




Rozdział 1
Zima
Siedziałam tutaj, grzejąc się przy ogniu. Górskie powietrze tak dobrze wypełniało moje płuca. To było spokojne miejsce. W górach. Moje tymczasowe schronienie miało łatwy dostęp do jedzenia. Był nawet strumień, który pomagał utrzymać czystość.
Zawsze kochałam być w naturze. To było moje szczęśliwe miejsce jako dziecko. Ale byłoby lepiej, gdybym mogła to z kimś dzielić. Jestem sama od pięciu lat i zaczynam się poważnie zastanawiać, czy zawsze będę sama.
Miałam osiemnaście lat od trzech miesięcy. Zaczynałam się zastanawiać, czy kiedykolwiek spotkam swojego partnera. To będzie trudne, jako że jestem wyrzutkiem. Ale gdybym znalazła swojego partnera, miałabym kogoś, z kim mogłabym dzielić swoje życie i doświadczenia.
Problem w byciu wyrzutkiem polega na tym, że ma wiele wad. Muszę być odizolowana od wszystkich. Nie mam okazji chodzić na spotkania, jak inni, którzy są w stadach. Gdybym mogła uczestniczyć w tych spotkaniach, mogłabym spotkać swojego partnera. Może już byśmy się poznali.
Myślenie o spotkaniach tylko mnie smuci. Przypomina mi ostatnie spotkanie mojego stada. To nie było spotkanie, by znaleźć partnera, ale zebranie, by poinformować stado o czymś ważnym. To był okropny dzień. Dzień, który sprawił, że stałam się wyrzutkiem.
Muszę przestać o tym myśleć, nie mogę się w to zagłębiać. Mam jutro polowanie. Chciałam upolować dużą zwierzynę i muszę odpocząć. Jeśli nie wyśpię się, jutro nie będę polować. Zamykam więc oczy i zasypiam.
Widzę czarny dym, żar i popiół. Czuję zapach zwęglonych wilkołaków. Smród śmierci wypełnia moje nozdrza. Słyszę głośny ryk. Jest ogromny wilk w kolorze soli i pieprzu, a z nim dwa mniejsze wilki. Patrzą na mnie. Zaczynam biec. Mam nadzieję, że moje małe ciało zdoła mnie odciągnąć od tego miejsca. Biegnę, słysząc wycie dużych wilków na moim tropie.
Przemieniam się i biegnę szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Wiem, że jeśli mnie złapią, to koniec. Biegnę, co wydaje się wiecznością. Wiem, że ich zgubiłam. Rozglądam się i nie mam pojęcia, gdzie jestem...
Nagle krzyczę, tylko po to, by odkryć, że nikogo nie ma, tylko las i dogasający ogień. Musiałam śnić. Wstaję i się przeciągam. Nienawidzę tego koszmaru. To regularne zjawisko. Decyduję, że czas na polowanie; skoro wrócę do snu, mogę znów wpaść w te bolesne wspomnienia. Z myślą o świeżym mięsie w ustach przemieniam się w mojego wilka; Athenę.
Athena jest cała biała, z wyjątkiem miękkiego czarnego ogona. Jest dużo mniejsza niż inne wilki, ponieważ sama jestem dość mała w ludzkiej formie. Pomimo jej niewielkich rozmiarów, jest niesamowicie szybka. Miałam spotkania z innymi wilkami i nigdy nie miałam problemu z ucieczką dzięki szybkości Athene. To coś, na co zawsze mogę liczyć. Szybkość Athene pomogła mi polować na szybką zwierzynę, jak również przetrwać w walkach. Była niezwykle pomocna w sytuacjach, w których utknęłyśmy. Nie tylko szybkość Athene jest czymś, za co jestem wdzięczna. To także komfort jej stałego towarzystwa. Jest moją najstarszą przyjaciółką.
Nie sądzę, że mogłabym zachować zdrowie psychiczne przez cały ten czas bez niej. Wiem, że wielu innych samotników wpada w obłęd. Nie jestem pewna dokładnie dlaczego. Mam po prostu szczęście, że mój umysł nie został dotknięty. Myślę, że to dzięki Atenie. Dużo ze mną rozmawia, a jej pewność siebie pomaga mi się skupić.
Nagle wyczuwam zapach w powietrzu. To łoś i bez zastanowienia zmieniam postać. Pozwalam Atenie przejąć stery. Daję jej pełną kontrolę. W końcu to ona jest wilkiem, a ja jej ludzką partnerką. Jej łapy pędzą przez las, podążając za zapachem łosia.
Czuję, że jesteśmy blisko terytorium watahy. Wiem, że to nie najlepszy pomysł, aby dokończyć nasze polowanie tak blisko watahy. Jesteśmy jednak bardzo głodne, a szczerze mówiąc, jeśli sprawy pójdą źle, mogę uciec. Miałam mnóstwo spotkań z watahami i nigdy nie miałam problemu z ich przechytrzeniem. Albo nawet walką, jeśli to konieczne.
Zazwyczaj staram się unikać watah i innych samotników. Watahy zazwyczaj nie są przychylne samotnym wilkom. Uważają nas za brudnych lub przestępców. Dodatkowo myślą, że staliśmy się dzicy i trzeba nas zlikwidować. Nie wspominając już o innych samotnikach, których spotkałam - nie są dużo lepsi od watah.
Raz spotkałam watahę złożoną z samotników. Na początku byłam podekscytowana, bo brakowało mi towarzystwa innych. Okazali się jednak okropni, i musiałam zabijać, żeby się stamtąd wydostać. Pamiętając, że jestem blisko granicy, muszę postępować ostrożnie.
Nie chcę sprowokować wojowników tej watahy i walczyć tylko po to, żeby zdobyć łosia, na którego poluję. Jednocześnie jednak, będę walczyć o moje jedzenie, jeśli będę musiała. Robiłam to już wcześniej i zrobię to ponownie. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Będę ostrożna, ale zamierzam zjeść tego cholernie dobrego łosia!
W końcu dostrzegamy nasz posiłek. Atena czeka chwilę, żeby zaatakować. Mówię jej, że po zabiciu musimy przeciągnąć go do domu. W ten sposób mogę zachować trochę mięsa, żeby zjeść w ludzkiej postaci, a Atena będzie mogła mieć więcej, bez konieczności ponownego polowania.
Nie jest zadowolona z mojego pomysłu, ale przypominam jej, że nie zje całego łupu i nie jest miło marnować tego cennego mięsa. Zgadza się i obserwuje łosia przez moment, zanim skoczy. Rozrywa jego szyję i nie puszcza. Wielkie zwierzę szarpie się, próbując uciec. Jednak jego siła słabnie, gdy krwawi z rany na szyi, i upada na ziemię. Gdy już przygotowujemy się do jedzenia, Atena coś wyczuwa! Podnosimy wzrok znad naszego łupu i widzimy wielkie zielone oczy patrzące na nas. Te oczy należą do ogromnego czarnego wilka.