Read with BonusRead with Bonus

Partnerzy

Alpha Joshua i Luna Rose byli dla mnie bardzo wyrozumiali. Przyjęli mnie i dali mi miejsce do zamieszkania. Jako nastoletniego wędrowca, mogli mnie zabić za wtargnięcie na ich terytorium. Zamiast tego, przyjęli mnie do stada, zainicjowali i dali mi dom. Bez nich nie przeżyłabym długo.

Po odzyskaniu sił, zaczęłam pracować w domu stada Półksiężyca, gdzie mieszkali Alpha, jego Beta, Gamma i ich małżonkowie. Jestem tu od tamtego czasu. Gabe włącza światło, gdy wchodzimy do kuchni. Jest tam długi drewniany stół z czarnymi skórzanymi krzesłami. Po prawej stronie znajduje się zlew kuchenny i marmurowe blaty. Zamiast spiżarni, na ścianie wiszą długie drewniane półki, na których stoją talerze, miski i kubki.

Włączam muzykę, podczas gdy Gabe zaczyna przygotowywać śniadanie. Pomagam przy śniadaniu, Gabe zajmuje się lunchem, gdy jestem w szkole, a oboje pomagamy przy kolacji. Lubię swoją poranną rutynę z Gabe. Gdy nakrywamy do stołu, Mavy wpada do kuchni i obejmuje mnie w talii.

"Dzień dobry, Adea! Dzięki za śniadanie!" Całuje mnie w policzek i siada.

"Nie ma sprawy, Mave. Zrobiłam twoje ulubione!" śpiewam. Chichocze, gdy podaję jej talerz.

"Jak ci się spało?"

"Kiedy wróciłam wczoraj do domu, byłam tak zmęczona, że spałam jak zabita!"

Alpha Joshua i Luna Rose mieli bliźnięta, co jest rzadkością u wilkołaków. Mavy i Shane są zupełnymi przeciwieństwami. Mavy jest słodka i radosna, podczas gdy Shane jest ponury i czasami bywa dupkiem. Góra głowy Mavy sięga mi do piersi, podczas gdy Shane góruje nade mną. Tak, wiem, że prawie wszyscy są wyżsi ode mnie, ale on przewyższa ich o stopę. Oboje mają czarne falowane włosy. Mavy ma szare oczy, a Shane czarne jak Luna Rose.

Mówi się o wilku, a wilk tuż za rogiem. Shane wchodzi i uśmiecha się do mnie, zanim siada. Gabe szturcha mnie, przypominając, żeby nałożyć im śniadanie. Poszliśmy na proste śniadanie. Nakładam im na talerze jajecznicę, tost z masłem i bekon i przepraszam się, gdy Alpha i Luna wchodzą do pokoju.

Alpha Joshua wygląda dokładnie tak samo, a Luna Rose nie postarzała się ani o dzień przez ostatnie cztery lata. Alpha jest wysoki jak Shane i ma czarne falowane włosy oraz szare oczy, podczas gdy Luna Rose ma proste brązowe włosy i czarne oczy.

"Nie musisz wychodzić, Adea. Możesz zjeść z nami śniadanie." Alpha uśmiecha się do mnie. Nie mogę teraz wyjść, więc biorę talerz, a Gabe nakłada mi jajecznicę, chrupiący bekon i tost z masłem, i uśmiecha się. Trącam go w ramię i siadam między bliźniętami. Shane je swoje jedzenie cicho, podczas gdy Mavy zwraca się do mnie.

"Trent przyjedzie przed szkołą, jeśli chcesz się z nami zabrać, Adea." Mam pełne usta i zanim przeżuję tost, połykam go, co sprawia, że oczy mi łzawią.

"Nie ma sprawy, Mavy. Muszę załatwić parę rzeczy przed szkołą, więc możecie jechać."

Trent i Mavy nie są parą, ale jego uczucia są oczywiste. Nie chciałam być piątym kołem u wozu i mieć Trenta, który będzie mi się krzywo patrzył przez całą drogę do szkoły.

"Okej, Adea," uśmiecha się, wyglądając trochę smutno. Jest jak otwarta książka i zawsze potrafiłam czytać jej myśli. Odwraca się z powrotem do swojego talerza i zaczyna dłubać w jedzeniu.

"Co masz do zrobienia, Ady? Szorowanie toalet?" Shane drwi. Alpha Joshua rzuca Shane'owi gniewne spojrzenie.

"Synu," ostrzega. Shane przechyla głowę i patrzy na ojca.

"Tak, Alpha?" pyta.

Jego uśmiech znika, a oczy stają się wyzywające i zaczynają świecić. Zamiast się zdenerwować, Alpha Joshua unosi podbródek i patrzy na syna z aprobatą. Mavy sięga przez mnie i uderza Shane'a w ramię.

"Shane, nie bądź takim dupkiem. Ona nie jest niewolnicą!" Siada i patrzy na mnie. "Przepraszam, Adea. Wybacz mojemu idiotycznemu bratu."

Przewraca oczami i sprawdza telefon. Mam zamiar powiedzieć jej, że mnie to nie rusza, gdy duża ręka dotyka mojego dolnego pleców. Małe mrowienie rozchodzi się od jego ręki, a ja prostuję się, gdy dreszcze pełzną po moich plecach. Moje spojrzenie kieruje się na Shane'a, ale on patrzy na swój talerz.

"Wiesz, że tylko żartuję, prawda, Ady?" podnosi głowę i odwraca się, żeby na mnie spojrzeć. Gabe zatrzymuje się i patrzy na nas.

"Tak, wiedziałam, że żartujesz..." śmieję się nerwowo. Jego ręka przesuwa się po moich plecach.

"Jesteś taki zabawny, Shane... NIE. Tato, czy Rada zdecydowała już, gdzie w tym roku odbędzie się Bal Księżycowy?" pyta Mavy.

Rada to grupa Alf z pobliskich stad. Spotykają się co najmniej raz w miesiącu, aby omawiać zmiany, prawa i problemy. W zasadzie to rada starych ludzi, którzy lubią mówić nam, co możemy, a czego nie możemy robić.

"Mamy dziś popołudniu spotkanie, aby zagłosować, gdzie odbędzie się bal." powiedział Alfa. "Spośród wszystkich obecnych, wybór sprowadza się do stada Srebrnego i stada Pustynnego Księżyca. Gdzie oddamy nasz głos, Josh?" Luna pyta Alfę Joshuę.

"Wiemy, że stado Srebrnego nie jest w najlepszej sytuacji finansowej, więc może to być dla nich obciążenie, jeśli zagłosujemy, aby to oni organizowali Bal Księżycowy. Jeśli nie zorganizujemy balu w stadzie Pustynnego Księżyca, to mamy tylko jedną inną opcję..." urywa, pogrążony w myślach.

"Czy najlepszym wyborem nie byłoby stado Pustynnego Księżyca?" pyta Mavy.

"Czy Pustynny Księżyc to bezpieczne miejsce do odwiedzenia?" pyta Luna.

"Jest bezpieczne, po prostu nie mamy sojuszu z ich nowym Alfą." mówi Alfa Joshua. "Pustynny Księżyc byłby lepszym z dwóch, ponieważ mogą sobie pozwolić na organizację balu i mogłaby to być dobra okazja, aby nasze stada się poznały. Mielibyśmy szansę porozmawiać o sojuszu."

Mavy piszczy, "Adeo, może znajdziemy naszych matek na Balu Księżycowym, jeśli odbędzie się w stadzie Pustynnego Księżyca!" Wewnętrznie jęczę, patrząc na moją najlepszą przyjaciółkę.

"Tak... Odwiedzanie innych stad zwiększa szanse na znalezienie wybranego przez Boginię partnera..." mamroczę.

"Ja? Mówisz, że MY możemy znaleźć naszych matek na Księżycowym Balu w tym roku." Szturcha mnie łokciem i rzuca mi boczne spojrzenie. Determinacja w jej oczach mówi mi, że w tym roku nie ucieknę.

"Tato, czy Adea i ja możemy pójść na zakupy w ten weekend po sukienki? Proszę?" pyta z oczami jak sarenka. Alfa patrzy na nas z zamyślonym wyrazem twarzy, a zanim zdążę powiedzieć, że nie ma potrzeby, kiwa głową.

"To brzmi jak dobry pomysł. Nic niestosownego, Mavy, słyszysz mnie?"

"TAK! Dziękuję, Tato."

Ding! Ding-ding!

"Trent jest tutaj! Muszę iść." Wstaje i daje tacie buziaka, a mamie przytula. "Adeo, mamy plany na jutro wieczór! Do zobaczenia w szkole." Patrzy groźnie na Shane'a, gdy wybiega z kuchni. Wstaję i zbieram wszystkie naczynia, wkładając je do zlewu. Gabe sprząta po śniadaniu, żebym mogła się przygotować do szkoły.

"Do zobaczenia później, Alfo Joshua i Luno. Do zobaczenia po szkole," mówię z ukłonem. Kiwnęli głowami, a ja kieruję się do drzwi.

"Do zobaczenia, Ady" Shane woła za mną.

Wciąż czuję nieprzyjemne mrowienie po jego dotyku. Nie wiem, co się z nim dzieje. W ciągu ostatniego miesiąca stawał się coraz bardziej agresywny wobec mnie. Na szczęście niewolnicy w stadzie zostali zakazani tutaj, w Półksiężycu. Chwytam torbę i wybiegam tylnymi drzwiami. Moja ulubiona pora dnia to poranny bieg przed szkołą. Jeszcze nie słyszałam mojej wilczycy, ale myślę, że wkrótce się pojawi.

Mój zmysł węchu jest wyostrzony i uwielbiam zapach lasu za domem stada. Rozpuszczam włosy z koka podczas biegu i nie zatrzymuję się, dopóki nie dotrę do basenu, o którym tylko ja wiem. To moje bezpieczne schronienie.

Zdejmuję plecak i kładę się na trawie. Dźwięki gałęzi kołyszących się na wietrze, promienie słońca przebijające się przez las, mieszanka pomarańczowego, niebieskiego i żółtego. Ptaki śpiewają swoją pieśń, a radość w ich głosach rozjaśnia mój dzień.

Delikatne tupanie królików skaczących po ziemi wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Mogłabym tu leżeć cały dzień, gdyby tylko było to możliwe. Mój alarm dzwoni, sygnalizując, że dzwonek już zabrzmiał. Westchnąwszy, siadam i chwytam torbę. Czas do szkoły.

Previous ChapterNext Chapter