




Rozdział trzeci
Kane nie tracił czasu, rzucił się naprzód z morderczym błyskiem w oczach. Dlaczego miałby tego nie robić? Właśnie zobaczył cztery żałosne wilki krzywdzące jego partnerkę! Nie mógł pozwolić im żyć po tym, jak skrzywdzili jego Królową! Kane rzucił się na pierwszego kundla, którego zauważył, ale zanim go złapał, Theodore zdążył go powstrzymać.
"Musisz pomyśleć, zanim zaczniesz zabijać te szczeniaki, Kane. Staramy się zjednoczyć królestwa, a nie rozpętać wojnę... poza tym ktoś obserwuje każdy twój ruch... nie chcesz jej teraz przestraszyć, prawda?" Theodore szepnął do brata i delikatnie wskazał na małą kobietę leżącą na ziemi. Gdy Kane na nią spojrzał, jego cały świat zamarł.
~ ~ ~
Trixie próbowała nadrobić zaległości w nauce, gdy podeszły do niej najgorsze osoby, jakie znała. Gdy podniosła wzrok na czwórkę, spotkała ją uderzenie w twarz. Przez chwilę oszołomiona, Trixie wpatrywała się w ziemię, podczas gdy niechciani goście zaczęli się śmiać. Czerpali radość z dręczenia Trixie, bo była wyraźnie słaba. Nie miała wilka, więc nie mogła się bronić, nawet gdyby chciała, byłoby to bezużyteczne.
Dla nich była zbędnym balastem i zasługiwała na takie traktowanie. Gdy zaczęli ją wyzywać, krzyczeć absurdalne rzeczy na jej temat, zaczęli ją również bić i kopać. Codziennie starali się uprzykrzyć jej życie coraz bardziej, ale w jej urodziny starali się wyrządzić jej najwięcej krzywdy, bo wiedzieli, że to już i tak dzień pełen bólu dla niej. Naprawdę wierzyli, że zasługuje na każde uderzenie.
Tuż gdy Max pojawił się za rogiem, ruszył w stronę grupy, by ich powstrzymać, ale zanim zdążył, drzwi frontowe otworzyły się i weszli dwaj Królowie. Max szybko wycofał się za róg i obserwował stamtąd.
Trixie była w transie, gdy tylko drzwi się otworzyły, uderzył ją najlepszy zapach, jaki kiedykolwiek czuła. Pachniało sandałowcem i sernikiem wiśniowym, jej ulubionym deserem! Wpatrywała się w mężczyznę przed sobą. Był wysoki, bardzo wysoki, musiała zgadywać, że nie miał mniej niż dwa metry. Miał czarne włosy i najciemniejsze, najgłębsze brązowe oczy. Jego koszula wyglądała jak druga skóra, pokazywała każdy mięsień, czy to był sześciopak, nie, ośmiopak? Każdy jego ruch i krok sprawiał, że jej ciało słabło... Nie mogła uwierzyć, że to jej partner. Z tą myślą natychmiast zaczęła się martwić. Czy zaakceptuje ją mimo braku wilka? Czy wyrzuci ją jak śmiecia? Wszyscy mówili, że tak się stanie, jeśli znajdzie swojego partnera, że on ją odrzuci, gdy tylko ją spotka.
Jej myśli przerwało dziwne uczucie na policzku. Gdy skupiła wzrok, spotkała się z tymi głębokimi, ciemnymi brązowymi oczami, w których już się zakochała. Jego ręka głaskała jej policzek, podnosząc jej głowę, by lepiej spojrzeć w jej oczy. Westchnęła na jego dotyk. Czuła nie tylko iskry, były one potężne, rozchodzące się po całym ciele, a iskrom towarzyszyło ciepłe mrowienie. To było jedno z najlepszych uczuć, jakie kiedykolwiek doświadczyła.
~ ~ ~
Kane nie mógł uwierzyć, jak niesamowicie miękka była jej skóra, nie mógł nawet opisać, co czuł, gdy się dotknęli. To było dla niego całkowicie euforyczne. Już wiedział, że ta kobieta stanie się jego nowym uzależnieniem i nie miał z tym żadnych problemów. Jego mała partnerka jęknęła i przytuliła się do jego dotyku, podczas gdy on zgubił się w jej oczach. Te wielkie, jasne zielone oczy, wpadał w nie coraz głębiej i głębiej. Pasowały do reszty jej wyglądu. Miała najbłyszczące ciemnobrązowe włosy, sięgające do pasa. Nie mógł się doczekać, by przeczesać je rękami. Gdy przyglądał się reszcie jej ciała, zauważył, jak była chuda, co natychmiast wybiło go z transu.
"Co ci się stało, moja miłości?" Kane zapytał najdelikatniejszym głosem, jaki mógł z siebie wydobyć. Theodore był trochę zszokowany widokiem swojego brata.
Trixie nic nie powiedziała, tylko opuściła głowę i spojrzała na ziemię. Kane powoli uniósł jej głowę palcami pod jej podbródek i bezradnie się uśmiechnął. Nie chciał jej przestraszyć ani martwić, więc spokojnie skinął głową i powiedział: "Rozumiem, chodźmy. Chcę cię zabrać w miejsce, gdzie możemy porozmawiać na osobności, dobrze?"
Trixie tylko nieśmiało się uśmiechnęła i skinęła głową.
Czwórka nastolatków, którzy obserwowali wszystko, byli nieco zszokowani, że dziewczyna, którą dręczyli, okazała się być partnerką Króla Piekieł. Wiedzieli, że to dla nich źle się skończy.
Kane nie zapomniał o nich. Spojrzał na czwórkę spokojnie i cicho, aby nie przestraszyć swojej cennej partnerki. Kiedy pomógł jej wstać, zaskoczyła go. Jej głowa sięgała ledwie jego brzucha. Była najniższą kobietą, jaką kiedykolwiek widział, co tylko sprawiło, że kochał ją jeszcze bardziej. Wyobrażał sobie wszystkie pozycje, w jakie mógłby ją ułożyć, gdyby...
„aheem”... Kane został wyrwany z myśli, gdy jego brat odchrząknął. Theodore już widział, jak koła w głowie Kane'a zaczynają się kręcić i postanowił przywrócić jego uwagę do bieżącego zadania.
„Dobrze, wy czterej, wyjaśnijcie mi, dlaczego krzywdziliście swoją przyszłą królową?” Kane powiedział tonem wymagającym, ale spokojnym.
„KRÓLOWĄ?!?! TA BEZWILCZA SUKA NIE JEST MOJĄ KRÓLOWĄ!!” Jedna dziewczyna powiedziała z taką nienawiścią.
Zanim Kane zdążył jej złamać kark, Theodore miał ją przyciśniętą do ściany z ręką mocno owiniętą wokół jej gardła. „Jeśli kiedykolwiek nazwiesz moją królową tym słowem ponownie, jeśli kiedykolwiek zlekceważysz moją królową, osobiście obedrę cię ze skóry na oczach twojej rodziny.” Theodore ścisnął ją jeszcze mocniej, zanim pozwolił jej upaść na ziemię, łapiącą oddech.
„Jeśli ktokolwiek z was choćby tknie włos na ciele mojej królowej, będzie to akt wojny, a uwierzcie mi, nie chcecie, aby całe Piekło spadło na was.” Theodore mówił z taką autorytetem, że jego aura emanowała z niego. Nikt nie odważył się sprzeciwić. Wszyscy tylko kiwnęli głowami i ukłonili się z szacunkiem. „Zmykajcie, zanim pozwolę mojemu bratu was zabić za skrzywdzenie jego partnerki.” Theodore ponownie przemówił. Wiedział, że Kane chciał ich zabić i nie chciał krwawej jatki, zwłaszcza że próbowali zjednoczyć królestwa. Właśnie uratował te szczeniaki.
Trixie była w szoku, że ten mężczyzna stanął w jej obronie, mimo że jeszcze się nie poznali. Kane natomiast stał dumnie i wysoko, dumny ze swojego młodszego brata. Widział swoją królową i był gotów pójść na wojnę dla niej. Wiedział, że reszta jego królestwa również by go poparła, ale nie mógł być bardziej dumny, że może nazywać Theodore'a swoim bratem i zastępcą.
~ ~ ~
Max nie mógł uwierzyć w to, co widzi. Trixie znalazła swojego partnera i okazało się, że to sam Goliath. Ten bezduszny stwór zrujnuje Trixie! Musiał jej pomóc, ale jak miał to zrobić? Był całkowicie bezsilny wobec Wiecznego Króla. Wszyscy wiedzą, jakim potworem jest, a jednak tutaj jest, już roszcząc sobie prawo do Trixie! Trixie była jego! To on zawsze stawał w jej obronie i próbował ją chronić. Nie mógł pozwolić, by ktoś inny zajął jego miejsce! Zirytowany i sfrustrowany, Max cicho wymknął się i skierował się w stronę domu stada, już planując swoją „misję ratunkową”.
„Należysz do mnie, Trixie. Nikt inny, tylko poczekaj i zobaczysz.” Max pomyślał. Jego plan musiał być niezawodny, bez błędów, bez potknięć i nikt nie mógł się o nim dowiedzieć. Już i tak będzie wystarczająco trudno z Goliathem jako jej partnerem i z księciem Theodorem deklarującym, że jest gotów pójść na wojnę dla niej.
~ ~ ~
Theodore tylko delikatnie się uśmiechnął do Trixie i przedstawił się. „Jestem Theodore Hell. Książę Piekieł lub Wieczny Książę, osobiście nie lubię tego tytułu. Nie pasuje do mnie. Możesz po prostu nazywać mnie Theodore albo Theo. Jestem młodszym bratem tego gościa.” Theodore powiedział z przewróceniem oczami, wskazując na Kane'a.
Kane spojrzał na swoją partnerkę i zobaczył zszokowany wyraz jej twarzy, delikatnie podniósł jej głowę, aby spojrzała na niego. „Czy wszystko w porządku, kochanie?” Kane zapytał z nutą niepokoju, który szybko zniknął, gdy zobaczył, jak na jej twarzy powoli pojawia się mały uśmiech. „Mam na imię Trixie Tells.” Jej imię to Trixie. Najpiękniejsze i najbardziej seksowne imię, jakie kiedykolwiek słyszał. Jego Trixie, królowa Trixie, jego mała Trix.
„Nazywam się Kane Goliath Hell. Jestem Królem Piekieł, Wiecznym Królem, jak większość mnie nazywa. Jesteśmy partnerami, co czyni cię moją królową, kochanie.” Kane ogłosił dumnie. Pochylił się i szepnął bardziej ochrypłym głosem... „Czy jesteś gotowa, abym wielbił każdy centymetr twojego umysłu, ciała i duszy, maleńka?”