




Rozdział szósty
Minęło już kilka godzin od kiedy Kane poszedł na swoje spotkanie z Theodorem. Przed wyjściem wydawał się trochę spięty. Kiedy zapytałam go, co go niepokoi, powiedział tylko, że wszystko jest w porządku i kontynuował robienie śniadania. Nie chciałam naciskać, więc odpuściłam i skupiłam się na tym, żeby go rozbawić, zanim wyszedł. Mam nadzieję, że spotkanie przebiega dobrze. Z opowieści wiem, że ma temperament i naprawdę współczuję każdemu, kto powie coś nieodpowiedniego, gdy jest w jednym ze swoich napadów złości. Trixie pomyślała, lekko się śmiejąc na myśl o tym, jaki szalony był jej partner, a jednak nigdy nie widziała tej strony, o której wszyscy plotkowali. Szczerze mówiąc, nie obchodziło jej, jakim potworem był, był jej partnerem i akceptowała go bez względu na to, co zrobił w przeszłości.
Trixie spędziła większość poranka kończąc swoje zadania domowe i oglądając telewizję. Jednym z plusów życia w stadzie było to, że mieli trzydniowe weekendy każdego tygodnia. Alfy i starszyzna nigdy nie podali powodu, ale nikt też na to nie narzekał.
Gdy Trixie zaczynała robić domową pizzę ze wszystkimi zakupami, które Kane przyniósł. Nie był zadowolony z pustej lodówki i szafek. Poszedł na całość i zaopatrzył jej mały garaż w jedzenie. Minęło zaledwie kilka dni od kiedy Kane pojawił się w jej życiu, a już mogła powiedzieć, że przytyła kilka kilogramów. Nie narzekała jednak, wiedziała, że była niedożywiona i musiała przytyć sporo, zanim osiągnie zdrową wagę.
Gdy śpiewała do swojej muzyki i przygotowywała pizzę, zaczęła słyszeć dziwne brzęczenie. Nie było głośne, było ciche. Trixie pomyślała, że to może lodówka albo piekarnik i starała się to ignorować, ale kiedy chciała kontynuować robienie pizzy, brzęczenie się nasiliło. Zakryła uszy rękami. Wtedy zdała sobie sprawę, że dźwięk jest w jej głowie. Co do diabła się dzieje! Trixie próbowała pozbyć się tego dźwięku, ale nie chciał zniknąć. Kiedy myślała, że zaczyna wariować, jej myśli natychmiast zwróciły się ku Kane'owi. To musi być on! Coś musi być nie tak, nie była w 100 procentach pewna, ale jej instynkt mówił jej, żeby sprawdzić, co z jej partnerem. I tak też zrobiła.
~ ~ ~
Trixie zmierzała w kierunku zamku, ale została zatrzymana przy bramie przez dwóch nadmiernie umięśnionych strażników. "Podaj cel swojej wizyty, bezwilczy kundlu." Jeden ze strażników splunął w jej stronę. Trixie odruchowo zrobiła krok w tył, ale udało jej się przemówić. "J-jestem t-tutaj, żeby z-zobaczyć Kane'a..." Trixie przeklęła swoje jąkanie, zawsze jąkała się, kiedy była przestraszona.
Strażnicy wybuchnęli gromkim śmiechem, patrząc na maleńkie stworzenie przed nimi. "Wracaj skąd przyszłaś, mała. Kane jasno dał do zrozumienia, że nie chce tu żadnych przypadkowych dziwek. Sam sobie z nimi radzi, więc przestań, zanim się ośmieszysz." - powiedział jeden ze strażników z czystą rozrywką. "Idź i pieprz się z kimś innym." - dodał drugi strażnik.
"J-Ja.. j-jestem.. j-jego.. p-partnerką.." - wydusiła Trixie między szlochami. Dlaczego musiała być taka emocjonalna? Strażnicy zastygli na miejscu po jej słowach, wymieniając spojrzenia pełne zdumienia i strachu. Jeśli to, co powiedziała, było prawdą, to obaj byli martwi. Gdy jeden ze strażników odzyskał przytomność, powiedział: "Kane nigdy nie wspominał o partnerce. Więc niezła próba, ale dość tych łez. Nie damy się nabrać. Odejdź teraz albo trafisz do celi." - powiedział z dużą nienawiścią.
"Jeśli OŚMIELISZ się tknąć naszą Królową, urwę ci łeb, psie." - głęboki, groźny warkot dobiegł zza ich pleców, zmuszając ich do obrotu i stanęli twarzą w twarz z Dieselem. Diesel był czołowym wojownikiem króla Gabriela i partnerem księżniczki Angel. Był pełnokrwistym demonem, ale opuścił swoje królestwo, aby dołączyć do Gabriela, gdy znalazł swoją partnerkę. Diesel był kimś, kogo należało się bać, jeśli chodzi o członków rodziny królewskiej obu królestw. Może już nie należał do Wiecznego Królestwa, ale nadal okazywał szacunek ich królowi i teraz królowej.
"Nie ma mowy, żeby to coś było partnerką Kane'a. Bogini Księżyca nie połączyłaby go z kimś takim jak ona." - odważny, ale bardzo głupi strażnik powiedział. W jednej chwili obrażał Trixie, a w następnej był przygwożdżony do bramy, podczas gdy Diesel powoli dusił go na śmierć. Drugi strażnik nie odważył się nawet odezwać. Wiedział, że są w błędzie i nie chciał podzielić losu swojego idiotycznego partnera.
Diesel puścił go w ostatniej chwili. Postanowił, że to król zdecyduje o losie tego człowieka. "Obaj idźcie i czekajcie w norze. Kane zajmie się wami po swoim spotkaniu." - Diesel uśmiechnął się złowieszczo. Obaj zbledli, ale posłuchali jego polecenia i skierowali się w stronę zamku.
Podczas gdy Diesel czekał, aż pojawią się dwaj inni strażnicy, którzy zajmą ich miejsce, pośpiesznie wpuścił Trixie do środka. Wyglądała okropnie. Zapłakana twarz i małe czkawki od płaczu. Gdyby Kane zobaczył ją w takim stanie, spaliłby zamek do ziemi. Trixie próbowała wytrzeć łzy i uspokoić oddech. Przybyła tu, by znaleźć Kane'a i dowiedzieć się, co jest nie tak, a nie po to, by Kane musiał się o nią martwić.
Kiedy pojawili się inni strażnicy, Diesel wyciągnął rękę do Trixie, aby mogła się jej chwycić, podczas gdy on prowadził drogę, ale Trixie tylko pokręciła głową. "Nie chcę zobaczyć, jak Kane zareagowałby, gdyby zobaczył lub poczuł innego mężczyznę na mnie. Słyszałam, że demony są znacznie gorsze niż wilki czy likany, jeśli chodzi o ich partnera. Wolałabym go nie denerwować. Już jest zdenerwowany." Trixie mówiła z lekkim uśmiechem. "Dobrze, moja Królowo. Zaprowadzę cię do Kane'a." Diesel odwzajemnił jej uśmiech.
"Proszę, po prostu mów mi Trixie."
~ ~ ~
Przechodząc przez zamek po raz pierwszy, Trixie była oczarowana. Nigdy nie widziała czegoś tak pięknego. To było prawdziwe arcydzieło. Mimo że była pochłonięta podziwianiem wszystkiego, nadal czuła na sobie różne spojrzenia. Wiedziała, że wszyscy zastanawiali się, dlaczego tu jest. Słyszała nawet niektóre szepty, ale postanowiła je ignorować. Była tu dla Kane'a i tylko dla niego.
Diesel zaprowadził ją do drzwi sali konferencyjnej. Bzyczenie w jej głowie stawało się coraz głośniejsze, odkąd tu była, i wiedziała, że miało to coś wspólnego z Kane'em. Trixie zebrała odwagę i delikatnie zapukała do drzwi, a następnie je otworzyła.
"C-co t-tu s-się d-dzieje..?" Trixie natychmiast zaniemówiła na widok. Wszyscy mężczyźni byli w pozycjach obronnych, ale jej oczy skupiły się tylko na jej partnerze. Wyglądał jak Kane, ale jego oczy były ciemnoczerwone, a aura, która od niego emanowała, sprawiała, że Trixie cofała się krok po kroku. Zanim Trixie zdążyła się odwrócić i odejść, Kane pojawił się tuż przed nią i chwycił jej twarz obiema rękami.
"Co się stało, moja Królowo? Co się wydarzyło? Kto cię skrzywdził? Kto sprawił, że płakałaś?" Goliath zasypał ją pytaniami. Był gotów zabić każdego, kto ją skrzywdził. Wystarczyło, żeby powiedziała słowo, a wszystko by się skończyło.
"K-kim t-ty j-jesteś?" Trixie była drżącą ruiną.
Goliath westchnął głęboko i przeniósł ręce, aby objąć Trixie, wtulając nos w zagłębienie jej szyi. Jej zapach natychmiast go uspokoił. Potrzebował tego. "Mam na imię Goliath, partnerko. Jestem demonem Kane'a. Nie chcę cię straszyć, cukiereczku, i zdecydowanie nie chciałem, żebyśmy się tak spotkali." Goliath wyszeptał do niej. Jego głęboki, szorstki, złowieszczy głos zniknął w jednej chwili. Teraz można było usłyszeć tylko miękki, uspokajający, ale wciąż szorstki głos.
Mężczyźni w pokoju byli w szoku. Słynny Goliat, który zabił tysiące, potwór, którego wszyscy się boją, człowiek, który potrafi zabić bez emocji, bez wyrzutów sumienia, bez litości, był teraz wielkim, pieprzonym misiem w obecności swojej partnerki. Teodor uśmiechnął się do siebie, nigdy nie myślał, że ktoś mógłby dotrzeć do Goliata, ale oto znowu się mylił. Trixie była słodkim miodem, którego ten zabójczy pszczół potrzebował, aby być pod kontrolą, dzięki Ci, Bogini Księżyca.
Jackson z kolei poczuł lekką ulgę. Może Goliat go nie zabije, jeśli Trixie mu wybaczy. Musiał przynajmniej spróbować.
Zanim Trixie mogła odpowiedzieć Goliatowi, Jackson przemówił. "Trixie, cieszę się, że tu jesteś! Chciałem z tobą porozmawiać..." Jackson został przerwany przez przeraźliwy ryk, który mógłby roztrzaskać okna. "Nie będziesz mówił do niej!" powiedział Goliat przez zaciśnięte zęby. Trixie tylko patrzyła to na jednego, to na drugiego. Wtedy wszystko się połączyło.
"To o to chodziło z tym bzyczeniem! To byłeś ty! To dlatego, że tu jesteś!" Trixie prawie zapiszczała, podekscytowana, że znalazła rozwiązanie. W chwili, gdy zobaczyła Goliata, bzyczenie ustało. Nie wie, dlaczego się zaczęło, ale cieszyła się, że się skończyło.
"Jakie bzyczenie?" Tym razem odezwał się Teodor, zaintrygowany tą małą informacją, zapominając, że jego brat zaraz zamierzał zmasakrować Jacksona.
"To więź partnerska/połączenie między nami. Kiedy będziemy w pełni związani, stanie się to cichym brzękiem, prawie jakbyś nucił do siebie. Pojawi się tylko wtedy, gdy wyjdę na powierzchnię, gdy nie będę blisko niej. To tylko więź dająca jej znać, że musi do mnie przyjść, 'pomóc' mi, jeśli tak można powiedzieć. Wiesz to lepiej niż ktokolwiek inny, Theo, wychodzę na powierzchnię tylko wtedy, gdy jest to absolutnie konieczne. Więc teraz, gdy wyszedłem, nasza więź ją przywoływała, aby mnie znalazła i uspokoiła. To najlepsze wyjaśnienie, jakie mogę dać." Goliat powiedział z lekkim rozdrażnieniem. Chciał zabić tego drania za sprawienie jego partnerce tyle bólu, a ludzie ciągle go rozpraszali. A właściwie jedna osoba w szczególności. Trixie cały czas głaskała jego ramię jedną ręką, podczas gdy drugą kreśliła kojące kręgi na jego plecach, zmuszając Goliata do zachowania spokoju. Wiedział, że Trixie wie, co robi. Nie chciała, aby działał pod wpływem emocji, i kochał ją za to jeszcze bardziej.
"Goliat, już to wiesz, ale nazywam się Trixie. Powinnam się odpowiednio przedstawić, skoro to nasze pierwsze spotkanie." Trixie uśmiechnęła się do niego słodko. Nie chciała zostawić go tutaj, aby dokończył swoje 'spotkanie', więc musiała działać szybko, zanim skupi się z powrotem na Jacksonie. Nie miała powodu, by słuchać, co miał do powiedzenia. Nie obchodziło jej to. Więc skupiła całą swoją uwagę na swoim dzikim partnerze.
"Zabierzesz mnie do domu? Chcę, żebyśmy poszli do domu, proszę?"