




Rozdział 10. Przeklęty
10. Przeklęta
Wszyscy byli zaskoczeni, patrząc na mnie, a raczej na moje oczy.
Spojrzałam ponownie na mojego brata, który wszystko już przeanalizował.
"Dlaczego wyglądasz na przerażonego, Lance?" zapytałam, starając się zrozumieć niepokój w jego wyrazie twarzy.
"Astrid," powiedział, marszcząc brwi.
"Lance," zawołałam go.
"Co się z tobą dzieje, kochanie?" Próbował podejść do mnie, ale powstrzymała go grupa ludzi.
"Puśćcie mnie. To moja siostra," ostrzegł Lance. Nie zatrzymali go już dłużej, pozwalając mu podejść do mnie.
"Co jest ze mną nie tak, Lance?" zapytałam.
Wiedziałam, że jest coś, co wszyscy inni widzą, a ja nie. Całe moje ciało piekło, zwłaszcza oczy, jakby wulkan wybuchał z nich.
"To wiedźma!"
"Została przeklęta!"
"Nosi w sobie coś złego!"
"Jest przeklęta!" Słyszałam, jak ludzie wydają wyroki na mnie.
"Astrid, musimy stąd odejść," powiedział Lance, osłaniając mnie przed spojrzeniami wszystkich i wyprowadzając mnie z miejsca zdarzenia.
"Co się stało, Lance? Dlaczego wszyscy wyglądają na przestraszonych?" zdołałam powiedzieć, będąc na skraju omdlenia.
"Chcesz, żebym powiedział ci prawdę?" zapytał.
"Oczywiście, że chcę, i chcę usłyszeć tylko prawdę, nic więcej," odpowiedziałam stanowczo.
"Nie wiem, Astrid. To nie tak, że widziałaś rzeczy inaczej; wszystko wyglądało normalnie. Ale widziałem to w twoich oczach, ciągle zmieniające się ombre kolorów. Zaczynały od czerwieni, otoczone pomarańczem, a potem pomarańcz rozpraszał się w tęczówkach, zmieniając je na niebieskie, a potem fioletowe," wyjaśnił Lance, wciąż wyraźnie zdenerwowany. "Boję się, ale jestem twoim bratem i wiem, że nigdy byś mnie nie skrzywdziła. Nie zauważyłaś niczego innego?"
"Nie, czułam tylko pieczenie w oczach, i to wszystko," pokręciłam głową, opisując to, co przeżyłam.
"Astrid, co się z tobą stało?" zapytał ponownie, zaniepokojony o mnie.
"Nie wiem, Lance; to nie tak, że widziałam rzeczy w innym świetle; wszystko wydawało się normalne, oprócz narastającej wściekłości we mnie," jęknęłam. "Czy jest coś jeszcze, co chcesz mi powiedzieć?" zapytałam go ponownie.
"Tak, kilka nerwów w twoim przewodzie piersiowym wyskoczyło na wierzch, i czułem napływ krwi przez nie, a te nerwy pulsowały, dopóki nie wyszliśmy stamtąd," wyjaśnił.
Byłam zaskoczona i przerażona tym, co się ze mną działo. Mogłam tylko wyobrazić sobie przerażającą siebie, straszącą wszystkich wokół mnie.
"Astrid, drżysz," powiedział Lance, potrząsając moimi ramionami.
Nie zdawałam sobie sprawy, jak wielki wpływ fizyczny miało to na mnie. Bez względu na to, jak bardzo starałam się to zracjonalizować, nie mogłam pojąć rzeczywistości tego, co się właśnie wydarzyło.
"A co jeśli naprawdę jestem pod wpływem zaklęcia, Lance?" zapytałam.
"Hej, nic takiego się nie stało, okej? Jesteś w porządku, i udowodnimy wszystkim, że nie jesteś pod żadnym głupim zaklęciem. Nie wiemy, co to jest, ale dowiemy się. Na razie zapomnij o tym wszystkim." Lance objął mnie i pocierał plecy, próbując mnie uspokoić.
"Dziękuję, Lance. Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby cię tam nie było," wymruczałam, gdy łzy płynęły mi po policzkach.
"Astrid, co ci obiecałem? Będę cię bronił przed wszystkim, prawda? I dokładnie to zrobię. Zabiję tego Edwarda za wszystko, przez co cię przeprowadził," Lance zaczął się cofać, gniew widoczny w jego oczach.
"Nie, Lance, myślę, że mają rację; nie zasługuję na bycie Luną, i myślę, że bogini księżyca popełniła błąd, łącząc mnie z nim," powiedziałam. "Nie chcę powodować więcej zamieszania w czyimkolwiek życiu."
"Ale, Astrid, on cię skrzywdził, i zasługuje na to, żeby wiedzieć, że nie może bezkarnie cię upokarzać przed wszystkimi," Lance argumentował, wyraźnie niezadowolony z tego pomysłu.
"Nie chcę zmieniać niczyjego zdania; jestem w porządku taka, jaka jestem, i nie chcę zrywać więzi z nikim, i nie chcę poruszać tego tematu ponownie." Pokręciłam głową.
Zmarszczył brwi. "Ale," wtrącił.
"Żadne ale. Jestem zmęczona, więc załatwmy to," powiedziałam, uśmiechając się.
"Naprawdę jesteś wyjątkowa, Astrid," powiedział, całując mnie w czoło i przytulając do swojej piersi.
Dotarliśmy do domu, a Skylara nigdzie nie było. Poszłam do jego pokoju i delikatnie zapukałam do drzwi.
"Astrid, zostaw mnie w spokoju!" krzyknął.
Sky jest najszczęśliwszy, gdy jest w dobrym humorze, ale lepiej nie zadzierać z nim, gdy jest w złym. Co więcej, moi bracia są najbardziej ochronni i wyrozumiali. Jednak gdy są w złym nastroju, obwiniają mnie za wszystko, więc w takich sytuacjach lepiej zostawić ich w spokoju, a pod koniec dnia wrócą do swoich zwykłych jaźni i wszystko wróci na swoje miejsce.
Poszłam do łóżka i zasnęłam. Właśnie gdy zapadałam w sen, główne drzwi trzasnęły z hukiem. Poszłam je otworzyć, ponieważ założyłam, że są zamknięte, ale moi rodzice byli już w środku.
Patrzyli na mnie z nienawiścią w oczach. Mama pociągnęła mnie za włosy do środka salonu. Skrzywiłam się z bólu, ale nie chciała mnie puścić.
"Proszę, mamo, puść mnie," błagałam.
"Znowu przyniosłaś nam wstyd. Nie mówiłam ci, żebyś została w kącie? Dlaczego musiałaś wyjść?" skarciła mnie mama.
"Bolało mnie, mamo. Co innego mogłam zrobić? Nie wiem, co się ze mną tam stało," tłumaczyłam swoje zachowanie.
"Wiedziałam, że będziesz problemem, dlatego nie chciałam cię nigdzie blisko nas," mama zgrzytała zębami.
Trudno było zrozumieć, że ta sama matka, która mnie urodziła, uważa mnie za złą; jednak zaczynam rozumieć, że jestem źródłem jej problemów; inaczej dlaczego by mnie nienawidziła?
Nie odpowiedziałam; zamiast tego po prostu trzymałam głowę nisko, akceptując wszystko, co mnie spotkało.
"Jesteś bezużyteczna, Astrid. Wszystko, co robisz, to obciążasz się swoim istnieniem," powiedział tata, co było rzadkością. Jednak gdy mówił, jego słowa raniły głęboko, potęgując ból, który już we mnie narastał.
"Od jutra będziesz przychodzić do stada wcześnie rano, a ja załatwię ci pracę u alfy i jego rodziny, chociaż wątpię, żeby oni lub ktokolwiek inny cię zaakceptował," powiedziała mama.
Spojrzałam na nią po raz pierwszy tej nocy, i to był pierwszy raz, kiedy odważyłam się na nią spojrzeć. "Mamo, już zarabiam jako kelnerka," powiedziałam, łzy napływały mi do oczu.
"Możesz rzucić tę pracę, bo jestem pewna, że wszyscy w stadzie już wiedzą, kim jesteś. Wątpię, żeby ktoś cię jeszcze chciał," mama szydziła.
Jak jadowite były jej słowa, było w nich niewygodne ziarno prawdy. Nie miałam innego sposobu na zarobek, więc niechętnie zaakceptowałam jej sugestię.
"Bądź gotowa rano, już rozmawiałam z Alfą Bradem. Możesz zacząć pracę jutro," mama burknęła i odeszła.
Byłam ulgą, że udało mi się tak szybko uciec.
Następnego dnia, bez żadnych pytań, kazano mi zacząć od odkurzania przedmiotów. Był czas na uczelnię, i musiałam poprosić kogoś o pozwolenie na wyjście.
Krążyłam, szukając kogoś. Nie znałam dobrze domu stada, więc mogłam się łatwo zgubić.
Krążyłam, gdy natknęłam się na pokój Edwarda i nie mogłam się powstrzymać, żeby zajrzeć do środka, gdy zauważyłam, że drzwi są otwarte. Natychmiast tego pożałowałam, gdy zobaczyłam Edwarda i Charlotte dzielących namiętny pocałunek.
Westchnęłam i wyszłam z pokoju. Zbliżając się do Alfy, zapytałam, czy mogę wyjść na uczelnię, ale powiedział, że moja praca nie jest skończona.
"Czy mogłabym skończyć ją, gdy wrócę?" zapytałam, nieco lodowato.
"Czy myślisz, że będziesz mieć na to czas?" zapytał.
"Poradzę sobie," powiedziałam chłodno.
"Dobrze, ale nie znoszę lenistwa, a twoi rodzice prosili mnie, żeby cię tu trzymać, bo nikt inny by cię nie chciał." Jego uwagi mnie nie ruszały, bo był obcym, a tylko moja rodzina miała na mnie taki wpływ.
Za każdym razem zastanawiałam się, dlaczego moja matka zachowuje się tak, jak się zachowuje. Czy jest coś o mnie, o czym wie, ale ukrywa przede mną?
Westchnęłam i poszłam na zajęcia.
W tym momencie większość czytelników prawdopodobnie odczuwa głęboką niechęć do matki Astrid. Jak rodzic może żywić taką pogardę do własnego dziecka? Jest jasne, że coś ukrywa, ale co to może być? Podziel się swoimi przemyśleniami w sekcji komentarzy.
Nie zapomnij dołączyć do mojej grupy na Facebooku, Saphoenix Angels, gdzie jestem aktywna i chętna do kontaktu z wami wszystkimi. Bądźcie na bieżąco i dziękuję za wasze wsparcie.