Read with BonusRead with Bonus

Rozdział siódmy - Księżyc w pełni

Byłam tu zbyt długo. Teraz miał przyjechać kolejny Alfa? Czy jeden nie wystarczył? Nie, ten był Królem Alf. Królem wszystkich zapatrzonych w siebie Alf. Gabe nie pozwalał mi wyjechać, dopóki nie nadejdzie pełnia księżyca i nie uda mi się przemienić. Jeśli nie przemieniłam się, będąc z nim, to co sprawiało, że myślał, że pełnia księżyca coś zmieni?

Chciałam po prostu wrócić do domu. Ale nie miałam domu, więc to było moją najlepszą opcją. Jednak to miejsce miało wilczycę, która chciała mi urwać głowę. Kilka nocy temu, po tym jak Gabe zabrał mnie do swojego pokoju i pozwolił mi tam spędzić noc, do pokoju weszła starsza siostra Ginger, Kenzie.

"Kto tam?" zawołałam w ciemność.

Gabe tej nocy nie wspiął się do łóżka ze mną.

"Zrobisz jeden zły ruch, a nie zawaham się urwać ci głowy." Zimny głos Kenzie dotarł do mnie.

"Co?" Podciągnęłam nogi do klatki piersiowej.

"Wiem, że jesteś szpiegiem. Czujemy twoją obecność tutaj."

"Nie możesz udowodnić, że jestem szpiegiem!"

"Próbujesz mnie sprowokować?"

"Nie, ja tylko—"

"Będę chronić to, co moje. Pamiętaj, jeden zły ruch i jesteś martwa."

Tak szybko, jak przyszła, zniknęła w ciemności. Mój jeden zły ruch mógłby być moją niezdolnością do przemiany. Więc spakowałam swoje rzeczy w pokoju, w którym pozwolił mi zostać Lyle. Lyle i Dec nie spuszczali ze mnie oka. Ale ponieważ Król Alfa był w drodze z armią, stali się zajęci. To była moja szansa, żeby wymknąć się i znaleźć inne miasto, najlepiej bez wilków.

Najlepszy czas na ucieczkę był przed tym, jak pełnia księżyca miała pojawić się tej nocy. Skradałam się ze swojej małej klatki na dziedziniec. Brama była w zasięgu wzroku. Pole było otwarte, zmierzałam ku wspaniałej ucieczce, gdy moja torba została wyrwana z pleców, a moje ramię chwycone jak gałązka z ziemi.

"Gdzie myślisz, że idziesz, Mały Wilku?" Dec wybuchnął śmiechem.

"Do domu?"

"Nie mówiłaś, że nie pamiętasz, gdzie to jest?" Lyle uniósł brew.

"Ugh, nie możecie mnie tu trzymać!"

"Chodźmy." Dec zaciągnął mnie do domu.

Zmieniający kształt wchodzili i wychodzili, niektórzy w swoich prawdziwych wilczych formach.

Kenzie zatrzymała nas przy drzwiach. "Co wy tu robicie? Nie powinniście być w Wschodnim Lesie?"

"Gabe się tym zajmuje. Mamy obowiązki przy Małym Wilku."

Kenzie spojrzała na mnie z marsową miną. "Ona nie jest wilkiem."

"Oczywiście, że jest." Lyle uderzył mnie w plecy.

Skrzywiłam się.

"Wrzućcie ją do jej pokoju. Mamy rzeczy do zrobienia." powiedziała Kenzie.

"Wolałbym spędzić czas z Małym Wilkiem," powiedział Dec.

Ja wolałabym znaleźć następny autobus stąd.

"To jest poważne, Dec. Dean tu jest."

"Cóż, to zmienia sprawę." Lyle wrzucił moją torbę w moje ramiona i zmienił kierunek.

"Kto to Dean?"

"Król Alfa. Nie musisz się nim martwić. Martw się o przemianę za kilka godzin."

Drzwi trzasnęły mi przed nosem. Misja nieudana.


Jasne białe światło księżyca wlewało się do mojego pokoju. To był czas. Zrobiłam, co Gabe kazał mi zrobić, aby przywołać swojego wilka z wnętrza, ale nic z tego nie działało. Może w ogóle nie byłam wilkiem. Ktoś zapukał do moich drzwi. Bardziej jakby młot spadł na nie.

Otworzyłam je i zasłoniłam oczy. "Dlaczego jesteś nagi, Lyle?"

"Dlaczego ty nie jesteś?"

"Jesteś szalony!"

"Chodź, Gabe czeka na ciebie. Jest na krawędzi."

Lepiej, żeby nie był nagi, pomyślałam. Starałam się patrzeć na księżyc nad sobą, ale zdałam sobie sprawę, że mogę się potknąć, więc patrzyłam na trawę, a potem na drzewa. Cokolwiek, byle tylko nie patrzeć na muskularnego i bardzo nagiego Lyle'a. Z szybkiego spojrzenia na niego zorientowałam się, że miał więcej tatuaży na swoim ciele.

„Chodź, Mały Wilku, nie udawaj, że nigdy wcześniej nie widziałaś nagiego mężczyzny.” Zaśmiał się.

Zmrużyłam oczy, „Mogę cię zapewnić, że nie widziałam.”

Lyle przystanął i tym razem musiałam spojrzeć mu w twarz.

„Idź dalej.”

„Co?”

„Gabe na ciebie czeka.”

Zostawił mnie na skraju gęstego lasu. Gdzie do diabła czekał Gabe? W domku na drzewie? Wątpiłam, że było tam jakiekolwiek miejsce, które nie było zajęte przez drzewo. Mimo to przedzierałam się przez drzewa, aż dotarłam do polany, gdzie była tylko trawa. To było jak mityczne podwórko za drzewami. Znalazłam kolejnego nagiego mężczyznę.

Westchnęłam. Gabe stał odwrócony do mnie plecami. Jego jędrny tyłek musiał łapać niezły przeciąg tutaj.

„Podoba ci się widok?” powiedział Gabe.

Oczy mi się rozszerzyły.

„Chodź Layla. Nie mam całej nocy.” Gabe w końcu się odwrócił.

Moje oczy zrobiły się jak spodki. Kąciki ust Gabe’a drgnęły w uśmiechu. Zbliżył się do mnie. Zapach, który od niego emanował, był oszałamiający, sprawił, że moje majtki były wilgotne, a sutki twarde. Gabe pociągnął za ramiączko mojego topu.

„Zdejmij to.” Szepnął. „Kiedy się zmieniasz, tracisz ubrania.”

Pod każdą inną okolicznością walczyłabym z nim, ale tym razem zdjęłam wszystko. Włącznie z bielizną. Przytuliłam swoje ciało, czując się zbyt odsłonięta. Gabe chłonął mnie wzrokiem, jego oczy z ciemnych stawały się krystalicznie jasne.

„Nie mogę tego zrobić, Gabe.”

„Możesz. Po prostu poddaj się blaskowi księżyca. Nie walcz z tym, Layla.”

Zamknął oczy i skrzywił się.

„Czy ty z tym walczysz?” zapytałam.

Kiwnął głową. „Nie mam dużo czasu. Chodź.” Warknął.

„Mówię ci, że nie mogę. Może nie jestem wilkiem.”

„Jesteś. Czuję to. Wiem też, że masz ruję.”

„Hej!”

Zaśmiał się. Ale to nie trwało długo, bo zawarczał. Zobaczyłam, jak jego zęby ostrzą się na szpic. Czy powinnam uciekać?

„Nie mogę.” Oparłam się o drzewo.

Gabe zawarczał, chwytając się za głowę. „Cholera.”

Padł na kolana i jak gorący nóż przez masło przemienił się w ogromną czarną bestię. Normalne wilki nie były takie duże. Bestia Gabe’a sięgała mi do pach. Odsłonił zęby, a jego oczy zmieniły kolor z niebieskiego na czerwony.

Przełknęłam ślinę. Nie wiedział, kim jestem. Zawarczał i ruszył naprzód. Czy wykorzystałam swoją ostatnią szansę? Kiedy myślałam, że skoczy, rzucił się do przodu i zniknął w drzewach. Słyszałam, jak za nim łamią się gałęzie i przewracają drzewa.

Osunęłam się na trawę i przycisnęłam rękę do bolącej piersi. Czułam tylko ból w klatce piersiowej i nieprzyjemne uczucie między nogami z powodu podniecenia. Cholerny Gabe, że sprawił, że było tak niezręcznie.

„Layla…” rozległ się syk.

„Kto tam?” Podskoczyłam.

„Chodź, Layla…” powiedział kobiecy głos.

Nie byłam na tyle głupia, żeby podążać za nieznanymi głosami na wietrze.

„Podążaj za mną, Layla.”

„Nie, wolałabym nie.” Powiedziałam, podnosząc swoje ubrania.

„Chodź do mnie, Layla.”

Upuściłam koszulkę. Wbrew mojej woli moje nogi zaczęły się ruszać. W mojej głowie coś się wyłączyło. Nie miałam kontroli nad swoim ciałem. Byłam na łasce duchowego głosu w mojej głowie.

„Do jeziora…” rozkazał i byłam gotowa posłuchać.

Tylko że nie umiałam pływać! Samo jezioro było upiorne. Woda była czarno-fioletowa z bąbelkami wychodzącymi na powierzchnię. Mogłam tylko patrzeć szeroko otwartymi oczami, jak idę na swoją zgubę. Zanim weszłam do wody, warknięcie mnie otrzeźwiło. To była największa kontrola, jaką miałam nad swoim ciałem.

Brązowo-karmazynowy wilk odsłonił zęby po mojej prawej stronie. Świetnie. I tak miałam zginąć, bez względu na to, co zrobię. Może to tylko moje wrażenie, ale wilk wydawał się większy niż Gabe. Wilk zawarczał i zaszczekał na mnie, ale nie mogłam nic zrobić, by powstrzymać swoje nogi.

Previous ChapterNext Chapter