Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 7

Cole

Obudziłem się i skierowałem do kuchni. Marie i Julian przygotowali śniadanie, więc usiadłem przy stole. Zaczynam jeść, kiedy Marcus wchodzi ze swoją partnerką Shelly. Zaczynamy rozmowę, a potem dołącza do nas James.

"Dzień dobry wszystkim," mówi James zbyt radośnie. "Czy wiecie, że matka zdecydowała, że musimy zorganizować zebranie par?"

"Serio?" mówi moja siostra, wchodząc do kuchni. "Nie może znieść, że zarówno jej młodsza córka, jak i najstarsi synowie nie mają partnerów. Co o tym myślisz, Cole? Myślisz, że możesz ją przekonać, żeby to odpuściła? Dopiero co skończyłam 19 lat, minął tylko rok. Rozumiem, że naciska na ciebie, jesteś alfą, ale ja jestem młoda i mam czas, żeby znaleźć swojego partnera."

Przewracam oczami i wracam do swojego omletu i tostu. Och, droga siostrzyczko, znalazłem swojego partnera i zamierzam to wszystko rozgryźć. Ale myślę, że może to być dobry pomysł, aby zorganizować zebranie par, ponieważ mogę musieć odrzucić swoją partnerkę, jeśli rzeczywiście jest przestępczynią.

Oczyszczam gardło. "Marcus, możesz zająć się sprawami? Idę zrobić trochę papierkowej roboty, a potem pójdę pobiegać." On tylko kiwa głową i uśmiecha się do mnie. Wie, że dzisiaj dowiem się, kim naprawdę jest moja partnerka. Jest podekscytowany za mnie, to widać. Wiem, że chce, aby to poszło w pozytywnym kierunku, a nie negatywnym.

Marcus wie, że się starzeję. Nadal nie mam partnerki, co oznacza, że on ma większą presję, aby spłodzić dziedzica. Bo jeśli się nie ustatkuję wkrótce, on będzie musiał dostarczyć dziedzica, który przejmie po mnie rolę Alfy. Na szczęście dla niego, już znalazł swoją partnerkę.

Tak właśnie to działa. Jeśli z jakiegoś powodu Alfa nie spłodzi syna, który przejmie rolę alfy, gdy ten ustąpi lub umrze, syn bety będzie następnym w kolejce do roli Alfy. Taka jest nasza hierarchia.

Idę do swojego biura i zaczynam przeglądać listy od kilku sąsiednich stad. Zauważam, że czas już wychodzić, kiedy słyszę pukanie do drzwi. "Wejdź," podnoszę wzrok i widzę Charlotte. Cholera, nie mam pojęcia, skąd jej się wzięło, że nasza przygoda miała trwać dłużej. Z jakiegoś nieznanego powodu myśli, że znaczy dla mnie coś więcej.

"Cześć, Cole, chcesz się zabawić dziś wieczorem? Umieram z chęci, żeby cię znowu mieć."

"Nie, nie jestem zainteresowany. Mówiłem ci, że to koniec. Powiedziałem to miesiące temu, dlaczego nie możesz tego zrozumieć?"

"Aww, wiesz, że mnie chcesz. Widzę, że jesteś samotny, a ja tylko chcę ci pomóc."

"Odwal się, Charlotte. Nie będziesz już więcej w moim łóżku, okej?" Z tym wstaję, żeby wyjść. Przechodząc, odpycham Charlotte.

Winter

Wstaję o świcie i decyduję, że ryba na śniadanie będzie świetnym pomysłem. Biorę swoją włócznię i idę nad rzekę. Widzę pstrąga i rzucam włócznią. Trafiam w cel. Wchodzę do wody, żeby złapać swoją zdobycz i powtarzam to kilka razy, aż uznam, że mam wystarczająco ryb. Wracam do swojego schronienia i gotuję je. Dzień jest piękny. Decyduję, że rozłożę koc i poczytam, aż Cole tu przyjdzie. Zastanawiam się, czy pomyśli, że jestem dziwna. Szczerze mówiąc, większość ludzi w stadach nigdy nie miała do czynienia z wyrzutkami, chyba że po to, żeby ich przepędzić lub zabić.

Na samą myśl o tym, że mogę zostać zabity za bycie wyrzutkiem, przechodzą mnie ciarki. W końcu nie próbuję nic złego zrobić watahom. Chciałbym znów być częścią jednej z nich. Tęsknię za towarzystwem innych, a Athena czuje się samotna. Nie jest jednak zawsze źle. Zajmuję się różnymi rzeczami i mam całkiem dobre życie, przynajmniej na tyle, na ile wiem. To dobre życie. Spotkałem innych wyrzutków, którzy mają o wiele gorzej niż ja.

Cole

Docieram do jej obozu, ale jej nie widzę. Kręcę się, szukając jej, i zauważam małą polanę. Tam jest. Winter jest zanurzona w książce. Leży na brzuchu, z nogami uniesionymi w górę. Jej tyłek jest wypięty. Bogini, jak ona seksownie wygląda w dżinsach. Zaczynam się zastanawiać, jak wygląda nago. Wszystko, co chcę zrobić, to podbiec do niej, położyć się na niej i pocałować jej pełne, wydęte usta. Nie, to nie jest powód, dla którego przyszedłem. Przyszedłem po odpowiedzi.

„Hej.” Wołam, podchodząc bliżej. Nie podnosi wzroku. Musi to być naprawdę dobra książka. Kucam i stukam ją w ramię; podskakuje.

„Och, cześć, daj mi chwilę, zaraz skończę ten rozdział.” Co? Ona każe mi czekać, żeby dokończyć rozdział. To nie jest coś, do czego jestem przyzwyczajony. Jestem cholernym Alfą mojej watahy. Kiedy mówię, ludzie przestają, żeby mnie słuchać. Z wyjątkiem moich bliskich przyjaciół i rodziny. Oni szanują mnie i wykonują moje rozkazy, ale są trochę bardziej wyluzowani.

„Dobra, jestem gotowa. Chcesz wrócić do mojego obozu, porozmawiamy tam. Mam jeszcze trochę ryby z rana. Możesz pomóc mi ją zjeść. Resztki ryby nie przechowują się dobrze na zewnątrz, chyba że jest naprawdę zimno.”

Ta kobieta... Nie mogę uwierzyć, że poszła i złowiła ryby. Myślałem, że po prostu poluje jako wilk i wszystko zjada, ale nie. Poszła na polowanie w ludzkiej formie i zjadła. Ta kobieta jest interesująca.

„Jestem za rybą” mówię.

„Super, mam też trochę wody, ale będziesz musiał podzielić się moim manierką, jeśli to w porządku?”

Wracamy, to tylko kilka metrów od jej obozu. Siada w ziemi, chwyta kilka ryb i zaczyna je patroszyć przede mną. Bogini, to jest gorące. Zdecydowanie nie jest to potulna kobieta. Po wrzuceniu ryb do patelni i zaczęciu ich smażenia na ognisku, spogląda na mnie. Nic nie mówi, dopóki ryby się nie usmażą. Kiedy są gotowe, kładzie patelnię między nami i zaczyna mówić.

„Przepraszam, mam tylko jeden widelec. Jako gość, weź go. Ja użyję palców. Żaden problem.”

Jest taka swobodna, pewna siebie i po prostu niesamowita. Szczerze mówiąc, muszę się poprawić, żeby nie widziała, że zaczynam się podniecać.

„Cóż, nie wiem, jak to uprzejmie powiedzieć, ale dlaczego jesteś wyrzutkiem? Co zrobiłaś?”

Previous ChapterNext Chapter