




POV Camilli
ALPHA'S HATED MATE
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Punkt widzenia Camilli
Serce wali mi jak oszalałe, a z jakiegoś powodu gryzę się w język. Zawsze jestem niespokojna, ale dzisiaj jest inaczej i on o tym wie. Widzi, jak gryzę się w język. Wie, jak ważne to jest dla nas obojga.
Krzyżując ręce za plecami, robię dzióbek, bo wiem, że nie może się oprzeć moim szczenięcym oczom.
Jego odpowiedź jest opóźniona, niezwykle przemyślana, ale wiem, co powie, zanim to zrobi. Wzdycha i znam odpowiedź, bez wątpienia tak.
„Dobrze, Milla. Możesz mieć, co tylko chcesz.” Mówi, drapiąc się po głowie.
Nie zastanawiam się, zanim rzucam mu się na szyję, a on obejmuje mnie, śmiejąc się.
„Dziękuję, dziękuję!” Powtarzam, skacząc w jego objęciach.
„Alpha, potrzebujemy cię.” Ktoś mówi za mną, zdyszany.
Ryan puszcza mnie i skanuję mężczyznę klęczącego przed nami, wygląda, jakby przebiegł maraton, a to może oznaczać tylko jedno, kłopoty.
„Co się stało?” Pyta mój brat Ryan, Alfa stada Ciemnego Księżyca, odciągając mnie za siebie. Nazywamy Ryana Mistycznym, ponieważ jest po prostu zbyt dobry, aby być prawdziwym. Ryan jest najlepszym Alfą, jakiego to stado miało od czasów mojego wujka Enrique, jego ojca.
„Zaraz zaatakują.” Odpowiada mężczyzna, nadal pochylając głowę.
„Camilla, idź do swojego pokoju i zamknij drzwi.” Ryan nakazuje, nie patrząc na mnie, jego ton jest stanowczy i jasny z niepokojem.
Wiem, co się dzieje, gdy Ryan jest wściekły, a to jest jeden z tych momentów. Ryan zawsze chronił mnie przed widokiem tej strony jego osobowości, czy kogokolwiek innego.
Nie oglądam niczego z przemocą, ponieważ reaguję... cóż, powiedzmy, że moja reakcja nie jest przyjemna. Biegnę do swojej sypialni i zamykam za sobą drzwi. Zaczynam liczyć wstecz, aby odwrócić uwagę od hałasu na zewnątrz, ale mój wysiłek jest daremny. Słyszę wysoki krzyk, a ciekawość wkrada się obok strachu.
Próbuję przekonać siebie, żeby nie zaglądać przez okno, ale i tak to robię. Pierwsze, co widzę, to mężczyzna w średnim wieku trzymający miecz, który zaraz przetnie mojego drugiego brata, Michaela, na pół.
„Nie!”
Krzyczę, zanim osuwam się po ścianie na podłogę i zaczynam kołysać kolanami przyciśniętymi do piersi.
Panie Boże, proszę nie. Bóg nie pozwala dobrym ludziom umierać bez powodu, więc Michael jest w porządku, prawda? Ale jeśli zginął, próbując chronić to stado, to zginąłby w dobrej sprawie, prawda? „Nie, Camilla, nie myśl w ten sposób.” Mówię sobie. Nie mogę powstrzymać łez, które teraz zamazują mi widok, nie że próbuję cokolwiek widzieć.
Drzwi do mojej sypialni otwierają się szeroko, zaraz znowu krzyknę, gdy widzę, kto to jest, uspokajam się. „Chodź tutaj, kochanie, dlaczego zaglądałaś przez okno?” Pyta mój tata, otwierając dla mnie ramiona.
Nie waham się, biegnąc do niego. Gładzi moje plecy i całuje mnie w czubek głowy. „Boję się... Michael... on... ten... człowiek...” Mój głos jest ochrypły.
„Nie martw się o niego. Jest w porządku, a ty jesteś bezpieczna, zawsze jesteś tu bezpieczna, księżniczko.” Upewnia mnie, a ja kiwam głową na znak odpowiedzi. Wiem, że jestem bezpieczna z nim, dopóki mam przy sobie braci i jego, nic mi się nie stanie.
„Wiesz, że musisz być silna, księżniczko, nie możesz pozwolić, żeby każda drobnostka cię dotykała.” Wzdycha.
Wysuwam się z jego objęć i mrugam do niego, wycierając łzy. Mój tata był ogromną częścią mojego życia odkąd miałam dwa lata.
Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym, gdy miałam dwa lata, a mój wujek Enrique, który jest młodszym bratem mojego ojca, od tamtej pory miał prawo do opieki nade mną. Nazywam go tatą, a jego żonę mamą.
On i jego żona Reina wychowali mnie jak własną córkę. Byłam najmłodsza z ich dzieci, mieli tylko pięcioro dzieci: Selena, która wyszła za mąż za lekarza w odległej wataże, której już nigdy nie widujemy.
Delilah, która również wyszła za mąż za wojownika w tej samej wataże co Selena. Potem Ryan, nasz obecny Alfa, a potem bliźniaki Michelle i Michael. Michelle jest zamężna z członkiem watahy Midnight Saints.
Całuje mnie w czoło. „Chciałbym móc cię chronić na zawsze.”
„Ryan powiedział, że mogę iść do szkoły.” Pociągam nosem, uśmiechając się do niego niezręcznie.
Kiedyś chodziłam do szkoły, ale dzieci mnie dręczyły, bo nie byłam taka jak one, więc mama mnie wypisała i od tamtej pory byłam uczona w domu. To miała być moja ostatnia klasa w liceum. Chciałabym doświadczyć prawdziwego liceum.
Szczerze mówiąc, mam dość oglądania tego w telewizji i czytania o tym w moich wielu, wielu powieściach. Chcę tego doświadczyć na własnej skórze. Ryan powiedział, że nie mógł mnie zapisać do żadnej szkoły, bo to środek semestru, ale przekonałam go i zorganizuje wszystko tak, żebym mogła iść do szkoły w poniedziałek.
Będę musiała pracować bardzo ciężko, ale jestem dość szybka w nauce i otrzymuję ogromne uznanie akademickie.
Zawsze miałam dostęp do końcowych i śródsemestralnych testów z pewnej szkoły, nauczyciele z tej szkoły zawsze przynosili mi testy i czekali, aż je ukończę, a następnie porównywali moje wyniki z innymi uczniami. Według nich jestem pięciogwiazdkową uczennicą, dostaję same piątki. Mój tata wydał fortunę na moje wykształcenie i to widać w moich osiągnięciach akademickich.
„A więc to dlatego zamówiłaś oprawki do okularów?” Śmieje się.
Krzywię się, „Potrzebuję ich.”
„Księżniczko, badaliśmy twoje oczy, twój wzrok jest świetny. Więc powiedz mi, dlaczego nalegasz na noszenie tych okularów?”
„No cóż, ludzie dziwnie patrzą na moje oczy i nie lubię tego.” Mówię szczerze.
Noszę brązowe soczewki kontaktowe i modne oprawki, żeby ukryć moje oczy, to przyciąga mniej uwagi i sprawia, że jestem mniej widoczna po wszystkim, co się wydarzyło w przeszłości. Ludzie nazywali mnie dziwadłem, bo miałam inne oczy niż oni i nie miałam wilka, nadal go nie mam. Jestem podobna do strony rodziny mojej mamy, ona była człowiekiem.
„Słuchaj, jesteś wszystkim, co jest czyste w tej wataże. Jesteś piękna i mądra, nie pozwól nikomu mówić inaczej.” Tata mówi, czochrając mi włosy.
Spotkałam wystarczająco dużo ludzi, żeby wiedzieć, że nie jestem „piękna” według standardów społecznych.
Więc co mogę powiedzieć? „Dzięki, tato, ale chciałam zapytać… czy mogę iść z wszystkimi na imprezę Beta?” Proszę.
Podobnie jak Ryan, jego odpowiedź jest przemyślana i rozważna. „Porozmawiam z Ryanem i on to załatwi…”
„Nie zgodzi się.” Mówię, marszcząc brwi. Ryan nie pozwala mi chodzić na większość imprez organizowanych w wataże, więc poza watahą? Wątpię, żeby pozwolił mi wyjść poza watahę.
"Zadbam o to, żeby się zgodził, księżniczko." mówi szczerze.
Skacząc w górę i w dół, klaszczę w dłonie.
"Ale powinnaś cały czas być z Luną albo Betą." ostrzega.
"Obiecuję." chichoczę, krzyżując palce za plecami.
Przechyla lekko głowę. "Hmm, więc dlaczego krzyżujesz palce?"
Śmieję się i macham rękami przed jego twarzą. "Muszę iść się spakować. Twoja mama mnie zabije, jeśli znowu przegapię mój lot." mówi, całując mnie w czoło.
"Będę za wami obojgiem tęsknić." jęczę.
Unosi brew, tłumiąc uśmiech, "Może powinienem cię zabrać ze sobą?"
Moja odpowiedź jest szybka, "Nie, nie. Rosja jest piękna o tej porze roku i nie martw się, będę tutaj, gdy wrócisz." mówię, biorąc głęboki oddech po wypowiedzeniu tych słów.
"Mam nadzieję, księżniczko." Jego głos jest niski z nutą niepokoju, co z kolei martwi mnie. "No cóż... pozwól, że pomogę ci się spakować." promienieję.
"Nie, w porządku księżniczko. Idź spotkać się z przyjaciółmi albo rób cokolwiek, co robią nastolatki."
Szukając humoru w jego oczach, marszczę brwi. "Nie mam 'przyjaciół' i nie robię tego, co normalne nastolatki." wzruszam ramionami. I naprawdę, nie mam. Mam grupę, z którą często się spotykam, ale nie jesteśmy przyjaciółmi. Czuję, że wszyscy są zobowiązani być mili, bo jestem młodszą siostrą Alfy i to jest żałosne. Wiem, że mnie NIENAWIDZĄ.
Tata wzdycha, "Och Camilla." Wyciąga rękę, chwytam ją. Wydaje cichy pomruk frustracji, zanim pocałuje jej wierzch. "Moje słodkie dziecko." uśmiecha się.
Czuję, jak ciepło wypełnia moje serce, "Kocham cię." odpowiadam, uśmiechając się od ucha do ucha, mając nadzieję, że on też się uśmiechnie, i tak się dzieje, tylko że uśmiech nie sięga jego oczu. "Ja też cię kocham, moja księżniczko. Mam jeszcze jedno.."
Dźwięk wibrującego telefonu przerywa, sięga do kieszeni po niego, wyciąga i przesuwa opcję odbioru. Patrzę, jak przynosi go do ucha, druga ręka nadal trzyma moją. "Hej! Tak, pamiętam, właśnie sprawdzałem, co u Camilli." informuje rozmówcę, ponownie przynosząc moją rękę do ust i całując ją.
To jego sposób na pożegnanie się ze mną, puszcza moją rękę i kieruje się do drzwi, "Wiem, już idę." słyszę, jak mówi, zanim jego głos całkowicie zanika w korytarzu.
Moi rodzice dużo podróżują i zawsze martwię się, że mogą skończyć jak moi biologiczni rodzice, ale zapewnili mnie, że taka tragedia nie może mnie spotkać dwa razy. Pierwszy raz był nieszczęśliwy, a mama Reina mówi, że Bóg wynagrodził to, przynosząc mnie do nich, bo mieli poronienie w roku, w którym się urodziłam.
Czasami tęsknię za moimi biologicznymi rodzicami, zwłaszcza za mamą. Mam żywe sny o niej, prawdopodobnie wywołane każdą historią, którą o nich słyszałam. Chciałabym ich obu poznać, ale przynajmniej oni mnie poznali i byli dla mnie najlepszymi rodzicami, tak mówi tata.
Oglądałam wiele domowych filmów moich rodziców, mieli kamery w całym domu, a nagrania są wyraźne jak dzień, nawet po tylu latach. Jakby wiedzieli, że umrą, zanim dorosnę, zawsze filmowali, oboje wyglądali jak wyjęci prosto z bajki.
Moja mama była całkowicie olśniewająca, chciałabym wyglądać jak ona. Miała najpiękniejsze oczy, jakie kiedykolwiek widziałam, tata twierdzi, że mam oczy po niej, chociaż moje są jaśniejszego odcienia fioletu niż jej.
Miała piękne włosy, które opadały tuż nad obojczykiem, jej uśmiech mógł rozświetlić każde pomieszczenie, była jak z innego świata. Mój tata był przystojny i naprawdę wysoki. Czasami żałuję, że nie odziedziczyłem przynajmniej jego wzrostu.
Miał ciemnobrązowe włosy, szarawe oczy. Po sposobie, w jaki patrzył na moją mamę, mogłem powiedzieć, że uwielbia ją jak najcenniejszy klejnot, jaki król posiada, i dla niego właśnie nią była.
Złapałem książkę z mojego regału i ruszyłem szukać Arielle, partnerki Ryana. Rzuciłem szybkie spojrzenie na zegarek na nadgarstku w poszukiwaniu Ari.
16:24, pewnie jest ze swoimi koleżankami w jadalni na zachodzie. Dwie z jej przyjaciółek należały do innej watahy, ale Ryan, będąc dobrym mężem, wymienił niektórych ze swoich ludzi, aby Arielle mogła mieć przy sobie ukochane przyjaciółki. Alternatywnie, zawsze myślałem, że zrobił to, bo nie lubi, kiedy jej nie ma, więc w ten sposób może na nią mieć oko.
Wchodząc do jadalni, potwierdziłem swoje przypuszczenia, Bingo! Jest w jadalni z Ashanti, Vanessą i Taminą. Ashanti i Arielle w pasujących T-shirtach i różowych włosach, dziwny kolor, ale one potrafią to nosić. Vanessa coś im mówi i udają, że tego wcześniej nie słyszały. Idąc dalej, uśmiecham się, podchodząc do nich. „Cześć.” Podnoszę rękę, aby im pomachać.
Zwracając na mnie uwagę, pokazują swoje najlepsze uśmiechy, szczere uśmiechy. „Cześć, kochanie.” mówią jednym głosem. Uśmiecham się uprzejmie, „Zgadnijcie co? Tata powiedział, że przekona Ryana, żeby zabrał mnie z wami na imprezę u Bety.”
„No jasne, że idziesz. Ja zaplanowałam tę imprezę, musisz tam być.” Ashanti chichocze, kręcąc włosy na palcu. Beta to jej mąż.
Arielle przenosi wzrok z Ashanti na mnie, „Mam nadzieję, że nie przestraszyłaś się tego wołania o pomoc, które wydała wataha Frenxo.”
Chcę powiedzieć, że nie, ale jednak tak. Wzruszam ramionami, obrazy tego, co widziałem wcześniej, zalewają mój umysł. Biorę głęboki oddech i spoglądam na Arielle. „Czy Michael jest w porządku?”
Chichocze, odchylając głowę do tyłu, a kiedy nasze oczy się spotykają, kiwa głową. „Tak, jest dobrze. Dostarcza martwe ciała do watahy Frenxo.” Uśmiecha się promiennie z dumą.
Uwielbia swojego szwagra, a to, że jest świetnym wojownikiem dla tej watahy, to dla niej dodatkowy bonus, mniej się martwi, bo on radzi sobie z brudną robotą dobrze i z gracją, ciemną gracją.
„Naładuj swoją barierę dźwiękową.” Nessa uśmiecha się, machając moimi słuchawkami w powietrzu. Chodząc wokół stołu, uśmiecham się i bezgłośnie mówię „Dziękuję” do niej, zanim siadam obok Miny. Vanessa przesuwa słuchawki, a ja je zakładam, włączając jedną z playlist na jej telefonie.
- I tak właśnie, kontynuują swoją rozmowę, codzienną dawkę tego, co zrobiły lub co się wydarzyło w programie telewizyjnym, który wszystkie oglądają, a na który Arielle ledwo ma czas, a ja? Kładę powieść na stole i przewracam na stronę 243 ciemnego romansu.
Książka, którą zacząłem czytać wczoraj i muszę powiedzieć, że emocjonalnie mnie wyczerpuje, co może być powodem, dla którego nie mogłem jej odłożyć do drugiej w nocy, poza faktem, że jest to arcydzieło w najlepszym wydaniu. Dawno temu odkryłem, że kwitnę na rzeczach, które mnie wyczerpują, ból, niepokój, przypominają mi, że wciąż oddycham, bo martwi ludzie nie czują, prawda?
A może czują?