi mnie do szpiku kości, przybyła, aby przerwać mój krótki odpoczynek.
"Przepraszam, pani Jane, nie zauważyłam, kiedy zasnęłam." Szybko podskoczyłam z miejsca i zaczęłam sprzątać. Na szczęście, ta krótka drzemka dała mi trochę energii, żeby szybko dokończyć pracę.
Zwolniono mnie wcześniej, ale miałam niedokończone sprawy w domu. Nie chciałam wracać do domu, więc poszłam do pobliskiego lasu, aby znaleźć spokój wśród zwierząt.
Zbudowałam mały domek na drzewie, wystarczająco duży, żeby pomieścić mnie i rzeczy, które kupiłam na okazjonalne pobyty tutaj. Nikt nie wie o tym miejscu oprócz mnie. Oparłam się o cienką ścianę domku i wtedy wybuchłam płaczem.
Powstrzymuję się od załamania, ale kiedy jestem sama, wracam do swojej wrażliwej natury, która zauważa wszystko i jest zraniona nawet przez drobiazgi.
Nienawidzę tego przyznać, ale boję się wszystkiego. Boję się swojego życia i boję się ludzi, którzy mogą mi zaszkodzić. Każdego dnia martwię się o swoje życie, bo wiem, że ktoś przyjdzie i mnie zabije, ponieważ wszyscy się mnie boją. Każdy dzień przynosi nowe zmartwienia i trudności, a ja tęsknię za kimś, komu mogłabym zaufać, kto by mnie zrozumiał i był przyjacielem, kimś, kto mnie pocieszy i zrozumie, kimś, kto podniesie mnie, kiedy upadnę i powie, że jestem tego warta.
Nie żądam wsparcia emocjonalnego z czegoś romantycznego, ale chcę, żeby ktoś był moim przyjacielem i mnie wysłuchał.
Moi bracia, którzy byli przy mnie, kiedy wszyscy inni się odwrócili, zdawali się oddalać ode mnie. Unikali rozmów ze mną, a szczególnie Skylar wydawał się spotykać z kimś, ale trzymał to w tajemnicy przede mną. Wiedziałam, że stara się oszczędzić mi uczuć, bo sama jeszcze nikogo nie znalazłam.
Próbuję przekonać siebie, że ruszyłam dalej, ale widzenie Edwarda każdego dnia mnie niepokoi.
Może jeśli znajdę swojego drugiego szansowego partnera, co jest rzadkim widokiem, uda mi się wyjść ze wszystkiego.
Zostaję tutaj, przekonując siebie, że to wszystko jest tymczasowe, że pewnego dnia to się skończy i kiedy to się stanie, nigdy tu nie wrócę.
Znalezienie mojej drugiej szansy jest moją ostatnią nadzieją, a nawet jeśli jej nie znajdę, ucieknę stąd i zacznę żyć wśród ludzi na własną rękę.
Spojrzałam na zegarek na ręce i zdałam sobie sprawę, że nie mam dużo czasu w domu. Zebrałam swoje rzeczy, ale gdy właśnie miałam schodzić z domku na drzewie, intensywny ból przeszył moje serce.
"Ah!" krzyknęłam i osunęłam się z powrotem na swoje miejsce. Ten ból przewyższał wszystko, co czułam, kiedy Edward mnie odrzucił, czy kiedy był z Charlotte. Minął rok, odkąd czułam taki rodzaj cierpienia.
Zawołałam o pomoc, a gdy ból mnie przytłoczył, przed moimi oczami zaczęła się materializować wizja.
Notka od autorki:
Przepraszam za przeoczenia w poprzednich rozdziałach. Wasze wsparcie znaczy dla mnie cały świat i doceniam wszystkie wasze komentarze i zachęty. One mnie napędzają i są najważniejszym punktem mojego dnia. Dziękuję, że zawsze jesteście przy mnie. <3