Read with BonusRead with Bonus

Księga 1: Rozdział 5

Ku zaskoczeniu, weekend minął bez większych dramatów. W sobotę pojawił się problem z kilkoma nastoletnimi wilkołakami, którzy próbowali dostać się do baru z fałszywymi dowodami. Były dobrze zrobione, z wyjątkiem faktu, że były to naklejki na ich prawdziwych dokumentach. To było komiczne. Na szczęście, nie musiałem wzywać Silasa, żeby ich zabrał. Beta Nate załatwił sprawę i odwiózł ich do domu swoim Jeepem. W środku skrzywiłem się na myśl, jak blisko był mnie przy drzwiach.

"Wszystko w porządku?"

Spojrzałem na Noaha, który leżał w łóżku, tylko w bokserkach, z książką w ręku. Miał na sobie okulary do czytania i patrzył na mnie ponad nimi. Spojrzałem z powrotem na naleśnik na patelni i przewróciłem go.

"Wszystko dobrze."

"Myślisz, że to wszystko, co zobaczymy od Alfy?"

Uniósłem brew, ale pokręciłem głową. "Nie. Pewnie przekopuje nasze papiery, próbując znaleźć w nich błąd. Albo może próbuje skontaktować się z Królem Alf, żeby rozszerzyć swoje terytorium o nasz mały bar."

Noah zaśmiał się i pokręcił głową. "Jeśli tak, to myli się co do drzewa."

"Mi to mówisz." Zatrzymałem się na chwilę, żeby wrzucić naleśnik na talerz obok mnie i nalać nowego, westchnąłem. "Widziałem jakieś papiery od starego na moim biurku."

Noah podniósł się w łóżku, a Finn wyszedł z łazienki, wycierając włosy ręcznikiem. Moje oczy prześlizgnęły się po jego nagim ciele, ale wyraz jego twarzy był zbyt poważny, żeby czuć podekscytowanie na trzecią rundę.

"Co tam było? Rozmawiałeś z nim?"

"Nie. Myślałem, że zostawię to na po weekendzie. Przeczytałem to, ale nie było tam nic szczególnego. Muszę do niego zadzwonić."

Obaj wymienili spojrzenia, marszcząc brwi, gdy położyłem ostatni naleśnik na stosie.

"Śniadanie gotowe."

Noah założył koszulkę, a Finn wziął jakieś ubrania z szafy, zanim usiadł przy naszym małym barze kuchennym. Wyciągnąłem talerze z szafek za mną i położyłem je na blacie. Finn podszedł i wziął talerz, ale nie wcześniej, niż objął mnie w talii, ścisnął i pocałował w głowę. Moje zwykłe miejsce było między nimi, gdy jedliśmy, i wyciągnąłem telefon, przeglądając e-maile.

Kiedy kończyłem ostatni naleśnik, mój telefon zaczął wibrować i spojrzałem na identyfikator dzwoniącego. Finn nachylił się i uśmiechnął.

"50 złotych mówi, że dzwoni na randkę."

"Masz to jak w banku." Noah zawołał od zlewu, zmywając naczynia.

Przewracając oczami, odebrałem telefon. "Szeryfie Pierce, co mogę dla ciebie zrobić tego pięknego poranka?"

"Przepraszam, że przeszkadzam tak wcześnie, wiem, że długo siedzisz po nocach."

"Nie ma sprawy. Właśnie kończyliśmy śniadanie."

Wziął głęboki oddech, a ja wskazałem na Finna, a potem zrobiłem kciuk w dół. Zaklął i rzucił 50 złotych na bar.

"Ktoś złożył skargę, że w ten weekend podawaliście alkohol nieletnim."

Zeskoczyłem ze stołka i zacząłem chodzić po pokoju. "Nie muszę chyba pytać, kto złożył skargę, prawda?"

Zaśmiał się, co oznaczało, że miałem rację. Alfa Silas musiał nie znaleźć niczego, do czego mógłby się przyczepić w naszych papierach. To sprawiło, że lekko się uśmiechnąłem, że zniża się do tak niskich metod.

"Złapaliśmy kilka dzieciaków, które próbowały wejść z fałszywymi dowodami. Mam wszystkie informacje na ten temat, a jego Beta zabrał ich do domu tamtej nocy. Poza tym, nie było tu ani jednego nieletniego. Chętnie dostarczę wszelką dokumentację i nagrania z tego weekendu, jeśli chcesz."

"To by pomogło. Oczyściłoby sytuację i pokazało, że chętnie współpracujesz. To małe miasteczko, a Silas zna tu wielu ludzi. Chodził do szkoły z wieloma osobami tutaj, więc znają jego charakter. Bycie nowym nie pomoże ci w tej sytuacji."

Wziąłem oddech i skinąłem głową. "Mogę być za godzinę z całym materiałem na pendrive'ie i całą dokumentacją z weekendu."

"Dobrze. To nie powinno zająć dużo czasu. Wiem, że właśnie jadłeś śniadanie, ale może chciałbyś zjeść lunch potem?"

Starałem się ukryć uśmiech przed chłopakami. "Jestem pewien, że mogę przynajmniej wypić coś, w zależności od tego, ile to potrwa."

"Brzmi dobrze. Do zobaczenia." Odłożył telefon, a ja wybuchłem śmiechem.

Finn uniósł brwi. "Co jest, do diabła?"

"Podzielcie się kasą. Zadzwonił w sprawie pracy, ale wkręcił w to zaproszenie na lunch."

Noah zaśmiał się i skinął głową. "O co chodziło z pracą?"

"Alfa Silas złożył skargę, że podawaliśmy alkohol nieletnim. Więc teraz musimy grać 'nie zrobiliśmy tego'." Przewróciłem oczami i pokręciłem głową. "Mogę równie dobrze mieć to gotowe na każdy weekend, jeśli to ma stać się normą."

"Cholera... ten Alfa będzie problemem."

Finn zacisnął zęby, ale ja przeczesałem palcami jego tors, gdy wychodziłem. "Nie martw się nim. Jeśli będziemy musieli, postawimy go na swoim miejscu. Na razie to tylko niedogodność."

Noah krzyknął w korytarzu, gdy otwierałem drzwi do biura. "A co z tym starym?"

"Może poczekać!" krzyknąłem, siadając przy biurku i zaczynając zbierać dokumenty z tego weekendu.

Kiedy powiedziałam Charlesowi, że mamy jedną z najlepszych technologii zabezpieczeń, nie chodziło tylko o ochronę przed kradzieżami. Mieliśmy również skaner do sprawdzania każdego dowodu tożsamości, który przechodził przez bar. Zatrudniliśmy uroczego chłopaka z uczelni, żeby stał przy wejściu i skanował dowody co czwartek, piątek, sobotę i niedzielę. Był miły i bardzo dokładny. Wilcze dzieciaki myślały, że mogą go przekonać, ponieważ był studentem, ale to one były w błędzie. Ryan studiował kryminologię.

Wyciągnęłam i wydrukowałam listę zeskanowanych dowodów z całego weekendu, pobrałam wszystkie nagrania z kamer obejmujących każdy kąt baru, co zajęło 45 minut i dwa pendrive'y. Dodałam również wszystkie transakcje kartą kredytową, debetową, Venmo, CashApp, Apple Pay, Google Pay, a nawet kilka przelewów PayPal.

Mieliśmy bar bezgotówkowy, ale chcieliśmy mieć pewność, że każdy będzie mógł jakoś zapłacić. Pieniądze to pieniądze, niezależnie od tego, czy pochodzą z AmEx czy Venmo. Mimo to każdy drink, który podawaliśmy, był również rejestrowany, a każda transakcja miała ślad papierowy. Było to przesadne, ale właśnie tak prowadziłam wszystkie swoje interesy przez lata. Nadzwyczaj dokładnie, żeby nie było problemów w przyszłości.

Gdy załadowałam dane na pendrive'y i zebrałam dokumenty, wróciłam na górę. Finn siedział przy barze, a Noah brał prysznic. Chwyciłam swoją kurtkę motocyklową i kask, wsunęłam stopy w czarne bojówki. Finn się zaśmiał.

„Nie jestem pewien, czy powinnaś tak ostro wchodzić w motocyklowy strój, jadąc na komisariat.”

„Jestem cała w tatuażach Finn, widzieli mnie w mieście na Harleyu. Nie zamierzam zakładać sukienki i przynosić im kwiatów. Wchodzę tam, z pełnym impetem, żeby udowodnić, że nic nie zrobiliśmy i nie mamy złych zamiarów. A jeśli przy okazji mogę wciągnąć Silasa w błoto, to tym lepiej.”

Zawiązałam buty i zeszłam po schodach. Wkładając dokumenty do kurtki, zapięłam ją, wsiadłam na Harley'a i wyjechałam z parkingu. Dojazd do centrum miasta, gdzie był komisariat, zajął około dwudziestu minut. Gdy podjechałam, Charles stał na zewnątrz, paląc papierosa z kilkoma innymi policjantami. Szybko go zgasił, gdy zobaczył, jak zsiadam z motocykla i zdejmuję kask.

„Pani Ulrich! Cieszę się, że udało się pani przyjechać.”

Uśmiechnęłam się do niego. „Przepraszam, załadowanie danych z weekendu zajęło więcej czasu, niż myślałam. Musiałam użyć dwóch pendrive'ów.”

Wskazał mi drogę do środka, a ja weszłam na komisariat, bardzo świadoma, że niemal każdy policjant otwarcie się na mnie gapił. Charles i inny funkcjonariusz weszli do pokoju z boku, wyglądającego jak mieszanka poczekalni i pokoju przesłuchań.

"Kawa?"

Pokręciłam głową. "Nie stąd, dzięki. Jestem w porządku."

Rozpinając kurtkę, wyciągnęłam teczkę z dobrymi pięćdziesięcioma stronami informacji oraz dwoma pendrive'ami. Oboje spojrzeli na dokumenty z szeroko otwartymi oczami.

"To jest..."

"Przesadne, wiem. Ale jestem trochę ekscentryczna, jeśli chodzi o moje interesy."

Charles spojrzał na mnie. "Otworzyłaś inne firmy?"

Kiwnęłam głową. "Pomagam..." Patrząc na ludzkiego oficera obok niego, dostosowałam odpowiedź odpowiednio. "...rodzinom potrzebującym stabilnego życia i pracy. Buduję firmy od podstaw, a potem przekazuję klucze rodzinom, które nimi zarządzają. Upewniam się, że są zabezpieczeni na wszelkie możliwe sytuacje."

"Ile ich otworzyłaś?" Drugi oficer był teraz również zainteresowany.

"Och, powiedziałabym, że około dwudziestu pięciu. Robię to od ponad sześciu lat. Więc znam się na papierkowej robocie i tym podobnych."

Charles przekartkował końcowe strony dokumentacji. "Same bary?"

"Nie. Zajmowałam się telekomunikacją, piekarniami, barami, mediami, ochroną, galeriami. Nazwij to, prawdopodobnie to zbudowałam."

Drugi oficer zagwizdał. "To też dokumentacja?" Podniósł pendrive'y.

Pokręciłam głową, krzyżując ramiona na piersi. "To nagrania od czwartkowej nocy do niedzieli. Mam kamery z przodu, z tyłu i wewnątrz baru. Każdy, kto wchodzi lub wychodzi oraz wszyscy wewnątrz. Jedyny obszar, którego nie widać, to klatka schodowa prowadząca do naszych prywatnych kwater i mojego biura."

"Więc ten biznes jest twój?"

Uśmiechnęłam się smutno. "Nie tylko. Moi dwaj współwłaściciele... bar został zbudowany dla nich."

"Kiedy się wyprowadzisz?" Charles patrzył na mnie intensywnie.

Gula stanęła mi w gardle. "To jest ostatni biznes, którym będę się zajmować."

Jego oczy zwęziły się i wiedziałam, że doskonale zdaje sobie sprawę, że nie odpowiedziałam na jego pytanie, ale nie zamierzałam tego robić w tej pieprzonej sali przesłuchań. Może po kilku drinkach, ale nie na trzeźwo.

"Natychmiast zajmiemy się nagraniami. Przepraszamy, że to zostało ci zarzucone, Panno Ulrich. Zazwyczaj nie jesteśmy aż tak dokładni i potrzebujemy rzeczywistego dowodu, że nieletni został obsłużony, ale..." Oficer spojrzał na Charlesa, zastanawiając się, czy nie mówi za dużo.

"Nie martwcie się. Jeśli mogę udowodnić wam, że jesteśmy czyści jak łza, pomoże to w przyszłych problemach. I proszę, mówcie mi Solaris albo Sol. Panna Ulrich przypomina mi o moim starym i o tym, że nie zadzwoniłam do niego w ten weekend." Uśmiechnęłam się szeroko, a on zaśmiał się, kiwając głową, gdy opuszczał pokój.

Previous ChapterNext Chapter