Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 1: Pałac przyjemności

Rozdział 1: Pałac Przyjemności

Angelia

„Hej, dziewczyno. Rusz się tutaj!” Mój menedżer w restauracji, gdzie pracuję, krzyknął zza lady. Bywa trochę apodyktyczny, ale czasami potrafi być też miły.

To były wakacje letnie, więc pracowałam na porannych zmianach od poniedziałku do piątku zamiast weekendowych. Pieniądze, które tu zarabiałam, bardzo mi pomagały. Pochodzę z rodziny klasy średniej, moi rodzice nie byli zamożni, ale zawsze dbali, żebym miała wszystko, czego potrzebuję, by przejść przez studia, i bardzo ich za to cenię.

Ale potrzebowałam więcej pieniędzy, potrzebowałam pieniędzy, żeby spełnić swoje fantazje. Chciałam zdobyć kartę członkowską jednego z klubów erotycznych w mieście. Zawsze marzyłam o byciu uległą, ale życie w mojej wiosce z rodzicami nigdy nie dało mi takiej szansy. Teraz, kiedy przyjechałam do dużego miasta na studia, okazja była na wyciągnięcie ręki i zamierzałam spróbować tego wieczoru. Nie mogłam się doczekać końca zmiany, sama nazwa klubu sprawiała, że moje majtki były całkiem mokre.


Po raz pierwszy w życiu wychodziłam ze swojej strefy komfortu. Moje serce biło jak szalone z podekscytowania i nerwów. Byłam sama, nikomu o tym nie powiedziałam i nie wiedziałam, czy to dobrze, czy źle, patrząc przed siebie. Drzwi przede mną wyglądały mrocznie i złowieszczo, ale wiedziałam dokładnie, co się za nimi kryje – gorące i pyszne niebezpieczeństwo.

Moja skóra była wilgotna pod płaszczem, jedyny zewnętrzny znak moich nerwów, a ja stałam prosto i dumnie, choć wewnątrz byłam wrakiem. Nie mogłam uwierzyć, że to robię, jeszcze nie weszłam, więc nie było za późno, by się wycofać. Ale wiedziałam, że tego nie zrobię, to coś, o czym marzyłam od dawna.

Całe życie mieszkałam w małej wiosce pod Wrocławiem, nie miałam okazji tego zrobić do teraz. No, może nie do końca, dwa lata temu przeprowadziłam się do Krakowa jako studentka na wymianie, ale dopiero teraz zebrałam się na odwagę, żeby tu przyjść. Zazwyczaj byłam tchórzem i mogłam się do tego przyznać. Nigdy nie byłam typem, który idzie po swoje, robi to, co chce, ma gdzieś opinie innych i konsekwencje. Zawsze byłam spokojna i cicha, nigdy nie wybijająca się, tak, to zdecydowanie bardziej ja.

Ale teraz, choćby w dużych literach, mówiłam sobie „mam to gdzieś” i byłam z tego dumna. Ochroniarz patrzył na mnie, bez wątpienia zastanawiając się, czy wejdę, czy nie. Prawdopodobnie nadszedł czas, bym się ruszyła, stałam tu zdecydowanie za długo. Kiedy zrobiłam krok naprzód, jeden z nich zatrzymał mnie ręką.

„Twoja legitymacja.” Powiedział, a ja wyjęłam legitymację studencką, starając się podać mu ją pewną ręką. Nie chciałam, żeby zorientowali się, jak bardzo jestem zdenerwowana. Minutę później oddał mi kartę.

„Czy przestrzegałaś dress code’u?” Zapytał, a ja skinęłam głową.

„Tak, przestrzegałam.”

Trudno było zdecydować, co założyć, ale w ostatniej chwili znalazłam strój, który dostałam w prezencie od przyjaciółki jako żart. Pewnie nie przewidziała, że użyję go do tego celu.

„Muszę to potwierdzić.” Powiedział ochroniarz, wskazując na moje ciało zakryte długim płaszczem.

Boże, nie byłam przygotowana, żeby tak szybko odsłonić swoją przykrywkę. Z ramionami uniesionymi, powoli rozpięłam płaszcz, ukazując czerwone bieliznę, aż wszystko było na widoku. Gorset był ciasny, jak druga skóra, podkreślający moją klepsydrową sylwetkę z odpowiednio dużymi piersiami i pośladkami oraz węższą talią. Pas do pończoch przyciągał uwagę do moich nieco większych ud, a szpilki z odkrytymi palcami sprawiały, że moje nogi wyglądały na dłuższe i bardziej zmysłowe.

Mężczyzna był uprzejmy, rzucił tylko szybkie spojrzenie, zanim otworzył przede mną drzwi. Nie wiedziałam, czy byłam rozczarowana, czy nie, gdy odchodziłam od nich. Czy nie byłam wystarczająco piękna, żeby zasłużyć na drugie spojrzenie? Ale z drugiej strony, byłam pewna, że byli przyzwyczajeni do widoku kobiecego ciała i to była część ich pracy, żeby nie wystraszyć zarówno obecnych, jak i potencjalnych członków.

Przekroczenie progu klubu wydawało się zakazane, jakby wchodziłam do nowego świata, co w rzeczywistości było prawdą. Słyszałam powolny rytm muzyki, uwodzicielski i prowokujący, nad szmerem rozmów ludzi. Moje serce biło jak szalone, ale nie dałam tego po sobie poznać.

'Jestem pewną siebie, seksowną kobietą, która kontroluje swoje pragnienia.' Jeśli powtórzę to sobie wystarczająco wiele razy, może zacznę w to wierzyć.

Od kiedy zaczęłam swoje seksualne przebudzenie, byłam nieśmiała i niepewna, zdecydowanie nie pewna siebie. Byłam bardziej jak niezręczna dziewczyna, która nie wiedziała, co robić, bez chłopaka i tylko pijane przygody. Miałam trudności z byciem na tyle swobodną, żeby cieszyć się sobą. Ale teraz nadszedł mój czas, żeby szukać tego, co mnie ekscytowało i czego fantazjowałam od momentu, gdy wiedziałam, że chcę czegoś więcej niż waniliowego seksu. Dlatego teraz znalazłam się w bdsm Den, mimo napięcia, nadal czułam dreszcze ekscytacji. Moja ciekawość przeważała nad jakimkolwiek zdenerwowaniem, które mogłam mieć.

"Witamy w Pałacu Przyjemności." Powiedziała piękna brunetka o wysokiej i szczupłej sylwetce zza biurka tuż przy wejściu.

"Cześć, słyszałam, że macie dziś dzień otwarty?" Zapytałam, mentalnie przeklinając mój drżący głos. Spojrzała na mnie od góry do dołu, a w jej oczach widać było osąd.

"Tak, mamy. Zabiorę od ciebie płaszcz i zaprowadzę cię do jednego z gospodarzy na dzisiejszy wieczór. Osoba ta pokaże ci wszystko i odpowie na wszelkie pytania, które możesz mieć. Och, i będę potrzebować twojego telefonu, cenimy prywatność naszych członków i nie akceptujemy robienia zdjęć ani nagrywania filmów. To tylko środek ostrożności." Skinęłam głową na jej słowa.

Niechętnie oddałam płaszcz, nagle czując się naga, stojąc tylko w bieliźnie i na obcasach. Gęsia skórka pojawiła się na moim ciele z powodu nagłego chłodu. Miałam ochotę zakryć piersi rękami, mimo że tak naprawdę nic nie pokazywałam, i musiałam fizycznie zmusić ręce, żeby pozostały przy moich bokach. Kobieta odwróciła się do mnie natychmiast, gdy skończyła wieszać mój płaszcz.

"Dobrze, chodź za mną."

Poprowadziła mnie schodami w dół i przez korytarz. Muzyka stawała się głośniejsza z każdym krokiem, który stawiałam, a moje serce biło jeszcze szybciej.

'Czy naprawdę to robię?' Pomyślałam, podążając za piękną kobietą i nie mogłam w to uwierzyć. To było jak sen, gdy moje obcasy stukały w rytm moich kroków, to był jedyny dźwięk, który wydawałam.

Korytarz nie był długi i był oszczędnie umeblowany, choć na ścianach wisiały intrygujące obrazy, a na końcu korytarza były kolejne drzwi. Te wykonane były z tego samego ciemnego dębu, co te przy wejściu. Gdy zapukała dwa razy, musiałam zablokować kolana, żeby nie drżały.

To jest to, pierwszy raz zobaczę na własne oczy, jak wygląda prawdziwy klub Bdsm.

Previous ChapterNext Chapter