




Rozdział 8
Zima
Kim, do cholery, myśli mój partner, że jest?! Oskarża mnie o coś, czego nie zrobiłam. Czy on naprawdę myśli, że coś zrobiłam? Czy naprawdę uważa, że popełniłabym przestępstwo, które sprawiłoby, że stałabym się wyrzutkiem? Czy naprawdę sądzi, że jestem przestępczynią? Co jest z nim nie tak? Nie jestem jakąś pospolitą przestępczynią i zaraz usłyszy, co o tym myślę.
„Kim, do cholery, myślisz, że jesteś? Przychodzisz tutaj i oskarżasz mnie o bycie jakąś przestępczynią. Kimś, kto złamał prawo swojego stada i został skazany na wygnanie. Czy to jest to, co o mnie myślisz? Jak śmiesz!” ryknęłam.
Patrzy na mnie zszokowany. Czy on myśli, że jestem jakąś potulną wilczycą, która nie potrafi się obronić? Czy naprawdę sądzi, że po prostu poddam się jego założeniom i będę z nim prowadzić cywilizowaną rozmowę po tym, jak zapytał, co zrobiłam?
Jak on oczekuje, że zareaguję, gdy wysuwa takie założenie, że to ja byłam przyczyną swojego nieszczęścia? To po prostu głupie. Nie wiem, dlaczego jest tak zszokowany, że podniosłam na niego głos. To on przyszedł tutaj i zaczął mówić, jakbym musiała zrobić coś, żeby zasłużyć na bycie bez stada.
To znaczy, zrobiłam coś, co sprawiło, że jestem bez stada, ale gdybym zrobiła to, co powinnam, to byłabym martwa. Więc alternatywą dla tej sytuacji byłaby moja śmierć. Wiem, że muszę się uspokoić. Prawdopodobnie spotykał wcześniej tylko wyrzutków, którzy byli dokładnie tacy, jakich się spodziewał, ale to nie ja.
Nie zrobiłam nic złego, żeby znaleźć się w tej sytuacji. Mam nadzieję, że uda mi się opanować swoją złość na niego. Jego założenie było po prostu nie na miejscu. Nienawidzę, gdy ludzie zakładają coś o mnie. Oczywiście, to nie pierwszy raz, kiedy to się zdarzyło, i jestem pewna, że nie ostatni.
Cole bierze oddech. Widzę, że jest zły na siebie za to, że założył, że jestem przestępczynią. Czeka chwilę, zanim znów przemówi spokojnym tonem. „Słuchaj, czy mogę po prostu usłyszeć, co się stało? Jaki jest powód, dla którego żyjesz jako wyrzutek?”
Biorę oddech, opanowując swoją złość. Wiem, że potrzebuje odpowiedzi i zamierzam mu je dać. Jednak myśl o mówieniu o tamtym dniu sprawia, że czuję się słaba w żołądku. Nienawidzę mówić o tamtym dniu. Dniu, w którym moje życie wywróciło się do góry nogami. Mam regularne koszmary o tamtym dniu. To bolesne wspomnienie i nigdy z nikim o tym nie rozmawiałam. No, to nie do końca prawda. Rozmawiałam o tym z Atheną, ale z nikim innym.
Mówi do mnie w tej chwili. Athena przypomina mi, że mogę podzielić się naszymi najboleśniejszymi wspomnieniami z moim partnerem. Przypomina mi, że partnerzy dzielą się swoimi ciężarami, i wiem, że ma rację. Po prostu czuję się nieswojo, mówiąc o tym. To do tej pory najgorszy dzień mojego życia.
Wypuściłem powietrze i zacząłem opowiadać mojemu towarzyszowi o mojej przeszłości. „Miałem 13 lat i usłyszałem, jak starsze dzieci rozmawiały o nowym wodospadzie, który znalazły. Był poza terenem naszej watahy, a wiedziałem, że moja rodzina nie pozwoli mi wyjść poza granice terytorium. Byłem ciekawskim dzieckiem. Więc, oczywiście, opracowałem plan, żeby wymknąć się następnym razem, gdy nadarzy się okazja. Chciałem znaleźć ten wodospad.”
„Mieliśmy zebranie i cała wataha musiała w nim uczestniczyć. Wszyscy członkowie watahy przyszli do domu watahy. Kobiety z dziećmi, starsi, wszyscy wojownicy. Każdy członek watahy tam był. Postanowiłem, że to najlepszy moment, żeby się wymknąć.”
„Nikt by nie zauważył, że zniknąłem, a patrole byłyby na spotkaniu, więc wiedziałem, że mogę wyjść poza terytorium, nie odkrywając tego przed ojcem i matką. Wymknąłem się dokładnie wtedy, gdy spotkanie się zaczynało.”
„Znalazłem wodospad dokładnie tam, gdzie mówili, że będzie. Był piękny. To było idealne miejsce dla młodego dziecka, żeby się bawić. Spędziłem tam godziny, skacząc z góry wodospadu do wody poniżej. Pływałem i chlapałem się. Wydawało się, że to był najlepszy dzień w życiu. Tak wtedy myślałem.”
„Po godzinach zabawy słońce zaczęło zachodzić. Wiedziałem, że muszę wrócić do domu, bo inaczej będę miał kłopoty. Nie chciałem spóźnić się na kolację, a naprawdę nie chciałem tłumaczyć, gdzie byłem. Chociaż wiedziałem, że najprawdopodobniej i tak czeka mnie porządna burza za opuszczenie terytorium.”
„Pomyślałem, że spotkanie już się skończyło i spotkam kilku wojowników na granicy, gdy przekroczę terytorium. Na pewno powiedzieliby moim rodzicom i miałbym kłopoty. Kiedy jednak wszedłem na teren naszej watahy, nikogo nie zobaczyłem.”
„Na początku myślałem, że wciąż są na spotkaniu i udało mi się wymknąć bezkarnie. Ale zacząłem czuć coś dziwnego. To było nieprzyjemne i piekło mnie w nos. Zauważyłem, że było dużo dymu, bardzo dużo dymu.”
„Zastanawiałem się, czy moja wataha zrobiła ognisko. To jednak nie miało sensu. Nie było nowiu, a nawet nie było jeszcze ciemno. Nie wspominając o tym, że dym niósł najgorszy zapach, jaki kiedykolwiek czułem, a ogniska pachną cudownie.”
„Podszedłem do domu watahy i znalazłem go w spalonych, dymiących ruinach.” W tym momencie dławiłem się łzami, próbując dokończyć swoją opowieść. „Szukam i szukam, ale nie mogłem znaleźć nikogo z mojej watahy. Wszyscy byli w domu watahy. Moja matka... mój ojciec... moja wataha. Wszyscy zginęli, a ja zostałem sam.”