




Zastrzelili ją
Jack:
Siedziałem w milczeniu, myśląc o Mei, odchodzącej jak prawdziwa wojowniczka bestii, po prostu osłupiały.
Jak taka kobieta może być tak bezwzględna, kamienna, bez emocji?
Dowiedzieliśmy się później na kolacji, nie zwracając zbytnio uwagi na walki.
"Ostatnia walka zakończona." Seth połączył. Wyrywając mnie z myśli, skinąłem głową, wstając, by przemówić do tłumów.
"Dziękuję wszystkim, którzy przyszli dziś wieczorem, mając nadzieję, że wszyscy cieszyli się pokazami technik walki i treningu. Proszę, cieszcie się ucztą, która została przygotowana w głównej jadalni. Życzę wam wszystkim dobrej nocy i bezpiecznej podróży." Zagrzmiałem, szybko schodząc z platformy, kierując się do domu. Seth szedł za mną z ochroniarzami.
"Eli, jak przygotowania?" Połączyłem się z nim.
"Jest z Riley, przygotowując się w tej chwili." Odpowiedział Eli.
"Dobrze, spotkajmy się w jadalni." Odpowiedziałem.
"Tak jest!" Eli odpowiedział z kpiącym tonem. Dupek.
Personel już przygotował stół tylko dla Eli, Setha, Mei i mnie, wiedząc doskonale, że hałaśliwa atmosfera to nie miejsce na zdobywanie odpowiedzi, zwłaszcza od kogoś takiego jak Mei. Seth był punktualny, sięgając po whiskey z najwyższej półki, nalewając trzy szklanki, podczas gdy ja zająłem miejsce na czele stołu.
Seth postawił szklanki, zajmując miejsce po mojej prawej, i jak na zawołanie, Eli wszedł do jadalni z dużym, złowrogim uśmiechem. Przechodząc wokół mojego krzesła, klepnął mnie mocno po ramieniu, zajmując miejsce po mojej lewej.
Seth podał mu whiskey, patrząc na wyraz twarzy Eli z uniesioną brwią.
„Dobra, skąd ten uśmiech? Kogo zabiłeś?” Seth zaśmiał się, opierając się na swoim krześle.
„Poprawka, nie ja, ale kto, rzeczywiście.” Eli zaśmiał się złowieszczo. Uniosłem brew, patrząc na niego podejrzliwie.
„Sam się zabiję.” Goki zaśmiał się, przewracając oczami na grę słów Eli.
„Po prostu powiedz to już.” Zaśmiałem się, popijając whiskey, patrząc na niego znad krawędzi szklanki.
„Titan nie żyje. Poprawka! Wykastrowany i jego gówno nakarmione jego psom.” Eli zaśmiał się, patrząc, jak Seth i ja pocieramy nasze krocza z dyskomfortem. Przesuwając ciężar ciała na myśl o kastracji.
„Nie kazałem ci go zabić, nie mówiąc już o wykastrowaniu go. Co do cholery, Eli!” Pochyliłem się do przodu, gotów zetrzeć ten zadowolony wyraz twarzy z jego pieprzonej twarzy. Ze wszystkich ludzi, Titan jest ostatnią osobą, której potrzebuję martwej na moich ziemiach. Ma bardzo wpływowych klientów, którzy chronią jego egoistyczny tyłek.
„O nie, nie, bracie. Mei to zrobiła, po tym jak wszedłem i znalazłem go na kolanach, krwawiącego, ale żywego, stała nad nim z pełnymi pazurami.” Eli uśmiechnął się, unosząc szklankę w moją stronę.
„Czekaj, co masz na myśli?” zapytał Seth, pochylając się do przodu z ciekawością w oczach.
„Myślę, że nasz drogi przyjaciel Tytan miał to na siebie ściągnąć już dawno temu. Miał czelność powiedzieć mi, że ona go nie opuści i wróci z nim.” Eli zaśmiał się na samą myśl o tym, że ktoś mógłby mu odmówić.
To wzbudziło moje zainteresowanie, bo jeśli ona zabiła z innego powodu, to mogę ją chronić, co i tak zamierzałem zrobić, oferując jej miejsce w moich szeregach.
„Zanim wszedłem do namiotu, usłyszałem, jak warczy „Złaź ze mnie TERAZ!”, a potem jęki i stękanie Tytana. Trzymał się za krocze, wiedząc, że kopnęła go bardzo mocno. To mnie zaskoczyło.” Eli zatrzymał się, aby dodać dramatyzmu. Zaczynałem tracić cierpliwość do jego gry.
„Zgodziła się pójść ze mną, widząc, że zrozumiała twoje oświadczenie o ofercie miejsca, jeśli wojownik wygra. Tytan próbował machać rękami, ale spotkał się z kolanem w twarz. Zapytałem ją, co chce zrobić z Tytanem, a ona złośliwie się zaśmiała, mówiąc, że chce go wykastrować, a jego członka i jądra nakarmić jego psami, podczas gdy on będzie patrzył.” Eli nalał sobie kolejnego whisky, kręcąc głową ze śmiechem.
„Ona jest naprawdę brutalna.” Goki zawył ze śmiechu.
„Dobrze, wracając do historii, zgodziłem się na jego tortury i jeszcze nie wyszedłem z namiotu, gdy Tytan nazwał ją pieprzoną suką i powiedział, że ją zabije. Jest szybsza, niż się spodziewałem, zanim zdążyłem ją złapać, już miała pazury wbijające się, odrywając mu członka i jądra, podczas gdy nasi wojownicy go trzymali. I to nie koniec, odwróciła się, uśmiechając się, rzucając jego kawałki za siebie do pasterzy w rogu, wychodząc, jakby nic jej nie ruszało.” Eli śmiał się, chwytając kilka kawałków owoców, wkładając je do ust, uśmiechając się jak zły drań, którym jest.
„Cholera, ona jest dzika.” Seth zaśmiał się, maczając kawałek melona w whisky, zanim wrzucił go do ust. Siedziałem cicho, opierając się w fotelu, przetwarzając to, co Eli właśnie nam powiedział.
„Więc wygląda na to, że nasza mała wojowniczka jest naprawdę dzika.” Zaśmiałem się, wypijając whisky, obserwując reakcje Eliego i Setha.
„Przypomnij mi, żebym jej nie wkurzył.” Goki zaśmiał się, chowając swoje rzeczy pod nogi.
„Och, czekaj! Wojownicy zapytali, co zrobić z psami po tym, jak kazałem spalić jego ciało, a z zewnątrz namiotu rozległ się głośny gwizd, i psy dołączyły do Mei, czekając na nas, aż wyjdziemy.” Eli trzymał się za brzuch ze śmiechu.
Świetnie, teraz ma dwa psy do ogarnięcia.
„Pyszne wiśnie i wanilia.” Goki oblizał wargi.
„Co do cholery masz na myśli?” zapytałem.
Skupiając się na Gokim, Mei stała w dużym kamiennym łuku, patrząc na nas siedzących przy stole, rozmawiających o kastracji Tytana. Zauważyłem, jak Eli wstał, uśmiechając się do niej i zapraszając ją, by usiadła. Wskazał jej miejsce, w którym siedział. Przechodząc za mną, pachnąc kwiatami wiśni i wanilią, moje myśli zaczęły się rozpraszać.
"PARTNERKA!" zawył Goki.
Cholera! Serio teraz?
Wiedziałem, że jest w niej coś wyjątkowego, ale nigdy nie myślałem, że okaże się naszą Partnerką.
Czekaj! Partnerka.
Skupiłem na niej swoją uwagę, przesuwając ciężar ciała na prawą stronę, studiując jej wyraz twarzy. Nadal miała ten kamienny wyraz, bez emocji.
Jej oczy, podkreślone odrobiną eyelinera i tuszu do rzęs, były szaro-niebieskie z zielonymi plamkami, krzyczącymi ból. Jej kość słoniowa skóra wyróżniała się na tle czarnej sukni, odsłaniającej szyję i obojczyk. Mała blizna na prawym ramieniu wyglądała na ranę postrzałową, prawdopodobnie zadana srebrem.
"Strzelili do niej." warknął Goki.
"Jeszcze tego nie wiemy." odpowiedziałem, starając się zachować spokój.
Słyszałem, jak zapytała Eliego, czy to, co pije, to whiskey, Seth nalał jej szklankę, obserwując, jak patrzy na bursztynowy płyn. Eli i Seth prowadzili z nią małą rozmowę, próbując zrozumieć, jak skończyła z Tytanem, z wszystkich ludzi na świecie.
Moja głowa była przeładowana, gdy wspomniała o czternastu latach, czterech latach, walce o przetrwanie, moja krew się gotowała. Obroża i łańcuchy sprawiły, że widziałem czerwono.
Udało mi się poprawić ją, gdy nazwała mnie Alfą Jackiem, dla niej to po prostu Jack. Chcę, żeby czuła się komfortowo, nie musiała być na krawędzi każdą sekundę.
Kiedy zaczęła mówić o swojej wilczycy, Kyou, co po japońsku oznacza "silna", co za imię. Kiedy nagle przerwała, musiałem wiedzieć, co spowodowało, że Kyou obudziła się w sposób, który ona niechętnie wyjaśniała.
"Co się stało?" zapytałem, unosząc brew i ściskając szklankę w dłoni, gdy ona wypiła swoją whiskey, biorąc przemyślany oddech.
"Zmuszał mnie do tego." Jej głos spadł do szeptu, nadal bez emocji.
Dobrze, udało mi się utrzymać krew od wrzenia do tego momentu, ale wiedząc, że ten kawałek gówna zmusił ją do tego, straciłem panowanie, Goki był wściekły.
"CO ON ZROBIŁ!!" krzyknąłem, przewracając krzesło do tyłu, ona tylko patrzyła na mnie kamienną twarzą, jakby nic się nie stało.
Wybiegłem z jadalni, trzaskając drzwiami wejściowymi, gdy się przemieniałem. Musiałem pobiec, zebrać myśli, to było jak z moją matką, i mój skurwysyn ojciec, który mścił się na nas.
Po kilku godzinach biegania, sprawdzania granic, polowania na jelenia, wróciłem do rezydencji, wiedząc, że większość osób jest już w swoich pokojach. Udałem się na piąte piętro, wiedząc, że jestem tam jedyną osobą, aż dotarłem na półpiętro, gdzie poczułem intensywny zapach kwitnącej wiśni i wanilii unoszący się w powietrzu.
Rano zajmę się Eli, ale moje nogi poniosły mnie w kierunku tego wspaniałego zapachu, zatrzymując się przed drzwiami, nasłuchując, słysząc jedynie spokojne bicie serca.
Powoli otworzyłem drzwi, żeby zajrzeć do środka, nie zdając sobie sprawy, że wszedłem, cicho zamykając za sobą drzwi. W ciemności słyszałem jej spokojny oddech, równomierne bicie serca.
Widziałem suknię, którą miała na kolacji, przewieszoną przez oparcie szezlonga. Pokój był wypełniony zapachem kwitnącej wiśni i wanilii, z silnym akcentem whisky.
„Kurde, ile ona wypiła?” zaśmiał się Goki.
Cicho zaśmiałem się z jego uwagi, skanując łóżko, widząc jej stopy zwisające z końca, podczas gdy głowa i ręka opadały z boku łóżka.
Pościel była owinięta wokół jej nóg, odsłaniając jej długie, smukłe, nagie plecy, ujawniając ukryte tajemnice jej tortur.
Przesunęła się lekko, odkopując pościel dalej od ciała, odsłaniając jej kształtny tyłek, przykryty jedynie czarnymi szortami.
Musiałem powstrzymać się od jej dotknięcia, ale to nie znaczy, że nie mogłem jej przez chwilę poobserwować. Usiadłem w szarym zamszowym fotelu schowanym w kącie przy francuskich drzwiach na taras, ukryty w cieniach delikatnego światła księżyca.
„Wiesz, jeśli nas przyłapie na oglądaniu jej, skopie nam tyłki.” zaśmiał się Goki, podziwiając jej piękno.
„Martwmy się o to później.” powiedziałem, opierając się o poduszki, trzymając podbródek na półzamkniętej pięści, wspartej na podłokietniku.
Po prostu cicho obserwowałem śpiącą Mei, myśląc o mojej matce, o tym, że zawsze mówiła nam, chłopakom, że gdzieś tam Bogini przeznaczyła dla każdego z nas kogoś, kto zrównoważy naszą duszę.
Co się dzieje, gdy obie osoby są wyszkolonymi zabójcami?
Mój ojciec był moim niekończącym się koszmarem, torturując nas psychicznie i fizycznie poprzez ból zadawany naszej matce.
Była naszym światłem, dopóki jego ciemność nie zgasiła jej na dobre. Mei była torturowana przez Tytana, zawsze oglądając się przez ramię w oczekiwaniu na kolejny atak, czy to psychiczny, czy fizyczny. Może ją złamał, ale nie złamał jej ducha walki.
Bez względu na to, co Tytan jej zrobił, walczyła dalej, stając się silniejsza, aż do momentu, gdy nadarzyła się idealna okazja.
Jakie to ironiczne, że okazja nadarzyła się w trakcie walki.