




Rozdział czwarty
CAMILLA
W ciągu kilku sekund zrobił kilka kroków do przodu i chwycił mnie za rękę. Zszokowana, wciągnęłam powietrze i zaczęłam się wyrywać, ale on ścisnął mnie mocniej, sięgnął po drugą rękę i pociągnął mnie do przodu, tak że znalazłam się całkowicie w jego uścisku.
To ten facet, od którego mam trzymać się z daleka? Jak mówiłam, to nie będzie możliwe.
Ochrząknęłam, próbując uwolnić się z jego uścisku. Chciał, żebym coś powiedziała, straciła głowę i wykrzyczała, żeby mógł triumfować z uśmiechem. Nie. Nie dam mu tej satysfakcji.
"Camilla?"
Zawołał miękkim tonem. Zapomniałam o swojej decyzji sprzed zaledwie trzech sekund, gdy moje wnętrze topniało na dźwięk jego głosu.
Może zapomniał, co się stało, ale ja przeżywam to codziennie. Próbuję zapomnieć, ale wydaje się to niemożliwe, a bycie tak blisko niego przywraca wszystkie uczucia z pełną siłą. Nie mogę pozwolić, żeby znowu zawładnął moimi myślami. Jestem zakochana w Kyle'u i nie mogę flirtować z innym facetem. To jest złe. Nie mogę. Nie powinnam.
Mocno nadepnęłam mu na stopę. Skumulowałam wszystkie emocje, żeby go zabolało i tak się stało. Skrzywił się z bólu, a ja wykorzystałam okazję, wybiegając z salonu bez oglądania się za siebie. Pobiegłam po schodach na górę, dotarłam na koniec korytarza i wbiegłam do swojego pokoju.
Moje serce groziło, że wyskoczy z klatki piersiowej, skóra wciąż mrowiła od jego dotyku, a głowa była pełna wspomnień. To nie jest dobre.
"Nie..." wyszeptałam, osuwając się na ziemię.
"Bez względu na wszystko, muszę trzymać się od niego z daleka, nie mogę pozwolić, żeby mnie pochłonął."
Ostrzegłam samą siebie. Podjęłam decyzję. Mam chłopaka, na którym muszę się skupić i nie mogę pozwolić, żeby Dylan mnie rozpraszał.
Zdjęłam ubrania, rozpuściłam włosy i potrzebowałam zimnego prysznica. Nie wiedziałam, jak długo tam spędzę, ale chciałam, żeby zniknął z mojej głowy. Najlepiej na zawsze.
Moje ciało było wilgotne po osuszeniu ręcznikiem, gdy wyszłam spod prysznica. Przebrałam się w codzienne ubrania i odpoczęłam w swoim pokoju, może pisząc na telefonie, dopóki nie będzie dowodów na obecność kogoś innego w domu, żeby uniknąć bycia samą z wiadomo kim.
Podniosłam telefon i zobaczyłam co najmniej dwadzieścia nieodebranych połączeń, wszystkie od Kyle'a. Racja. Miałam go na cichym. Westchnęłam. Jeśli teraz nie oddzwonię, oszaleje.
Wybrałam jego numer, czekając, aż odbierze.
"Kochanie, przepraszam. Wiem, że zachowałem się głupio dzisiaj i byłem szalony i niepewny, ale po prostu nie chciałem cię stracić."
Powiedział. Pociągnął nosem, a moje serce zmiękło. To ja powinnam przepraszać za traktowanie go jak absolutnego dupka, a on robi to wszystko dla mnie. Jak udało mi się zdobyć kogoś takiego? A jednak pozwalam komuś innemu mnie dotykać.
"Kyle, nie zrobiłeś nic złego. Nie byłam sobą dzisiaj i przeniosłam swoją agresję na ciebie i przepraszam. To moja wina. Nie twoja."
Przeprosiłam i usłyszałam jego westchnienie ulgi, boi się mnie stracić i wiem to. Ja też boję się go stracić. Boję się samej siebie, szczerze mówiąc. To brzmi źle skonstruowane, sprawia, że wydaje się, że nie boję się go stracić.
Westchnęłam. Dość myśli na dzisiaj. Jestem tak zestresowana.
"Więc nie jesteś na mnie zła, wszystko między nami w porządku?"
Zapomniałam, że Kyle jest na linii, dopóki nie zadał tego pytania, aby się upewnić. Pokiwałam głową w odpowiedzi, zapominając, że rozmawiam z nim przez telefon. Brzmiał tak bezbronnie.
"Tak, wszystko w porządku."
Odpowiedziałam po chwili. Jak długo to trwało? Zapytałam siebie później.
"Tak bardzo cię kocham."
Poruszył ustami, a ja mogłam powiedzieć, że był szczery.
Zazwyczaj, w sekundę odpowiedziałabym mu, że kocham go bardziej, ale słowa nie chciały wyjść.
"Kocham cię."
Odpowiedziałam z lekkim chichotem.
"Musisz być zmęczona, zadzwonię później." Pokiwałam głową jeszcze raz, zanim uderzyłam się w twarz.
"Dobrze." Odpowiedziałam, a on się rozłączył.
Leżałam na łóżku, myśląc o Kyle'u i o tym, jaki jest słodki, a potem o Dylanie, który jest arogancki, niegrzeczny i szalony. Zupełne przeciwieństwo tego, czego chcę w chłopaku, a jednak nie mogłam przestać o nim myśleć przez cały ten czas. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Wstałam, modląc się, żeby to nie był Dylan. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać dzisiaj wieczorem.
"Kochanie, nie śpisz?" Usłyszałam panią Emerton po drugiej stronie drzwi.
"Tak, nie śpię." Odpowiedziałam, odchrząkując.
"Mój mąż i ja idziemy na kolację za kilka minut, zastanawiałam się, czy czegoś nie chcesz, kochanie?" Zapytała, wywołując uśmiech na mojej twarzy. Otworzyłam drzwi, by stanąć z nią twarzą w twarz.
"Nie, dziękuję, wszystko w porządku."
"Nie nazywaj mnie 'proszę pani'." Zaśmiałam się, a ona się uśmiechnęła.
"Dobrze, wrócimy później, ale nie powinnaś siedzieć cały dzień w swoim pokoju, to nie jest dobre, biorąc pod uwagę wszystko, przez co przeszłaś. Wyjdź. Dylan jest w sali kinowej, powinnaś do niego dołączyć i obejrzeć film." Zasugerowała, a ja przełknęłam ślinę.
"Nie, wszystko w porządku. Czuję się dobrze." Próbowałam grzecznie odmówić. Starałam się unikać go, a nie spędzać z nim więcej czasu w zamkniętych przestrzeniach.
"Bzdura. Dylan!" Zawołała. Jakby na zawołanie, pojawił się kilka sekund później.
"Ty i Camilla idźcie obejrzeć film, twój tata i ja wychodzimy." Rozkazała stanowczym tonem.
"Nie chcę, żebyś cały dzień siedziała w domu, trochę życia." Pocałowała mnie w policzek, zanim odwróciła się, żeby odejść.
"Chodź, sala kinowa jest w tę stronę." Poszedł przodem, a ja niechętnie podążyłam za nim. Żadnych złośliwych komentarzy? Może czeka, aż jego mama i tata całkowicie wyjdą. Oczywiście.
Pokój nie był dobrze oświetlony, ale na środku był duży ekran, Dylan już oglądał film akcji.
"Jakieś propozycje?" Pokręciłam głową, decydując się oglądać to, co on chciał.
"Dobrze." Wrócił na swoje miejsce, chrupiąc popcorn. Nic? Zachowywał się bardzo dziwnie.
Oglądaliśmy film w milczeniu, jedynym dźwiękiem był ten z filmu i okazjonalne stuknięcia mojej stopy. W końcu film się skończył, a Dylan wstał, żeby zmienić film. Zaczął się i zdałam sobie sprawę, że to nie był film akcji. To był horror. Myślę, że słyszałam, jak dziewczyny w szkole gadały o tym, jak romantyczny jest z ich chłopakami. Film nosił tytuł "TO".
Film się rozpoczął. Zamknęłam oczy na strasznej scenie, krzycząc. Dylan spojrzał na mnie, czując jego wzrok na mojej skórze, otworzyłam oczy, aby zobaczyć jego uśmiech.
"To nie jest śmieszne." Wykrzyknęłam, a on się zaśmiał.
"Tchórz." Podkreślił, a ja jęknęłam.
Nagle światła całkowicie zgasły, a film się zatrzymał.
"Dylan." Zawołałam, nagle przestraszona.
W tym momencie światła wróciły, ale Dylan nie był już na swoim miejscu.
"Ugh!." Usłyszałam krzyk za sobą.
"Nie jedz mnie!" Krzyknęłam, zasłaniając twarz. Zaczął się śmiać. To był Dylan. Otworzyłam oczy, aby zobaczyć Dylana trzymającego pilota i śmiejącego się na całego.
"Nie jedz mnie." Drwił. Pomyślałam o różnych scenariuszach i wszystkie kończyły się tym, że stoję nad jego zimnym, martwym ciałem. Jest martwy. Wstałam z zamiarem zakończenia jego życia.