




Rozdział 5
Stojąc za Elżbietą, któż mógłby to być, jeśli nie Aleksander?
Aleksander spojrzał na Elżbietę z ledwie widocznym uśmiechem, a jego głęboki, aksamitny głos wypełnił powietrze, gdy mówił: "Moja mama potrzebuje odpoczynku ze względu na chorobę. Czy jest coś, czego nie możesz załatwić ze mną? Dlaczego musisz niepokoić moją mamę?"
Elżbieta była zszokowana.
Aleksander wyciągnął ją na zewnątrz, nie dając jej szansy na opór.
"Aleksandrze, upewnij się, że porozmawiasz z Elżbietą o ślubie. Nie pozwól, by cierpiała," zawołała Esme z tyłu.
"Nie martw się, mamo," odpowiedział Aleksander, zamykając drzwi do sali szpitalnej.
Elżbieta była ciągnięta przez Aleksandra przez długi korytarz.
Na końcu korytarza jego łagodna twarz została zastąpiona zimnym, surowym wyrazem.
Aleksander chwycił Elżbietę za kark i przycisnął ją do ściany, jego spojrzenie było ostre jak zimny miecz. "Elżbieto! Testowałaś moją cierpliwość raz za razem, a teraz ośmielasz się przyjść do mojej matki? Jesteś zbyt śmiała! Jeśli coś się stanie mojej matce, sprawię, że poczujesz, jak to jest żyć gorzej niż śmierć!" zagroził.
Twarz Elżbiety zaczerwieniła się od duszenia, a ona walczyła, by powiedzieć: "Nie... wiedziałam, że Esme to twoja matka."
W końcu zrozumiała, dlaczego Aleksander tak bardzo nią gardził, a jednocześnie nalegał na ślub. W więzieniu Esme powiedziała jej, że po wyjściu na wolność zostanie żoną jej syna.
Wtedy Elżbieta myślała, że Esme żartuje.
Okazało się, że Esme mówiła poważnie cały czas.
Aleksander zacieśnił uścisk, oskarżając: "Myślisz, że ci uwierzę? Udajesz niedostępną, próbujesz podbić stawkę, a może po prostu chcesz zostać damą z rodziny Windsor?"
Elżbieta nie chciała już się kłócić i po prostu zamknęła oczy.
Niech ją udusi; w ten sposób mogłaby być na zawsze z dzieckiem i zjednoczyć się z matką.
Jakie to cudowne!
Łzy spływały jej po twarzy.
Aleksander puścił ją, odzyskując spokój.
Jego ton był zimny i dominujący, gdy mówił: "Moja matka ma tylko dwa miesiące życia. Muszę spełnić jej życzenie, żeniąc się z tobą, ale nie będziemy mieli żadnych stosunków seksualnych! Po dwóch miesiącach rozwiodę się z tobą i wypłacę ci znaczne odszkodowanie. Ostrzegam cię, nie próbuj żadnych sztuczek! Albo sprawię, że będziesz żałować, że żyjesz!"
Elżbieta była oszołomiona i pomyślała: 'Esme ma tylko dwa miesiące życia?'
Elżbietę ogarnął głęboki smutek.
Wzięła kilka głębokich oddechów świeżego powietrza, by się uspokoić. Po chwili spokojnie zapytała: "Chcesz zawrzeć ze mną fikcyjny ślub?"
"Naprawdę chcesz być moją żoną?" Aleksander odparł z obrzydzeniem.
Elżbieta natychmiast pomyślała o tamtym dniu w łazience, kiedy Aleksander zobaczył jej ciało, pokryte śladami pocałunków martwego mężczyzny.
Naturalnie, uznał ją za brudną.
Elżbieta przygryzła wargę i powiedziała: "Zgadzam się na umowę, ale mam jeden warunek."
"Mów!" Aleksander powiedział niecierpliwie.
Elżbieta zasugerowała: "Zorganizuj dla mnie nowe miejsce zamieszkania, jakiekolwiek miasto będzie dobre."
Jeśli wróciłaby z dzieckiem do rodzinnego miasta, wieśniacy patrzyliby z góry na dziecko bez ojca.
Nie chciała, by jej dziecko spotkało się z dyskryminacją w przyszłości.
Chciała zabrać swoje dziecko daleko stąd.
Aleksander spojrzał na nią z niedowierzaniem. "To wszystko?" zapytał.
Elżbieta zebrała się na odwagę i dodała: "Potrzebuję trzydziestu tysięcy dolarów teraz na wydatki."
Trzydzieści tysięcy dolarów pozwoliłoby jej na prenatalne badania, pokrycie wszystkich kosztów związanych z ciążą i odwiedzenie grobu matki w domu.
Aleksander zaśmiał się w duchu, myśląc, że Elżbieta rzeczywiście była chciwą kobietą.
Już powiedział, że da jej odszkodowanie po rozwodzie, a ona nadal prosiła o trzydzieści tysięcy dolarów na wydatki.
Jeśli dałby jej dziś trzydzieści tysięcy dolarów, czy jutro poprosiłaby o pięćdziesiąt tysięcy?
Jeśli coś nie poszłoby po jej myśli, czy zniknęłaby i szantażowała go o więcej pieniędzy?
Elżbieta była nienasycona i odrażająca!
Przez lata Aleksander wyeliminował wielu ludzi, którzy stanęli mu na drodze. Nie miałby nic przeciwko zabiciu Elżbiety również.
Ale stan jego matki nie pozwalał na dalsze odkładanie spraw.
Aleksander wyciągnął telefon i zadzwonił. Pięć minut później jego asystent Gavin przyszedł z kopertą.
Biorąc kopertę, wyciągnął pięć tysięcy dolarów i podał je Elżbiecie, patrząc na nią z góry, mówiąc: "Możesz dostać trzydzieści tysięcy dolarów, ale w ratach. Pierwsza rata to pięć tysięcy dolarów. Jeśli będziesz się dobrze zachowywać przed moją matką, stopniowo dam ci więcej kieszonkowego."
Pięć tysięcy dolarów?
Potrzebowała zrobić badania prenatalne, wynająć nowe mieszkanie i chodzić na rozmowy kwalifikacyjne. Jak pięć tysięcy dolarów mogło wystarczyć?
Elżbieta nalegała: "Dziesięć tysięcy dolarów! Ani grosza mniej."
"Dwa tysiące dolarów!" Ton Aleksandra był zimny jak lód.
"Pięć tysięcy dolarów, wezmę pięć tysięcy dolarów," Elżbieta szybko zmieniła swoje żądanie.
Aleksander odpowiedział: "Tysiąc dolarów!"
Elżbieta mocno zacisnęła wargi, aby powstrzymać łzy. Zrozumiała, że dopóki będzie się targować, Aleksander będzie ciągle obniżał kwotę.
Tysiąc dolarów przynajmniej pozwoliłby jej na badania prenatalne.
"Tysiąc dolarów," powiedziała Elżbieta, połykając swoją dumę i wyciągając rękę po pieniądze.
Pieniądze zostały rzucone na ziemię przez Aleksandra.
Aleksander spojrzał na nią z góry i przypomniał: "Dopóki dobrze grasz swoją rolę. Sporządzę dla ciebie dwumiesięczny kontrakt małżeński. Gdy kontrakt wygaśnie, otrzymasz pełne wynagrodzenie. Jeśli chodzi o kieszonkowe, musisz je zasłużyć dobrym zachowaniem!"
Elżbieta była zajęta zbieraniem pieniędzy i nie usłyszała, co powiedział Aleksander.
Tysiąc dolarów było dla niej na tyle ważne, aby odłożyć dumę na bok. Przynajmniej było to lepsze niż przyjmowanie jałmużny od rodziny Guise.
"Co powiedziałeś?" Po zebraniu pieniędzy, Elżbieta spojrzała w górę i zapytała Aleksandra.
Elżbieta była taka odrażająca!
Aleksander spojrzał na nią groźnie i ostrzegł: "Chodź ze mną! Pamiętaj, żeby dobrze grać swoją rolę! Jeśli powiesz coś nie tak..."
"Nie powiem nic nie tak," powiedziała spokojnie Elżbieta.
Nie chodziło o to, że chciała współpracować z Aleksandrem, ale naprawdę zależało jej na Esme.
W więzieniu ona i Esme były jak matka i córka.
Teraz Esme zbliżała się do końca swojego życia. Nawet gdyby Aleksander nie zawarł z nią tej umowy, i tak spełniłaby swoją część.
Elżbieta i Aleksander wrócili razem do środka. Elżbieta uśmiechnęła się, mówiąc: "Ciociu Esme, Aleksander i ja rozmawialiśmy właśnie o ślubie na zewnątrz. Nie będziesz mieć mi za złe, że nie dotrzymywałam ci towarzystwa, prawda?"
"Głupiutka dziewczyno. Mam tylko nadzieję, że wy dwoje szybko się pobierzecie, żebym mogła być spokojna," powiedziała Esme, przyciągając Elżbietę bliżej. Wyszeptała: "Elżbieto, jesteś zadowolona z Aleksandra?"
Elżbieta zarumieniła się i uśmiechnęła. Odpowiedziała nieśmiało: "Tak."
Esme podekscytowana ponagliła: "Czy możecie teraz zarejestrować małżeństwo? Chcę, żebyś jak najszybciej nazywała mnie mamą."
Elżbieta delikatnie ujęła rękę Esme i odpowiedziała: "Jak sobie życzysz, ciociu Esme."
Tego popołudnia Elżbieta i Aleksander poszli do Urzędu Stanu Cywilnego.
Elżbieta i Aleksander zrobili razem zdjęcie, odcisnęli swoje odciski palców na dokumentach i podpisali się. Nawet gdy rejestracja małżeństwa została zakończona i opieczętowana, Elżbieta wciąż nie mogła uwierzyć, że to wszystko było prawdziwe.
Była mężatką.