Read with BonusRead with Bonus

4 - Błogosławieństwa

Lucien

Odchrząknięcie sprawiło, że Everly i ja odsunęliśmy się od siebie. Chciałem warknąć na to przerwanie, i mój smok się ze mną zgadzał, ale widok słodkiego rumieńca na policzkach mojej partnerki był równie uroczy.

Jeden z asystentów Fae na dzisiejszą uroczystość podszedł do mnie i szepnął mi coś do ucha. Zauważyłem, że moja mała partnerka wpatruje się we mnie, więc puściłem jej oczko, jednocześnie ściskając jej soczyste udo. Odesłałem asystenta i zwróciłem się do mojej partnerki, która nadal siedziała na moich kolanach.

"Kochanie, zaraz ogłoszą nowe pary partnerów. To tradycja, aby przedstawić swojego przeznaczonego lub wybranego partnera Królowi obecnemu na ceremonii, aby otrzymać błogosławieństwo. Jako moja Partnerka i przyszła Królowa, chcę, abyś stała przy mnie. W końcu ogłoszę cię jako moją Przeznaczoną Partnerkę." Powiedziałem jej, a jej oczy rozszerzyły się ze zdziwienia. Słyszałem, jak jej serce głośno bije, i nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Pocałowałem ją jeszcze raz, zanim pozwoliłem jej wstać i usiąść z powrotem na jej tronie, ale mocno trzymałem jej dłoń w swojej. Nie ma mowy, żeby ją puścił.

Everly. Moja piękna partnerka. Jest naprawdę czymś wyjątkowym. Całowanie jej wysyłało tyle elektrycznych impulsów przez całe moje ciało. Cieszę się, że siedzę i jestem lekko odwrócony na bok, aby ukryć bardzo wyraźny namiot w moich spodniach.

Jest najbardziej anielskim dziełem sztuki. Pachnie niewinnością. Mój smok Aragon promienieje w środku. Minęło ponad dwa tysiące ziemskich lat bez partnerki. Trzymanie się teraz, żeby nie pozwolić mu przejąć kontroli i oznaczyć ją tutaj i teraz, wymaga ode mnie całej siły. Był bezwzględny i bezlitosny przez wieki, rzadko się pojawiał, bo był tak przygnębiony. Brak tej jedynej, którą można kochać bezwarunkowo, ma ogromny wpływ.

Podobno jest człowiekiem, ale nie pachnie jak człowiek. Nigdy wcześniej nie spotkałem takiego zapachu – wanilia z odrobiną lawendy. Mógłbym kąpać się w jej zapachu cały dzień.

Nie mogę się doczekać, kiedy zabiorę ją do pałacu i pokażę chłopakom. Są moimi najlepszymi przyjaciółmi. Są dla mnie bardziej jak bracia; są moimi braćmi. Wychowaliśmy się razem od pieluch. Walczyłbym za nich na śmierć i życie. Walczyłem za nich więcej niż raz, ale jesteśmy drużyną – nasza szóstka. Zastanawiam się, co ona o nich pomyśli.

Nie mogłem przestać myśleć, jak bardzo mam szczęście i życzyć, żeby moi najlepsi przyjaciele też znaleźli swoje partnerki.

Everly

Kiedy Lucien powiedział, że chce ogłosić mnie swoją partnerką, wewnętrznie zaczęłam panikować. Co proszę? Um, okej, nie panikuj. Myśl o miłych, cudownych rzeczach. Może ma trochę pyłku wróżki i mogę polecieć do Nibylandii. Tęcze. Holobooki. Porno. Szczeniaczki. Pandki. Tak, szczęśliwe myśli.

„Kochanie,” mówi Lucien lekko, głaszcząc moją dłoń kciukiem. „Grosik za twoje myśli? Twoje serce bije jak szalone.” O kurczę, jestem zdemaskowana. Mogę równie dobrze mu powiedzieć; może pozwoli mi po prostu wrócić do domu.

„Ja... Ja się boję,” wyjąkuję. „Mam tylko 18 lat, Lucien! Ledwo 18! Nawet nie miałam tu być dzisiaj wieczorem, a teraz mówisz, że mam być królową. Ja... Ja nie mam pojęcia, jak być przywódcą. Co jeśli coś zepsuję? Co jeśli nikt mnie nie polubi? Przecież jestem człowiekiem, na litość boską! Jestem jak...” moje chaotyczne gadanie przerywa namiętny pocałunek Luciena. Jego dłonie delikatnie obejmują moją twarz, a ja jęczę, rozchylając usta, pozwalając jego językowi na głębszy dostęp. Jego miękkie wargi stapiają się z moimi, a ja tracę koncentrację.

Kiedy przerywa pocałunek, oboje mamy spuchnięte usta i znowu ciężko oddychamy. Moje płuca płoną, gdy wdycham tlen. Mogłabym się do tego przyzwyczaić.

„Jesteś moją towarzyszką. Zawsze będę cię chronić. Będziesz wspaniałą królową. Nauczysz się, a ja zawsze będę przy tobie, żeby ci pomóc. Bóstwa nie połączyłyby nas, gdyby nie wierzyły, że jesteś godna tego statusu. Na dzisiejszy wieczór wystarczy, że będziesz siedzieć i się uśmiechać. Kiwnij głową na znak akceptacji, kiedy na ciebie spojrzą.” Składa kilka pocałunków na mojej dłoni, a ja ściskam jego palce, próbując zaakceptować jego słowa.

Pochyla się bliżej mnie, a jego ciepły oddech łaskocze moją skórę. Szepcze: „Uwielbiam słyszeć moje imię z tych ust. Nie mogę się doczekać, aż usłyszę, jak je wykrzykujesz, gdy będziesz pode mną.” Odsuwa się z uśmiechem, a ja widzę, jak moje oczy niemal wychodzą z orbit, a twarz staje się czerwona jak truskawka! Skierował swoją uwagę na Bal, ale nie przed wysłaniem mi kolejnego, rozdzierającego serce mrugnięcia. Cholera, dlaczego on musi być taki pociągający?

Kilka minut później słychać znajome uderzenia laski, przyciągające uwagę wszystkich na schody i ogłaszającego.

„Nadszedł czas na Błogosławieństwo Towarzyszy. Jego Królewska Mość Król Lucien przyjmie każdą nową parę i udzieli Błogosławieństwa Smoka w imieniu całego Klanu DragonFire.” Ten sam Fae, którego widziałam wcześniej, donośnie ogłasza wszystkim.

Cała sala balowa milknie, a morze oczu, w każdym możliwym kolorze, zwraca się ku tronowi i spogląda na nas. Przełykam niewidzialną kulkę w gardle — tyle kolorowych oczu. Zwracam się do Luciena po pocieszenie i widzę, jak na mnie patrzy. Ściska moją dłoń jeszcze raz i daje mi uspokajający uśmiech. Ledwo znam tego faceta, a jednak czuję się przy nim bezpieczna i szczęśliwa. Uśmiecham się lekko i próbuję uspokoić bijące serce, biorąc kilka głębokich oddechów.

Na dole schodów formuje się kolejka. Znikąd pojawia się mała armia strażników, by zapewnić dodatkową ochronę i kontrolę tłumu. „Imiona i kraina?” zapytał Lucien, jego głos był miękki, ale pełen autorytetu. Nie mogłam się powstrzymać, by nie wyprostować pleców, trzymając ramiona i unosząc głowę. Sama jego obecność sprawiała, że chciałam mu się podporządkować.

Para odpowiedziała na wszystkie jego pytania, a ich odpowiedzi zdawały się go i jego smoka uspokajać. Potem zobaczyłam, jak oczy Luciena zaczynają świecić jasnym, pięknym złotem, co oznaczało, że jego smok jest z nim. Wstrzymałam oddech. Nigdy nie zmęczyłoby mnie widzenie, jak jego smok się pojawia. Był jeszcze bardziej zapierający dech w piersiach.

Ręce Luciena zaczęły delikatnie świecić w stronę pary przed nami. Oboje wyraźnie zadrżeli i skłonili głowy w głębokim ukłonie, gdy przez nich przechodziła fala energii. To trwało tak krótko, ale można było poczuć moc w powietrzu. Poczułam, jak moje majtki znów wilgotnieją. Kiedy Lucien uwolnił swoje ręce od pary, spojrzał na mnie i uśmiechnął się, jakby wiedział, co czuję.

Było łącznie 42 pary. Kilka z tych par było PolyMates, co oznaczało więcej niż dwie osoby. Największa grupa liczyła 6 osób: 2 ludzi z wampirem, wilkołakiem i dwoma demonami. To była interesująca dynamika.

Stella i Jaxel byli jednymi z ostatnich. Stella spojrzała na mnie z taką miłością w oczach. Była naprawdę zauroczona swoim partnerem. Cieszę się z jej szczęścia. Po ostatniej parze, PolyMate wilkołaków i Fae, Lucien wstał i wyciągnął do mnie rękę, bym ją ujęła. Ujęłam ją bez wahania. Spojrzał na publiczność, zanim powiedział:

„Moi Panowie i Panie, cenieni obywatele. Dzisiejsza noc jest okazją do świętowania kolejnego wspaniałego roku pokoju i dobrobytu między narodami. Życzę wszystkim bardzo szczęśliwego i bezpiecznego połączenia. Chcę teraz przedstawić wam wszystkim moją przeznaczoną partnerkę i waszą przyszłą Królową, Everly.” Odwrócił się do mnie z ogromnym uśmiechem, zanim pochylił się, by pocałować uniesioną rękę, którą trzymał. Moje serce biło tak szybko, że myślałam, że zaraz przestanie z wyczerpania.

W sali zapanowała śmiertelna cisza, zanim eksplozja oklasków i wiwatów wypełniła pomieszczenie.

Lucien poprowadził mnie w dół schodów, a morze ludzi rozstąpiło się, by zrobić nam miejsce. Zatrzymał się na środku sali balowej, pod dużym kryształowym żyrandolem, i odwrócił mnie, bym stanęła twarzą do niego. Przyciągnął mnie blisko, kładąc rękę na moim biodrze, tak że nasze przody były złączone, i trzymał moją rękę. Położyłam swoją wolną rękę na jego piersi i nie mogłam oderwać wzroku od jego pięknych złotych oczu. Jego oczy błysnęły jasnym złotem, a ja zaniemówiłam.

Muzyka zaczęła grać i zdałam sobie sprawę, że zaraz będziemy tańczyć. Mój oddech przyspieszył, a ja poczułam, jak zaczynam panikować, gdy Lucien szepnął mi do ucha: „Po prostu się zrelaksuj i pozwól mi prowadzić.” Zrobiłam, jak powiedział, i zanim się obejrzałam, praktycznie unosiliśmy się nad parkietem.

To było po prostu magiczne. Nigdy nie czułam się tak bezpiecznie. Czułam się jak Kopciuszek tańczący ze swoim księciem, a w moim przypadku Królem, na balu. Sprawiał, że waltzowanie po sali wydawało się takie łatwe. Jego oczy nigdy nie opuszczały moich.

Piosenka za piosenką, tańczyliśmy. Od czasu do czasu obracał mnie, sprawiając, że chichotałam jak nastolatka zakochana w swoim obiekcie westchnień. Na koniec nawet mnie zanurzył i pocałował w nos. Czuję się teraz jakby byłam jego największą fanką.

„Chodźmy do domu, moja miłości,” Lucien nagle szepnął mi do ucha, wywołując te znajome dreszcze na moim ciele, które pojawiały się za każdym razem, gdy mówił. Byłam nim tak zauroczona, że mogłam tylko skinąć głową.

W końcu opuściliśmy główną salę balową i udaliśmy się do innej części zamku. Zauważyłam, że towarzyszy nam mała armia demonów-strażników, z których kilku rozpoznałam z mojej podróży tutaj. Strażnicy prowadzili nas przez kilka korytarzy do dużych, podwójnych drewnianych drzwi. Otworzyły się na dużą, nowoczesną, elegancką czarno-białą kancelarię, kontrastującą ostro z resztą kolorowej rezydencji.

W środku byli Stella i Jax, wraz z kilkoma innymi asystentami. Lucien puścił moją rękę, aby podejść do regału z książkami. Automatycznie skierowałam się w stronę Stelli, a ona objęła mnie w ramionach. Lucien pociągnął za książkę, a panel otworzył się jak w starych filmach szpiegowskich, które pokazują w archiwach. Przeskanował swoją rękę na panelu, a wtedy regał się przesunął. Ścianę zastąpił portal, podobny do tego w tunelu. Lucien skinął głową, zapraszając wszystkich do wirujących świateł.

Wszyscy przeszli przez portal, zanim Lucien wziął moją rękę, pocałował ją i powiedział: „Nie puszczaj.” Ścisnęłam jego rękę w odpowiedzi i przeszliśmy przez portal.

Czas na chwilę się zatrzymał. Światła wirują wokół mnie, a ja czuję elektryzujące uczucie w każdej komórce mojego ciała. Potem to znika. Jesteśmy w innym biurze, bogatym w kolory i wyglądającym jak coś eterycznego.

Przede mną stoi pięciu bardzo wysokich, równie pięknych mężczyzn. Ich oczy świeciły pięknym, kuszącym, mistycznym złotem, które mogło przyćmić słońce.

„Towarzyszka!” powiedzieli wszyscy jednocześnie. Przepraszam, co?

Previous ChapterNext Chapter