Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 5 Odwrócenie

Ale zanim cios mógł dosięgnąć, Zoey złapała rękę Hazel w powietrzu. Jej twarz była kamienna, gdy patrzyła na nią z gniewem. "Mów, i nie zaczynaj od razu machać rękami."

Hazel była zaskoczona przez chwilę, ale potem zaczęła lamentować i robić scenę. "Zoey, jak śmiesz? Noszę cię przez dziewięć miesięcy i rodzę, a tak mi się odwdzięczasz? Hańbisz rodzinę Królów, będąc utrzymanką, a teraz nawet nie chcesz się do tego przyznać i chcesz uderzyć własną matkę! Czy ty w ogóle jesteś człowiekiem?"

Luna podbiegła, żeby wesprzeć Hazel, udając mediację, ale tak naprawdę dolewając oliwy do ognia. "Zoey, czy tak trudno przeprosić mamę i tatę? Wiem, że straciłaś rozum na chwilę, zdradzając Briana i rodzinę. Ale nadal jesteś ich dzieckiem. Jeśli tylko przeprosisz i będziesz pokorna, nie odwrócą się od ciebie."

Zoey była bez słowa. Więc ci idioci myśleli, że uciekła ostatnim razem, bo była utrzymanką? "Czy kiedykolwiek przyznałam, że jestem utrzymanką? Luna, tak szybko mnie oskarżasz, bo czujesz się winna czy boisz się, że odzyskam Briana?"

Twarz Luny zbladła, szybko potrząsnęła głową, a łzy zaczęły napływać jej do oczu. "Nie, nie kłamałam na twój temat! Ostatnim razem wsiadłaś do samochodu z facetem, który wyglądał na wiek naszego taty. Śmiał się i rozmawiał z tobą, wszyscy to widzieli! Teraz mnie oskarżasz, żeby się uratować? Zoey, przesadzasz!" Z tymi słowami pobiegła na górę płacząc i zatrzasnęła drzwi swojego pokoju.

Timothy i Hazel także byli wściekli. Timothy chwycił linijkę, którą przygotował do kary, i krzyknął wściekle, "Niewdzięczne dziecko! Klękaj natychmiast!"

Zoey spojrzała w górę, jej wyraz twarzy był szyderczy. "Dlaczego mam klękać?"

"Całonocne włóczenie się, mieszanie się z przypadkowymi ludźmi, kłamstwa, brak szacunku dla rodziców i znęcanie się nad siostrą — czy to nie są powody do ukarania? Klękaj! Jeśli dzisiaj cię nie zbiję na kwaśne jabłko, nie jestem twoim ojcem!"

Gdy napięcie osiągnęło szczyt, rozległo się pukanie do drzwi. Timothy musiał odłożyć linijkę, zgrzytając zębami. "Zajmę się tobą później!"

Kiedy otworzył drzwi, twarze Timothy'ego i Hazel zmieniły się. Siwy, średniowieczny mężczyzna stojący tam był tym samym bogatym człowiekiem, który odebrał Zoey kilka dni temu.

Oczy Timothy'ego zalały się gniewem. "Jak śmiesz tu przychodzić?"

Terry wyglądał na zdezorientowanego. "Proszę pana, czy się znamy? Przyszedłem oddać torbę pani King; zostawiła ją w moim samochodzie."

Zoey podeszła, żeby wziąć torbę, dziękując mu spokojnie. "Przepraszam za kłopot, Terry."

Twarz Timothy'ego pociemniała. "Zoey, teraz twój sponsor tu jest, a ty nadal nie chcesz się przyznać? Jak długo będziesz kłamać?"

"Sponsor?" Terry był oszołomiony. Po chwili wydawało się, że zrozumiał i zaśmiał się. "Nieporozumienie. Jestem kamerdynerem i kierowcą rodziny Phillips. Pan Jesse Phillips poprosił mnie o odebranie pani King. Jest bardzo zdolna; proszę jej zaufać i zignorować wszelkie bezpodstawne plotki."

Na tym Terry pożegnał się i wyszedł. Zoey odwróciła się, ciesząc się widokiem zmieniających się wyrazów twarzy Timothy'ego i Hazel. "Jakieś inne pytania?"

Nawet wiedząc, że skrzywdzili Zoey, Timothy nie okazał żadnej miękkości. Spojrzał zimno na Zoey i zmienił temat, "Nawet jeśli nie byłaś trzymana, to i tak włóczyłaś się z ludźmi. Wiesz, że z powodu twoich ciągłych nieobecności, szkoła zamierza cię wyrzucić? Spójrz na Lunę. Jest młodsza od ciebie, ale dużo rozsądniejsza, zawsze na szczycie klasy! Czy nie możesz być dobrą dziedziczką rodziny King i oszczędzić nam zmartwień?"

Zoey wydawało się, że słyszy największy żart świata, jej usta wykrzywiły się w szyderczym uśmiechu. "Nie martw się, Luna nie pokona mnie w ocenach. W końcu moim celem jest Uniwersytet Evergreen."

Timothy i Hazel prychnęli z pogardą, ich niechęć była widoczna. "Ty? Zawsze opuszczająca zajęcia i spóźniająca się, prawie wyrzucona, a jeszcze się przechwalasz? Zoey, naprawdę nas zawiodłaś."

Zoey nie miała ochoty się kłócić, machnęła ręką lekceważąco. "Wierzcie w co chcecie. Który nauczyciel powiedział, że mnie wyrzucają? Powiedzcie mu, żeby porozmawiał bezpośrednio z dyrektorem. Idę do swojego pokoju." Z tymi słowami, poszła na górę, ignorując wściekłych Timothy'ego i Hazel.

Otworzyła laptopa i zobaczyła nieprzeczytaną wiadomość.

Joshua Thomas: [Zoey, Mistrz Jeden z Aquilonii chce dokończyć tę partię szachów z tobą.]

Zoey była zaintrygowana, jej palce szybko przelatywały po klawiaturze: [Nie ma problemu, jestem gotowa w każdej chwili.]

Przypominając sobie Mistrza Jeden, równorzędnego przeciwnika, i ich przerwaną partię, wiedziała, że nie przegapi teraz okazji, by ją dokończyć. Po odpowiedzi, Zoey zajęła się pracą, a następnie poszła spać.

Następnego dnia, Zoey wstała wcześnie. Założyła strój do ćwiczeń i poszła pobiegać w pobliskim parku.

W centrum parku, grupa starszych osób z siwymi włosami otaczała starszego mężczyznę, wyrażając podziw.

"Sztuki walki pana Smitha są naprawdę wyśmienite!"

"Pan Smith jest imponujący; jego siła i forma są profesjonalne."

James Smith, starszy mężczyzna, który był chwalony, wyglądał na zadowolonego, ale udawał skromność. "Jesteście zbyt mili. To tylko trochę efektownych ruchów."

Zanim komplementy mogły się nasilić, rozległ się wyraźny kobiecy głos, "Tak, tylko efektowne ruchy."

Uśmiech Jamesa zamarł, a on odwrócił się, jego twarz pociemniała, gdy zobaczył młodą dziewczynę.

"Ty mała dziewczynko, jesteś dość odważna jak na swój wiek!"

"Ty wiesz, kim jest pan Smith, żeby go krytykować?"

"Ty wiesz, czym są sztuki walki?"

Ignorując wątpliwości tłumu, Zoey spokojnie wytarła pot z czoła ręcznikiem. "Ruchy pana Smitha mogą wyglądać płynnie, ale nie są wystarczająco ostre. Są zbyt napięte i brakuje im prawdziwej płynności sztuk walki."

Tłum wybuchnął śmiechem. James był gotów dać lekcję zarozumiałej dziewczynie, ale kiedy się odwrócił, zamarł!

Previous ChapterNext Chapter