Kolor Niebieski

Download <Kolor Niebieski> for free!

DOWNLOAD
Read with BonusRead with Bonus

TRZY | UWIĘZIONY

Kiedy zadzwonił dzwonek oznajmiający koniec lekcji u pana Hale'a, wybiegłam. Znowu. Nie tyle, żeby unikać Zane'a - no, nie tylko z tego powodu - ale też dlatego, że następna była przerwa obiadowa. Nigdy, przenigdy nie opuszczę śniadania - przysięgam sobie, praktycznie biegnąc do schronienia w bibliotece, z tacą pełną jedzenia w ręku. Nie zrozumcie mnie źle, ludzie są świetni, a ich hałas może być miłą odskocznią, ale szczerze mówiąc - unikam Azurów. Tak, wielka zła Scarlett ucieka przed nastoletnimi Wilkami. Ale hej, robię to w szlachetnym celu. W pewnym sensie. Bycie w ich towarzystwie mogłoby prowadzić do zbyt wielu pytań. To zbyt ryzykowne. Na wiele sposobów.

Mały irytujący głosik w mojej głowie szepcze termin, o którym nie myślałam od dziesiątego roku życia. Towarzysz. Moja wilczyca staje się niespokojna na samą myśl o Zane'ie, a to słowo nie pomaga mi w zaprzeczaniu rosnącemu przyciąganiu, które czuję do niego. W ciągu zaledwie kilku godzin. Jeśli czuję się, jakby mnie ktoś walnął w brzuch za każdym razem, gdy go widzę, jak będzie za kilka tygodni? Albo, jeśli będę miała pecha i nie wpadnę w kłopoty, za kilka miesięcy?

Nie. Nie. Nie idź tam, Scarlett. Upominam się. Jeśli przyjaciele są zakazani w książce mamy, to chłopcy lub słowo na t na pewno też.

Przewracając oczami nad absurdalnością tego wszystkiego, kręcę lekko głową i kładę swoją tacę z jedzeniem na stole w rogu biblioteki. Jest praktycznie pusta, bibliotekarka jest w swoim gabinecie, nawet nie podnosząc wzroku, gdy zaczynam dłubać w jedzeniu.

Znajomy zapach sosny, pergaminu i dziczyzny przyciąga moją uwagę, gdy drzwi do biblioteki cicho się zamykają. Bogowie mnie nienawidzą. Po prostu wiem to. Cicho przeklinam swoje istnienie, gdy Zane nagle pojawia się zza rogu i zmierza w stronę stołu, przy którym siedzę. To musi być boska kara. Może w poprzednim życiu kogoś skrzywdziłam albo sprowadziłam na siebie ich gniew w jakiś okropny sposób, aby zasłużyć na taką karmę, jaką teraz dostaję.

"Więc to jest ta lekcja, którą mamy razem?" Pytam Zane'a, wracając uwagę na swoją tacę, gdy siada naprzeciwko mnie bez zaproszenia.

"Obiad nie liczy się jako lekcja." Uśmiecha się do mnie tym swoim zadowolonym uśmieszkiem. "To był tylko bonus." Czy on mnie śledzi?

"Dobrze wiedzieć." Mruczę, zabierając się za burgera na swojej tacy bez zastanowienia. Naprawdę powinnam była zjeść śniadanie dziś rano. Burger znika w mgnieniu oka, mój żołądek wciąż daleki od nasycenia tą marną porcją, więc zwracam uwagę na dodatki na tacy.

"Zdajesz sobie sprawę, że musisz oddychać, prawda?" Zane nagle przerywa moje jedzenie, gdy zaczynam wpychać frytki do ust. Jestem zbyt głodna, żeby przejmować się teraz manierami.

"Zdajesz sobie sprawę, że to ty wybrałeś to miejsce, prawda?" Warczę na niego z ustami pełnymi półprzeżutych ziemniaków.

"Touché." Mruczy, wciąż patrząc na mnie tym samym spojrzeniem. Skończyłam frytki zbyt szybko i wypijam mały kartonik soku, zanim otwieram mały kubek z owocami pozostawionymi na tacy. Bez chwili wahania wywracam zawartość plastikowego pojemnika do ust i przeżuwam bezmyślnie, mając nadzieję, że to bardziej zapełni mój żołądek, ale bez skutku. Mój żołądek burczy po więcej po kilku sekundach i zaczynam zbierać sezamki, które spadły z bułki burgera na tacę. "I oto mój apetyt zniknął." Zane nagle ogłasza, podnosząc moją tacę, zanim mogę zaprotestować, i przesuwając swoją przede mnie.

"Hej, nie skończyłam jeszcze-" Czuję, jak moja twarz płonie. Próbuję sięgnąć przez stół, żeby odzyskać swoją tacę, ale on wstaje w sekundę i wrzuca piankowe coś do najbliższego kosza na śmieci.

"Ups." Siada z powrotem, wyciągając jabłko ze swojej tacy, zanim gryzie kawałek. "Możesz to zjeść." Wskazuje na resztę jedzenia na swojej tacy, kilka centymetrów od moich drżących palców. Mój żołądek znowu burczy i muszę powstrzymać się od rzucenia na tacę. "Naprawdę nie jestem głodny." Znowu się waham. Czy to pułapka? Czy on czegoś nie dosypał do jedzenia? "Jedz." Tym razem to rozkaz. Stanowczy i władczy. Jak rozkaz od Alfy. Chociaż nie jest moim Alfą, nie mam siły się temu sprzeciwić.

"D-dzięki." Mówię cicho, patrząc na zawartość jego tacy. Nie tknął niczego, poza jabłkiem. Fala poczucia winy przelewa się przeze mnie i spoglądam na niego, widząc, że patrzy na mnie z oczekiwaniem.

"Podziękuj mi, uciszając to," macha jabłkiem w kierunku mojego wciąż burczącego brzucha. Zastanawiam się przez chwilę nad jego nagle pozbawionym wyrazu spojrzeniem, zastanawiając się, czy naprawdę jest tylko miły. Ale to jak maska – nawet jego oczy nic nie zdradzają, gdy chłodno na mnie patrzy. Więc przełykam dumę i sięgam po danie główne, biorąc ogromny kęs, zanim mój żołądek ponownie się odezwie.

"Zapomniałam zjeść rano." Mamroczę z ustami pełnymi burgera.

"Naprawdę? Nie zgadłbym." Zane odpowiada sucho, krzywiąc się na mój widok. Przełykam i wystawiam mu język jak pięciolatka. Co jest ze mną nie tak? On się uśmiecha, co znowu wytrąca mnie z równowagi. Prawie się dławię kolejnym kęsem burgera, zanim moje płuca znowu zaczynają działać.

Zapada cisza. Nie jedna z tych niezręcznych ciszy, które zdają się mnie prześladować jako aspołecznego wyrzutka bez stada, ale raczej komfortowa. Jakby nic nie trzeba było mówić. Żadne wyjaśnienia nie są potrzebne. Żadne słowa zapewnienia czy wsparcia. Po prostu spokój, jakbyśmy znali się od lat. Kiedy kończę swoje żarłoczne jedzenie i jestem pełna, Zane wyciąga z plecaka książkę i zdaje się być nią pochłonięty. To zniszczona książka w miękkiej oprawie, ze stemplem biblioteki na grzbiecie. Patrzę na nią z zamyśleniem, okładka jest zbyt zniszczona, by odczytać tytuł.

"Hale ma klub książki w każdą środę po szkole." Zane mruczy nad książką, lekko się rumieniąc, zanim odchrząknie i jego blada skóra wraca do normalnego koloru. Chciałabym mieć taką kontrolę nad swoimi emocjami.

"Dobrze go znasz?" Decyduję się udawać głupią. Byłoby zbyt trudno wyjaśnić, że wiem, iż pan Hale jest częścią stada Zane'a.

"Mhm. Jest tym, co nazywamy 'łącznikiem'. Jak most lub pośrednik dla innych stad, ludzi i kowenów." Wzrusza ramionami, jakby to było normalne mieć pośrednika. W naszym stadzie Reinier nie mieliśmy takiej osoby. W rzeczywistości, nigdy nie wiedziałam, że to w ogóle jest stanowisko, a jeśli babcia by o tym usłyszała, jestem pewna, że wyklęłaby stado, które by go miało.

"Hm." Wydaję cichy, zamyślony dźwięk. "Jest dobra?" Pytam, skinając na książkę w jego rękach. Jego oczy pozostają uważnie na stronie, gdy wyciąga kolejną książkę z plecaka i podaje mi ją. Patrzę na okładkę i unoszę brwi w niedowierzaniu. "Żartujesz sobie, prawda?"

"Nie oceniaj, dopóki nie przeczytasz." Zane mruczy nad swoją książką, oczy wciąż nie odrywają się od strony, nawet gdy przewraca zużytą kartkę na kolejną część. Czuję, jak moje usta otwierają się ze zdziwienia.

"Duma i uprzedzenie?" Powtarzam tytuł książki z niedowierzaniem, a on w końcu podnosi wzrok. Jego srebrzysto-szare oczy są lekko rozmazane, jakby naprawdę był pochłonięty historią. Mruga kilka razy, studiując mój wyraz twarzy.

"Czytałaś?" Pyta, unosząc brew.

"Ja? Nie. Czy to nie jest jakaś ckliwa powieść romantyczna?" Marszczę nos na jego widok, czując, jak lekki rumieniec barwi moje policzki. Nigdy nie czytałam Dumy i uprzedzenia, głównie dlatego, że przenosiłam się do innej szkoły przed lub po tym, jak reszta klasy ją czytała. Jeśli mam być szczera, byłam trochę ciekawa, o czym naprawdę jest ta książka.

"Trochę, ale nie do końca." Zane odkłada swoją książkę i pochyla się nad plecakiem. Tym razem wyciąga ulotkę i podaje ją przez stół. "Dlaczego nie dołączysz do nas i się nie przekonasz?"

"Mh." Mamroczę niezobowiązująco, patrząc na ozdobną kaligrafię wydrukowanej ulotki.

"Słuchaj, Czerwona," Moje oczy natychmiast podnoszą się na ten przydomek, ale on kontynuuje bez przerwy. "Jesteś nowa w mieście, samotna wilczyca, i wydajesz się miłą dziewczyną. Dlaczego nie spróbujesz nawiązać kilku znajomości? Klub książki byłby dobrą okazją, aby poznać równie miłych ludzi i może kilku Wilków. Zwariujesz, jeśli będziesz próbować trzymać się sama." Dzwonek dzwoni, zanim zdążę otworzyć usta, by coś na to odpowiedzieć. "Pomyśl o tym. Do zobaczenia później." Wychodzi za drzwi, zanim zdążę zapytać samą siebie, co się właśnie stało.

Previous ChapterNext Chapter