




Rozdział 4
Alexander szukał Elizabeth od miesiąca.
Gdy już myślał, że mógł się mylić i że Elizabeth nie była tak notoryczna, jak sugerowało jego śledztwo, pojawiła się jako kelnerka przed jego prywatnym boksem.
Naprawdę ją niedocenił.
"Pan Windsor, co się dzieje?" zapytał ze strachem kierownik restauracji towarzyszący Alexanderowi.
"Jak długo ona tu pracuje?" Alexander zapytał chłodno, wpatrując się w kierownika.
"Miesiąc," odpowiedział cicho kierownik.
Alexander pomyślał, 'Miesiąc! To dokładnie wtedy, gdy uciekła z rezydencji Windsorów. Nie próbowała uciekać; po prostu podnosiła stawkę. Cholera!'
Elizabeth spojrzała na Alexandra z mieszaniną złości i żalu.
Pomyślała w sercu, 'Jak świat może być tak mały?'
Elizabeth zażądała, "Nie rozumiem, co sugerujesz. Puść mnie! Albo zadzwonię na policję." Walczyła, by uwolnić się z uścisku Alexandra, ale nie mogła się ruszyć ani o cal.
Czoło Elizabeth pokryło się cienką warstwą potu z bólu.
Przerażony kierownik skarcił Elizabeth, "Wiktoria, jesteś zbyt bezczelna!"
"Wiktoria?" Alexander szydził, "Nawet ukryłaś swoją tożsamość i zmieniłaś imię na Wiktoria po wyjściu z więzienia?"
W tym momencie pojawili się główny kelner i kelnerka, która wcześniej poprosiła Elizabeth o zastępstwo, ale byli zbyt przestraszeni, by cokolwiek powiedzieć.
Elizabeth czuła się całkowicie beznadziejnie.
Brakowały jej tylko dwa dni do otrzymania miesięcznej wypłaty!
Ale teraz wszystko było zrujnowane.
"Dlaczego ciągle mnie prześladujesz? Dlaczego!" Oczy Elizabeth zaszły łzami z żalu i złości. Podniosła nadgarstek i ugryzła ramię Alexandra. Alexander, z bólu, puścił Elizabeth.
Elizabeth odwróciła się i uciekła, ponieważ nie była w stanie walczyć z nikim.
Gdy Alexander zdał sobie sprawę, co się stało, Elizabeth już wybiegła z restauracji i szybko wsiadła do autobusu. Wysiadła po kilku przystankach.
Idąc ulicą, Elizabeth nagle wybuchła płaczem.
Wzięła winę Klary w więzieniu, straciła swoją najcenniejszą niewinność na rzecz martwego człowieka, a po wyjściu na wolność nie mogła już zobaczyć swojej matki.
Czy nie miała już dość pecha?
Kim dokładnie był ten Alexander i dlaczego ciągle ją prześladował?
Dlaczego?!
Czy to dlatego, że widział, że właśnie wyszła z więzienia i była łatwym celem bez nikogo, na kogo mogłaby liczyć?
Elizabeth płakała, aż poczuła mdłości. W końcu przykucnęła na poboczu drogi, wymiotując niekontrolowanie. Nie jedząc, wyrzuciła tylko zieloną żółć.
Przechodząca kobieta poklepała Elizabeth po plecach, próbując ją pocieszyć, a potem zapytała, "Panno, czy doświadczasz wczesnych objawów ciąży?"
'Wczesna ciąża?' Elizabeth zadrżała na tę myśl.
Ostatnio czuła mdłości, ale nigdy nie rozważała możliwości bycia w ciąży. Słowa kobiety przypomniały jej, że minął ponad miesiąc od tej fatalnej nocy.
Elizabeth, w panice, poszła do szpitala, ściskając kilka złotych, które miała, co nie wystarczało na żadne badania.
Doktor dał Elizabeth test ciążowy.
Dziesięć minut później wynik był gotowy. I doktor potwierdził. "Jest pani w ciąży."
Elizabeth zataczała się w zaprzeczeniu. Mamrotała, "Nie, nie mogę być w ciąży."
"Można przerwać ciążę," powiedział zimno doktor, a potem spojrzał na zewnątrz, "Następny."
Elizabeth wyszła i usiadła sama na ławce w szpitalu, czując się zagubiona i bezradna.
"Nie płacz, nie płacz, wytrzyj łzy," usłyszała niewinny głos dziecka przed sobą. Spojrzała w górę i zobaczyła małą dziewczynkę w pieluchach.
Dziewczynka podniosła pulchną rączkę, aby wytrzeć łzy Elizabeth, ale nie dosięgnęła, więc poklepała jej nogę, aby ją pocieszyć.
Serce Elizabeth natychmiast zmiękło.
"Przepraszam, moja córeczka jest bardzo uczuciowa," młoda matka dziewczynki stanęła naprzeciw Elizabeth, uśmiechając się.
"Twoje dziecko jest takie urocze," odpowiedziała Elizabeth uprzejmie.
Obserwując z zazdrością, jak matka z córką odchodzą, Elizabeth nie mogła powstrzymać się od dotknięcia swojego brzucha. Nie miała już żadnej rodziny; dziecko w jej brzuchu było jej jedyną rodziną.
Poczucie radości i oczekiwania na bycie matką wypełniło jej serce.
Ale jak mogła utrzymać dziecko?
Nie mogła nawet sobie pozwolić na koszt aborcji.
Następnego ranka Elizabeth poszła do bramy więzienia z iskierką nadziei i błagała strażnika, "Czy mogę zobaczyć Esme Garcię?"
Kiedy Elizabeth dopiero co trafiła do więzienia, Esme już od kilku lat odbywała karę. Esme dobrze się nią opiekowała, pomagając jej uniknąć wielu trudności. Elizabeth nie znała przeszłości Esme, ale mogła powiedzieć, że pochodziła z bogatej rodziny.
Co miesiąc ktoś z zewnątrz wysyłał Esme hojną kwotę na jedzenie.
Te kilka setek dolarów, które Elizabeth miała po wyjściu z więzienia, pochodziły od Esme.
"Esme została zwolniona ponad miesiąc temu," odpowiedział strażnik po przeliczeniu czasu, który minął.
"Co?" Elizabeth była bardzo zaskoczona.
"Czy jesteś Elizabeth?" strażnik nagle zapytał.
Elizabeth skinęła głową w odpowiedzi. Odpowiedziała, "Tak, to ja."
"Esme zostawiła dla ciebie numer telefonu, gdy została zwolniona. Zostałaś odebrana przez luksusowy samochód w dniu, w którym wyszłaś, i nie odpowiedziałaś, gdy cię wołałem," wyjaśnił strażnik, wręczając Elizabeth numer telefonu.
Elizabeth powiedziała wdzięcznie, "Dziękuję."
Dwie godziny później, Elizabeth znalazła się w pokoju VIP w najbardziej ekskluzywnym prywatnym szpitalu w Sunwillow City, spotykając swoją byłą współwięźniarkę, Esme.
Esme leżała na łóżku, wyglądając na chorą, z półprzymkniętymi oczami. Jej białe włosy nadal emanowały elegancją i szlachetnością.
Elizabeth mogła powiedzieć, że Esme musiała być pięknością w młodości, ale nie wiedziała, dlaczego została uwięziona.
"Ciociu Esme?" Elizabeth zawołała cicho.
Esme powoli otworzyła oczy. Widząc Elizabeth, kaszlała podekscytowana przez chwilę, zanim się uspokoiła i powiedziała, "Elizabeth, w końcu cię widzę. Kazałam temu chłopakowi przyprowadzić cię tutaj. A on ciągle mówił, że wróciłaś do swojego rodzinnego miasta. Dzisiaj w końcu wróciłaś. Dobrze, że jesteś z powrotem."
"Naprawdę właśnie wróciłam z rodzinnego miasta, ciociu Esme." Elizabeth pomogła potwierdzić kłamstwo.
Wiedziała, że chłopak, o którym wspominała Esme, musiał być jej synem.
Elizabeth w końcu zrozumiała, że jej wcześniejsze zwolnienie było wynikiem działań syna Esme.
Było to już miłe z jego strony, że ją uratował. W tak bogatej rodzinie, jak mógłby pozwolić Esme mieć przyjaciółkę taką jak ona?
Więc kłamstwo, że wróciła do swojego rodzinnego miasta, nie było dla Elizabeth wielkim problemem.
"Nigdy nie zapomniałam, jak się mną opiekowałaś w więzieniu. Bez ciebie nie byłabym teraz żywa, ani nie zobaczyłabym mojego syna," powiedziała Esme, wzruszona do łez.
Elizabeth potrząsnęła głową, lekceważąc to. Nalegała, "Nie rozmawiajmy o tym, ciociu Esme. Nie opiekowałam się tobą, oczekując czegoś w zamian."
Myślała o tym, jak poprosić chorą Esme o pieniądze.
Gryząc wargę, Elizabeth podjęła decyzję. Powiedziała niepewnie, "Ciociu Esme, wiem, że nie powinnam cię o to prosić w tym momencie, ale naprawdę nie mam innego wyboru. Ja..."
"Co się stało? Skoro już tu jesteś, powiedz mi, co cię trapi," zapytała Esme.
"Ciociu Esme, mogłabyś mi pożyczyć trochę pieniędzy?" Elizabeth zapytała, spuszczając głowę nisko, nie śmiejąc spojrzeć na Esme.
"Ile potrzebujesz? Dam ci," łagodny głos powiedział zza jej pleców.
Elizabeth odwróciła się gwałtownie, tak zaskoczona, że nie mogła mówić składnie, "Dlaczego to ty?"