Read with BonusRead with Bonus

8. LARA: PRAWIE WYPADEK

„Nie ma łatwego sposobu, żeby wam to powiedzieć,” powiedział Kenzie cicho, a jego oczy przelatywały po nas. „Bar został sprzedany. Podpisaliśmy papiery dziś rano. Ustaliłem z nowym właścicielem, że mogę prowadzić bar do czasu, aż wszystko zostanie sfinalizowane, co zajmie około trzech tygodni, jeśli nie szybciej.”

„Czyli nie mamy już pracy? To jakieś bzdury!” ktoś krzyknął.

„Ostrzegałem was wcześniej, że to może się zdarzyć. Ponieważ bar będzie otwarty, dopóki wszystko nie zostanie ostatecznie załatwione, macie jeszcze pracę na około trzy tygodnie. Mam nadzieję, że to da wam wystarczająco dużo czasu, żeby znaleźć coś innego.” Kenzie wstał. „Bar otworzy się jutro o zwykłej porze. Wszystko zostaje po staremu.”

„Daj spokój, Kenzie, nie możesz nam tego zrobić!”

Wzruszył ramionami i uśmiechnął się do nas przepraszająco. „Przepraszam.”

A potem odszedł, jakby nie przekazał nam właśnie najgorszej możliwej wiadomości, jaką mogliśmy dostać w takim małym miasteczku. Wyszłam za Andreą z baru i ruszyłyśmy w dół ulicy. Panika powoli przejmowała moje zmysły. Nie wiedziałam, dlaczego panikuję. Byłam już w takich sytuacjach wcześniej. To nie było nic nowego.

„Chyba powinniśmy zacząć pytać dookoła,” powiedziała cicho Andrea. „Może znajdziemy coś nowego tutaj.”

Zatrzymałam się i odwróciłam w jej stronę. Wyglądała na smutną, ale wiedziałam, że to nie dlatego, że właśnie powiedziano nam, że za trzy tygodnie będziemy bez pracy. Moje oczy spoczęły na błyszczącym pierścionku na jej palcu, kiedy ściskała pasek torebki. Brian w końcu oświadczył się zeszłej nocy. Miałyśmy iść świętować, ale Kenzie zadzwonił do nas, zanim mogłyśmy cokolwiek zaplanować.

„Nie będziemy nic robić,” powiedziałam cicho. „Tym razem nie idziesz ze mną.”

„Lara—”

„Nie. Czy naprawdę chcesz zostawić miłość swojego życia—?”

„Jesteś moją najlepszą przyjaciółką!”

„A on jest twoją przyszłością!”

Wciągnęła powietrze i powoli wypuściła. Kręcąc głową, Andrea odwróciła się ode mnie. „Jestem zbyt głodna, żeby teraz o tym rozmawiać. Chodźmy coś zjeść, a potem porozmawiamy.”

Cicho podążyłam za nią w stronę baru mlecznego. Niezależnie od tego, co się stanie, nie pozwolę jej tym razem odejść ze mną. To ona zaproponowała, że pójdzie ze mną tamtej nocy. Andrea rzuciła swoją rodzinę, swoje plany, swoją karierę—wszystko—dla mnie. Była moją siostrą w każdym znaczeniu tego słowa, a teraz nadszedł czas, żeby ją puścić. Nadszedł czas, żebym zaczęła żyć na własną rękę, bez trzymania się jej.

Moja przyszłość wyglądała ponuro, ale jej nie.

Milion myśli przeleciało mi przez głowę, kiedy szłam. Z każdą myślą, która stawała się jasna, zmartwienie we mnie rosło. Byłam tak skupiona na swoich problemach, że nie zwracałam uwagi na otoczenie. Wróciłam do rzeczywistości, kiedy usłyszałam klakson samochodu i krzyk Andrei.

Coś uderzyło mnie na tyle mocno, że odebrało mi dech. Przez kilka sekund byłam w powietrzu, zanim wylądowałam—nie na ziemi, jak się spodziewałam, ale na twardym ciele, które wydawało się bardzo znajome.

Dreszcze przeszły mi po kręgosłupie od ciepłej dłoni spoczywającej na dolnej części moich pleców. Wciągnęłam powietrze i zamknęłam oczy, gdy jego pikantna woda kolońska wypełniła moje nozdrza. Powietrze utknęło mi w gardle, gdy jego palce musnęły mój policzek, gdy odgarniał włosy z mojej twarzy. Podniosłam głowę z jego piersi i spojrzałam na niego.

„Wszystko w porządku, Lara?” wyszeptał.

Przełknęłam ślinę i kiwnęłam delikatnie głową. Jego oczy przesunęły się po mojej twarzy, zanim opadły na moje usta. Jakby to się stało zaledwie kilka sekund temu, znów poczułam jego usta na swoich. Jego oczy przemknęły do moich i tam pozostały. Emocje przemykały przez jego dziwne głębie jedna po drugiej, sprawiając, że trudno było zrozumieć którąkolwiek z nich.

„O mój Boże, Lara!”

Moje ciało drgnęło, a moje oczy odwróciły się od jego. Dźwięk jej głosu zdawał się wybudzić go z jakiegoś transu. Silas powoli usiadł z niskim jękiem. Ten mały dźwięk sprawił, że szybko zerwałam się z jego kolan i stanęłam na chwiejnych nogach. Na szczęście Andrea była tam, by mnie podtrzymać.

„Głupi drań! Powinien był—”

„To nie jego wina,” wychrypiałam. „Nie zwracałam uwagi na to, dokąd idę.”

„Jesteś pewna, że wszystko w porządku?” zapytał cicho Silas.

„J-jestem w porządku.”

Czułam się dobrze, ale to trwało tylko kilka sekund, zanim dotarło do mnie, co mogło się stać, gdyby nie uratował mnie na czas. Moje ciało zaczęło się trząść. Czułam się chora, jakbym miała zaraz zemdleć. Andrea coś powiedziała, na co Silas odpowiedział. Nagle ludzie otoczyli nas, pytając, czy wszystko ze mną w porządku.

Silas objął mnie w talii i przyciągnął do siebie. Jego dotyk dawał mi poczucie bezpieczeństwa, którego szukałam.

„Ona jest w porządku,” powiedziała Andrea do kogoś. „Tylko trochę wstrząśnięta. Proszę, wybaczcie nam.”

Andrea chwyciła moją rękę, zaczynając przeciskać się przez tłum. Silas został z nami aż do restauracji. Poprowadził nas do budki na tyłach. Nie chciałam opuszczać jego ramienia, ale byłam zmuszona, gdy posadzili mnie na siedzeniu.

„Przynieście szklankę wody z cukrem!”

Ściskając uda, zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Policzę do dziesięciu, zanim powoli wypuszczę powietrze. Ból moich paznokci wbijających się w uda pomógł nieco złagodzić panikę. Kilka głębszych oddechów i udało mi się uspokoić serce.

„Wypij to,” powiedział cicho Silas. „Pomoże na szok.”

Otworzyłam oczy i spojrzałam na wysoką szklankę, którą trzymał przede mną. Sięgnęłam drżącą ręką, wzięłam ją od niego i upiłam kilka łyków. Odstawiłam ją na stół i rozejrzałam się. Andrea usiadła obok mnie, a Silas naprzeciwko mnie.

„D-dziękuję za… uratowanie mnie, znowu.”

Uśmiechnął się do mnie. „Może powinnaś mnie zatrudnić jako swojego ochroniarza.”

Uśmiechnęłam się do niego. Gdyby nie żartował, przyjęłabym tę ofertę.

Previous ChapterNext Chapter