Read with BonusRead with Bonus

Jestem gotowy

"Mei?" nieznany kobiecy głos.

"Kim jesteś?" zapytałam, niepewna, czy mogę jej zaufać.

"Jestem twoim wilkiem, Kyou." Odpowiedziała dumnie.

"Mój wilk?" zapytałam oszołomiona.

"Tak, Mei, twój wilk. Czekałam na ten moment, by się obudzić. Obserwowałam cię w cieniu, słuchałam i uczyłam się o tobie." Zbliżyła się, stojąc dumnie z jej srebrnymi oczami i jedwabistym szaro-srebrnym futrem, które emanowało mocą.

"Dlaczego teraz, po tylu latach?" zapytałam zirytowana, że dopiero teraz postanowiła się obudzić.

"Mei, zrozum mnie dobrze. To nie jest pierwszy raz, kiedy się pojawiam. Pamiętasz swoją pierwszą walkę o przetrwanie?" Wstała, otrzepując futro.

"Pamiętam, jak byłam kopana i bita wielokrotnie, a potem nastała ciemność." Odpowiedziałam, drżąc na myśl o tym wspomnieniu.

"Tak, ta ciemność to ja przejmująca kontrolę. Ten kawał gówna, Tytan, był zszokowany, widząc, jak ta mała dziewczynka się zmienia." Prychnęła, przewracając oczami z irytacją.

"Więc on wiedział przez cały ten czas, dlatego mnie trzymał?" rosnąca złość.

"To była tylko połowiczna przemiana, ale tak." Jej oczy pociemniały.

"Jesteś silniejsza, niż myślisz, Mei, a teraz nadszedł czas, byśmy pokazały mu naszą prawdziwą naturę." Kyou zbliżyła się do mnie, tak że mogłam poczuć jej jedwabiste futro i wibracje jej piersi, gdy mruczała pod moim dotykiem.

"Jestem gotowa." Oświadczyłam, wstając, by spojrzeć jej w oczy.

Czułam ogromne ciepło narastające w moim ciele, ogień wybuchający w moich żyłach, gdy Kyou powoli przejmowała kontrolę.

Ciemność powoli zanikała, słysząc odgłosy uderzeń i plaśnięć skóry.

Czułam ogromną siłę napełniającą moje ciało, pazury wydłużające się i głęboki, dudniący ryk wydobywający się z mojej piersi. Tytan przerwał swój atak, wydając niski, gardłowy śmiech. Tytan pochylił się do przodu, biorąc każdą uncję nienawiści, uderzając moją głową w jego twarz.

Och, jaki to był wspaniały dźwięk, gdy jego nos chrupnął na tylnej części mojej czaszki.

Tytan upadł do tyłu, tracąc kontakt z moim ciałem, co pozwoliło mi rzucić się na niego, drapiąc, bijąc, krzycząc, aż jeden z jego strażników wbiegł, czując ostry ból w mojej szyi. Walczyłam, drapiąc, kopiąc, aż ciemność mnie ogarnęła.

Słyszałam krzyki i trzaskające drzwi, potem zimno.

Przez następne dwa lata, Tytan upewnił się, że będą one wyjątkowo brutalne. Walczył ze mną przeciwko większym, silniejszym przeciwnikom, sprawdzając, jak daleko może mnie popchnąć. Kyou i ja walczyłyśmy mocniej, trenowałyśmy ciężej i zawsze wychodziłyśmy z tego żywe.

Co sprowadza mnie do mojego obecnego miejsca, tej czarnej dziury celi.

Skończyłam w "jamie" po mojej ostatniej walce. Próbowałam uciec podczas transportu z powrotem do ośrodka treningowego. Strażnik był zbyt zajęty próbą obmacywania mnie, owinęłam nogi wokół jego szyi, łamiąc ją. Udało mi się uwolnić z łańcuchów, wyważyć drzwi, tylko po to, by zostać trafioną srebrnym wilczym trunkiem w ramię.

Cholera, ten drań mnie zranił.

Kyou nadal jest nieprzytomny, ale moje pozostałe zmysły działają. Leczenie to żaden problem. Nawet z srebrem, moje ciało nabrało na nie odporności.

Łańcuchy brzęczą, ciche rozmowy, kroki się zbliżają. O, mój kumpel przyszedł mnie odwiedzić. Klik. Klik. Trzask. Drzwi otwierają się, zalewając mnie światłem, oślepiając na kilka sekund.

„Tytan?” syknąłem, unosząc brew.

„Wstawaj! Musimy się przygotować do ważnej walki.” Tytan warknął zirytowany z nutą ekscytacji w oczach.

„A jeśli odmówię?” zaśmiałem się, patrząc na grymas formujący się na jego twarzy.

„Wtedy pozwolę im zrobić z tobą, co zechcą.” Zaśmiał się, wskazując na trzech strażników stojących za nim, patrzących na mnie z dziką żądzą.

„Hah. Jakby mieli przeżyć.” Zaśmiałem się złowieszczo, wstając na nogi. Wyszedłem przez drzwi, nie patrząc na Tytana.

Strażnicy otoczyli mnie, eskortując przez wilgotny, zimny korytarz. Jak zawsze przed walką, prowadząc mnie do celi treningowej, aby zrobić codzienną rozgrzewkę. Zazwyczaj składała się ona z pięciu walk bez żadnych ograniczeń.

To był sposób Tytana, aby upewnić się, że jestem odpowiednio rozgrzany i gotowy do walki. Dziś wydawało się to trochę inne, Tytan miał pewien blask w oku, gdy patrzył, jak biję każdego przeciwnika niemal na śmierć.

Szybko strzeliłem karkiem, strzepując nadmiar krwi z rąk, odwracając się w stronę bramy, aby móc wyjść.

„Brawo! Brawo! Moja Mei, na pewno dziś przyniesiesz mi niezły zysk.” Tytan przechwalał się, wypinając pierś, zauważając lekko bliznę, która pozostała po naszym spotkaniu sprzed dwóch lat.

Co za dupek, pomyślałem cicho.

„Co jest takiego specjalnego w tej walce?” zapytałem, myjąc twarz w wiadrze z wodą, które mi dostarczono.

Chwyciłem swoje ubrania do walki, które składały się z czarnych spandeksowych szortów, czarnego tank topu i zużytych trampek, które nosiłem tylko przed i po walce.

Moje hebanowe włosy były spięte w wysoki kucyk, aby dodać efektu, gdy odwracałem głowę podczas walk, działały jak mój płaszcz w pewien sposób.

„Cóż, moja Mei, dzisiaj jest wyjątkowy dzień, ponieważ Alfa 'Bezkrewny' Jack zażądał, aby wszyscy wykwalifikowani wojownicy wzięli udział w Mistrzostwach Wojowników.” Tytan dumnie ogłosił, wskazując na moje nadgarstki, podczas gdy strażnicy zakuwali moje kostki w kajdany.

„Cóż, czyż nie jestem najszczęśliwszą dziewczyną.” powiedziałem, śmiejąc się, patrząc, jak strażnicy zabezpieczają moje łańcuchy, wykonując skok w ich stronę, co sprawiło, że drgnęli. Hah, banda tchórzy.

„Dość! Wyruszamy teraz do Klanu Demonów Wilków.” Tytan krzyknął, odwracając się na pięcie i prowadząc mnie do opancerzonej ciężarówki.

No to w drogę, do renomowanego Klanu Demonów Wilków, szczerze mówiąc, mam gdzieś tego Alfę i jego klan, może to będzie moja szansa na ucieczkę.

Previous ChapterNext Chapter