




ROZDZIAŁ 7
ROZDZIAŁ SIÓDMY
Avyanna spędziła cały dzień w swoim pokoju, ponieważ nie była jeszcze gotowa, aby stawić czoła komukolwiek, zwłaszcza wielu nadmiernie ciekawskim członkom watahy.
Baron, z którym chciała zawrzeć sojusz, był w jej poprzednim życiu tylko plotką, a ich drogi prawie się nie przecinały. W tym życiu Avyanna postanowiła znaleźć inny sposób na życie, aby uciec przed swoim losem, więc zwróciła się do mitu.
„Czy istnienie tego człowieka wpłynie na moje życie?” Avyanna kwestionowała swoją decyzję. „Czy Królewskie Likany są naprawdę tak potężne, jak mówią?”
Avyanna była pogrążona w myślach i zastanawiała się: „Co się stanie, jeśli wprowadzę tego Likana do mojego życia? Mam nadzieję, że tego nie pożałuję.”
Jej myśli błądziły.
Nie to, że Nancy prawdopodobnie skończy z Erikiem, niepokoiło Avyannę. To, co ją niepokoiło, to fakt, że jedyny plan i nadzieja, jakie miała, zostały zniweczone przez rozmowę telefoniczną z Likanańskim Królem Alfą. Była zirytowana i przeniosła tę agresję na niego. Słyszała plotki o potężnym i troskliwym Likanańskim Królu Alfie, ale Baron, z którym rozmawiała, nie wydawał się być tą samą osobą, o której słyszała.
Avyanna zarządziła, aby jedzenie przynoszono jej do pokoju, gdzie zjadła śniadanie i obiad. Spędziła dzień na czytaniu historii różnych Alf i Lun z różnych terytoriów, mając nadzieję, że znajdzie coś, co pomoże jej sformułować nowy plan. Studiowała przez wiele godzin, ale nie znalazła niczego pomocnego między stronami.
Bezowocność jej wysiłków spowodowała, że z hukiem rzuciła książkę na podłogę.
"Katie." Avyanna zawołała, mając nadzieję na cud. Czuła się całkowicie bezradna i pusta bez swojego wilka.
"Katie, proszę, potrzebuję cię!" Nadal żadnej odpowiedzi od Katie. Avyanna przestraszyła się na myśl o życiu bez swojego wilka na zawsze. Czuła, że to cena, jaką musiała zapłacić Bogini Księżyca za drugą szansę, mimo że prawdziwym powodem braku jej wilka była Nancy. Aconit, który Nancy zmusiła Avyannę do połknięcia w jej poprzednim życiu, miał w sobie truciznę, która miała sprawić, że będzie cierpieć przed śmiercią, ale niestety tylko uśpiła Katie w głębinach nieznanego. Efekt trucizny nie zniknął nawet po zmianie czasów, a Avyanna pozostawała nieświadoma tego.
"Co za zmarnowany dzień." Mruknęła cicho do siebie.
Gdy mruczała, usłyszała pukanie do drzwi.
"Kto tam? Mówiłam wcześniej, że nie chcę nikogo przyjmować dzisiaj." Warknęła.
"Luno Avyanno, to ja, Vanessa." Głos Vanessy był łagodny i delikatny.
"Chcę być teraz sama."
"Wiem, że jesteś na mnie zła, ale proszę, czy mogę z tobą porozmawiać? Nie jesteśmy w dobrych stosunkach i nie podoba mi się, jak to między nami wygląda."
Avyanna pomyślała o tym, co powiedziała Vanessa. Tak było w jej poprzednim życiu, nie rozmawiały ze sobą od czasu, gdy Omega weszła do domu watahy, tylko że Vanessa nigdy nie przyszła, żeby to załatwić, co jest inne.
"Dobrze, możesz wejść." Westchnęła Avy.
Vanessa trzymała szklankę z białą substancją. "Przyniosłam ci to." Powiedziała, podchodząc do Avyanny.
"Co to jest?" Zapytała Avyanna, nieporuszona tym, co trzymała Vanessa. Wywąchała, że to, co trzymała Vanessa, to lody. Powąchała głębiej z daleka, szukając najmniejszego dowodu na to, że są zatrute. Im bliżej Vanessa podchodziła, tym bardziej było jasne, że lody nie zawierają żadnej formy trucizny.
"Pamiętasz, jak nazywaliśmy Białą śmietanę w liceum?"
"Tak, masz na myśli ludzkie lody?"
"Tak."
"Chwileczkę! O mój Boże, zrobiłaś dla mnie lody." Avy była niepewna, zanim odebrała lody od Vanessy. Wahała się, ponieważ w jej poprzednim życiu Vanessa ją zdradziła. Avy pomyślała przez chwilę, zanim zdecydowała się wziąć lody. Oceniła szczery wyraz twarzy Vanessy i gdy zrozumienie szczerości Vanessy dotarło do Avyanny, wzięła szklankę od Vanessy i mruknęła "dziękuję," zanim wlała całą zawartość do ust.
Kiedy Avyanna była w liceum, jej rodzice karmili ją zarówno ludzkim jedzeniem, jak i ich. Pan Windsor doradził jej, że jako Luna powinna jeść wszelkiego rodzaju jedzenie oprócz mięsa i podrobów. Powiedział jej, że jej umiejętność jedzenia takich rzeczy daje jej przewagę w adaptacji zarówno w ludzkim świecie, jak i na jej terytorium.
Kiedy Avyanna spróbowała domowych lodów swojego ojca, zakochała się w lodach. Pan Windsor pokazał jej sekret tego doskonałego smaku i codziennie w tajemnicy robiła swoje własne lody.
Pewnego dnia Vanessa poszła za Avyanną do domu po szkole, a Avyanna zdradziła jej swój mały przepis. Vanessa zakochała się w lodach po pierwszym kęsie. Postanowiły nazwać je "biała śmietanka", aby to był ich mały sekret.
"Mam nadzieję, że nie zrobiłaś tego tylko po to, żeby przekupić mnie, żebym ci wybaczyła." powiedziała Avyanna, wręczając szklankę Vanessie.
"Nie, nie do końca. Chciałam cię po prostu czymś zaskoczyć, bo ostatnio nie spędzałyśmy razem tyle czasu, co zwykle."
Vanessa rozumiała, że Avyanna była nie tylko jej najlepszą przyjaciółką, ale także Luną ich watahy i że rzeczy nie mogły być takie same jak wcześniej, ponieważ Avyanna miała nowe role i obowiązki do wypełnienia.
"Naprawdę się postarałaś; smak jest doskonały, muszę przyznać." Avyanna oblizała usta.
"Dziękuję. Chciałam naprawdę przeprosić za to, co się wczoraj stało. Naprawdę rozumiem, jak się czujesz i jako twoja przyjaciółka powinnam być pierwsza, która cię zrozumie." powiedziała Vanessa poważnie.
"Rozumiem. Ericson jest twoim bratem, więc każdy na pewno będzie chronił interesy swoich bliskich. Zrobiłabym to samo, będąc na twoim miejscu."
"Avyanna, chcę, żebyś wiedziała, że jesteś moją rodziną, a nie tylko przyjaciółką." Vanessa usiadła na łóżku, trzymając Avyannę za ręce.
"Wiem."
W tym momencie Avyanna zaczęła rozważać, czy powierzyć Vanessie swoje sekrety, które dotąd trzymała dla siebie.
"Ericson nie mógłby żyć dobrze z myślą, że jego partnerka jest gdzieś tam..." zaczęła Vanessa, "i wierzę, że przyzwyczaisz się do tego wszystkiego, bo jesteś silniejsza, niż myślisz."
Avyanna była znowu rozczarowana Vanessą, ale nie zamierzała się znowu złościć. Była gotowa dać im to, czego chcieli.
"Przyzwyczaję się." Avyanna wymusiła uśmiech, którego Vanessa nie potrafiła odczytać.
"Może pójdziemy się gdzieś razem zabawić?"
"Przepraszam Vanessa, chciałabym, ale mam teraz dużo na głowie."
"Rozumiem, w porządku." Vanessa spuściła głowę z rozczarowaniem. Avyanna była mniej zmartwiona, ponieważ była gotowa, by wszyscy, którzy byli przeciwko niej, poczuli ból, który ona czuła.
"Mam nadzieję, że nie zapomniałaś, że dziś wieczorem mamy Spotkanie Królewskich." powiedziała Avyanna.
"Kurde! Prawie zapomniałam. Lepiej pójdę się przygotować, zanim mój brat poderżnie mi gardło za nieobecność."
"Tak, ja też muszę się przygotować, bo muszę być na Królewskim miejscu, zanim wszyscy przyjdą."
"To prawda. Do zobaczenia tam." Vanessa opuściła pokój Avyanny.
Vanessa przekonała Avyannę, że jest po jej stronie. Nie chciała być złą przyjaciółką dla Avyanny, ani też nie chciała, żeby jej brat jej nienawidził. Część jej wiedziała, że Avyanna miała rację i że Ericson mógłby po prostu odrzucić Omegę i pozwolić, by zapanował pokój, ale znała swojego brata, był zbyt uparty, by przyznać prawdę.
Spotkanie Królewskich odbywało się zazwyczaj raz w roku, aby omówić nowe rzeczy, które miały przynieść korzyści członkom watahy. Jak sama nazwa wskazuje, było to tylko dla urzędników i królewskich członków watahy.
Avyanna założyła długą czerwoną suknię, która zakrywała jej stopy i delikatnie opadała na ziemię, a włosy spięła do tyłu. Nie była gotowa, by zaimponować swojemu mężowi, bo powoli traciła do niego szacunek z powodu rzeczy, które jej zrobił. Wiedziała, że zobaczy go ponownie tej nocy i nie była na to gotowa.
"Przynajmniej nie będę musiała stawić czoła tej idiotce, Nancy." powiedziała Avyanna do siebie, wychodząc z pokoju.
Jeden z Gamma watahy już stał przy wejściu do dużego pokoju, gdzie miało się odbyć spotkanie.
"Pozdrawiam, moja Luno." powiedział, otwierając drzwi dla Avyanny. Pokój był pełen urzędników, nie tak, jak Avyanna się spodziewała. Wyglądało na to, że wszyscy mieli na myśli punktualność. Ale coś odwracało uwagę wszystkich od tego, że weszła do pokoju. Gdy szła dalej, zauważyła blond Omegę, której najbardziej nienawidziła.
Nancy siedziała na krześle przeznaczonym dla Luny Avyanny obok jej męża, Alfy Ericsona, i natychmiast, gdy zobaczyła Avyannę idącą w jej stronę, padła na kolana, a łzy spłynęły jej po policzkach.
"Błagam o litość, moja Luno, proszę, nie karz mnie."
Avyanna nagle przypomniała sobie bezlitosny sposób, w jaki Nancy podcięła jej gardło w poprzednim życiu, i nagle ogarnęła ją paląca złość, która była gorąca na tyle, by spalić Ericsona jednym spojrzeniem.
Avyanna delikatnie wdychała i wydychała powietrze, zmagając się z sobą, aby kontrolować swoją złość, ale w głowie knuła plan.
Chciała, aby wszyscy, którzy mieli udział w jej upadku, zapłacili za to, co przeszła!