




Psy, sir?
Mei:
To było ekscytujące.
Nigdy nie czułam się bardziej żywa w walce, widząc jak wojownicy Alfy Jacka pochylają przede mną głowy, wychodząc z areny, uśmiechnęłam się w duchu.
„Alfa Jack jest całkiem przystojny.” odezwał się Kyou.
„Tak, muszę mu to przyznać.” zaśmiałam się.
Wchodząc do naszego namiotu, spotkałam się z ciosem od Titana. Jego ciemniejące oczy, złowrogi uśmiech wskazywały, że planował coś złego.
„Myślisz, że pozwolę ci odejść?” wysyczał Titan, jego gorący oddech pachnący whisky owiewał moją twarz.
„Cóż, słyszałeś, jak Alfa ogłosił, że jeśli wojownik pokona jednego z jego ludzi, to zaoferuje mu miejsce w swojej armii. Jestem pewna, że „nie” nie jest odpowiedzią.” zaśmiałam się, idąc w stronę umywalki.
Mocny kopniak w plecy sprawił, że upadłam do przodu na drewniany słup, Titan przycisnął moją głowę mocno do niego, przesuwając rękę po moim boku.
„Zostaw mnie TERAZ!” ryknęłam, drżąc przy słupie.
„A co jeśli nie?” wysyczał mi do ucha, jego ręka owijała się wokół mnie, ściskając moją pierś.
Czułam jego erekcję wbijać się w moje plecy, co sprawiło, że miałam odruch wymiotny, podniosłam nogę i mocno uderzyłam go w krocze.
Zawył, chwytając się za jądra, upadł na kolana, a ja stanęłam przed nim gotowa rozszarpać jego ciało na kawałki, słysząc, jak ktoś odchrząknął.
„Przeszkodziłem?” odezwał się nieznany mężczyzna, wchodząc do namiotu i patrząc na Titana na kolanach i na mnie z wysuniętymi pazurami.
„Co, kroić tego śmiecia na filety? Nie, nie przeszkodziłeś.” odpowiedziałam, wracając wzrokiem do Titana, który powoli wstawał.
Kopnęłam go w twarz, żeby pozostał na ziemi.
„Pozwól, że się przedstawię. Jestem Eli Rockwell, Beta i brat Alfy Jacka, który zaprosił cię na kolację.” Eli powiedział dumnie, lekko się kłaniając.
„Ona nigdzie nie idzie, tylko wraca ze mną.” sapnął Titan, próbując znowu wstać.
Uderzyłam go kolanem w twarz.
„Leż, ty podły śmieciu.” splunęłam mu w twarz, wbijając pazury w bok jego twarzy. Warczałam.
„Spokojnie, zabójczyni, zajmiemy się Titanem, ale jeśli pójdziesz za mną, to pomożemy ci się umyć i przebrać.” powiedział Eli, wyciągając do mnie rękę.
Niechętnie opuściłam pazury, gdy zobaczyłam trzech wojowników wchodzących do namiotu, chwytających Titana za ramiona.
„Co zamierzacie z nim zrobić?” zapytałam przez zaciśnięte zęby, patrząc na Eliego, studiując jego twarz.
„Co chciałabyś, żebyśmy z nim zrobili?” Eli zaśmiał się, zerkając na Titana.
„Chciałabym odciąć mu penisa i jądra i nakarmić nimi jego psy, podczas gdy on będzie patrzył.” uśmiechnęłam się złowieszczo, a Eli i trzej wojownicy drgnęli na moje słowa.
„To da się załatwić.” Eli uśmiechnął się, patrząc przez ramię na drżącego Titana.
„Dobrze! Mam nadzieję, że nie jesteście wrażliwi.” zaśmiałam się, wychodząc z namiotu, słysząc jak Titan krzyczy „ty szalona suko, zabiję cię”.
I to by było na tyle!
Obróciłam się szybciej, niż Eli mógł mnie złapać, wbijając pazury w krocze Tytana, odcinając mu jaja i członka.
Odwróciłam się, rzucając je przez ramię w stronę dwóch owczarków siedzących w rogu. Wojownicy stali zamrożeni z szeroko otwartymi oczami i ustami.
"CHOLERA! To tyle, jeśli chodzi o imprezę tortur." Eli zaśmiał się, odwracając się, by odejść za mną.
"Spalcie jego ciało, a wszelkie wygrane wracają do domu." Eli westchnął, machając ręką w powietrzu.
"A co z psami, sir?" zapytał jeden z wojowników.
Zatrzymałam się, słysząc pytanie, wkładając środkowy palec i kciuk do ust i gwiżdżąc głośno, oba psy dołączyły do mnie.
"Masz odpowiedź." Eli zaśmiał się, kręcąc głową.
Podążałam za Elim do ogromnego kamiennego domu, który miał pięć pięter, bardziej przypominał zamek z wszystkimi witrażami, ciemnym mahoniowym drewnem i dużymi katedralnymi sufitami.
Eli podszedł do ściany z drewnianych paneli, co sprawiło, że uniosłam brew, gdy nacisnął mały przycisk, odsłaniając windę.
"No, cholera! Jakie inne sekrety tu ukrywasz?" zapytałam, wchodząc do windy za Elim i wojowniczką. Eli zaśmiał się, naciskając najwyższy przycisk.
"Zostań tu wystarczająco długo, a możesz być zaskoczona, co znajdziesz. Na razie jedyny wolny pokój gościnny jest na piętrze Alfy, ale po drugiej stronie skrzydła. Riley pomoże ci się przygotować i pokaże ci wszystko do kolacji." Eli powiedział, patrząc przez ramię i wskazując na wojowniczkę.
"Cześć, jestem Riley." Uśmiechnęła się szeroko, kiwając głową.
Jej miękkie brązowe włosy do ramion delikatnie kołysały się z jej głową, otaczając jej duże bursztynowe oczy. Była może w moim wieku, ale niższa ode mnie.
"Cześć, jestem Mei." Powiedziałam, kiwając głową z małym prostym uśmiechem.
Winda zatrzymała się, odsłaniając okna od podłogi do sufitu z widokiem na bagna, dowiedziałam się, jak nazywa się to miejsce, gdy przyjechaliśmy.
To było zupełnie inne niż góry. Eli skręcił za róg, zatrzymując się przed masywnymi ręcznie rzeźbionymi mahoniowymi drzwiami, popychając je, by odsłonić ogromną sypialnię z podłogami pokrytymi miękkim szaro-białym granitem, który rozciągał się przez cały pokój.
Duże szklane francuskie drzwi otwierały się na taras, z widokiem na duże jezioro otoczone drzewami.
Niebo zmieniało się w głębokie fiolety, różowe i pomarańczowe, gdy wieczorne słońce zachodziło za jeziorem, rzucając lustrzane odbicie nieba.
Po lewej stronie znajdowało się duże łóżko z czterema słupkami, z miękkimi szarymi zasłonami opadającymi na podłogę, zakrywającymi nadmiernie napompowaną narzutę. Po prawej stronie był płaski telewizor, nie było zbytnio potrzeby go używać, ponieważ nigdy nie miałam pozwolenia ani luksusu oglądania.
Dwa drzwi po lewej stronie łóżka odsłaniały bardzo przestronną łazienkę, a drugie wyglądały jak szafa.
„Co chcesz zrobić z psami?” zapytała Riley, spoglądając na Eli, upewniając się, że to w porządku.
„Niech Roger przyjdzie, żeby je wykąpać i zabrać do kuchni na kolację.” powiedział Eli, zwracając się do mnie, upewniając się, że to w porządku. Skinęłam głową.
„Powiedz Rogerowi, że samiec to Lui, a samica to Li.” powiedziałam, schylając się, by pogłaskać ich po głowach.
„W porządku. Powiedziałem mu, żeby był tu za około trzydzieści minut, więc możesz mu je przekazać. Nie chcemy, żeby komuś brakowało palców.” Eli zaśmiał się, odwracając się, by wyjść z pokoju, rzucając mi ostatnie oczko przed zamknięciem drzwi.
„Dobrze. Chodźmy cię wykąpać, na pewno chcesz umyć włosy.” Riley klasnęła w dłonie, wskazując na łazienkę.
Podłogi były takie same jak w sypialni, duży prysznic typu walk-in znajdował się naprzeciw okien od podłogi do sufitu, a po prawej stronie była wanna wystarczająco duża, by pomieścić cztery osoby, z cudownym widokiem na jezioro.
„Nie martw się, nikt nie może cię zobaczyć, to są okna jednokierunkowe.” Riley powiedziała, dostosowując temperaturę wody w prysznicu, gdy osiem strumieni wody wystrzeliło we wszystkich kierunkach.
To zupełnie inne niż kąpiele w misce, do których byłam przyzwyczajona, z wyjątkiem jednej nocy.
Zapomnij, że on nie żyje.
Odwróciłam się do Riley, żeby zdjąć ubrania, nie było potrzeby być nieśmiałą. Głośne westchnienie przyciągnęło moją uwagę, szybko chwyciłam ręcznik, by zakryć przód, odwracając się do Riley. Jej oczy były szeroko otwarte, niemal wilgotne, trzymając rękę nad ustami w czystym szoku.
„Twoje plecy, Mei.” Riley wyszeptała, powoli podchodząc do mnie. Wskazując, żebym się odwróciła.
„Mogę?” Zapytała, czy może dotknąć blizn i świeżych siniaków na moich plecach.
„Już ich nie czuję. Nie ma się czym martwić.” powiedziałam, patrząc przez ramię, wzruszając ramionami, jakby to było nic wielkiego.
„Mei, niektóre z tych blizn są bardzo głębokie, jak długo?” Riley zapytała, śledząc najdłuższą, która biegła od prawej łopatki do lewego biodra, uszkodzenie od bicza z domieszką srebra.
„Od kiedy miałam cztery lata, ale prawdziwa tortura zaczęła się, gdy miałam osiem. Więc czternaście lat.” powiedziałam, odwracając się, delikatnie klepiąc ją po ramieniu. Podeszłam do prysznica.
„Och, Mei, tak mi przykro.” Riley wyszeptała, łzy cicho spływały po jej policzkach.
„Pójdę przygotować twoje ubrania, ty ciesz się tym prysznicem, zasługujesz na to.” Uśmiechnęła się do mnie jasno, a ja delikatnie skinęłam głową, wchodząc pod gorącą wodę, czując, jak każdy mięsień krzyczy, gdy się rozluźniał.
Trzymając głowę pod wodą, obserwując, jak zmienia się z brudnego czerwonobrązowego na czysty. Zauważyłam peeling do ciała, chwytając go, by odkryć świeży zapach kwitnącej wiśni, lepszy niż jaśmin.
Nienawidzę tego zapachu.
W końcu wyszłam spod prysznica, owijając się dużym kremowym ręcznikiem, który był jak owinięcie ciała bawełną.
Riley przygotowała szczoteczkę do zębów przy umywalce, z szklanką niebieskiego płynu, który pachniał miętowo.
Zawsze musiałam używać kawałka materiału owiniętego wokół palca, żeby wyczyścić zęby, więc faktyczne ich szczotkowanie wydawało się dziwne, ale odświeżające. Ta niebieska ciecz paliła jak diabli, ale sprawiała, że mój oddech był bardzo miętowy.
Wychodząc do sypialni, zobaczyłam Riley czekającą, gestykulującą, żebym usiadła z grzebieniem i kilkoma innymi przyborami.
"Jak chciałabyś mieć ułożone włosy?" Zapytała, delikatnie rozczesując moje hebanowe kosmyki.
To było prawie hipnotyzujące, jak delikatnie jej palce pracowały przez moje włosy.
"Zawsze nosiłam włosy w kucyku, raz w warkoczu francuskim, ale nie lubię ich." Powiedziałam, potrząsając głową, pozbywając się wspomnienia, patrząc na Riley w lustrze, obserwując moją mimikę.
"Co powiesz na coś pół na pół, bo masz bardzo piękną szyję i obojczyk." Uśmiechnęła się szeroko i zaczęła chwytać rzeczy, przekształcając moje włosy w dzieło sztuki.
Nałożyła coś, co nazywała "tuszem do rzęs" i "kredką do oczu", mówiąc, że mam bardzo naturalne rysy, które nie potrzebują dodatkowych akcentów. Zanim zdążyłam się sobie przyjrzeć, przeniosła mnie na łóżko, gdzie miała niesamowicie prostą czarną suknię, która delikatnie opadała z bioder na podłogę. Ramiączka opadały na boki, odsłaniając moje ramiona, ale zakrywały mój pełny biust.
Podała mi parę majtek, unosząc brew, patrząc na nią, kwestionując wybór.
"Nazywają się szorty chłopięce. Spodobają ci się, a widząc, że sukienka ma wbudowany stanik, potrzebujesz tylko tych." Uśmiechnęła się, uspokajając mnie co do swojego wyboru.
Muszę przyznać, że były niesamowicie wygodne. Pomogła mi je wsunąć pod sukienkę, poprawiając mój biust, aby był dobrze ułożony, podając mi parę czarnych balerinek. Kiedy w końcu pozwoliła mi spojrzeć w lustro, najpierw przestraszona, spojrzałam przez ramię, a potem zrelaksowałam się, przyjmując mój wizerunek.
"Jesteś piękna, Mei." Kyou zamruczała z uśmiechem.
"Jesteśmy piękne." Powiedziałam, uśmiechając się do niej.
Usłyszałam pukanie, odwracając się do Riley, która otworzyła drzwi, wpuszczając młodego mężczyznę do środka. Miał około szesnaście lat, krótkie czarne włosy, jasne orzechowe oczy, bardzo opalony i dobrze zbudowany.
"Mei, to jest Roger, przyszedł po Lui i Li." Riley uśmiechnęła się, machając na mnie, jak Lui i Li wstali, podążając za mną, aby przywitać Rogera.
"Cześć, Roger. To są Lui i Li, dbaj o nich dobrze... są moimi jedynymi przyjaciółmi." Powiedziałam, patrząc w górę, widząc Riley trzymającą rękę nad ustami i Rogera kiwającego głową.
"Będą traktowani jak królowie." Uśmiechnął się, klepiąc się po nodze, aby za nim poszli. Oboje spojrzeli w górę, upewniając się, że to w porządku. Pogłaskałam ich delikatnie po głowie i skinęłam głową.
"Jeśli staną się uparci, po prostu zagwiżdż, ustawią się w szeregu." Powiedziałam, gestykulując palcami, jak na nich gwiżdżę. Roger skinął głową i wyszedł z Lui i Li, machającymi ogonami.
"A teraz zejdźmy na kolację. Chodźmy." Riley uśmiechnęła się, wskazując, żeby wyjść.