Read with BonusRead with Bonus

7. Słodka Alfa Adrian

Adrian wszedł do budynku z uśmiechem na twarzy. Alfa miał o jeden problem mniej, co sprawiło, że poczuł, jakby z jego ramion zdjęto ogromny ciężar. Wciąż nie mógł uwierzyć, że udało mu się przekonać Nicholasa do zatrudnienia Alyssy. Jego przyjaciela trudno było przekonać, ale obiecał, że tym razem dopilnuje, aby nic nie poszło źle.

Gdy tylko wyszedł z windy, jego oczy rozszerzyły się na widok ciszy panującej w biurze. To mogło oznaczać tylko jedno. Eric Bellini wrócił. Pracownicy bali się go, ponieważ był zastraszający i nie tolerował najmniejszych błędów. Gdyby tylko poznali prawdziwego niego, nigdy by się go nie bali.

Pokręcił głową i ruszył w stronę swojego biura, kiedy jego wzrok padł na szklane biuro naprzeciwko. Adrian szybko zauważył Omegę pracującą nad jakimś dokumentem, z językiem wystającym w skupieniu. Jego oczy przesunęły się na stosy dokumentów rozrzuconych na jej biurku. To sprawiło, że jego nos się marszczył. Tylko jedna osoba była na tyle małostkowa, żeby to zrobić.

Alfa wpadł do biura Erica bez ostrzeżenia.

Eric Bellini odchylił się w swoim wysokim, obrotowym fotelu, zwrócony w stronę okna, pisząc na laptopie. Dla osoby z zewnątrz mogłoby to wyglądać, jakby się bawił w tym fotelu, ale Adrian wiedział lepiej. Jego partner biznesowy miał słuchawkę połączoną przez bluetooth, aby komunikować się z osobą po drugiej stronie.

Jego przyjaciel miał szorstki zarost, ledwie tygodniowy, gdy pocierał szczękę. Włosy Erica były nieco dłuższe niż ostatnim razem, gdy Adrian go widział.

Alfa stanął na końcu biurka z założonymi rękami i zmarszczonym czołem.

„Co?” Eric udawał niewinność, unosząc brew.

Adrian przewrócił oczami i wskazał na laptopa. Ostatnią rzeczą, jaką chciał zrobić, było kłócenie się przed klientami. Jego przyjaciel podniósł palec wskazujący i dał znak Alfie, aby dał mu minutę na zakończenie rozmowy.

„Tęskniłeś za mną?” Eric uśmiechnął się, zamykając laptopa i wyciągając słuchawkę.

„Co ty, do cholery, myślisz, że robisz? Dajesz Alyssie tyle pracy? Nigdy nikomu nie dajesz tyle pracy w pierwszym tygodniu. Ona się jeszcze uczy.”

Eric się roześmiał. „Taki język, Adrian. Czy całujesz swoją matkę tymi ustami?”

„Zamknij się, Eric. To nie jest śmieszne” Adrian spojrzał na niego groźnie.

„O, daj spokój! Kto cię dzisiaj rano wkurzył?”

„Ty!”

„Po prostu korzystam z naszej asystentki. Co w tym złego?”

Adrian prychnął. Jego przyjaciel celowo utrudniał wszystkim życie dla własnej rozrywki. Alfa znał go na tyle dobrze. Ale dlaczego ona? Jest nowa, zdeterminowana i utalentowana, więc dlaczego czepiać się kogoś takiego jak ona?

„Czy to dlatego, że jest nowa? Czy dlatego się jej czepiasz?”

Eric cmoknął, kręcąc głową. „Czepiać się jej?! Nigdy bym tego nie zrobił. Uwierz mi, mój drogi przyjacielu, tylko staram się jej pomóc.”

„Pomóc jej? Nie sądzę, że rozumiesz, jak działa pomoc” Adrian uniósł brew. To w ogóle nie miało sensu. Skrzyżował ręce na piersi, zaciskając usta, patrząc na Erica.

Alfa pokręcił głową. W jego oczach był błysk, iskra, którą Adrian myślał, że dawno zgasła. Jego przyjaciel rzadko miał tyle ekscytacji od tamtego incydentu.

„Omega chciała wyzwania. Po prostu udowadniam, że nie może sobie z nim poradzić, żeby poznała swój potencjał.”

„Wow, nie jesteś czasem pomocnym mesjaszem?”

Eric wzruszył ramionami. „To, co robię.”

„To nie był komplement.”

„Brzmiało jak jeden.”

Adrian westchnął. Z Ericem Bellinim nie można było wygrać. Przynajmniej nie słowami. Jego przyjaciel miał sposób, by zmusić cię do zjedzenia własnych słów. Z drugiej strony, Adrian nie był tym, który łatwo się poddaje. Nie może pozwolić Alyssie odejść. Nie kiedy jest jedną z najbardziej zasługujących kandydatów, jakich mieli od dłuższego czasu. I najładniejszą. To nie miało znaczenia, ale pomagało mu uśmiechać się rano.

„Po prostu powiedz mi, co masz do niej?”

Eric zastanowił się nad tym i wzruszył ramionami. „Czuję, że jest z nią coś nie tak.”

„Zdefiniuj 'coś nie tak'.” Zmrużył oczy. Adrian doskonale znał jego gry. Nawet umieszczenie papierów w niewłaściwym miejscu mogło być dla Erica „coś nie tak”. Nie było sposobu, by go zadowolić.

Eric przewrócił oczami. „Nie wiem! Ale czuję to.”

Tak, dokładnie tak, jak myślał. Alyssa niczego nie zrobiła, co mogłoby zirytować Erica. Był przyzwyczajony do uwagi od omeg, więc brak jej spojrzeń na niego mógł go zbić z tropu. Albo ta pewność siebie. Eric nie lubił tego u omeg.

"Bzdura. Jestem pewien, że to twoje ego cierpi, bo ona jako pierwsza nie zrzuciła dla ciebie spodni."

Twarz Erica opadła, ale szybko spojrzał mu w oczy. "Och, proszę cię! Jakbym się tym przejmował. Jedna samotna Omega mnie nie rusza."

"Poza tym, jestem pewien, że naprawdę coś zawali, a wtedy ją zwolnię. Ale wątpię, że dostanę taką szansę."

Alpha uniósł brew. Co Eric próbował powiedzieć?

"Czuję, że odejdzie przed upływem trzech dni."

Adrian prychnął. "Wątpię. Wydaje się bardzo zdeterminowana."

"Na początku wszyscy tacy są," zaśmiał się Eric. "To ich sposób, żebyś uwierzył, że są inni. Na końcu każda Omega jest taka sama."

"Chcesz się założyć?" wyzwał Adrian.

W tym momencie drzwi się otworzyły. Do pokoju wszedł Nicholas, mrużąc na nich oczy.

"Jest dziesiąta rano. Słyszę waszą kłótnię w moim biurze. Zamknijcie się!"

Mimo że ściany były dźwiękoszczelne, Nicholas miał cholernie dobry słuch. To była jego specjalność. Supersłuch.

"Nic nie zrobiłem! To wszystko Eric," poskarżył się Adrian.

Nicholas rozejrzał się, szukając czegoś w kieszeni marynarki.

"Czego szukasz?"

"Szukam, gdzie cię prosiłem o wyjaśnienia."

Eric wybuchnął śmiechem, podczas gdy Adrian zmarszczył brwi. To nie było śmieszne. Może trochę.

"To było dobre, Nic."

Nicholas prychnął. "Och nie, nadal jestem na ciebie wściekły, Eric. Nie możesz znowu być ze mną taki przyjacielski."

Eric jęknął. "No dalej! Już przeprosiłem za to, że przespałem się z ostatnią asystentką."

"Wiesz, że nie o to chodzi."

"Dobrze, przepraszam."

Nicholas westchnął. "Porozmawiamy później. Mam pilne spotkanie z Infinity Now. Przedstawiają nam zespół Kpop."

Z tymi słowami Nicholas wyszedł.


Była już prawie noc. Nicholas wyszedł wcześniej, bo musiał odwiedzić swoją siedzibę. Ktoś zachorował czy coś takiego.

Większość pracowników poszła do domu, ale Adrian zauważył, że Alyssa nadal była w swoim biurze. Ich osobista asystentka wykonywała pracę zleconą przez Erica.

"Zobacz, co narobiłeś," mruknął Adrian do Erica, gdy obaj wychodzili ze swojego biura jednocześnie.

"Zrobiłem z niej lepszego pracownika?"

"Jesteś niemożliwy."

"Dziękuję."

Adrian pokręcił głową i zapukał do drzwi, zanim wszedł do jej biura.

"Nadal pracujesz, pani Rivers?" Zza niego dobiegł szyderczy głos.

Eric opierał się o ścianę, z marynarką zwisającą z ramienia i uśmiechem na twarzy. Alpha zmierzył swojego przyjaciela wzrokiem.

"Hej, powinnaś iść do domu. Jest późno," powiedział Adrian.

Alyssa skinęła głową, zanim jej oczy zwróciły się w stronę Erica, z słodkim uśmiechem na twarzy. "Panie Bellini, zamierzam dokończyć pracę, którą mi tak uprzejmie zleciłeś. Mam nadzieję, że pomogę ci znacznie poprawić BEFORE."

Eric uniósł brew z lekkim zmarszczeniem. Na końcu tylko wzruszył ramionami i odszedł.

Adrian westchnął, patrząc na odchodzącego przyjaciela, zanim podszedł do Alyssy. Ona znowu zaczęła pracować.

"Pani Rivers?" wyszeptał.

Przechyliła głowę w jego stronę i uśmiechnęła się, zmęczona. Alpha szybko zauważył puste filiżanki po kawie na jej biurku. Było oczywiste, że omega starała się nie zasnąć.

"Wszystko w porządku?"

"Jestem w porządku," przetarła twarz. "Po prostu wrócę do domu trochę później."

Skinął głową ze zrozumieniem.

"Mówiłaś, że chcesz wyzwania, a Eric traktuje wszystko zbyt poważnie."

Omega skrzywiła usta. "Tak, ale nie myślałam, że wyzwaniem będzie nadopiekuńczy Alpha. Bez urazy."

Śmiech wybuchł w jego gardle. "Nie martw się. Jest uciążliwy i wie o tym."

"Samopoznanie to klucz."

Zaśmiał się ponownie.

"Dzięki jeszcze raz za zatrudnienie mnie."

"Zasłużyłaś na to. Miałem swoje wątpliwości, ale nie sądzę, że się poddasz. Nie wyglądasz na taką osobę."

"Nie poddaję się łatwo."

Determinacja na jej twarzy sprawiła, że coś w nim się skręciło. Nie mógł jej stracić.

Adrian pochylił się do przodu. "Powiem ci coś, czego powinienem był powiedzieć innym asystentkom."

Uniosła brwi, żartobliwie się uśmiechając. "Nie jedz jabłka?"

"Nie. Po prostu trzymaj się z dala od Erica. On jest jak ogień, a jeśli się zbliżysz, spłoniesz."


Facebook: The Scripturient (Dołącz do "San_2045 squad", prywatnej grupy na Facebooku, aby być pierwszym, który dowie się wszystkiego!)

Instagram: San_2045

Previous ChapterNext Chapter