




Rozdział 3: Jesteś mój
Perspektywa Salary
Henry przyciąga mnie blisko do siebie, powodując, że niepokój osiada w moim żołądku. „Przestań ślinić się na widok naszego gościa, to żenujące.” Mówi, zanim odsuwa się i zaczyna jeść.
Moje oczy opadają na talerz, boję się jeszcze bardziej rozwścieczyć Henry'ego. Od momentu, gdy Derrick wszedł do mojej kuchni, nie mogłam oderwać od niego wzroku. Za każdym razem, gdy próbowałam, moje oczy znów wracały do niego.
Cicho dłubię w jedzeniu, podczas gdy Henry kontynuuje rozmowę o interesach z Derrickiem między kęsami. Czuję, jak Derrick co jakiś czas patrzy na mnie, ale odmawiam spojrzenia w górę z mojego talerza.
Gdy kolacja wreszcie się kończy, wstaję, by szybko posprzątać stół, aby uciec od uczuć, które Derrick wzbudza we mnie swoją obecnością. Derrick oferuje pomoc przy sprzątaniu naczyń, ale Henry macha na niego ręką, zapraszając go do swojego gabinetu na drinka i omówienie znalezionych dla niego nieruchomości.
Dotyk małego ciała przy moim wyciąga mnie z mrocznych myśli i sprowadza do słodkiego chłopca, który chętnie pomógł mi przygotować kolację. „Mogę pomóc przy zmywaniu?” Pyta, patrząc na mnie jasnymi oczami.
Na mojej twarzy pojawia się szczery uśmiech na tę propozycję. „Bardzo chętnie przyjmę twoją pomoc.” Mówię, podając mu stos talerzy, zanim schylam się, aby zebrać kubki i miski. Prowadzę go z powrotem do kuchni, gdzie razem szybko zmywamy i odkładamy naczynia.
Miguel opowiadał mi o swoim tacie przez cały czas, gdy sprzątaliśmy, a ja odpowiadałam mu krótkimi zdaniami. Moje serce bolało za każdym razem, gdy wspominał, jaki wspaniały jest jego ojciec. Gdyby tylko mój mąż mógł być tak niesamowity jak ten nieznajomy w oczach swojego syna.
Henry jest kiepskim ojcem, tak samo jak kiepskim mężem. Nigdy nie zmienił brudnej pieluchy ani nie wykąpał dziecka przez te trzy lata, odkąd zostaliśmy rodzicami. Cała opieka nad dzieckiem była moją odpowiedzialnością od dnia, gdy się urodziła.
„Dziękuję za kolację, mo-Pani Salara.” Jego pomyłka ledwo dociera do mojego przemyślanego umysłu.
Myśląc o czymś innym, wychodzę z kuchni, nie zauważając Henry'ego i Derricka wracających w naszym kierunku. Moja twarz uderza w twardą klatkę piersiową, cofa mnie o krok i prawie sprawia, że upadam na dół, gdyby nie silne ramiona, które mnie zatrzymują.
Z moich ust wydobywa się westchnienie, gdy palce Derricka chwytają moje ramiona. Iskry wybuchają na mojej skórze wszędzie tam, gdzie mnie dotyka. Moje oczy szybko unoszą się do jego ciemnych oczu, które patrzą na mnie, jakby chciał mnie pożreć.
„Przepraszam.” Mamroczę bez tchu, zamarzając w jego ramionach, gdy nasze oczy się spotykają. Jego głowa powoli zbliża się do mojej. Oczekiwanie iskrzy na mojej skórze, gdy z fascynacją obserwuję, jak jego głowa się zniża. Jak by to było poczuć jego usta na moich?
Chrząknięcie, a potem szorstkie ręce odciągające mnie wyrywają mnie z transu i przywracają do rzeczywistości. Rumieniec ogrzewa moje policzki, gdy uświadamiam sobie, że prawie pozwoliłam nieznajomemu mnie pocałować tuż przed moim mężem.
Henry rzuca mi pełne dezaprobaty spojrzenie, zanim zwraca swoją uwagę z powrotem na naszego gościa. „Zobaczymy się jutro po południu w twojej sforze.” Mówi, na jego twarzy pojawia się wymuszony uśmiech.
Oczy Derricka nie opuszczają moich, czuję, jak wypalają dziury w czubku mojej głowy, gdy wpatruję się w swoje stopy. „Przyprowadź swoją uroczą żonę i tę córkę, której nie miałem okazji poznać.” Mówi radośnie.
Henry sztywnieje obok mnie, wyraźnie niezadowolony z konieczności zabrania mnie ze sobą jutro na cokolwiek, co mają zaplanowane. „Salara jest niestety uczulona na psy.” Mówi przepraszająco, mocno ściskając moje ramię w ostrzeżeniu. „Więc nie będzie mogła przyjść ze mną jutro.”
W rzeczywistości nie byłam uczulona na psy, to tylko wymówka, żeby mnie nie zabierać. Błagałam Henryka wiele razy, żeby pozwolił mi mieć psa, ale za każdym razem mnie odrzucał, mówiąc, że to śmierdzące stworzenia i nie należą do jego domu.
„Zamkniemy psy w ich kojcach podczas twojej wizyty i będziemy trzymać się na zewnątrz, aby Salara nie cierpiała.” Odpowiada Derrick, nie zostawiając miejsca na dalszą dyskusję. Henry z niechęcią się zgadza, po czym odprowadza Derricka i Miguela do drzwi i macha im na pożegnanie.
Gdy tylko drzwi zamykają się za nim, słyszę jego gniewne kroki zmierzające w moim kierunku. Stoję w korytarzu, czekając na mentalne znęcanie się, które wiem, że nadchodzi. „Dziwko!” Pluje, gdy tylko jest w zasięgu wzroku. Jego buty dudnią przez cały korytarz, zatrzymując się dopiero, gdy jest tuż przede mną.
Chwytając mnie brutalnie za podbródek, szarpie moją głowę w górę, aż patrzę w jego pełne nienawiści oczy. „Gdybym nie przerwał, oddałabyś się mu tam, na moich oczach i jego syna.” Ślina pryska na moją twarz z jego słów krzyczanych na mnie. Jego uścisk na moim podbródku uniemożliwia mi ucieczkę, gdy kontynuuje wykrzykiwanie wulgarnych słów.
„On chce cię tylko jako swoją ludzką dziwkę.” Henry szydzi ze mnie, jego twarz wykrzywia się w brzydki sposób. „Jesteś niczym.” Ściska mój podbródek mocniej. „Szybko to zrozumie i porzuci cię jak śmieci, którymi jesteś.”
Puszczając mój podbródek, odpycha mnie od siebie, wyraz obrzydzenia na jego twarzy. „Pójdziesz ze mną jutro.” Mówi, zaskakując mnie. Moje oczy unoszą się, by spotkać jego. „Wyraźnie pokażesz mu, że nie jesteś nim zainteresowana, a potem pójdziesz czekać w samochodzie, jakby nic dla ciebie nie znaczył.”
Łzy napływają mi do oczu na myśl o byciu tak okrutną dla niego, co jeszcze bardziej mnie dezorientuje. Dlaczego miałby się przejmować, czy go chcę, czy nie? Jak powiedział Henry, jestem nikim ważnym, zwłaszcza dla mężczyzny takiego jak Derrick.
Na twarzy Henryka pojawia się triumfalny wyraz, gdy podnosi rękę, by pogłaskać moją twarz w udawanej miłości. „Jesteś czasem taka głupia, Salara.” Mówi ostro. „Nazwał cię swoją towarzyszką.” Moje oczy rozszerzają się, rzeczywiście użył tego słowa, prawda? „Widzę, że koła w twojej głupiej głowie zaczynają się kręcić.” Drwi ze mnie, śmiejąc się z tego, jak żałosna jestem.
„Mógł cię nazwać swoją towarzyszką, ale się mylił, bo jesteś moja i nigdy nie pozwolę innemu mężczyźnie mieć tego, co jest moje.” Z tymi słowami odchodzi, zostawiając dom i mnie.
Roztrzaskane resztki mojego serca spadają na podłogę, gdy łzy zaczynają spływać po moich policzkach. Po raz kolejny muszę zrezygnować ze swojego szczęścia dla mężczyzny, który nie zasługuje na moją lojalność. Co za okrutny świat.