




Rozdział 9 Entuzjasta mechaniki
Miejsce było martwe ciche.
"Zadowolona z tej przeprosin?" Henry casualnie poprawił mankiety, jego głos był przerażająco spokojny, bez śladu ostrości. Ale Vivienne zadrżała, jej gardło czuło się jakby było wypchane watą. Nie mogła powiedzieć ani słowa.
"Chyba tak." Henry zwrócił się do Zoey, zobaczył, że się nie ruszyła, i niecierpliwie chwycił ją za nadgarstek.
Dopiero kiedy dwójka odeszła, brama szkoły, jak zatrzymany film, wróciła do życia i wypełniła się hałasem.
"Wow, to było epickie!"
"O mój Boże, bohater ratuje dzień! To jak prawdziwy książę z bajki ratujący księżniczkę!"
"Tak przystojny, chciałabym być Zoey."
"Zejdź na ziemię, w tej sytuacji zmoczyłbyś spodnie."
"Myślę, że Zoey też jest całkiem twarda, z tyloma ludźmi wokół niej, nie bała się. Podziwiam jej odwagę."
"Idealna para."
"Oświadczam, zakochałam się w panu Phillips! Od teraz jest moim nowym idolem!"
W rogu Vivienne i jej ekipa pomogli jęczącemu Robertowi odejść, wyglądając na zawstydzonych.
Gdy tylko Henry i Zoey wsiedli do samochodu, natychmiast puścili sobie ręce, jakby były toksyczne.
Henry spojrzał w dół, wycierając opuszki palców.
Zoey zerknęła na niego, "Potrzebujesz, żebym kupiła ci trochę alkoholu do przemywania?"
Henry ją zignorował. Po chwili wycierania, miękki, bezkostny dotyk nadal zdawał się pozostawać na jego dłoni, nie do wymazania. Z irytacją wyrzucił szmatkę, myśląc, 'Co jest z tą kobietą? Jej skóra była gładsza niż cokolwiek, trochę jak ta kobieta z tamtej nocy. Nie ma mowy, Zoey nie może się z nią równać.'
"Dam ci radę, spróbuj trzymać się z dala od kłopotów," powiedział Henry.
"Nie wywołuję kłopotów, ale nie mogę powstrzymać innych od dokuczania mi." Zoey była bezradna, ale nie żałowała pomocy Emmie. Nie ratowanie kogoś w potrzebie nie było tym, czego nauczył ją mentor.
"To tylko wymówka." Henry zacisnął lewą rękę w pięść przy boku, irytująco szarpiąc krawat prawą ręką, "Gdybyś nie wywoływała kłopotów, czy inni by ci dokuczali? Na szczęście byłem tam dzisiaj, inaczej kto wie, co by się stało."
Henry głęboko zmarszczył brwi, wyglądając na obrzydzonego. "Nie możesz po prostu trzymać się z dala od kłopotów?"
Zoey podparła podbródek jedną ręką, patrząc na widok za oknem, nieco bez słów. "Nawet gdybyś się nie pojawił, poradziłabym sobie sama."
Te słabeusze, nawet gdyby Zoey dała im jedną rękę, nie przegrałaby.
"Udawaj dalej." Henry rzucił okiem na jej cienkie ramiona i nogi. Gdy ją chwycił, bał się użyć siły, obawiając się, że przypadkowo ją złamie.
Zoey poruszyła ustami, zbyt leniwa, aby wyjaśniać.
Samochód zatrzymał się przed willą. Zoey wysiadła pierwsza. Henry obserwował jej smukłą sylwetkę, która miała zniknąć, i szybko ją dogonił. "Pomogłem ci, a nawet nie podziękowałaś?"
"Nie prosiłam o twoją pomoc," odpowiedziała Zoey.
Uniósł brew i zimno się uśmiechnął, "Dobrze, wtrącałem się." Po tych słowach, ruszył dalej, jego plecy emanowały trochę zimnej niezadowolenia.
W willi słychać było ciągły śmiech. Młody mężczyzna zabawiał Jesse, szeroko się uśmiechając.
Widząc Zoey, Jesse natychmiast wstał, aby ją powitać, "Zoey, jesteś tutaj. Dzisiaj przygotowałem twoje ulubione dania. Nie odchodź, zostań na noc. Chcę zagrać z tobą w szachy."
Uśmiech przemknął przez oczy Zoey, "Okej."
Jesse uwielbiał szachy, ale nie można było powiedzieć, że jest arcymistrzem.
Granie z nim było bardziej sposobem na zadowolenie starszego pana niż czymkolwiek innym.
Benjamin nie był zachwycony, kiedy Jesse go zostawił, żeby przywitać Zoey, zwłaszcza widząc, jak Terry krząta się wokół niej z owocami i herbatą, jakby była królową.
Rozsiadł się na kanapie, zakładając nogę na nogę, "Więc, z której to rodziny księżniczka?"
"Na pewno nie z twojej," odparła Zoey, chrupiąc owoce.
Benjamin zaśmiał się, wyraźnie zirytowany, "Nawet gdyby taka księżniczka jak ona pojawiła się u mnie, nie poszedłbym na to. Zbyt wymagająca."
Zoey tylko lekko zmarszczyła brwi, rzuciła mu szybkie spojrzenie i nie raczyła odpowiedzieć.
Terry podał Benjaminowi talerz z owocami, "Panie White, proszę spróbować."
Benjamin prawie przewrócił oczami. Serio? Zoey dostała swoje owoce obrane i ładnie pokrojone, a jego po prostu wrzucono na talerz? Mowa o faworyzowaniu.
Przed kolacją, Zoey zagrała partię szachów z Jessem, co sprawiło mu ogromną radość, a potem poszli do jadalni.
Przy stole byli tylko Henry i Benjamin.
Jesse westchnął, "Ethan nadal nie schodzi na dół?"
Terry wtrącił się, "Ethan wciąż bawi się tym robotem na górze. Powiedział, że nie będzie jadł, dopóki go nie naprawi."
"Jak może nie jeść? Powinienem do niego zajrzeć?" Benjamin, będąc blisko z Henrym, był cierpliwy wobec Ethana Phillipsa, ale Jesse go powstrzymał. "Zostaw go, zjedzmy najpierw, porozmawiamy później."
Mimo swoich słów, Jesse wyraźnie martwił się o swojego wnuka, co sprawiało, że posiłek był dla niego bez smaku.
Gdy tylko skończyli, z góry dobiegł głośny hałas, i wszyscy rzucili się na górę. Zoey podążała swoim tempem.
Drzwi do sypialni były zamknięte, a z wnętrza dochodziły odgłosy, co wszystkich niepokoiło. Bez względu na to, jak mocno Terry pukał, nikt nie otwierał drzwi.
Henry chwycił za klamkę, gotów wejść siłą, ale z wnętrza dobiegł lekko spanikowany głos nastolatka, "Nie wchodźcie!"
Henry zmarszczył brwi, "Staje się coraz bardziej uparty."
Terry próbował uspokoić sytuację, "Ethan kocha tego robota, a teraz, gdy jest zepsuty, jest naprawdę zdenerwowany."
"Jeśli jest zepsuty, to go napraw," powiedział Benjamin, nie rozumiejąc fascynacji robotem, która mogła sprawić, że nastolatek rezygnuje z posiłków i demoluje dom.
"Gdyby można go było naprawić, nie byłoby problemu. Ale nie można," powiedział Jesse, ponownie pukając bez odpowiedzi. Nagle przypomniał sobie coś, "Zoey, pamiętam, że masz pewne doświadczenie w tej dziedzinie. Mogłabyś spróbować go naprawić?"
Zanim Zoey zdążyła odpowiedzieć, Benjamin prychnął, "Ona? Daj spokój. Czy ona w ogóle wie, co to jest robot? Ethan tak bardzo ceni tego robota. Jeśli go zepsuje, może rozwalić dom."
"Kto powiedział, że nie potrafię go naprawić?" Zoey rzuciła mu spojrzenie i podeszła, żeby zapukać.
Benjamin zablokował ją, "Ostrzegam cię, nie popisuj się. To bardzo skomplikowane. Nawet ja tego nie rozumiem. Ethan jest entuzjastą mechaniki. Ten robot to jego życie. Jeśli go zepsujesz, może oszaleć!"
"Puść," zażądała Zoey, patrząc na jego szeroką dłoń na jej nadgarstku.
Henry odciągnął rękę Benjamina, rzucając Zoey spojrzenie, "Nie mów, że cię nie ostrzegałem. Jeśli coś pójdzie nie tak, jesteś na własną rękę."
"Oczywiście, na kogo innego miałabym liczyć?" Zoey otworzyła drzwi. Zanim zdążyła zobaczyć wnętrze, coś nagle rzuciło się na nią, wyprowadzając cios!