




Rozdział 6: Katrina
Miles trzymał mnie za rękę, gdy podążaliśmy za Samaelem do salonu. Beckett i Aphelion już tam byli, siedząc na sofie. Samael podszedł do jednego z pustych foteli i usiadł, cierpliwie czekając, aż my z Milesem zajmiemy miejsca.
„Możesz usiąść na fotelu, ja przyniosę krzesło z kuchni” – powiedziałam do Milesa.
„Nie bądź śmieszna, kochanie” – uśmiechnął się Beckett z kanapy. „Możesz usiąść z którymś z nas.”
Miles warknął, naprawdę warknął, i trudno było mi się nie roześmiać, zakryłam usta dłonią, udając kaszel, próbując stłumić śmiech. Miles ruszył w stronę fotela, ciągnąc mnie za sobą. Usiadł i pociągnął mnie na swoje kolana, przyciągając moje ciało blisko siebie, obejmując mnie w talii. Samael przewrócił oczami na Milesa.
„Więc, Katrina, jakie masz pytania?” – zapytał Samael.
Miałam mnóstwo pytań, ale jedno wydawało mi się najważniejsze ze wszystkich: „Co znaczy przeznaczenie?” – wypaliłam.
Beckett, który właśnie pił piwo z kufla, zakrztusił się, pryskając piwem z ust.
Aphelion zaśmiał się: „Zaczynasz od dużych pytań, widzę.”
Miles niespokojnie poruszył się pod moim ciężarem, a twarz Samaela była pozbawiona emocji.
„Więc co znaczy przeznaczenie?” – zapytałam ponownie.
„Aphelion, skoro cię to tak bawi, może ty odpowiesz na to pytanie” – stwierdził Samael, patrząc na Apheliona, z błyskiem złośliwości w oczach.
Oczy Apheliona zabłysły iskrą błyskawicy. „Możemy pominąć to pytanie i wrócić do niego później?” – zapytał, odwracając głowę w moją stronę.
„Nie” – powiedziałam, kręcąc głową. Było oczywiste, że to pytanie sprawiało im dyskomfort, ponieważ próbowali unikać tematu.
Aphelion ciężko westchnął: „Nie sądziłem, że się zgodzisz.” Przez chwilę milczał, studiując moją twarz. „Nie chcę cię przestraszyć, księżniczko” – powiedział w końcu, z widoczną wrażliwością w oczach.
„Wydarzenia z wczoraj i dzisiaj jeszcze mnie nie przestraszyły, jestem pewna, że cokolwiek mi powiesz, nie będzie gorsze niż przewrócenie całego mojego świata do góry nogami.” Uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
Spojrzał mi w oczy, jakby próbując zajrzeć w moją duszę, zanim zaczął mówić. „Przeznaczenie to skrót od przeznaczonych partnerów, w ludzkim świecie znani są jako bratnie dusze lub bliźniacze płomienie. Przeznaczony partner to ktoś, kto jest twoim idealnym dopasowaniem, twoje przeznaczenie zostało stworzone, aby idealnie do ciebie pasować, dwie połówki jednej całości. W naszym przypadku jednak, jest to proporcja cztery do jednego. Ty zostałaś stworzona dla nas, a my dla ciebie.”
Wstałam z kolan Milesa i zaczęłam chodzić wzdłuż kominka, z rękami skrzyżowanymi na piersi. Zatrzymałam się przed Aphelionem, próbując ocenić, czy sobie ze mną żartuje, ale z poważnego wyrazu jego twarzy mogłam wywnioskować, że nie. „Skąd wiesz, że jestem waszym przeznaczeniem?” – zapytałam.
Tym razem odpowiedział Beckett. „Czy nie czujesz tego przyciągania do nas wszystkich, potrzeby ciągłego dotykania nas, potrzeby bycia blisko, jakby wszechświat nie chciał, żebyśmy byli osobno?”
Czułam to połączenie ze wszystkimi czterema, choć najsilniejsze było z Milesem, było tam również z pozostałą trójką. Myślałam, że to dlatego, że wszyscy czterej byli niesamowicie przystojni, a ja nie miałam seksu od jakiegoś czasu, ale teraz zaczęłam się zastanawiać, czy może to było coś więcej.
„W momencie, gdy zobaczyłem cię w kolejce do mojego klubu, wiedziałem, że jesteś tą jedyną” – powiedział Miles, przyciągając moją uwagę z powrotem do siebie, moje serce zadrżało na jego widok. „Kiedy cię zobaczyłem, twoja aura świeciła tak jasno, przyciągając mnie, chcąc, żebym cię oznaczył jako moją. Dlatego zaprosiłem cię do klubu ze mną. Chciałem oznaczyć cię jako swoją od razu; ale im dłużej byłem wokół ciebie, tym szybciej zrozumiałem, że nie czujesz tego samego przyciągania do mnie, co ja do ciebie, zdałem sobie wtedy sprawę, że nie dorastałaś w naszym świecie i że nie wiesz zbyt wiele, jeśli w ogóle, o naszej społeczności, co wydawało mi się dziwne. Jeśli miałaś boską krew w sobie, powinnaś wiedzieć o nas i powinnaś wiedzieć, kim jestem.”
„Poczułem to przyciąganie, gdy tylko weszłaś przez drzwi z Milesem” – powiedział Beckett, przyciągając moją uwagę z powrotem do siebie. „Czułem zapach Milesa na tobie i stałem się szalenie zazdrosny, chciałem wyrwać cię z jego ramion i uczynić cię moją.”
„Wściekłem się, gdy cię pierwszy raz zobaczyłem” – odezwał się Samael. „Nie mogłem uwierzyć, że człowiek jest naszym przeznaczonym partnerem. Jak ktoś tak słaby może być partnerem dziedziców czterech niebiańskich królestw? Gdy poczułem to przyciąganie do ciebie, myślałem, że los igra ze mną okrutnie. Jak bezsilny człowiek może zjednoczyć cztery królestwa?”
Poczułam, jak moje serce ściska się na słowa odrzucenia Samaela.
„Ale mimo to czułem się do ciebie przyciągany, z szaloną potrzebą chronienia cię i osłaniania przed tym światem. Kiedy pozwoliłem moim boskim płomieniom okryć moje ciało i twój widok sprawił, że zemdlałaś, byłem przerażony. Bałem się, że cię skrzywdziłem, albo że gdy się obudzisz, będziesz się mnie bała.”
„I co z tego?” – zapytałam, krzyżując ramiona i piorunując Samaela wzrokiem. „Gdy tylko dowiedziałeś się o mojej ogromnej mocy, zdecydowałeś, że będę odpowiednim partnerem, bo nie chciałeś żałosnego, słabego człowieka? Jeśli przeznaczenie oznacza, że jesteś związany z kimś, kogo nie chcesz, to brzmi to bardziej jak klątwa niż błogosławieństwo.”
„Katrino” – zaczął Samael.
„NIE!” – ryknęłam, czując, jak gniew rośnie we mnie. Jak śmiał mnie pocałować, jak śmiał ze mną flirtować, jak śmiał chcieć mnie dopiero teraz, gdy wie, że jestem kimś znaczącym. „Nie masz prawa się usprawiedliwiać.”
„Księżniczko, musisz się uspokoić” – szepnął Aphelion spokojnym, kojącym głosem.
Odwróciłam się do niego, gotowa wybuchnąć, ale gdy to zrobiłam, zobaczyłam swoje odbicie na stoliku kawowym. Moje blond włosy były teraz przeplatane jasnymi, ognistymi płomieniami, a moje jasnobłękitne oczy stały się czarne jak dno otchłani.
Beckett i Miles wymienili zaniepokojone spojrzenia, gdy Aphelion wstał i ostrożnie zbliżył się do mnie.
„Co się dzieje, Aphelionie?” – zapytałam, czując w sobie ciemność, która pragnęła się uwolnić.
„W porządku, księżniczko” – powiedział Aphelion uspokajającym głosem, będąc tuż poza moim zasięgiem. „Dowiedziemy, co się dzieje” – szepnął, obejmując mnie mocno i przytulając do siebie.
Bałam się, że go skrzywdzę, niepewna, co moje płomienie mogą mu zrobić, ale wydawał się niewzruszony. Serce Apheliona biło głośno w moim uchu, jego pyszny zapach ogarniał mnie, wysyłając kojące fale przez moje ciało. Czułam, jak ciemność zostaje zepchnięta głęboko w głąb, a ja zaczynam czuć się bardziej jak zwykle.
Odsunęłam się od Apheliona i spojrzałam na pozostałych. Ich twarze wyrażały to samo zaskoczenie, co moje, z powodu nagłego wybuchu mocy, i jakby nie mogli uwierzyć w to, co właśnie zobaczyli.
„To powinno być niemożliwe” – mruknął Samael pod nosem.
„Jesteś absolutnie niesamowita” – wyszeptał Beckett.
„Niesamowita? Jak mogę być niesamowita? Wyglądałam jak pieprzony potwór” – krzyknęłam, czując, jak moje policzki zaczynają się moknąć od łez, których nawet nie zauważyłam.
„Nie powinnaś istnieć” – stwierdził Miles. „Ale oto jesteś przed nami.”
„Co się dzieje?” – zapytałam, czując strach. Kiedy myślałam, że już nie może być dziwniej, znowu stałam się anomalią.
„Przejawiasz zarówno moce Archanioła, jak i Upadłego Anioła” – stwierdził Aphelion spokojnie, jakby ta wiadomość go nie zaskoczyła.
„Te moce uważano za dawno zaginione, razem z Aniołami, które je posiadły.” powiedział Miles, teraz stojąc obok Apheliona i mnie, patrząc na mnie jak na jedno z największych cudów świata.
„Świetnie, więc nie tylko będę musiała zmierzyć się ze wszystkim, co dzieje się w tej szkole, ale jestem też dziwadłem.” odpowiedziałam, czując niepokój przed zajęciami, które miały się zacząć jutro.
„Nikt nie może się o tym dowiedzieć.” stwierdził Samael ze swojego fotela, nie zadając sobie trudu, by podejść bliżej.
„Więc nie tylko wstydziłeś się mnie za to, że jestem człowiekiem, ale teraz wstydzisz się mnie za to, że posiadam zbyt wielką moc.” odpowiedziałam, patrząc na niego gniewnie.
„Wyjaśnijmy sobie coś, Kochanie.” powiedział Samael złośliwie, a mój gniew wobec niego tylko podsycał jego własną złość. „Nie wstydzę się ciebie, ani nie jesteś dla mnie zbyt potężna. Jestem jednym z najsilniejszych Bogów, jakie kiedykolwiek stąpały po tej przeklętej ziemi. Nic mnie nie przeraża, w tym także ty, Katrina.” Samael wstał z fotela i ruszył w stronę drzwi, zamierzając opuścić górne piętro. Zatrzymał się na chwilę, jakby chciał coś jeszcze powiedzieć, zanim otworzył drzwi i wyszedł, trzaskając nimi głośno za sobą.
„Nie przejmuj się nim,” powiedział Beckett, pocierając moje ramię, próbując mnie uspokoić. „Samael nienawidzi, gdy ktoś mu się sprzeciwia, a także nie znosi nieznanego. Zdaje sobie sprawę, że popełnił błąd w swojej pierwszej ocenie ciebie, ale jest zbyt uparty i dumny, żeby przeprosić za osądzenie cię, zanim miał szansę cię poznać.”
„A teraz, kiedy jestem czymś, co nie powinno istnieć?” zapytałam, nadal wściekła na Samaela. „Czy chce się mnie pozbyć?”
Miles warknął, „Nawet gdyby chciał, nie miałby szans cię dotknąć. Zawsze cię ochronię, kotku.”
Uśmiechnęłam się do Milesa, uwielbiając jego ochronną stronę.
„Czy jest coś jeszcze, co chcesz wiedzieć dzisiaj wieczorem?” zapytał Beckett, chcąc wrócić do naszej wcześniejszej rozmowy.
„Dlaczego na tym piętrze są tylko cztery pokoje? Myślałam, że będziemy dzielić kwatery z resztą uczniów.”
Beckett uśmiechnął się do mnie, zanim odpowiedział na moje pytanie. „Dyrektor uznał, że będzie bezpieczniej dla wszystkich, jeśli zamieszkasz z dala od innych uczniów i nauczycieli, dopóki nie nauczysz się kontrolować swoich mocy. A na tym piętrze jest pięć pokoi, cztery na korytarzu, który już widziałaś, i jeden jeszcze za salonem,” odpowiedział, wskazując ręką na korytarz, którego wcześniej nie zauważyłam.
„Czyj pokój jest tam dalej?” zapytałam, myśląc o tym, jak terytorialni byli wokół mnie mężczyźni, zachowując się, jakby odległość między nami była przestępstwem, no może z wyjątkiem jednego z nich.
„Samaela.” odpowiedział Aphelion. „Był wychowywany w podziemiach i jest przyzwyczajony do bycia samotnym, ma trudności z przystosowaniem się do życia w grupie.”
„To nie jedyna rzecz, do której musi się przystosować.” mruknęłam cicho do siebie.
„Daj mu szansę, kochanie,” powiedział Beckett, biorąc mnie za rękę i wciągając na swoje kolana, co sprawiło, że się uśmiechnęłam, podczas gdy Aphelion mruczał, że mnie od niego zabrano, a Miles wyglądał, jakby chciał eksplodować. „Przekona się do ciebie.” dokończył Beckett.
„Nic mnie to nie obchodzi.” odpowiedziałam, nadal niezadowolona z Samaela. „Dlaczego dyrektor pozwolił wam czterem zostać tutaj ze mną?” zapytałam, chcąc zmienić temat z Samaela.
„Ponieważ jesteśmy najsilniejszymi istotami w tej akademii, podczas gdy twoja moc może trwale uszkodzić, a nawet zabić innych uczniów, na nas ledwo wpłynie.” odpowiedział Miles, wydając się w końcu porzucić zazdrość o to, że siedzę na kolanach Becketta, a nie jego.
„Pewny siebie, co?” zapytałam, drażniąc się z nim.
„Pokażę ci, co to pewność siebie.” mruknął do mnie, jego głos pełen pożądania.
„On nie jest zarozumiały,” odpowiedział Aphelion, „Naprawdę jesteśmy najsilniejszymi istotami w tej szkole. Jesteśmy dziedzicami czterech królestw, bezpośrednimi potomkami samych Bogów. Dlatego mogłem cię trzymać, gdy twoje włosy były splecione z piekielnym ogniem, nie doznając poparzeń.”
Zadrżałam na przypomnienie demonicznej bestii, w którą się nie tak dawno temu przemieniłam. Beckett pocierał moje ramiona, żeby mnie uspokoić. „Czy zmieniasz się tak, gdy twoje emocje są silne?” zapytałam, chcąc dowiedzieć się więcej o tym, co się ze mną dzieje.
„Nie, nigdy nie zmienialiśmy formy. Jest tak wiele rzeczy o tobie i twoim istnieniu, księżniczko, których musimy się jeszcze dowiedzieć.” Aphelion powiedział, głaszcząc moją twarz, „Ale dopóki nie znajdziemy więcej odpowiedzi, staraj się zachować spokój i trzymać mrok na wodzy. Gdyby informacja, że jesteś także częściowo upadłym aniołem, trafiła w niepowołane ręce... Nawet nie chcę myśleć, co zrobiłaby rada.”
Świetnie, jak miałam nauczyć się kontrolować swoje emocje, będąc otoczona tyloma nowymi i niezwykłymi rzeczami.
„Czy masz jeszcze jakieś pytania?” zapytał Beckett, ziewając szeroko.
Spojrzałam na zegar wiszący nad kominkiem, była już północ, a rano mieliśmy zajęcia. Miałam jeszcze tyle pytań, które chciałam zadać, ale widziałam, że wszyscy są zmęczeni i nie chciałam ich dłużej trzymać na nogach.
„Nie, to wszystko na dzisiaj.” odpowiedziałam, całując go delikatnie w policzek, zanim wstałam z jego kolan.
Zaczęłam iść do swojego pokoju, gdy Aphelion chwycił mnie za rękę, zatrzymując mnie. „Wszystko będzie dobrze, księżniczko. Obiecuję.” wyszeptał delikatnie, przyciągając mnie do siebie i składając lekki, miękki pocałunek na moich ustach. „Słodkich snów, mój mały aniele. Do zobaczenia rano.”
Beckett i Aphelion zostali w salonie, rozmawiając cicho między sobą, podczas gdy Miles odprowadzał mnie do mojego pokoju.
„Jesteś pewna, że nadal chcesz, żebym został na noc?” zapytał.
„Tak.” odpowiedziałam, obejmując go i przyciągając do pocałunku. „Nie chcę być sama, a ty sprawiasz, że czuję się bezpiecznie.”
Miles przyciągnął mnie z powrotem do dłuższego, głębszego pocałunku, wykorzystując okazję, by wsunąć język do moich ust, gdy wydałam zaskoczony jęk, intensyfikując pocałunek. Czułam dreszcze przechodzące przez moje ciało wszędzie tam, gdzie mnie dotykał. Podczas gdy się całowaliśmy, zręcznie otworzył przede mną drzwi i wepchnął mnie do środka, zatrzaskując je za nami. Kontynuował pocałunek, nie przerywając, prowadząc mnie przez pokój w kierunku łóżka, zanim w końcu się ode mnie odsunął.
„Cholera, Katrina.” jęknął Miles, „Sprawiasz, że tracę nad sobą kontrolę, gdy jesteś w pobliżu.”
„Miles,” spojrzałam na niego, moja twarz zarumieniła się z pożądania i trochę z zawstydzenia. „Dlaczego powiedziałeś, że seks jest wykluczony?”
Miles wziął głęboki oddech, aby uspokoić swoje pragnienia, „Jeśli będziemy uprawiać seks, to utrwali naszą przeznaczoną więź. Naprawdę staniesz się moja pod każdym względem, nie będzie można tego zerwać.”
„Ach.” wyszeptałam, rozumiejąc teraz, dlaczego powstrzymywał się od seksu, „Czy nie chcesz być ze mną związany na wieczność?” zapytałam.
„Nie pragnę niczego bardziej niż utrwalenia naszej więzi teraz. Chciałem to zrobić od momentu, gdy zobaczyłem cię stojącą w kolejce do klubu, ale nie chcę cię pospieszać. Chcę, żebyś była gotowa, gdy się zjednoczymy.”
„Dziękuję, Miles.” wyszeptałam do niego, dając mu delikatny pocałunek, zanim się odsunęłam. „Zawsze chciałeś mnie tylko chronić.”
„Oczywiście, Kociaku,” uśmiechnął się do mnie, „A teraz chodźmy spać, masz jutro pracowity dzień.”
Dłuższy rozdział dzisiaj, bo nie mogę przestać pisać, gdy chodzi o tę książkę. Mam nadzieję, że się wam podoba.