Read with BonusRead with Bonus

Prolog i rozdział 1-

Chciałam mężczyzny, który sprawi, że moje serce zacznie bić szybciej, chciałam należeć do kogoś całym sercem i duszą. Chciałam być prawdziwym partnerem, którego wartość leży nie tylko w ciele, ale także w umyśle i ambicji. Myśl, że spędzę całe życie i umrę w tym samym małym miasteczku bez naprawdę przeżycia go, przygnębiała mnie, ale postępowałam zgodnie z oczekiwaniami, chociaż każde działanie odbierało mi kawałek duszy. Nie wiedziałam, że przygoda, której zawsze szukałam, była już w drodze. Mogę kiedyś żałować moich wzniosłych marzeń i pragnienia czegoś więcej.

Rozdział 1-

Kołysanie statku przestało już wywoływać mdłości, za co byłam wdzięczna, bo nieustanne wymioty mnie wyczerpały. Zapach wymiocin w kabinie tylko pogarszał sprawę. Moim głównym dyskomfortem teraz był przenikliwy chłód, który szczypał moje kończyny, oraz zimne łańcuchy obcierające moją podrażnioną skórę. Moja kiedyś gładka, miękka skóra została zastąpiona czerwonymi, gniewnymi ranami. Gdy ziemia przestała być widoczna z pokładu, zdjęli nam kajdany z rąk, ale zostawili te na kostkach. Chyba nie chcą, żebyśmy próbowali skakać ze statku i testować swoje szczęście w lodowatej wodzie. Jakbyśmy byli aż tak głupi, chociaż kto wie, co nas czeka, może śmierć byłaby lepsza.

Myślałam o tym nie raz i nie jestem nawet najbardziej zdesperowaną osobą z naszej grupy. Byliśmy na statku od dwóch tygodni i podsłyszałam, jak mężczyźni mówili, że dzisiaj po południu będziemy cumować. Fakt, że nie byłam sama, był jednocześnie pocieszający i przygnębiający. Nigdy nie życzyłabym nikomu uwięzienia, ale gdybym była sama na tym statku pełnym przerażających mężczyzn, prawdopodobnie rzuciłabym się za burtę, z łańcuchami czy bez.

Pamięć o radosnych twarzach mężczyzn, gdy wyrywali mnie z rodziny, przyprawiała mnie o mdłości. Zebrali się razem i cieszyli się swoim "wielkim połowem". Byliśmy grupą pięćdziesięciu dwóch kobiet, najmłodsza z nas miała szesnaście lat, a najstarsza trzydzieści. Wszystkie byłyśmy trzymane w dużym pomieszczeniu na statku. Pochodziłyśmy z tego samego regionu, ale nadal nie wiedziałyśmy, czego od nas chcą. Wielcy mężczyźni byli tak chętni, aby nas załadować na statek, że szansa na ucieczkę malała z każdym kolejnym dniem. Straszne myśli o naszym nowym przeznaczeniu napełniały mnie absolutnym nieszczęściem.

Sam statek nie był okropny, ale tego samego nie można powiedzieć o sposobie, w jaki nas traktowano. W umysłach tych mężczyzn byłyśmy rzeczami, a nie ludźmi. Po prostu przedmiotami do służenia ich nieznanym celom. Na ścianach były prycze, a w środku pomieszczenia ustawiono kilka stołów, przy których spożywałyśmy nasze dwa skromne posiłki dziennie. Daleko było do wygody, ale ponieważ zakładałam, że mamy zostać niewolnicami, było to znacznie lepsze, niż się spodziewałam. Przynajmniej byłyśmy karmione i trzymane w relatywnie ciepłych warunkach.

Mamy pozwolenie opuszczać nasze kwatery, ale tylko raz dziennie, kiedy Komendant (tak nazywa go jego grupa, którą zakładam, że są żołnierzami) schodzi na dół i nas zabiera. Możemy spacerować po małej przestrzeni na pokładzie i oddychać świeżym powietrzem, ale tylko przez około trzydzieści minut, a potem jesteśmy z powrotem prowadzeni do naszej kajuty. Nienawidzę wracać do kajuty, czuję się wtedy jak pies zamknięty w klatce. Powietrze stało się znacznie zimniejsze od czasu, gdy wsiadaliśmy na statek, co sprawia, że myślę, że podróżowaliśmy daleko od mojego domu, z którego mnie zabrano. Mieliśmy właśnie nasz miesiąc żniw przed tym strasznym dniem, kiedy zabrali mnie ci mężczyźni. Kiedy jesteśmy na pokładzie, myślę o mojej rodzinie i jak daleko są ode mnie. Nie mogę już nawet zobaczyć lądu. Długie wspomnienia zaczynają mnie przytłaczać.

*Moje życie nie było niczym niezwykłym przedtem, moi rodzice byli rolnikami i prowadzili proste, uczciwe życie. Byli kochający i dobrze dbali o mnie i moje rodzeństwo. Mam starszego brata Jonasa, który jest zadowolony ze swojego prostego życia.

Mam też młodszą siostrę Annę, która jest wszystkim, czego mi brakuje. Chociaż wszyscy ciężko pracujemy, ona sprawia, że czuję się zawstydzona; podczas gdy moje ciało jest dobrze przystosowane do pracy na farmie dzięki mojej krępej, atletycznej sylwetce, ona jest szczupła i pełna gracji. Jej włosy są piękne, jedwabiste, kasztanowe, podczas gdy moje są jaskrawoczerwone i dziko kręcone. Nie jestem fałszywie skromna, wiem, że nie jestem brzydka, choć moja siostra jest piękna.

Bycie piękną jest uważane za wielkie błogosławieństwo, ale kiedy myślę o byciu piękną, wydaje mi się to pułapką, która więzi kobiety w uległych, domowych rolach. Wiem, że nie ma nic złego w prostym życiu ani w zadowoleniu się nim, ale nie mogę powstrzymać się od pragnienia czegoś więcej. Moje życie na farmie jest dalekie od przygody, której szukam. Wstajemy wcześnie rano, aby podlewać i karmić zwierzęta i rośliny, wyrywamy chwasty, zbieramy dojrzałe owoce i warzywa, i pracujemy na ziemi, aż niebo staje się ciemne. Zbieramy drewno na opał i dokonujemy napraw, ale żadna z tych czynności, chociaż użyteczna, nie przynosi mi radości. Nic, co robiliśmy, nie przynosiło przygody, tylko obolałe ręce i obietnicę, że jutro będzie dokładnie takie samo jak dziś.

Mam narzeczonego o imieniu Tomasz. Spotkałam go tylko kilka razy i oświadczył się po zaledwie dwóch spotkaniach. Chociaż miło jest, że ma o mnie takie dobre zdanie, kiedy jest blisko, moje serce jest martwe. Wątpię, czy pozwolenie mu na wspięcie się na mnie rozpali moje serce.*

Teraz wszystko się zmieniło. Jestem na tym statku, nie wiedząc, dokąd zmierzam. Jestem zmuszona rozpocząć swoją "przygodę". Czy teraz mnie nienawidzą? Czy obwiniają mnie za śmierć mojego brata? Czy będą mnie szukać? Żałuję, że nie posłuchałam, dlaczego musiałam być taka uparta? Jakie teraz będzie moje życie? Co nas czeka, gdy dotrzemy do brzegu?

Nie mogę znać intencji tych dziwnych mężczyzn, jestem pewna, że nie zabrali i nie zakuli grupy kobiet w kajdany dla naszego dobra, ale ponieważ żaden z nich nie rozmawia z nami, poza wydawaniem poleceń, mogę tylko wyciągać najgorsze wnioski. Zawsze pragnęłam przygody, ale teraz myślę, że byłam tylko dziecinną głupią. Powinnam była znaleźć pocieszenie w swoim prostym życiu, tak jak moje rodzeństwo. Mimo to, nie poddam się tym brutalnym mężczyznom, potrzeba więcej, by mnie złamać niż zimne łańcuchy.

Nigdy się nie poddam.

Previous ChapterNext Chapter