Read with BonusRead with Bonus

POV Camilli

ALPHA'S Znienawidzona Partnerka

Rozdział Trzeci

Punkt widzenia Camilli

Dziś jest ten dzień! Czekałam na niego wieczność, ale stojąc tutaj w moim mundurku wiem, że to prawda. Mój mundurek, można od razu zobaczyć, że kupił go Ryan, patrząc na to, jak luźno na mnie leży.

Tam, gdzie kończy się spódnica, zaczynają się skarpetki. Sięga tuż nad kolana, ale mi to odpowiada. Lubię wygodne ubrania, a ten mundurek jest bardzo komfortowy w porównaniu do obcisłych spódniczek, które nosi większość dziewczyn. Moje włosy są starannie upięte w koka.

„Księżniczko, chodź!” Słyszę, jak mój brat Ryan woła z dołu. Ostatni raz spoglądam na siebie w lustrze, zanim schodzę na dół.

Schodząc ostatni stopień, rzucam mu spojrzenie, „Przepraszam, nie mogłam znaleźć mojego notatnika.”

Kiwnął głową, machając ręką na moje przeprosiny. „Dobrze, autobus szkolny będzie tu za kilka minut.”

„Aut... aut... autobus szkolny?” Jąkam się. Nie wiem, kiedy to się zaczęło, ale jąkanie stało się częścią mnie. Nie zawsze byłam takim bałaganem, ale to lepsze niż chaos, którym byłam, więc to zaakceptuję, bo na to zasługuję.

To moja pokuta.

„Wolałabyś, żeby twój starszy brat cię zawiózł?” Kręcę głową szybciej, niż mogę powiedzieć „NIE”.

On się śmieje, przykładając rękę do ust, „Przyznaję, to trochę zabolało. Ale w porządku, mam sprawę do załatwienia, ale jeśli coś się stanie, zadzwoń do mnie. Masz telefon przy sobie, prawda?”

„Tak.”

„Mwah.” Całuje mnie w czoło. „Miłego dnia, odbiorę cię.”

„Nie, w porządku, dzisiaj pojadę autobusem.” Uśmiecham się. „Miłego dnia w pracy.”

Wychodzę na przystanek autobusowy, biegnąc, żeby autobus nie odjechał beze mnie. Znajduję Cindy, Bryanta, Ninę, Gigi, Nissę i Nicolasa czekających na autobus.

Bryant może jeździć samochodem do szkoły, więc nie rozumiem, czemu tu jest. Cindy mierzy mnie wzrokiem od góry do dołu, zanim się uśmiechnie, „Milla. Wyglądasz, hmm, dobrze.” Jej komentarz sprawia, że wszyscy lekko się śmieją.

Autobus przyjechał trzy minuty później. Zajęłam miejsce obok Nicolasa. Jedna rzecz, którą zauważyłam, to że autobus był pełen Wilków, Wampirów, kilku Czarownic i trzech hybryd z dziwną liczbą Ludzi. Nicolas drażnił mnie od momentu, gdy usiadłam, ale to było nieszkodliwe.

Szturchnął mnie w ramię i rozejrzał się, jakby miał mi powiedzieć sekret, „Słuchaj, po prostu mówię, że ludzie są tam inni. Liceum nie jest dla słabych.”

Teraz jestem zaintrygowana, dopasowując jego szept, przełykam ślinę, „Co masz na myśli?”

„Zobaczysz. Po prostu trzymaj głowę wysoko i nie jąkaj się.” Ostrzega.

„Nie ją-jąkam się.”

Cholera, Camillo, próbując udowodnić punkt, tylko mu to potwierdziłaś.

Uśmiecha się do mnie kpiąco, "Powodzenia, słoneczko." Mruga okiem i wysiada.

Spoglądam na nadgarstek, 7:05 rano. Wreszcie, Winter Bloom Academy! Dokładnie dwadzieścia minut zajęło nam dotarcie tutaj z Hilricon Academy, gdzie wysiadł Nicolas.

Z pomocą niezbyt pomocnej Nissy, kieruję się do gabinetu dyrektorki. Słyszałam, że pochodzi z watahy Alfy Adriana, więc musi być twardą sztuką.

Drzwi są otwarte, a ona gestem zaprasza mnie do środka. Przyznaję, że jest młodsza, niż się spodziewałam, ma na sobie różową sukienkę, a na biurku stoi kubek z kawą. Obok niego znajduje się jej portret, na którym wygląda dobrze. Linie uśmiechu na jej twarzy błyszczą, czy jest tak szczęśliwa, jak wygląda na zdjęciu, czy może kłamie na swoich zdjęciach?

"Camilla Mia Burton?"

Przenoszę wzrok z jej zdjęcia na nią i kiwam głową, boję się, że jeśli się odezwę, mogę zacząć się jąkać.

Ona również kiwa głową, wskazując na pusty fotel, "Czy jesteś spokrewniona z Alfą Ryanem Burtonem?"

Okej, więc nie zamierza tracić czasu na przesłuchanie mnie, totalny ruch władzy. Rozumiem, dlaczego prowadzi tę szkołę. "Tak, to mój brat." Mówię każde słowo powoli, aby upewnić się, że się nie zająknę, nawet jeśli mnie to irytuje.

"Więc to ty. Nie jestem pewna, czy mogę być tak nieświadoma, jak prosiła Sheryl, ale na pewno będę się tym cieszyć." Mamrocze do siebie, ale łapię każde słowo. Co ona ma na myśli, mówiąc, że nie może być nieświadoma, jak prosiła Sheryl?

Patrzy na teczkę na swoim biurku i uśmiecha się, szybko przeglądając dokumenty, aż znajduje ten, którego szuka. Uśmiecha się szeroko. Wygląda na szczęśliwą i jestem pewna, że to nie z mojego powodu. "Widziałam twoje wyniki, jesteś niesamowitą uczennicą, cieszymy się, że wreszcie do nas dołączasz fizycznie. Oto twój plan zajęć, jesteś w sali 302." Uśmiecha się szeroko.

Niepewnie biorę od niej kartkę, patrząc na podłogę. "Dziękuję, jak znajdę tę salę?"

"Nie przegapisz jej, nawet jeśli spróbujesz." Chichocze.

Kiedy podnoszę na nią wzrok, uśmiecha się,

"Miłego pierwszego dnia i witamy w Winter Bloom Academy."

Odwzajemniam jej uśmiech, "Dziękuję."


Wyszłam i miała rację. Nie mogłam przegapić tej klasy, jest niezwykle głośna, a na drzwiach jest napisane '302' i 'nie wchodzić'. Przeszłam do środka klasy i usiadłam w środku. Bardzo niewiele osób mnie zauważyło, to dobrze.

"Kto posadził tę czterooką gargulcę na moim miejscu?"

Podnoszę wzrok i widzę dziewczynę stojącą obok mnie, z dwiema innymi na biurku za nią. Jest ładna, zdecydowanie popularna. Jej oczy tańczą, widać w nich figlarność, podczas gdy przybiera martwą minę, "Wynocha. I dlaczego się na mnie gapisz?"

Natychmiast wstaję, chwytając torbę z jej biurka. „Przepraszam,” mówię w panice, próbując ją ominąć, ale ona stawia stopę przede mną, sprawiając, że upadam. Ląduję na podłodze.

Patrzy na mnie z góry, jej usta układają się w grymas, „Przepraszam,” śmieje się, naśladując mnie.

Okej, zdecydowanie nie przeprasza, popchnęła mnie celowo. W myślach przewracam oczami, podnosząc się i otrzepując mundurek. „To nie było... bardzo miłe!” rzucam, jąkając się.

Jej głowa przechyla się w moją stronę, a palec wskazuje na moją twarz. „Uważaj, jąkało. Albo...”

„Raquel!” Ktoś krzyczy. Przenoszę wzrok w kierunku, z którego dobiegł głos. To Mikel, członek Dark Moon, czasem gramy razem w szachy i nie zawsze pozwala mi wygrać. Jego oczy przeskakują między Raquel a mną. Wszyscy, którzy wcześniej nie zwracali na nas uwagi, teraz patrzą, chyba dlatego, że Mikel jest przystojny i równie popularny jak Raquel, jeśli nie bardziej.

Jego wzrok skupia się na mnie. „Księżniczko, co się dzieje?”

„To ona, ta mała czterooka gargulica zepsuła mi poranek.” Raquel tupie nogą jak małe dziecko.

Mikel oblizuje wargi, jego spojrzenie przesuwa się na Raquel. „Raquel, zostaw ją w spokoju, nic ci nie zrobiła, więc nie dokuczaj jej w jej pierwszy dzień.” Ostrzega ją.

Raquel wzdycha, jej twarz szybko rozgląda się po sali. „Skąd wiesz, właśnie wszedłeś, pozwól mi ją zlać.” Warczy, wyciągając ręce w moją stronę. Drżę, zamykając oczy, oczekując na to, co myślałam, że zrobi, ale to nie następuje. Otwieram oczy, spoglądając na niego. Gdyby to była inna sytuacja, to ona byłaby na moim miejscu, ale nie jest, i nigdy nie będę manipulować przeznaczeniem.

Mikel trzyma jej rękę, a ona próbuje się wyrwać. „Po pierwsze, nie dotykaj jej, a po drugie, znam Księżniczkę i ona nie jest typem, który sprawia problemy.”

W końcu uwalniając nadgarstek, kładzie rękę na biodrze, trzepocząc zbyt długimi rzęsami w jego stronę. „A ja? To ja sprawiam problemy, czy to chcesz powiedzieć, kochanie?!”

„Po prostu zostaw ją w spokoju, albo...” Ostrzega.

Przełyka ślinę, trzepocząc rzęsami szybciej. „Żartujesz, prawda? Jestem twoją dziewczyną. Ja, Raquel, nie możesz tego zrobić!” Jęczy.

Więc to jest jego dziewczyna? Wow, spodziewałam się czegoś zupełnie innego na podstawie tego, co o niej mówił. I ona jest jego partnerką, powodzenia, Mikel.

„Patrz na mnie.” Mówi, próbując odejść.

Chwytając go, marszczy brwi. „Dobrze, czego chcesz?” Znów wygląda i brzmi jak rozkapryszone dziecko, które nie chce oddać swojej zabawki. W tym przypadku, chyba Mikel jest tą zabawką.

Mikel puszcza jej ramię, wskazując na mnie głową. „Przeproś ją i przywitaj tak, jak powinnaś była przywitać nową koleżankę z klasy od samego początku.”

Jej usta unoszą się w górę, „Ja?” Kiedy Mikel znowu odwraca się, by odejść, chwyta go za ramię. „Dobrze, dobrze. Gargoyle-”

„Użyj jej imienia.” Przerywa jej, nadal patrząc w inną stronę.

To ostatnia rzecz, której chciałam na pierwszy dzień, wdać się w bójkę, która prowadzi do kłótni między parą, co sprawia, że popularna dziewczyna mnie nienawidzi. Raquel mierzy mnie wzrokiem od góry do dołu, zaciskając szczęki. „Jak masz na imię?”

Miquel odwraca się i kiwa głową w moją stronę.

„Camilla.” Odpowiadam jej.

Wzrok Raquel jest groźny, „Ok, Camilla, przepraszam, nie powinnam była tak zareagować, witaj w naszej klasie, zadbam o to, żebyś miała miły dzień.” Uśmiecha się szczerze, ale nie sądzę, żeby to miała na myśli.

„Przeprosiłam.” Zwraca się do Mikela.

„Dobrze, nie jesteś taka straszna. Księżniczko, możesz usiąść tam, w drugim rzędzie, z przodu, nikt z głupków w tej klasie tam nie siedzi.” Uśmiecha się do mnie.

Biorę bardzo ostrożne kroki w kierunku miejsca, które wskazał, podczas gdy wszyscy, dosłownie wszyscy, patrzą.

To jest właśnie to z licealistami: żyją dla dramatu, a ja? Cóż, jestem dziewczyną, która stworzyła niezłe widowisko w pierwszy dzień i to nigdy nie zostanie zapomniane, bo Królowa B szkoły była częścią dramatu.

Patrzę na Mikela i Raquel, którzy się kłócą, nawet podczas kłótni jego oczy tańczą na jej widok, wyglądają na bardzo zakochanych. To oznacza, że pewnego dnia Raquel dołączy do Czarnego Księżyca. Odwracam się od nich i spoglądam na mój plan lekcji. Dobrze, pierwsza lekcja, matematyka. Wyciągam książkę do matematyki, którą Ryan kupił w szkole.

Dzwonek dzwoni i Mikel odchodzi na swoją lekcję. Po raz kolejny Pani „Rządzę tutaj” stoi przede mną. Widziałam wystarczająco dużo filmów o liceum, żeby wiedzieć, że jest tu, żeby oznaczyć swoje terytorium, ale nie jestem zainteresowana Mikelem w ten sposób. Przerzucając włosy za głowę, mruży na mnie oczy. „Nadepnęłaś na niewłaściwe buty, Gargoyle, zapłacisz za to.” Deklaruje.

Dobrze, moje przypuszczenie nie było takie dalekie, chce mnie zniszczyć. Wspaniale, po prostu wspaniale.

„Dzień dobry wszystkim, mam nadzieję, że macie się dobrze, dzisiaj mamy test z matematyki, który będzie liczył się na pięćdziesiąt procent waszej oceny.” Średniego wieku kobieta z torebką Diora, którą zakładam, że jest nauczycielką, ogłasza, gdy wchodzi do klasy. Klasa szumi, ja lubię każdy przedmiot oprócz sztuki, jedyne A+ jakie kiedykolwiek miałam, było w pierwszej klasie.

Kładąc swoją torebkę na pełnym widoku, znaczy na biurku, prostuje się. „Ale najpierw powiedziano mi, że mamy nową uczennicę, gdzie ona jest?” Uśmiecha się promiennie.

„Gargoyle na miejscu kary.” Odpowiada Raquel, wywołując śmiech w klasie.

Previous ChapterNext Chapter