




Rozdział 4 Nie ma potrzeby moralnego podsumowania
Po rozmowie telefonicznej Cecilia nie mogła zasnąć. Zeszła na dół i zobaczyła swojego wujka, Vincenta Lockharta, w holu. Ta rodzina nigdy nie miała dobrych zamiarów.
Ponieważ jej dziadek pozostawił większość majątku rodziny Lockhart i grupy Lockhart Theodore'owi przed śmiercią, Vincent żywił urazę i od czasu do czasu przychodził, żeby sprawiać kłopoty. Nawet potajemnie współpracował z Dominikiem, aby przejąć rodzinne aktywa, przyspieszając upadek rodziny Lockhart.
Cecilia cicho obserwowała ludzi w salonie i zauważyła, że Vincent przyprowadził dziś swoją nieślubną córkę. Jeśli dobrze pamiętała, celem Vincenta było dzisiaj załatwienie pracy dla swojej nieślubnej córki w grupie Lockhart. Obecnym szefem grupy Lockhart był Theodore, a zatrudnienie wymagało jego zgody, zwłaszcza że Vincent chciał dla niej dobrej posady.
W poprzednim życiu Theodore rzeczywiście dał Vincentowi twarz i zgodził się, aby nieślubna córka dołączyła do grupy Lockhart. Ta nieślubna córka była bardzo przebiegła i zrobiła bałagan w grupie Lockhart. W tym życiu Cecilia była zdeterminowana, aby zapobiec takim wydarzeniom.
Podeszła spokojnie.
"Cecilio, kawa." Juliana Lockhart, nieślubna córka Vincenta, podała jej filiżankę kawy, wyglądając bardzo szacunkowo.
Cecilia wyciągnęła rękę. Gdy tylko wzięła filiżankę, ręka Juliany się omsknęła, a gorąca kawa miała się rozlać na rękę Cecilii. Cecilia doskonale znała sztuczki Juliany z poprzedniego życia. Widziała, jak udaje niewinną i biedną, podczas gdy w rzeczywistości była przebiegłą i zdradliwą kobietą, która nawet wślizgnęła się do łóżka Dominika!
W tym momencie Cecilia szybko chwyciła rękę Juliany, gdy ta próbowała odejść, powodując, że rozlana kawa wylała się na rękę Juliany. Manewr był tak szybki, że nikt nie zauważył, co się naprawdę stało. W holu słychać było tylko krzyk Juliany, a potem dźwięk tłukącej się filiżanki kawy na podłodze.
"Co się stało?" Vincent zapytał, nieco nerwowo.
"Wiem, że Cecilia nie zrobiła tego celowo," szybko powiedziała Juliana, wyglądając żałośnie z twarzą pełną łez. Nic dziwnego, że mimo bycia nieślubną córką, wciąż otrzymywała uczucia Vincenta.
Jednak w następnej sekundzie Cecilia mocno uderzyła Julianę w jej żałosną twarz. Włożyła w to całą swoją siłę, zostawiając Julianę oszołomioną na miejscu. Juliana spojrzała na Cecilię z niedowierzaniem.
Cecilia była wyraźnie kobietą przestrzegającą zasad, łagodną z natury. Jak mogła mieć taką imponującą postawę? A gdy tylko zobaczyła Julianę we łzach, miękła, podobnie jak cała rodzina. Teraz Cecilia rzeczywiście ją spoliczkowała.
"Wiesz, że ten zestaw do kawy był ulubionym dziadka przed jego śmiercią? Teraz, kiedy go stłukłaś, czy możesz za niego zapłacić?" Cecilia zgromiła głośno, pełna autorytetu!
Twarz Juliany zrobiła się półczerwona, a jej łzy płynęły jeszcze bardziej. Powiedziała żałośnie, "Nie, Cecilio, to ty nie złapałaś. Ty tylko..."
"Nie złapałam, czy ty wypuściłaś, zanim mogłam złapać?" przerwała jej Cecilia. "Co? Nauczyłaś się teraz kłamać?"
Juliana szybko pokręciła głową, wyglądając na pokrzywdzoną.
Twarz Cecilii pociemniała. "Naprawdę nie jesteś córką, która dorastała w rodzinie Lockhart. Nie masz poczucia przyzwoitości. Jak możesz stłuc filiżankę kawy, podając ją mi?"
Twarz Vincenta zmieniła się natychmiast po usłyszeniu tego. Ale nie wiedział, kto miał rację, a kto nie, i biorąc pod uwagę status Juliany jako nieślubnej córki, co rzeczywiście czyniło ją nisko w towarzystwie, nie mógł znaleźć słów do odparcia i musiał przełknąć swoją złość!
"Isadora," Cecilia zwróciła się do Isadory Lockhart, prawowitej córki Vincenta, "twoja siostra naprawdę nie może się z tobą równać."
Isadora nigdy nie zgadzała się z Cecilią. Ponieważ ich dziadek zostawił majątek rodzinny rodzinie Cecilii, czyniąc Cecilię prawowitą dziedziczką rodziny Lockhart, podczas gdy Isadora stała się krewną boczną, co ją irytowało. Ale w tej chwili czuła się całkiem zadowolona. Gdyby nie faworyzowanie Vincenta, już dawno pobiłaby Julianę na śmierć.
"Kto wie, z jakimi niskimi ludźmi dorastała. Wszystko, co potrafi, to udawać ofiarę. Powiedziałam tacie, żeby jej tu nie przyprowadzał, żeby uniknąć wstydu. Teraz zobacz, rozbiła ulubioną filiżankę dziadka. Nawet pobicie jej na śmierć nie byłoby wystarczające!" powiedziała Isadora z obrzydzeniem.
"Dość!" Vincent wyglądał na wściekłego, gdy krzyknął na Isadorę, "Lepiej zamknij się!"
Isadora przewróciła oczami z irytacją.
"Dobrze," Theodore wstał z kanapy, próbując załagodzić sytuację, "Chociaż to była rzecz, którą zostawił tata, nie chciałby, żebyśmy się kłócili z powodu filiżanki. Poproszę służących, żeby to posprzątali."
"Dokładnie," szybko dodała Genevieve, "Widzę, że ręka Juliany jest czerwona od oparzenia. Powinniśmy zabrać ją do szpitala na leczenie."
Chociaż starała się być życzliwa, nie wspomniała ani słowa o spuchniętej twarzy Juliany po uderzeniu Cecilii. Cecilia ledwo powstrzymała śmiech z powodu małej uwagi Genevieve.
"Przepraszam za kłopot. Zabierzemy Julianę i już pójdziemy," powiedziała żona Vincenta, Vivienne.
Vivienne nie próbowała naprawdę pomóc Julianie dostać się do grupy Lockhart. Po prostu odgrywała rolę. Dla Vivienne sam fakt, że tolerowała powrót Juliany do rodziny Lockhart, był już znaczącym kompromisem z jej strony!
Mówiąc to, Vivienne pociągnęła Vincenta. Twarz Vincenta była bardzo nieprzyjemna. Przyszedł dzisiaj, aby omówić dołączenie Juliany do firmy, ale teraz, po całym tym szyderstwie, nie mógł tego w ogóle poruszyć. Wyrwał jej rękę ze złością i wybiegł. Cała rodzina poszła za nim.
Juliana nie mogła ukryć złości w oczach, gdy wychodziła. Początkowo chciała poparzyć Cecilię, ale nie tylko dostała od niej w twarz, ale także zrujnowała swoją szansę na dołączenie do grupy Lockhart. Dlaczego ona, także dziewczyna z rodziny Lockhart, miała być tak wyśmiewana?! Przysięgła, że sprawi, iż wszyscy w rodzinie Lockhart zauważą ją i zapewni im wszystkim zły koniec.
Cecilia uśmiechnęła się zimno. Znała myśli Juliany bardzo dobrze i tylko czekała, aż Juliana wykopie sobie własny grób.
"Cecilio," zawołał ją Theodore, "dlaczego dzisiaj byłaś taka stanowcza?" Zawsze byli tolerancyjni wobec tej rodziny, ale nie spodziewał się, że Cecilia nagle będzie taka twarda. Sprawiło to, że poczuł się dziwnie zadowolony.
Cecilia ocknęła się i uśmiechnęła słodko, "Nagle zrozumiałam, jak ważne jest bronienie swoich praw."
"A ty powiedziałaś, że filiżanka była pamiątką po dziadku. Tylko ty mogłaś wymyślić coś takiego," powiedział Theodore z wyrzutem, ale wyraźnie czuł sympatię.
Cecilia wystawiła język. Kiedy miała do czynienia z kimś takim jak Juliana, nie potrzebowała moralnych granic!