




Co to za wielka sprawa?
Podbiegam do nich obu.
"Co się stało, dlaczego jesteście tu oboje?" mówię, czując narastający niepokój, gdy słowa wypływają z moich ust.
Stoją nieruchomo, patrząc na mnie, potem na siebie nawzajem. Wiem, że rozmawiają przez link myślowy. Otwieram swój link i krzyczę do nich przez niego. "LUDZIE!"
Przestają i patrzą na mnie, moje serce bije coraz szybciej, dłonie robią się spocone.
Cynth wskazuje mi, żebym usiadła, więc siadam tam, gdzie stałam. Oni robią to samo. W końcu Cynth przerywa niezręczną ciszę.
"Sel, mamy pewne wieści," jej głos jest miękki, ale oczy czujne.
Seleste jest na najwyższym alert w moim umyśle i wyczuwa Aria i Cyrusa, ich wilki też są aktywne.
Kontynuuje, jej głos jest cichy: "Alfa Eric wkrótce ogłosi coś dla watahy, ale chcieliśmy porozmawiać z tobą najpierw, ponieważ to bezpośrednio cię dotyczy. Chodzi o twoje urodzinowe świętowanie z watahą." Patrzy na Arti, gdy mówi.
"Plany się zmieniły." Patrzę na nią zdezorientowana jej słowami.
"Co one znaczą, Sel?" Seleste mówi słowa, które ja mam trudność wypowiedzieć. Arti bierze moją rękę i kontynuuje rozmowę.
"Sel, mamy inne zobowiązanie tego wieczoru i dołączysz do nas. Zostaliśmy zaproszeni do watahy srebrnego księżyca, aby omówić sytuację z łotrami, a w nadchodzących tygodniach będziemy z nimi trenować." Patrzy na mnie ze smutkiem w oczach, ale ja jestem teraz zdezorientowana.
"Chwila, więc ponieważ wy musicie spotkać się z Calderem Zimnym, nie mogę mieć swojej urodzinowej imprezy?" Jak mogli po prostu odsunąć na bok najważniejszą noc mojego życia?
"Nie odwołaliśmy jej, Sel, tylko musimy ją przełożyć."
"Dlaczego? Będą tu inni członkowie watahy, żeby mnie wspierać, jeśli wy dwoje nie możecie." Jestem wściekła, Seleste też!
Cynth patrzy na mnie. "Właśnie o to chodzi, większość watahy będzie na tym spotkaniu, to nie tylko rozmowa, Sel, to bal maskowy."
Na te słowa moje uszy się podnoszą. "Czekaj, czekaj! Zamiast imprezy tutaj, mogę iść na prawdziwy bal w tym ogromnym domu i cała moja wataha tam będzie?" Mówię z ogromnym uśmiechem na twarzy.
Arti patrzy na mnie zdezorientowana. "Nie jesteś zła?"
"Jak mogłabym być zła, spędzę rano z wami, a wieczorem pójdę na bal. NA PRAWDZIWY BAL!" Praktycznie skaczę z radości, wstaję i idę w stronę szafy, nie zdając sobie sprawy, że mówię na głos: "Co powinnam założyć?" i "Potrzebuję nowych butów." Obracam się na pięcie, żeby spojrzeć na nich obu, oni nadal są zamarznięci.
"Ludzie, o co chodzi, to tylko jedna noc i możemy świętować moje urodziny razem w sobotę."
Patrzą na siebie nawzajem, Cynth mówi pierwsza: "To nie tylko to, bal ma cel poza przyjaźnią między watahami, bal jest dla każdego, kto jeszcze nie znalazł swojego partnera, żeby zobaczyć, czy znajduje się on w watahie srebrnego księżyca i odwrotnie. Jest jedna konkretna osoba, która szuka i to jest dla niego. Calder." Zaczynam się śmiać, myśląc o tych wszystkich biednych ludziach, którzy muszą iść.
Moje myśli przerywa Arti, mówiąc: "Sel, dlaczego się śmiejesz?"
"Po prostu myślę o tych wszystkich biednych dziewczynach, które czekają na idealnego partnera, a potem dostają Calder Zimnego! Boże, mam nadzieję, że to Jenny. Te urodziny będą lepsze, niż myślałam."
Wtedy mnie to uderza.
To moje urodziny.
Będę miała 21 lat.
Będę w wieku, żeby znaleźć swojego partnera.
CHOLERA, CHOLERA.
Wtedy dociera do mnie, dlaczego powiedzieli mi to z takim smutkiem, to może być ja, o bogini księżyca, nie! Moje myśli są pełne tysiąca myśli, żadna z których nie może być wypowiedziana na głos, zaczynam panikować.
Arti i Cynth podchodzą do mnie i kładą ręce na moich ramionach, stoją po obu stronach mnie i czuję spokój. Zamykam oczy i pozostajemy w ciszy przez kilka chwil, czuję, jak wszystkie moje troski wypływają ze mnie. Powoli otwieram oczy i przez sekundę widzę moje siostry świecące jasnym światłem, które oświetla ich aury. Mrugam i światła znikają.
Odsuwam się od nich obu. Biorę głęboki oddech.
"Nie idę," stwierdzam.
Arti patrzy na mnie, wiem, że będzie próbowała mnie przekonać. Jestem zaskoczona, gdy mówi:
"Zgadzamy się, nie sądzimy, że powinnaś iść." Chwytam je obie i przytulam najcieplej, jak potrafię.
Cynth odsuwa się. "Musimy wymyślić plan, kiedy Eric ogłosi to, zmusi wszystkich niezamężnych do uczestnictwa, jeśli nie pójdą, Calder może pomyśleć, że coś ukrywamy, a to wojna, której nie chcemy." Jej słowa brzmią pośpiesznie i pilnie.
Patrzę na Cynth, gotowa zgodzić się i zasugerować, żebyśmy zaplanowali coś na dzisiejszy wieczór, ale oni znów się komunikują myślami.
"O czym wy dwaj rozmawiacie, czego nie możecie mi powiedzieć?" - mówię, czując, jak wyraz zranienia pojawia się na mojej twarzy, mimo że staram się go ukryć. Co oni przede mną ukrywają?
Kiedy oboje mają zamiar coś powiedzieć, na ich twarzach pojawia się niepokój, wszyscy jesteśmy mentalnie połączeni przez Alfę Erica, mamy udać się przed dom i czekać na jego ogłoszenie. Jego głos jest stanowczy i nie możemy mu się sprzeciwić.
Bez słowa odwracam się, żeby opuścić pokój, a Arti i Cynth idą za mną.
Wszyscy stoimy na terenie posiadłości, Arti i Ryan są na schodach z Erikiem, a Cynth stoi blisko przodu. Ja zdecydowałam się zostać z tyłu, już to słyszałam i nie potrzebuję kolejnego przypomnienia.
Eric zaczyna mówić, wyjaśniając o balu i jak niektórzy wojownicy będą trenować z nimi w ich stadzie, a oni z naszym. Wszyscy są podekscytowani wiadomością o balu i szansą na spotkanie wojowników Srebrnego Księżyca. Chociaż stado jest bezwzględne, nie można zaprzeczyć ich umiejętnościom; nie chciałbyś się znaleźć po niewłaściwej stronie w walce z nimi. W końcu Eric ogłasza cel balu, słychać westchnienia z tłumu, ale niektórzy ludzie są zadowoleni, że mają szansę szukać wśród innego stada.
Eric ogłasza, że moje obchody urodzin są wstrzymane, i wtedy czuję się załamana. Każdy, kto kończy 21 lat w stadzie, ma przyjęcie, a potem na końcu przemienia się i dołącza do biegu stada. Ten bieg jest tak wyjątkowy, wiąże cię z twoim wilkiem i stadem, nawet jeśli wyjedziesz, żeby żyć ze swoim partnerem, jesteś związany ze stadem na całe życie. Nie zdawałam sobie sprawy, jak szczególny był ten moment dla mnie, dopóki nie został mi odebrany.
Eric kończy, a Cynth łączy się mentalnie z Arti i mną, żeby poinformować, że musi wrócić do szpitala, a Arti odpowiada na pytania razem z Ryanem i Ericiem. Łączę się z nią mentalnie i informuję, że wracam do środka.
Przechodząc przez tłum, ludzie kiwają mi głowami lub mówią cześć, a ja czuję litość w ich oczach, gdy na mnie patrzą. Idę dalej ścieżką, trzymając głowę nisko, i wtedy na coś wpadałam. To było jak drzewo lub ściana z cegieł. Upadam do tyłu, a zanim uderzam w ziemię, ktoś mnie chwyta i przyciąga blisko siebie. Patrząc w górę, trochę oszołomiona, żeby zobaczyć, kto mnie złapał i w co weszłam, widzę Doma.
Uśmiecha się do mnie, jego szaro-srebrne oczy rozświetlają się, gdy na mnie patrzy.
"Cześć"
Dalej Sel, on tylko powiedział cześć, a ty już za długo zwlekasz z odpowiedzią, teraz to dziwne. Spieszę się, żeby wydusić jakieś słowa z ust.
"Hejlo". Hejlo, świetnie, to nawet nie jest prawdziwe słowo!
On się śmieje, a ja odsuwam się od niego, zdając sobie sprawę, że wciąż jestem w jego ramionach i niezwykle blisko jego twarzy.
"Zastanawiałem się, czy może chciałabyś się ze mną przejść?"
"SELENE, ON CIĘ PYTA O COŚ, ODPOWIEDZ MU" - krzyczy Seleste.
"Pewnie, z przyjemnością".
Spacerujemy i rozmawiamy przez to, co wydaje się godzinami, o naszych rodzinach i życiu, ulubionych książkach, filmach i serialach. Dochodzimy do polany trochę w głąb lasu za domem stada.
"Chcesz usiąść?" Patrzę na niego z nadzieją, że powie tak.
"Oczywiście, jeszcze nie skończyłem wieczoru" - uśmiecha się czarująco i siada na ziemi.
Siedzimy w wygodnej ciszy przez 5 minut, patrząc na gwiazdy migoczące jak mrugające światełka choinkowe, a potem on mówi.
"Przepraszam za twoje urodziny, Selene, czekałem na nie" - wdycha delikatnie "na zobaczenie ciebie".
Uśmiecham się szeroko i odpowiadam: "Cóż, widzisz mnie teraz" - i szturcham go ramieniem, prawie przewracając go.
"O Boże, przepraszam, nie chciałam" - ale on się ze mnie śmieje.
"Jest w porządku, naprawdę, to było nawet zabawne" - po chwili kontynuuje szybko.
"Słuchaj Sel, wiem, że celem tego balu jest znalezienie naszych partnerów, ale miałem nadzieję, że może towarzyszyłabyś mi, bez zobowiązań ani niczego, po prostu denerwuję się w takich sytuacjach, więc byłoby miło nie być samemu".
Patrzę na niego, zastanawiając się, czy w ogóle weźmie oddech. Mam zamiar odpowiedzieć, kiedy on kontynuuje: "W porządku, jeśli chcesz powiedzieć nie, znaczy, to byłoby dziwne iść na bal, żeby znaleźć partnera z randką, właściwie zapomnij, że cokolwiek powiedziałem".
Kiedy skończył, szturcham go ramieniem i po prostu odpowiadam: "Z przyjemnością".
Na jego twarzy pojawia się uśmiech.
"Powinniśmy wracać, robi się późno, a ja technicznie wciąż mam kłopoty za ostatni raz, kiedy wyszedłem".
Pomagam mu wstać i wracamy do domu. Nalega, żeby odprowadzić mnie do mojego pokoju. Mówimy sobie dobranoc, a ja zamykam za sobą drzwi.
Może ten bal nie będzie taki zły.