




Nawiedzony
Alpha Jack:
Blask księżyca, który przenikał przez drzwi tarasu, przyniósł mi odrobinę spokoju, podczas gdy ta blondyna ssąca mojego kutasa.
Wilk we mnie potrzebował ulgi, ale nie miałem żadnego zainteresowania tą dziwką ssącą, kiwającą głową i jęczącą. Moje myśli były gdzie indziej. Zamykając oczy, myślałem o tych srebrnych oczach, które nawiedzały moje sny.
Chwyciłem jej głowę obiema rękami, wbijając mojego kutasa w głębię jej gardła, dysząc. Poczułem bolesne drganie mojego wytrysku z długim, przeciągłym westchnieniem chwilowego odprężenia.
Ten moment został przerwany przez wysoki głos, który próbował być uwodzicielski, ale tylko mnie wkurzał.
“WON!” krzyknąłem, chwytając ją za gardło, unosząc jej szczupłe ciało z ziemi. Drapała moją rękę, kopiąc nogami, gdy przeszedłem przez pokój, otwierając drzwi i wyrzucając ją na jej tyłek.
Nie obchodziło mnie, że była naga. Trzasnąłem drzwiami za sobą, wracając na taras.
“Mogłeś ją po prostu wyrzucić przez balkon.” Eli, mój Beta, zaśmiał się rozbawiony, wchodząc do mojego pokoju.
“Co, marnować pieniądze i czas na sprzątanie jej brudnej krwi z kamienia? Nie sądzę.” Zaśmiałem się, siadając na wyściełanym czarnym lakierowanym krześle, nalewając dwie szklanki whisky.
“Widzę, że twój nastrój jest tak samo kwitnący jak zawsze. Domyślam się, że nadal nawiedzają cię sny.” Eli upił łyk whisky, wciągając powietrze i zwijając usta nad zębami.
“Dwa pieprzone lata, odkąd miałem pierwszy sen, i za każdym razem stają się coraz wyraźniejsze. To tak, jakby powietrze było wysysane z moich płuc, myśląc o nich, ale jednocześnie podniecało mnie to.” Wypiłem whisky jednym haustem, nalewając kolejną.
“Brzmi, jakbyś potrzebował czegoś, co odciągnie twoje myśli.” Eli uniósł swoją szklankę, mrugając do mnie. “Co proponujesz, żebyśmy zrobili, aby pomóc?” Uniosłem brew, patrząc na niego z boku i uśmiechając się na moje pytanie.
“Cóż, widząc, że dostajesz ‘erekcję’ za każdym razem, gdy masz okazję walczyć lub zobaczyć krew, co powiesz na zorganizowanie tutaj Mistrzostw Wojowników? Zaprosimy wszystkich sąsiednich wojowników. Krążą plotki, że Tytan ma wyjątkowego wojownika. Kobietę.” Eli zaśmiał się, wiedząc doskonale, że Tytan to szumowina.
“Kobietę? Hah, nie rozśmieszaj mnie.” Zaśmiałem się krótko, przewracając oczami na myśl o kobiecie-wojowniczce.
“Nie oceniaj, dopóki sam nie zobaczysz. Słyszałem, że jest niepokonana, nawet z najlepszym wojownikiem Damiana, Zanem.” Eli pokazał swój zły uśmiech, wiedząc, że to przyciągnęło moją uwagę. Zan był bestią wojownika, hybrydą wilkołaka i wampira. Niesamowita siła, szybkość i instynkt zabójcy.
“Naprawdę? To muszę zobaczyć. Jeśli jest tak dobra, jak mówisz, to na pewno będzie warte rozrywki.” Uśmiechnąłem się złowieszczo, wypijając whisky.
“Zorganizuj to na jutro wieczór. Jestem pewien, że wszyscy są jeszcze na nogach o tej porze.” Wstałem i oparłem się o balustradę.
“O, już miałem przyjemność poinformować wszystkich, zanim znalazłem worek mięsa na jej tyłku w korytarzu.” Eli zaśmiał się, opierając się, rozciągając ręce za głową.
“Widzisz, dlatego jesteś moim Betą, nie tylko moim bratem.” Przeszedłem obok niego do pokoju, aby zmyć ślinę tej dziwki z mojego sprzętu.
Po staniu pod wrzącą wodą przez godzinę, udałem się do mojego biura, aby zająć się sprawami stada. Większość czasu zajmowały mi ataki łotrów, spory między klanami, propozycje sojuszy, z których większość chciała wydać za mąż swoje córki, ale nie miałem na to ochoty.
Pamiętam, jak moja matka zawsze mówiła mi, że Bogini przeznaczyła dla mnie kogoś specjalnego, nie tak jak dla niej. Została zmuszona do małżeństwa z moim parszywym ojcem, który miał długą listę kochanek. Później odkryła, że znalazła swojego prawdziwego partnera, ale mój ojciec, będąc zimnokrwistym draniem, torturował go i zabił na jej oczach.
Zamknęła się w swoim pokoju, pozwalając wejść tylko mnie i Eliemu. Patrzyliśmy, jak powoli umiera, przysięgając, że będzie nawiedzać naszego ojca aż do dnia jego śmierci.
Mówiąc o poetyckiej sprawiedliwości, bo krótko po jej śmierci, powoli tracił rozum. Wałęsał się po terenach watahy, krzycząc za nią, goniąc za niczym. Znaleziony nagi, pokryty błotem, gałęziami i liśćmi, krzycząc o Celii, naszej matce.
W dniu jego śmierci wyznał, że ją kochał, ale nie mógł zaakceptować faktu, że nigdy nie pokocha go naprawdę jak prawdziwego partnera.
Ogromny brązowy skórzany fotel otulił moje ciało na tyle, by sen mnie ogarnął. Przeszywające srebrne oczy wpatrywały się we mnie przez ciemność nieświadomości. Cicha, upiorna cisza unieruchomiła moje ciało, bym nie mógł się ruszyć ani wydać dźwięku. Tylko te przeszywające srebrne oczy. Klik. Drzwi zamykające się, kroki zbliżające się.
"Która godzina?" zapytałem, przecierając dłonie po twarzy, patrząc przez palce na przeszywające zielone oczy Eliego, oczy naszej matki. Stał wysoki na 1,93 m, jasne piaskowe włosy i ciemna opalenizna od ciągłego przebywania na dworze, silna zdefiniowana linia szczęki podkreślona wąskim, lekko spiczastym nosem.
"Około dwóch godzin do rozpoczęcia." Zaśmiał się, nalewając dwa kieliszki bourbona. "Wszystko gotowe do walki?" zapytałem, biorąc kieliszek z jego ręki, opierając łokcie na dużym wiśniowym biurku.
"Przygotowania są zakończone. Seth kończy ostatnie szczegóły, jak mówimy. Prawie wszyscy już przybyli. Nic dziwnego, że Titan jeszcze nie dotarł, ale dostaliśmy wiadomość od jego konwoju, że są około trzydziestu minut drogi." Eli westchnął, wirując bourbon w kieliszku, obserwując małe fale krążące po przezroczystym, grawerowanym szkle.
"Dobrze. Seth udowadnia, że jest godny bycia Gamma, mimo że uważałem, że jest zbyt niedoświadczony." Obracając krzesło, zwróciłem się ku oknu od podłogi do sufitu, z widokiem na bagnisko Luizjany.
"Tak, zgadzam się, ale biorąc pod uwagę, że przejęliśmy klan w młodym wieku, daliśmy mu przewagę, biorąc go pod nasze skrzydła." Eli lekko się zaśmiał, myśląc o dniu, w którym umarł nasz ojciec.
Miałem dwadzieścia lat, a Eli dziewiętnaście, obaj niedoświadczeni, ale wiedzieliśmy wystarczająco dużo o interesach i polityce klanu, by utrzymać wszystko w ryzach.
"Sześć lat i jesteśmy najbardziej obawianym klanem w stanach, nie wspominając o naszej miłości do rozlewu krwi." Śmiejąc się, myślałem o przydomku "Bezkrwawy", który nadano mi po tym, jak sąsiedni klan próbował nas przejąć krótko po śmierci naszego ojca.
Co za pośmiewisko to było. Ich najlepsi wojownicy nie mieli szans przeciwko moim drugorzędnym wojownikom.
"Konwój Titana właśnie podjechał." Seth połączył się telepatycznie. "Dobrze, pokażcie im ich namiot. Zaraz będziemy na dole." Odpowiedziałem telepatycznie.
"Cóż, wygląda na to, że nasz ostatni gość przybył. Czy powinniśmy się przygotować do dołączenia do rozrywki?" Zaśmiałem się, wstając z krzesła.
Eli poszedł za mną, wypijając resztę swojego bourbona. Wychodząc z biura, poczułem, jak cisza wypełnia korytarze, gdy moi strażnicy ustawili się za mną i Elim, kierując się na arenę walk.
"O, to jest mój rodzaj zabawy." Goki, mój wilk, zaśmiał się mrocznie.
"Tak, zgadzam się." Skinąłem głową w milczeniu. "Czy będziemy się też bawić?" Oblizał swoje ostre, wystające kły.
"Zależy, czy znajdę godnego przeciwnika czy nie." Zaśmiałem się cicho, wchodząc do windy z cichym podekscytowaniem.
Niech "Walki" się rozpoczną.