Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 1 Głęboka więź rodzeństwa

W pokoju panowała martwa cisza, jedynym dźwiękiem było zamykające się drzwi. Wiedział, że wszyscy już wyszli. Pobiegł do jej pokoju i zamknął drzwi za sobą. "Nie, boję się."

"Nie martw się, jestem tutaj."

Zadzwonił telefon, a lodowaty głos Edwarda Howarda przeszedł przez słuchawkę, "Anne jest w szpitalu. Przynieś mi czyste ubrania; tutaj ich nie mają."

Byłam oszołomiona i szybko zapytałam, "Co się stało? Czy wszystko z nią w porządku?" Ale połączenie zostało przerwane.

Cztery lata małżeństwa z Edwardem przyzwyczaiły mnie do jego zimnego usposobienia. Kiedy dotarłam do szpitala, nie znałam numeru pokoju, a żadne z nich nie odbierało telefonów. Musiałam zapytać pielęgniarkę, tylko po to, by dowiedzieć się, że nie ma nikogo o imieniu Anne. Z niepokojem krążyłam po korytarzach, aż dostrzegłam znajomą sylwetkę w tłumie. To był Edward.

Zawołałam i pobiegłam w jego stronę, "Jak się ma Anne? Dlaczego nie odbierałeś telefonu?" Edward, jak zawsze obojętny, stał tam bez wyrazu i powiedział chłodno, "Po prostu daj mi ubrania i wracaj do domu."

Cała ta droga, tylko po to, by być kurierem? Oczywiście, że służący mógł to załatwić.

Zapytałam, "Na co choruje Anne? Naprawdę się martwię."

"To nic poważnego, nie martw się."

Czy ukrywał prawdę, żeby mnie nie martwić? Później zrozumiałam, że nadinterpretowałam sytuację.

Usta Edwarda lekko się wykrzywiły w ledwo zauważalnym uśmiechu, potem bez słowa zabrał rzeczy z moich rąk i odszedł, nie oglądając się za siebie.

Stałam tam, pogrążona w myślach. Czy Anne mogła mieć chorobę śmiertelną? Wróciłam do stanowiska pielęgniarek, żeby zapytać ponownie. Po wielu wysiłkach w końcu dowiedziałam się, że miała "szczelinę odbytu", a lekarz dodał, "Podejrzewa się, że jest to spowodowane aktywnością seksualną." Na te słowa zakręciło mi się w głowie i prawie zemdlałam.

Anne nie miała chłopaka, przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. Ale jej uraz... i fakt, że mój mąż przywiózł ją do szpitala pod fałszywym imieniem... Co ukrywali?

Podziękowałam pielęgniarce i wyszłam w oszołomieniu. Pielęgniarki szeptały za moimi plecami, "Ludzie dzisiaj są zbyt dzicy. Kiedy coś się dzieje, proszą nas o posprzątanie ich bałaganu."

Wędrowałam po korytarzach szpitala, chcąc wrócić do domu, ale jednocześnie nie chcąc. Chciałam iść do sali szpitalnej, ale bałam się prawdy.

W końcu postanowiłam to sprawdzić. Szłam powoli, myśląc po drodze. Anne York nie miała żadnych więzów krwi z rodziną Howardów. Jej matka, Clara York, była macochą Edwarda. Clara przyprowadziła Anne ze sobą, kiedy wyszła za mąż za jego ojca. Wtedy Anne miała pięć lat, a Edward trzynaście. Wychowywali się razem.

Po ślubie z Edwardem, Anne nagle powiedziała, że nie chce mieszkać z rodzicami w starym domu i nalegała, żeby zamieszkać z nami. Tak więc w naszym małżeńskim domu zawsze były trzy osoby. To było naprawdę dziwne.

Zastanawiałam się, jak mogłam się na to zgodzić. Przez te lata często widziałam, jak Anne przylegała do szyi Edwarda, zachowując się rozpieszczona. Naiwnie myślałam, że są po prostu bliskimi rodzeństwem, ale teraz... co działo się, kiedy nikt nie patrzył?

Nie śmiałam myśleć dalej i zatoczyłam się pod drzwi sali szpitalnej. Przez szybę zobaczyłam Anne leżącą w łóżku, jej twarz była blada i zapłakana. Trzymała Edwarda za rękę, mówiąc coś żałośnie. Edward siedział przy łóżku, lekko pochylony do przodu, jakby ją pocieszał. Ale z jego plecami zwróconymi do drzwi, nie mogłam zobaczyć jego wyrazu twarzy ani usłyszeć jego głosu, ale czułam jego troskę.

Chwyciłam klamkę drzwi, ale jej nie przekręciłam, w końcu puszczając.

Co mogłabym zrobić, gdybym teraz wtargnęła? Wywołać scenę? Nie, to byłoby zbyt nierozsądne.

W rodzinach takich jak nasza, zwłaszcza tych zjednoczonych dla interesów ekonomicznych, utrzymanie pozorów było kluczowe. Mogłam stracić miłość, ale nie mogłam stracić godności.

Przed ślubem moi przyjaciele ostrzegali mnie raz po raz, że w zaaranżowanych małżeństwach nie ma miłości. Ale byłam wtedy naiwna, myśląc, że Edward naprawdę mnie kocha.

Potem zmarł mój tata, a mama miała trudności z utrzymaniem rodzinnego biznesu. Chciałam pomóc, ale nie miałam smykałki do interesów.

Firma potrzebowała pomocy Edwarda. Gdybym zrobiła scenę na podstawie samych podejrzeń, nasze już i tak chwiejne małżeństwo mogłoby tego nie przetrwać. Mój racjonalny umysł mówił mi, żeby wrócić do domu. Kiedy nikogo tam nie było, miałam szansę znaleźć jakieś wskazówki.

Postanowiłam przeszukać pokój Anny. Dziewczyny mają mnóstwo sekretów, a w jej pokoju musiały być jakieś wskazówki.

Ale się myliłam. Jej pokój był zaskakująco pusty – żadnych książek, żadnych pamiętników, żadnego ukrytego dziennika.

Jedyną rzeczą na toaletce było zdjęcie, stare, żółknące zdjęcie, które wyróżniało się na tle luksusowego wystroju pokoju. Nie wyglądało na to, że pasuje do tego miejsca.

Ale to dziwne zdjęcie było skarbem Anny.

Na zdjęciu młoda Anna opierała się o wysokiego Edwarda. Zdjęcie zostało zrobione w pierwszy dzień Anny w rodzinie Howardów. Edward, już młody mężczyzna, wyglądał przystojnie, ale ponuro, wyraźnie niechętny do zrobienia zdjęcia, ale nadal współpracujący z Anną.

To więc stało się ulubionym zdjęciem Anny.

Przeszukałam pokój kilka razy, ale nic nie znalazłam. To nie wyglądało na pokój uczennicy, ale dla Anny to było normalne. Była bez ambicji, często opuszczała zajęcia na studiach, a jej największym hobby prawdopodobnie było wydawanie pieniędzy.

Kiedy Anna kończyła pieniądze, przytulała się do ramienia Edwarda i udawała rozpieszczoną, żeby dostać więcej.

Gdyby ktoś inny tak robił, to mogłoby być irytujące, ale nie Anna. Była urocza, ważyła 45 kilogramów i miała 150 cm wzrostu, malutka jak mały ziemniak, a jej uśmiech przypominał lalkę z anime.

Nawet ja nie mogłam się powstrzymać, żeby nie dać jej dodatkowych 20 tysięcy złotych na kieszonkowe.

Ale teraz tego żałowałam.

Nie chcąc się poddać, poszłam do gabinetu Edwarda i nawet przeszukałam sejf, ale nic nie znalazłam.

O trzeciej nad ranem byłam online, szukając "jak znaleźć dowody zdrady męża."

Wskazówki od internautów nie pasowały do mojej rodziny.

Po przewracaniu się w łóżku, w końcu napisałam do Edwarda, [Kochanie, wrócisz dziś wieczorem do domu?]

Dlaczego napisałam do Edwarda? Bo chciałam wykorzystać jego troskę o mnie jako dowód, że nie zdradza. W głębi duszy nie mogłam zaakceptować, że Edward miał romans, zwłaszcza nie z jego siostrą Anną.

Ale też wiedziałam, że Edward nie wróci do domu. Zostanie z Anną całą noc.

Ku mojemu zaskoczeniu, Edward odpowiedział natychmiast. Choć to było tylko zimne "tak", wystarczyło, żeby mnie uszczęśliwić.

Natychmiast przebrałam się w najseksowniejszą bieliznę i usiadłam na sofie w salonie, czekając, aż Edward mnie zobaczy, jak tylko wejdzie. Chciałam cieszyć się tą rzadką chwilą bycia sam na sam.

Ale mój plan znów się nie powiódł. Czas mijał, a Edward nie wracał do domu.

Edward mnie okłamał.

Ściskałam telefon, łzy spadały na ekran.

Półprzytomna, poczułam, że ktoś potrząsa moim ramieniem. Otworzyłam oczy, widząc przystojną twarz Edwarda.

Usiadłam na sofie, koc zsunął się, odsłaniając moje starannie wystrojone ciało. Delikatnie zapytałam, "Kochanie, jesteś głodny? Chcesz coś zjeść?"

Edward się zawahał, a potem szybko podniósł mnie i zaniósł do sypialni na górze.

Pocałowałam jabłko Adama Edwarda, mieszanka niewinności i uwodzenia, mówiąc, "Kochanie, chcę cię."

Ale Edward nie kochał się ze mną.

"Załóż coś, żebyś się nie przeziębiła." Edward położył mnie na łóżku. Z tym, wszedł do łazienki.

Moje serce pękło. Mógł być namiętny, troskliwy... z nią. Ale ze mną, swoją własną żoną, to było nie do zniesienia zadanie.

Namiętność szybko zgasła. Opierając się o zimną ścianę, powoli się uspokajałam. Mój mózg, już nie napędzany pożądaniem, zaczął myśleć jasno. Postanowiłam przetestować go jeszcze raz.

Previous ChapterNext Chapter